Po robocie
Dystans całkowity: | 26344.79 km (w terenie 1482.70 km; 5.63%) |
Czas w ruchu: | 1252:51 |
Średnia prędkość: | 20.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.90 km/h |
Suma podjazdów: | 199250 m |
Liczba aktywności: | 627 |
Średnio na aktywność: | 42.02 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Wysokie
d a n e w y j a z d u
45.30 km
1.40 km teren
02:11 h
Pr. śr.:20.75 km/h
Pr. max:54.29 km/h
Podjazdy:340 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec [dol. pot. Chaszna] - Gródek (501 m) [trawers] - Wysokie (ok. 640 m) - os. Górny Litacz - Chełmek [trawers] - Gostwica - Podegrodzie - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, cienkie chmury warstwowe, temp. 24-20°C, bezwietrznie, słaba widoczność
Spokojna przejażdżka po powrocie z urlopu. Pogoda dobra, ciepło, sucho, bez wiatru. W polach i w lesie bardzo sucho. Widać coraz więcej oznak jesieni.
Na podjeździe na Wysokie wyjątkowo mały ruch. Zrobiłem zdjęcie mijanej nie raz kapliczki.
W drodze powrotnej pokluczyłem znów po uliczkach Starego Sącza. Jakoś mnie tam ciągnie.
Pod klasztorem klarysek:
Przejechałem jeszcze nieznaną mi drogą przez lasek nad Popradem i o zmroku wróciłem do Nowego Sącza.
Kategoria Po robocie
Przeł. Wilczy Dół
d a n e w y j a z d u
34.80 km
1.70 km teren
01:52 h
Pr. śr.:18.64 km/h
Pr. max:67.87 km/h
Podjazdy:390 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Piątkowa - Boguszowa (ok. 550 m) - os. Podlas - przeł. Wilczy Dół (602 m) - Cieniawa - Mystków - Kunów - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, parno, temp. 26°C, lekki wiatr E, słaba widoczność
Krótka, choć pofałdowana trasa po okolicach Sącza. Było trochę ostrych podjazdów, częściowo na nieznanych drogach. Na trasie wiele ciekawych, odnowionych kapliczek, starych chałup i ładnych nowych domów. Trochę też rozpoczętych budów, często w widokowych miejscach.
Na zjeździe przed Mystkowem trochę hamowałem, można było szybciej. Mimo to wyszła niezła prędkość maksymalna.
Trasa miała trochę pobudzić mój organizm do wysiłku. I rzeczywiście trochę się zmęczyłem.
Kategoria Po robocie
Jaworzyna Kokuszczańska
d a n e w y j a z d u
41.40 km
12.80 km teren
02:46 h
Pr. śr.:14.96 km/h
Pr. max:49.32 km/h
Podjazdy:670 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa - droga leśna w dol. Sucha Kamionka - Jaworzyna Kokuszczańska (969 m) [trawers] - kota 968 m - rozwidlenie szlaków [szlak zielony] - Wilcze Doły (786 m) - Nad Grabem (781 m) [drogi leśne, bez szlaku] - Żeleźnikowa Mł. - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, temp. 25-21°C, lekki wiatr S, słabnący, średnia widoczność
Po powrocie z serwisu zostawiłem rower i poszedłem na miasto załatwić kilka spraw. Pogoda się psuła, robiło się burzowo. Gdy byłem z powrotem w domu zagrzmiało i trochę pokropiło. Szybko przeschło, więc pojechałem na rower. Na E, gdzieś nad Mystkowem, wisiała chmura burzowa.
Jadąc w stronę Nawojowej zastanawiałem się gdzie konkretnie pojechać. Ponieważ ostatnio wszystko mnie denerwowało wybrałem trasę z dala od samochodów i ludzi - leśnymi stokówkami wgłąb pasma Jaworzyny. Na podjazdach trochę jeszcze regulowałem przerzutkę. Powoli nabierałem wysokości. Przed standardowym miejscem, gdzie już wcześniej kilka razy odbijałem na grzbiet, skręciłem w prawo, na stok. Dość wyraźna droga, później ścieżka wyprowadziła mnie na hale w okolicy Jaworzyny Kokuszczańskiej. Widoki niestety słabe - lato, burzowo...
Dalej jechałem głównym grzbietem, szlakiem czerwonym. Ścieżka wyraźna i szeroka, wyjeżdżona chyba głównie przez motocykle i quady, bo kamienie są wymiecione a miejscami widać rozryte pasy od hamowania lub przyspieszania.
Na rozwidleniu szlaków zatrzymałem się na chwilę. Wypiłem resztkę wody, dopompowałem koła. Urządzone przez leśników miejsce odpoczynku z ławkami i tablicą informacyjną jest niestety zdemolowane i zaśmiecone.
Rozpocząłem długi i terenowy zjazd do Sącza. Różne odcinki - gładka ubita glina, trochę kamieni, duże kamienie i wystające z ziemi skałki. Słabe umiejętności i prawie gładka tylna opona nie zawsze pozwalały bezpiecznie jechać. W kilku miejscach schodziłem z roweru. W końcu dojechałem do znanego również z podjazdów od strony Sącza rejonu polan na W od Nad Garbem. Dalszy zjazd miał być formalnością. Znana trasa, bliski asfalt na grzbiecie. Niestety pogubiłem się w tym miejscu. Zamiast poszukać szlaku pojechałem na wyczucie. Raczej źle, więc nawrót w inną drogę. Ta z kolei zaczęła wracać na górę. W lesie zrobiło się prawie ciemno i w dodatku odezwała się jakaś burza. Było nieciekawie. Z grzbietu znów pojechałem nie tą drogą, którą chciałem. Ta przynajmniej konsekwentnie prowadziła w dół i była wyraźna. Szereg zakosów, płaskich i stromych odcinków i znalazłem się na trawersie jaru. A tam potoczek z ujęciem wody. Z rury pięknie płynęła woda. Musiałem się zatrzymać i napić. Woda pyszna, zabrałem zapas. Założyłem lampę na kierownicę i pojechałem dalej w dół. Wyjechałem w Żeleźnikowej Małej. Na wprost burzy. Jeszcze nie padało. Szybko w dół, żeby ubywało drogi. Kilka razy porządnie grzmotnęło, ale burza była gdzieś w boku, w stronę Mystkowa. Trochę pokropiło, później im bliżej Sącza tym bardziej mokre ulice. Zachlapany, już się nie spiesząc, dojechałem do domu.
Cóż, nerwy najlepiej zostawić w domu... Ale zjazdy w szarówce po nieznanych drogach też mają swój przewrotny urok. Z późniejszej analizy dokładnej mapy wynikło, że pomyliłem polany i za wcześnie, na siłę próbowałem odbijać w dół.
Ze strat - gdzieś na zjeździe podbity przez przednie koło kij wbił mi się w goleń. Po umyciu z leśnych i szosowych śmieci rana okazała się płytka, tylko starcie skóry.
Kategoria Po robocie
Grybów
d a n e w y j a z d u
52.30 km
0.00 km teren
02:28 h
Pr. śr.:21.20 km/h
Pr. max:61.65 km/h
Podjazdy:510 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dol. Naściszówki - Librantowa (ok. 450 m) - Łęka - Trzycierz - Korzenna - Poddziale (440 m) - Krużlowa - Siołkowa (420 m) - Grybów - Ptaszkowa (ok. 520 m) - Królowa Polska - Kamionka Mała - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 25-20°C, lekki wiatr NW, słabnący, średnia widoczność
Dzisiaj asfaltowa trasa po wzgórzach Pogórza Rożnowskiego do Grybowa. Powrót przez Ptaszkową. Dość dużo podjazdów, momentami dość stromych. Przerzutka przednia nadal nie działa więc kilka razy musiałem ręcznie ustawiać najniższy bieg. Najgorsze były wyrównania, gdzie nie opłacało się (nie chciało się) wrzucać dwójki, bo za chwilę będzie znów stromo.
Do Korzennej jechałem główną, jak na te tereny szosą o dobrej nawierzchni. Ruch dość duży.
Kapliczka na grzbiecie na skrzyżowaniu w Poddziale.
W Grybowie skręciłem w wąską uliczkę, która prowadzi do kościoła. Ale po drodze jest budynek synagogi z 1909 r.
Kilkadziesiąt metrów dalej stoi kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej z 1914 r. Jego wieża góruje nad zabudowaniami uliczki.
Z rynku wyjechałem krętą, pofalowaną, brukowaną ulicą Węgierską i w górę doliny Pławianki na Ptaszkową.
W polach kończą się żniwa, trwają sianokosy, wożą gnój. Miejscami dymią ogniska. Do tego zniżające się słońce i lekki chłód powodują, że czuć jesień.
Kategoria Po robocie
Potok Kryściów i ponownie Roztoka Wielka
d a n e w y j a z d u
67.90 km
12.00 km teren
03:23 h
Pr. śr.:20.07 km/h
Pr. max:40.72 km/h
Podjazdy:780 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa - Maciejowa - Łabowa - Nowa Wieś - dol. Pot. Kryściów - stokówka zboczami Runka (ok. 940 m) - rozdroże w dol. Łosiańskiego Potoku - grzbiet na E (ok. 830 m) - przeł. Biała (792 m) - Roztoka Wlk. - Nowa Wieś - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 25-18°C, lekki wiatr W, później bez wiatru, średnia widoczność
W ramach uzupełnienia wycieczki do Roztoki Wielkiej i Łosi wybrałem się dzisiaj ponownie w tamte okolice. Miałem odnaleźć cerkiew w Roztoce, którą wtedy przegapiłem. Przy okazji rozszerzyłem wycieczkę o poznanie doliny potoku Kryściów i przejazd stamtąd leśnymi stokówkami do Roztoki.
Pogoda dość dobra. Nadal słonecznie ale raczej chłodno. Wiatr z W pomagał na pierwszym szosowym odcinku. Mimo lekkiego podjazdu przez ok. 20 km średnia była w okolicy 25 km/h. Mknące i szumiące samochody jak zwykle przeszkadzały, ale im dalej od Sącza było ich mniej.
W Nowej Wsi odbiłem do doliny Kryściowa. Dolina jest w całości zalesiona. Nie ma tam zabudowań współczesnych ani nie było tam dawniej wsi. Zbocza opadają bezpośrednio do potoku i na dnie doliny jest tylko kilka niewielkich rozszerzeń. Jedzie się dobrym asfaltem. Całkowita cisza i pustka. Przechodząca przez drogę sarna, specjalnie się mnie nie bała.
Po długim ale łagodnym podjeździe dojeżdżam do miejsca, gdzie droga odbija od małego już potoczku na trawers zbocza. Jednak na wprost, po potoczku idzie dalej rozjeżdżona droga leśna. Nie mam pewności, czy to właściwe rozdroże więc jadę dalej w górę. Po kilkuset metrach okazuje się, że droga odbija w złym kierunku i wracam na trawersującą drogę.
Droga zboczami wije się. Po przekroczeniu bocznego grzbietu zjazd do kolejnego rozwidlenia. W dół, wzdłuż potoku odbija asfaltowa droga. Zatrzymuję się i nabieram wody z potoku. Przy kolejnym rozdrożu, na polance stoją ule. Nie sprawdzałem, czy są pszczoły. Wszystkie ule są niebieskie a chyba powinny być różnokolorowe...
Różnych dróg leśnych jest w okolicy więcej niż na mapach. Przeglądałem kilka map, ale najbardziej aktualna jest chyba Compasa. Jej nie miałem ze sobą, ogładałem ją tylko wcześniej w Internecie. Jadę więc na wyczucie i niestety zrzuca mnie do doliny Łosia. Poznaję miejsce, gdzie kiedyś zjechałem. Kosztowało mnie to 140 m podjazdu, jakieś 20 minut i część nadwątlonych już sił. Z grzbietu zjeżdżam znaną już drogą, ale na rozdrożu jadę prosto. Mam zamiar pojechać na Przełęcz Białą (tak na mapie Compasa nazwana jest przełęcz nad Słotwinami). Tym bardziej, że z rozdroża jest to prawie płasko, nawet może lekko w dół.
Jadę trawersem wypatrując zbliżenia do grzbietu i jakiejś drogi. Na porębie widzę takie miejsce i odbijając w boczną drogę dojeżdżam jakieś 100 metrów do przełęczy.
Widok z łąk na Przełęczy Białej (792 m) na Słotwiny i Krynicę:
Słońce już nisko. Długo jeździłem po lasach w cieniu dolin i zboczy. Teraz pora wracać. Szybko zjechałem do doliny Kamienicy. Spokojnie przejeżdżam przez Roztokę Wielką wypatrując cerkwi. Tym razem się udało i ujrzałem ją po lewej na zboczu nad doliną. Po nowej betonowej dróżce podjechałem i zrobiłem kilka zdjęć. Niestety światło jest już słabe.
Cerkiew w Roztoce Wielkiej pw. św. Dymitra z 1819 r.
Przed odjazdem ubrałem drugą koszulkę, którą przezornie zabrałem. W drodze powrotnej chłód i zmęczenie dawały mi się we znaki. Towarzyszył mi pomarańczowo-bordowy zachód słońca.
Mimo mylnych dróg udało się zrealizować wszystkie cele: potok Kryściów, Przełęcz Biała od strony Roztoki i cerkiew.
Kategoria Po robocie
Wysokie
d a n e w y j a z d u
48.30 km
2.00 km teren
02:12 h
Pr. śr.:21.95 km/h
Pr. max:60.52 km/h
Podjazdy:340 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec [dol. pot. Chaszna] - Gródek (501 m) [trawers] - Biczyce Grn. - Wysokie (ok. 640m) - droga wzdłuż górnej Gostwiczanki - Długołęka - Gostwica - Podegrodzie - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Ostre słońce, obłoki, temp. 24-22°C, lekki wiatr NW, dobra widoczność
W nocy przeszło ochłodzenie, u nas bez burz itp. W ciągu dnia słońce ostro przygrzewało, ale w cieniu nie było gorąco. Trasa prosta i znana. Rower po wymianie suportu i korby. Niestety zmiana biegu z przodu na najniższy nie działała. Trzeba będzie coś tam pogrzebać. Dwa razy musiałem ręcznie przekładać łańcuch.
W dolinie Chaszni mały potoczek całkiem wysechł. W lesie więdną zielska. Po wyjechaniu na główna szosę trafiłem na remont. Właśnie skończyli kłaść nowy asfalt. Jeden pas był jeszcze zamknięty i była mijanka.
Zjazd przez Długołękę bardzo przyjemny. W górnej, bardziej stromej części jest nowy asfalt. Opony gwiżdżą, nie trzeba omijać ani amortyzować nierówności.
Postanowiłem jeszcze przejechać przez Stary Sącz. W centrum pokluczyłem po labiryncie przeważnie jednokierunkowych uliczek. Koło klasztoru zatrzymałem się przy źródle. Nie było upału, ale woda poszła mi cała jeszcze na Wysokiem. Woda w źródle bardzo smaczna, niezbyt zimna. Napiłem się do syta i nabrałem jeden bidon na zapas.
Kategoria Po robocie
Mystków i przeł. Wilczy Dół
d a n e w y j a z d u
39.00 km
1.00 km teren
02:01 h
Pr. śr.:19.34 km/h
Pr. max:66.58 km/h
Podjazdy:300 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kunów - Mystków - Mszalnica - Cieniawa - przeł. Wilczy Dół (602 m) - os. Podlas - Mogilno - Koniuszowa - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. ok. 25°C, lekki wiatr E, słaba widoczność
Dzień pogodny i upalny. Pojechałem dość późno na lekką przejażdżkę znaną trasą po okolicznych wzgórzach. Było trochę podjazdów, bo trasa jest falista. Dwie ścianki - przed Cieniawą i pod przełęcz - podjeżdżało mi się raczej łatwo, choć na niskim biegu.
Po drodze mijam leżące na wzgórzu Mogilno. Ostatnio wybudowano tutaj płaski jak stół parking (widać na zdjęciu), remontowany jest kościół (też widać), wyznaczono ścieżkę przyrodniczą po rezerwacie cisów (widać tablicę z planem ścieżki przy parkingu).
Kościoły w Mogilnie. Stary - modrzewiowy z XVII w. pw. św. Marcina biskupa z Tours:
W Sączu wstąpiłem jeszcze nad Kamienicę i opłukałem rower z błota po zeszłotygodniowej wycieczce. Będę go musiał oddać do serwisu i wymienić korby i chyba suport.
W rzece wody niewiele i jest ciepła. Przeprawiłem się w bród na drugi brzeg i pojechałem do domu. Nad górami trochę się zachmurzyło i pojawiła się na chwilę tęcza.
Kategoria Po robocie
Velky Sulin
d a n e w y j a z d u
88.30 km
10.20 km teren
04:13 h
Pr. śr.:20.94 km/h
Pr. max:61.65 km/h
Podjazdy:560 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Rytro - Młodów - Piwniczna - Mnišek n/Popradom - Kače - Medzibrodie - Závodie - Veľký Sulín - Doštená [zielony szlak] - Osly (859 m) [szlak żółty] - przeł. Vabec (750 m) - Kremná - Hraničné - Mnišek n/Popradom - Piwniczna - Młodów - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, stopniowe rozpogodzenie, słońce i obłoki, temp. 23-18°C, średni wiatr W, później bezwietrznie, dobra widoczność
Po dwóch dniach o zmiennej pogodzie z przelotnymi opadami dzisiaj miało być lepiej - trochę chmur, ale bez opadów. Postanowiłem jechać w dolinę Popradu, ale trochę dalej, stroną słowacką do wsi Sulin. Stamtąd aż się prosiło jechać w górę potoku i przeskoczyć przez grzbiet do wsi Hranicne i wracać przez Mniszek. Plan był ciekawy, pojechałem.
Wyjazd z miasta w sznurze samochodów. Jechałem dłuższy czas za jakimś rowerzystą. Niezbyt szybko, ale trochę wiało i sam jechałbym pewnie z prędkością niewiele większą. Oprócz wiatru było dużo szarych chmur. Droga do Piwnicznej znana. Jechałem główną drogą, aby mieć jak najwięcej czasu na Słowacji, na nieznane fragmenty trasy.
Droga do Mniszka jest przejezdna. Nadal jest kilka zwężeń, ale samochody mogą jeździć. W Mniszku Słowacy zrobili odcinek nowego asfaltu. Zaraz za granicą odbiłem w kierunku Popradu. Nad rzeką widać przygotowania do budowy mostu. Gdy most powstanie dotychczasowa droga z osuwiskami będzie już potrzebna tylko jako dojazd do nielicznych gospodarstw.
Teraz miałem jechać dłuższy czas wzdłuż Popradu, po słowackiej stronie. Po kilkuset metrach dojeżdżając do wsi Kacze na lekkim zjeździe mijam kilkunastoosobowy peleton dzieci. Jechały w przeciwnym kierunku.
Wąska dróżka łączy małe osiedla. Zabudowa osiedli jest zwarta, więc każde mija się w minutę. Jest dużo starych drewnianych domów i budynków gospodarczych. Są dobrze utrzymane i na bieżąco remontowane. Pomiędzy osiedlami puste pola, pastwiska, las, nadrzeczne nieużytki. Za rzeką widać polskie zabudowania, szosę i linię kolejową, słychać samochody i pociągi. Ale tutaj jest spokojnie i pusto. Droga ma różne nawierzchnie. Od nowego asfaltu, przez stary i zniszczony do szutrówki z kałużami i błotem, rozdeptanym przez bydło.
Krowy koło wsi Medzibrodie:
Współczesna kapliczka nad Popradem, połączona ze źródłem. Woda dobra.
Dojeżdżam do wsi Sulin i skręcam w dolinę potoku Sulińskiego. Wieś mimo przymiotnika Wielki jest mała, ale w centrum położonym u zbiegu potoków jest wszystko co potrzeba: sklep, knajpa, malutka remiza, kościół i cmentarz. Wąską asfaltową dróżką, pomiędzy starymi domami i spichlerzami jadę w górę bocznego dopływu - Potoku Doszteńskiego. Widać ślady po powodziach. Są nowe, szersze od drogi mostki i nowa nawierzchnia na dojazdach do nich.
Nawrót serpentyną w prawo rozpoczyna podjazd na grzbiet. Opuszczam dolinę i przez pola jadę w kierunku górnej części wsi - Doszteny.
W rzeczywistości nie jest to typowa wieś, ale duże gospodarstwo hodowlane. Jest czynne o czym świadczy zapach i wypasione wokół pastwiska. Mijam pastwisko ze stadem młodych krówek, mijam gospodarstwo. Tutaj kończy się asfalt i jedzie się po niezbyt stromej kamienistej drodze. Trzeba się przyłożyć, ale podjazd jest fajny. Na wyrównaniu już nie ma kamieni ale jest błoto rozdeptane przez krowy. Jestem prawie na grzbiecie. Pogoda się wyklarowała w sam raz na widoki:
Według planu miałem tylko wyjechać na grzbiet i zjechać na drugą stronę... Ale jak odpuścić takie tereny. Słońce jest wysoko więc jadę na S, do głównego grzbietu.
"Oprócz błękitnego nieba...":
Dolina Potoku Doszteńskiego a w dali Pasmo Jaworzyny z Pustą Wielką:
Po błotnistym leśno-łąkowym podjeździe jestem na głównym grzbiecie u zbiegu szlaków. Miejsce na mapie jest opisane jako Osly. Kapliczka na skrzyżowaniu szlaków:
Odpoczywam, jem batona i piję. Teraz muszę dostać się na przełęcz Vabec z szosą Lubownia - Mniszek. Jadę lasem, zółtym szlakiem. Droga trawersuje pośrednie szczyty, więc jedzie się dość sprawnie, bez stromych podjazdów i zjazdów. Jest trochę błota, ale to raczej takie zamulenia naniesione przez wodę na twarde podłoże. W końcu wyjeżdżam na łąki. Widok na Góry Lewockie przepełnił mój dzisiejszy limit wrażeń rowerowego turysty.
Stara Lubownia i Jakubany:
Z przełęczy zjazd dość szybki, choć nie miałem pewności na zakrętach. Można było szybciej. W Piwnicznej zrobiłem krótki postój na rynku. Szybki drugi baton, dopiłem wodę i dalej w drogę.
Nie spodziewałem się, że trasa będzie taka długa. Świeżo umyty rower przyciąga błoto, więc na wycieczce pojawił się solidny terenowy odcinek. Rower ubłocony, ale dla takiej ładnej trasy było warto. Zresztą pod świeżym błotem jest przecież czysty, bo go niedawno umyłem...
Nie spodziewałem się też takiej poprawy pogody, takich pięknych terenów i widoków. Kondycja też w miarę dopisała.
Jeszcze szlaczek z Górami Lewockimi:
Kategoria Po robocie
Przełęcz Cichoń-Ostra
d a n e w y j a z d u
78.10 km
0.40 km teren
03:23 h
Pr. śr.:23.08 km/h
Pr. max:61.65 km/h
Podjazdy:560 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Podrzecze - Stadła - Podegrodzie - Jazowsko - Łącko - Zabrzeż - Kamienica - Zbludza - Zalesie - przeł. Cichoń-Ostra (ok. 800 m) - os. Wiśnicz - os. Brzegi - Zarębówka - Jabłoniec (624 m) - szosa 98 - Kanina - Wysokie - Chełmiec - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, zmienne, dość dużo słońca, temp. 25-22°C, lekki wiatr W, dobra widoczność
Dłuższa trasa asfaltowa przez przełęcz Cichoń-Ostra, po najmniejszej linii oporu, czyli głównymi szosami. Pogoda bardzo dobra. Po przejściu opadów jest chłodniej, poprawiła się widoczność. Trochę wiało w pierwszej części trasy. Do Kamienicy przeszkadzały też samochody, emitujące z bliska i stadami hałas i spaliny.
W Kamienicy pokrążyłem po centrum, przypominając sobie dawno odwiedzane miejsca. Układ miejscowości pozostał bez zmian, ale budynki są odnowione albo przebudowane. Pamiętam z dawnych lat sklep żelazny. Był gdzieś za dużym budynkiem handlowo-usługowym. Znalazłem jakiś sklep tego typu z nawozami, narzędziami itp. Nie wiem czy to ten sam. Już się pewnie nie dowiem. Czas płynie a pamięć jest ulotna. To kolejny powód żeby robić zdjęcia.
Dalej pojechałem w górę doliny Zbludzkiego Potoku. Między Zbludzą a Zalesiem dolina zwęża się i droga prowadzi przez las. Na końcu przewężenia jest granica wsi. Nazwa Zalesie jest więc uzasadniona.
Wyżej są widoki. Najpierw na wznoszącą się nad Zalesiem Modyń:
Jeszcze przed przełęczą zatrzymuję się tradycyjnie na punkcie widokowym z małym parkingiem i wiatą. Na tym odcinku drogi jest cicho i spokojnie. Przejeżdżają tylko pojedyncze samochody. Widok na dolinę Jastrzębika:
Przy szosie pasą się owce i konie. Widok z pustego dzisiaj, ale wciąż użytkowanego pastwiska na Modyń:
Po krótkim odcinku pod górę rozpoczął się zjazd. Na pierwszej patelni odbiłem na grzbiet w kierunku Golcowa. Przez pola i osiedla, przeważnie w dół jechałem w kierunku Jabłońca. Przy domach, na łąkach i na drodze bawią się grupki dzieci. Widok to coraz rzadszy zarówno w mieście jak i na wsi. W przysiłku Brzegi zatrzymał mnie ładny widok na pola i domy wsi Siekierczyna:
Zbliżenie na "słynny" podjazd pod kościół w Siekierczynie. Na zjeździe do 70 km/h, przeszkadza tylko zakręt na dole.
Dalsza trasa na Jabłoniec i grzbietem Wysokiego. Cały czas ostre słońce i widoki na wszystkie strony. Widać było m.in. Pogórze Rożnowskie z Wałem i fragmenty Pasma Brzanki. Gdy zatrzymałem się pod szczytem Wysokiego zauważyłem Tatry. Były dość wyraźne, ale zakryte bladą mgiełką.
W dół z Wysokiego gładkim asfaltem, z prędkością do 60 km/h.
Kategoria Po robocie
Lipnica Wielka
d a n e w y j a z d u
65.00 km
0.00 km teren
03:04 h
Pr. śr.:21.20 km/h
Pr. max:64.02 km/h
Podjazdy:690 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - dol. Naściszówki - os. Klimkówka (ok. 490 m) - Jelna - skrz. z szosą 975 - Gródek n/Dunajcem - Bartkowa - Podole - Przydonica - przeł. na drodze do Jasiennej - wzgórze na N (ok. 540 m) - Lipnica Wlk. - Wojnarowa, kościół [droga na SW] - Mogilno (ok. 530 m) - dol. Łubinki - Paszyn [szosa 28] - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, upał, temp. 32-27°C, lekki wiatr NE, później bezwietrznie, słaba widoczność
Dzisiaj po południu wbrew swoim wcześniejszym zapowiedziom wyrocznia zmieniła zdanie i odwołała popołudniowe burze. Upał utrzymywał się więc do końca dnia. Pojechałem na Pogórze Rożnowskie. Jechało mi się dobrze, miejscami rower sam niósł, szczególnie na łagodnych zjazdach. Trasa była pofałdowana, mało płaskich odcinków.
Przejechałem szosą brzegiem Jeziora Rożnowskiego. Dawno tam nie byłem, a przecież przed powodziami 2010 r. jeździłem tamtędy samochodem 2 razy w tygodniu. Gródek raczej pusty, widać jakieś przygotowania do sezonu, ale bez szaleństw.
Później pojechałem w górę doliny Potoku Przydonickiego i na przełęcz na drodze do Jasiennej. Od tej strony jeszcze na nią nie podjeżdżałem. Z przełęczy nie zjeżdżałem, tylko odbiłem na N, na widokowe, bezimienne wzgórze. Na szczycie, pośród pól dojrzewających zbóż i kwitnących ziemniaków, zatrzymałem się na kilka zdjęć.
Moja dalsza droga:
Nie da się ukryć, że będzie w dół:
Zjazd polną dróżką do Lipnicy bardzo widokowy i przyjemny. W Lipnicy zatrzymałem się przy zabytkowym kościele. Wieś, mimo położenia na uboczu, jest stara i rozległa. Od 1359 r. była tutaj parafia. Gotycki kościół pw. Najświętszej Maryi Panny pochodzi z 1539 r.
Zabudowania cegielni w Lipnicy Wielkiej:
Jadąc spokojnie w dół wsi dojechałem do doliny Wojnarówki a później do wsi Wojnarowa. Pod kościołem (niezabytkowym) odbiłem na grzbiet, który łagodnie prowadzi do Mogilna. Na tym odcinku droga była łatana smołą i gryzem. Przez dłuższy czas gryz czepiał się kół, obijał o ramę i próbował wpaść mi do butów. Kilka przylepionych do przedniego koła ziaren dowiozłem do domu. W Mogilna kolejny przyjemny zjazd przez wąską, cienistą i trochę chłodniejsza dolinkę Łubinki.
Wycieczka ciekawa. Było kilka nowych miejsc i uzbierało się dość dużo podjazdów.
Kategoria Po robocie