Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:282.80 km (w terenie 29.10 km; 10.29%)
Czas w ruchu:14:48
Średnia prędkość:19.11 km/h
Maksymalna prędkość:67.87 km/h
Suma podjazdów:2990 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:40.40 km i 2h 06m
Więcej statystyk

Przeł. Wilczy Dół

  d a n e    w y j a z d u 34.80 km 1.70 km teren 01:52 h Pr. śr.:18.64 km/h Pr. max:67.87 km/h Podjazdy:390 m Rower:Marin
Środa, 22 sierpnia 2012 | dodano: 22.08.2012

Trasa: Nowy Sącz - Piątkowa - Boguszowa (ok. 550 m) - os. Podlas - przeł. Wilczy Dół (602 m) - Cieniawa - Mystków - Kunów - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, parno, temp. 26°C, lekki wiatr E, słaba widoczność

Krótka, choć pofałdowana trasa po okolicach Sącza. Było trochę ostrych podjazdów, częściowo na nieznanych drogach. Na trasie wiele ciekawych, odnowionych kapliczek, starych chałup i ładnych nowych domów. Trochę też rozpoczętych budów, często w widokowych miejscach.
Na zjeździe przed Mystkowem trochę hamowałem, można było szybciej. Mimo to wyszła niezła prędkość maksymalna.
Trasa miała trochę pobudzić mój organizm do wysiłku. I rzeczywiście trochę się zmęczyłem.


Kategoria Po robocie

Jaworzyna Kokuszczańska

  d a n e    w y j a z d u 41.40 km 12.80 km teren 02:46 h Pr. śr.:14.96 km/h Pr. max:49.32 km/h Podjazdy:670 m Rower:Marin
Wtorek, 21 sierpnia 2012 | dodano: 21.08.2012

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa - droga leśna w dol. Sucha Kamionka - Jaworzyna Kokuszczańska (969 m) [trawers] - kota 968 m - rozwidlenie szlaków [szlak zielony] - Wilcze Doły (786 m) - Nad Grabem (781 m) [drogi leśne, bez szlaku] - Żeleźnikowa Mł. - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, temp. 25-21°C, lekki wiatr S, słabnący, średnia widoczność

Po powrocie z serwisu zostawiłem rower i poszedłem na miasto załatwić kilka spraw. Pogoda się psuła, robiło się burzowo. Gdy byłem z powrotem w domu zagrzmiało i trochę pokropiło. Szybko przeschło, więc pojechałem na rower. Na E, gdzieś nad Mystkowem, wisiała chmura burzowa.
Jadąc w stronę Nawojowej zastanawiałem się gdzie konkretnie pojechać. Ponieważ ostatnio wszystko mnie denerwowało wybrałem trasę z dala od samochodów i ludzi - leśnymi stokówkami wgłąb pasma Jaworzyny. Na podjazdach trochę jeszcze regulowałem przerzutkę. Powoli nabierałem wysokości. Przed standardowym miejscem, gdzie już wcześniej kilka razy odbijałem na grzbiet, skręciłem w prawo, na stok. Dość wyraźna droga, później ścieżka wyprowadziła mnie na hale w okolicy Jaworzyny Kokuszczańskiej. Widoki niestety słabe - lato, burzowo...
Dalej jechałem głównym grzbietem, szlakiem czerwonym. Ścieżka wyraźna i szeroka, wyjeżdżona chyba głównie przez motocykle i quady, bo kamienie są wymiecione a miejscami widać rozryte pasy od hamowania lub przyspieszania.
Na rozwidleniu szlaków zatrzymałem się na chwilę. Wypiłem resztkę wody, dopompowałem koła. Urządzone przez leśników miejsce odpoczynku z ławkami i tablicą informacyjną jest niestety zdemolowane i zaśmiecone.
Rozpocząłem długi i terenowy zjazd do Sącza. Różne odcinki - gładka ubita glina, trochę kamieni, duże kamienie i wystające z ziemi skałki. Słabe umiejętności i prawie gładka tylna opona nie zawsze pozwalały bezpiecznie jechać. W kilku miejscach schodziłem z roweru. W końcu dojechałem do znanego również z podjazdów od strony Sącza rejonu polan na W od Nad Garbem. Dalszy zjazd miał być formalnością. Znana trasa, bliski asfalt na grzbiecie. Niestety pogubiłem się w tym miejscu. Zamiast poszukać szlaku pojechałem na wyczucie. Raczej źle, więc nawrót w inną drogę. Ta z kolei zaczęła wracać na górę. W lesie zrobiło się prawie ciemno i w dodatku odezwała się jakaś burza. Było nieciekawie. Z grzbietu znów pojechałem nie tą drogą, którą chciałem. Ta przynajmniej konsekwentnie prowadziła w dół i była wyraźna. Szereg zakosów, płaskich i stromych odcinków i znalazłem się na trawersie jaru. A tam potoczek z ujęciem wody. Z rury pięknie płynęła woda. Musiałem się zatrzymać i napić. Woda pyszna, zabrałem zapas. Założyłem lampę na kierownicę i pojechałem dalej w dół. Wyjechałem w Żeleźnikowej Małej. Na wprost burzy. Jeszcze nie padało. Szybko w dół, żeby ubywało drogi. Kilka razy porządnie grzmotnęło, ale burza była gdzieś w boku, w stronę Mystkowa. Trochę pokropiło, później im bliżej Sącza tym bardziej mokre ulice. Zachlapany, już się nie spiesząc, dojechałem do domu.
Cóż, nerwy najlepiej zostawić w domu... Ale zjazdy w szarówce po nieznanych drogach też mają swój przewrotny urok. Z późniejszej analizy dokładnej mapy wynikło, że pomyliłem polany i za wcześnie, na siłę próbowałem odbijać w dół.
Ze strat - gdzieś na zjeździe podbity przez przednie koło kij wbił mi się w goleń. Po umyciu z leśnych i szosowych śmieci rana okazała się płytka, tylko starcie skóry.


Kategoria Po robocie

Do serwisu

  d a n e    w y j a z d u 4.90 km 0.00 km teren 00:21 h Pr. śr.:14.00 km/h Pr. max:29.01 km/h Podjazdy: m Rower:Marin
Wtorek, 21 sierpnia 2012 | dodano: 21.08.2012

Trasa: Nowy Sącz, mieszkanie - serwis - mieszkanie
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, parno i gorąco, temp. 29°C, bezwietrznie, średnia widoczność

Do serwisu sprawdzić korbę i przerzutkę. Okazało się, że można jednak podregulować przerzutkę. Przy okazji wyszło na jaw, że obręcz tylnego koła jest cała, trzeba ją tylko wycentrować.


Kategoria Dojazdy

Ognisko

  d a n e    w y j a z d u 33.20 km 0.60 km teren 01:46 h Pr. śr.:18.79 km/h Pr. max:56.70 km/h Podjazdy:300 m Rower:Matrix
Sobota, 11 sierpnia 2012 | dodano: 13.08.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Łękawica - Trzemesna (ok. 370 m) - Karwodrza - Tuchów - Karwodrza - Trzemesna - Łękawica - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, chwilowe częściowe rozpogodzenia, początkowo lekki deszcz, temp. 15-18°C, bezwietrznie, słaba widoczność

Dojazd na ognisko w Tuchowie. Pogoda deszczowa, ale przez czas wyjazdu prawie nie padało. Wyjazd w lekkim deszczu. W Skrzyszowie przed końcem deszczu przyświeciło słońce i pokazała się nieśmiała tęcza.
Powrót na drugi dzień.
Wpis obejmuje 2 dni, bo nie kasowałem licznika. Bikestats nie radzi sobie z zerowymi czasami więc postanowiłem wpisać całość z łącznym czasem.


Kategoria Dojazdy

Grybów

  d a n e    w y j a z d u 52.30 km 0.00 km teren 02:28 h Pr. śr.:21.20 km/h Pr. max:61.65 km/h Podjazdy:510 m Rower:Marin
Czwartek, 9 sierpnia 2012 | dodano: 09.08.2012

Trasa: Nowy Sącz - dol. Naściszówki - Librantowa (ok. 450 m) - Łęka - Trzycierz - Korzenna - Poddziale (440 m) - Krużlowa - Siołkowa (420 m) - Grybów - Ptaszkowa (ok. 520 m) - Królowa Polska - Kamionka Mała - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 25-20°C, lekki wiatr NW, słabnący, średnia widoczność

Dzisiaj asfaltowa trasa po wzgórzach Pogórza Rożnowskiego do Grybowa. Powrót przez Ptaszkową. Dość dużo podjazdów, momentami dość stromych. Przerzutka przednia nadal nie działa więc kilka razy musiałem ręcznie ustawiać najniższy bieg. Najgorsze były wyrównania, gdzie nie opłacało się (nie chciało się) wrzucać dwójki, bo za chwilę będzie znów stromo.
Do Korzennej jechałem główną, jak na te tereny szosą o dobrej nawierzchni. Ruch dość duży.

Kapliczka na grzbiecie na skrzyżowaniu w Poddziale.


W Grybowie skręciłem w wąską uliczkę, która prowadzi do kościoła. Ale po drodze jest budynek synagogi z 1909 r.


Kilkadziesiąt metrów dalej stoi kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej z 1914 r. Jego wieża góruje nad zabudowaniami uliczki.


Z rynku wyjechałem krętą, pofalowaną, brukowaną ulicą Węgierską i w górę doliny Pławianki na Ptaszkową.
W polach kończą się żniwa, trwają sianokosy, wożą gnój. Miejscami dymią ogniska. Do tego zniżające się słońce i lekki chłód powodują, że czuć jesień.


Kategoria Po robocie

Potok Kryściów i ponownie Roztoka Wielka

  d a n e    w y j a z d u 67.90 km 12.00 km teren 03:23 h Pr. śr.:20.07 km/h Pr. max:40.72 km/h Podjazdy:780 m Rower:Marin
Środa, 8 sierpnia 2012 | dodano: 08.08.2012

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa - Maciejowa - Łabowa - Nowa Wieś - dol. Pot. Kryściów - stokówka zboczami Runka (ok. 940 m) - rozdroże w dol. Łosiańskiego Potoku - grzbiet na E (ok. 830 m) - przeł. Biała (792 m) - Roztoka Wlk. - Nowa Wieś - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 25-18°C, lekki wiatr W, później bez wiatru, średnia widoczność

W ramach uzupełnienia wycieczki do Roztoki Wielkiej i Łosi wybrałem się dzisiaj ponownie w tamte okolice. Miałem odnaleźć cerkiew w Roztoce, którą wtedy przegapiłem. Przy okazji rozszerzyłem wycieczkę o poznanie doliny potoku Kryściów i przejazd stamtąd leśnymi stokówkami do Roztoki.
Pogoda dość dobra. Nadal słonecznie ale raczej chłodno. Wiatr z W pomagał na pierwszym szosowym odcinku. Mimo lekkiego podjazdu przez ok. 20 km średnia była w okolicy 25 km/h. Mknące i szumiące samochody jak zwykle przeszkadzały, ale im dalej od Sącza było ich mniej.
W Nowej Wsi odbiłem do doliny Kryściowa. Dolina jest w całości zalesiona. Nie ma tam zabudowań współczesnych ani nie było tam dawniej wsi. Zbocza opadają bezpośrednio do potoku i na dnie doliny jest tylko kilka niewielkich rozszerzeń. Jedzie się dobrym asfaltem. Całkowita cisza i pustka. Przechodząca przez drogę sarna, specjalnie się mnie nie bała.


Po długim ale łagodnym podjeździe dojeżdżam do miejsca, gdzie droga odbija od małego już potoczku na trawers zbocza. Jednak na wprost, po potoczku idzie dalej rozjeżdżona droga leśna. Nie mam pewności, czy to właściwe rozdroże więc jadę dalej w górę. Po kilkuset metrach okazuje się, że droga odbija w złym kierunku i wracam na trawersującą drogę.
Droga zboczami wije się. Po przekroczeniu bocznego grzbietu zjazd do kolejnego rozwidlenia. W dół, wzdłuż potoku odbija asfaltowa droga. Zatrzymuję się i nabieram wody z potoku. Przy kolejnym rozdrożu, na polance stoją ule. Nie sprawdzałem, czy są pszczoły. Wszystkie ule są niebieskie a chyba powinny być różnokolorowe...


Różnych dróg leśnych jest w okolicy więcej niż na mapach. Przeglądałem kilka map, ale najbardziej aktualna jest chyba Compasa. Jej nie miałem ze sobą, ogładałem ją tylko wcześniej w Internecie. Jadę więc na wyczucie i niestety zrzuca mnie do doliny Łosia. Poznaję miejsce, gdzie kiedyś zjechałem. Kosztowało mnie to 140 m podjazdu, jakieś 20 minut i część nadwątlonych już sił. Z grzbietu zjeżdżam znaną już drogą, ale na rozdrożu jadę prosto. Mam zamiar pojechać na Przełęcz Białą (tak na mapie Compasa nazwana jest przełęcz nad Słotwinami). Tym bardziej, że z rozdroża jest to prawie płasko, nawet może lekko w dół.
Jadę trawersem wypatrując zbliżenia do grzbietu i jakiejś drogi. Na porębie widzę takie miejsce i odbijając w boczną drogę dojeżdżam jakieś 100 metrów do przełęczy.
Widok z łąk na Przełęczy Białej (792 m) na Słotwiny i Krynicę:



Słońce już nisko. Długo jeździłem po lasach w cieniu dolin i zboczy. Teraz pora wracać. Szybko zjechałem do doliny Kamienicy. Spokojnie przejeżdżam przez Roztokę Wielką wypatrując cerkwi. Tym razem się udało i ujrzałem ją po lewej na zboczu nad doliną. Po nowej betonowej dróżce podjechałem i zrobiłem kilka zdjęć. Niestety światło jest już słabe.

Cerkiew w Roztoce Wielkiej pw. św. Dymitra z 1819 r.



Przed odjazdem ubrałem drugą koszulkę, którą przezornie zabrałem. W drodze powrotnej chłód i zmęczenie dawały mi się we znaki. Towarzyszył mi pomarańczowo-bordowy zachód słońca.
Mimo mylnych dróg udało się zrealizować wszystkie cele: potok Kryściów, Przełęcz Biała od strony Roztoki i cerkiew.


Kategoria Po robocie

Wysokie

  d a n e    w y j a z d u 48.30 km 2.00 km teren 02:12 h Pr. śr.:21.95 km/h Pr. max:60.52 km/h Podjazdy:340 m Rower:Marin
Wtorek, 7 sierpnia 2012 | dodano: 07.08.2012

Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec [dol. pot. Chaszna] - Gródek (501 m) [trawers] - Biczyce Grn. - Wysokie (ok. 640m) - droga wzdłuż górnej Gostwiczanki - Długołęka - Gostwica - Podegrodzie - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Ostre słońce, obłoki, temp. 24-22°C, lekki wiatr NW, dobra widoczność

W nocy przeszło ochłodzenie, u nas bez burz itp. W ciągu dnia słońce ostro przygrzewało, ale w cieniu nie było gorąco. Trasa prosta i znana. Rower po wymianie suportu i korby. Niestety zmiana biegu z przodu na najniższy nie działała. Trzeba będzie coś tam pogrzebać. Dwa razy musiałem ręcznie przekładać łańcuch.
W dolinie Chaszni mały potoczek całkiem wysechł. W lesie więdną zielska. Po wyjechaniu na główna szosę trafiłem na remont. Właśnie skończyli kłaść nowy asfalt. Jeden pas był jeszcze zamknięty i była mijanka.
Zjazd przez Długołękę bardzo przyjemny. W górnej, bardziej stromej części jest nowy asfalt. Opony gwiżdżą, nie trzeba omijać ani amortyzować nierówności.
Postanowiłem jeszcze przejechać przez Stary Sącz. W centrum pokluczyłem po labiryncie przeważnie jednokierunkowych uliczek. Koło klasztoru zatrzymałem się przy źródle. Nie było upału, ale woda poszła mi cała jeszcze na Wysokiem. Woda w źródle bardzo smaczna, niezbyt zimna. Napiłem się do syta i nabrałem jeden bidon na zapas.


Kategoria Po robocie