Październik, 2010
Dystans całkowity: | 91.20 km (w terenie 10.50 km; 11.51%) |
Czas w ruchu: | 04:52 |
Średnia prędkość: | 18.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.90 km/h |
Suma podjazdów: | 960 m |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 45.60 km i 2h 26m |
Więcej statystyk |
Lubcza
d a n e w y j a z d u
56.40 km
1.50 km teren
02:51 h
Pr. śr.:19.79 km/h
Pr. max:56.90 km/h
Podjazdy:560 m
Rower:Marin
Trasa: Tarnów - Tarnowiec - Nowodworze - Radlna - Świebodzin - Rzuchowa - os. Tracze (ok. 230 m) - Szczepanowice - os. Lubcza - Lubinka (412 m) - dol. Lubinki - pod Wałem (ok. 470 m) - os. Gródek - os. Zadziele - Siedliska - Dąbrówka Tuchowska - Tuchów - Karwodrza - Trzemesna (ok. 370 m) - Łękawica - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, później chmury od SW, pod koniec lekki deszcz, temp. 17-12°C, silny wiatr S, średnia widoczność
Rano pogoda była ładna, tak jak w sobotę. Po obiedzie zdecydowałem się pojechać gdzieś na rowerze. Żeby nie powtarzać ostatnich tras wybrałem się za Białą w masyw Wału. Miałem plan jechać spokojnie i sobie porozmyślać. Niestety po przejechaniu odcinka wyjazdowego z Tarnowa do Nowodworza jedyne co wymyśliłem to to, że na takiej drodze, w szumie samochodów nie da się myśleć.
Podczas stromego podjazdu na Lubczę od południa napłynęły z wiatrem chmury i słońce niestety zniknęło. Kolorowe lasy na trasie straciły część kolorów. To co zostało widać na zdjęciach.
Drogi w rejonie Lubczy i Wału właśnie zostały wyremontowane:
Cmentarz z I wojny nr 191 Lubcza:
Aby się dostać na kolejny solidny podjazd musiałem zjechać do doliny potoku Lubinka - terenowo. Listne szaleństwo:
Zalesione zbocza góry i dziczejące stare sady pod Wałem. Płynna granica między "wsią" a "lasem". Na granicy przeważnie jest ciekawie:
Nie wyjeżdżałem na szczyt. Ubrałem kurtkę i rozpocząłem długi zjazd do doliny Białej, częściowo pod wiatr. Do Siedlisk prowadzi jeden z kilku długich równoległych grzbietów. Dużo widoków, prawie cały czas z góry, w kilku miejscach musiałem trochę pedałować pod wiatr.
W Dolinie Białej znów jechałem w szumie samochodów, ale za to z wiatrem. Jeszcze przeskok przez wał Trzemeskiej Góry i do domu. Pod koniec trochę kropiło i droga była mokra.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Trzemeska, Słona i św. Marcina
d a n e w y j a z d u
34.80 km
9.00 km teren
02:01 h
Pr. śr.:17.26 km/h
Pr. max:51.78 km/h
Podjazdy:400 m
Rower:Marin
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd [droga k/szkoły] - Trzemeska Góra (ok. 370 m) [grzbiet główny] - Słona Góra (ok. 400 m) [zjazd przez las] - Poręba Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - Góra św. Marcina (384 m) - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, tylko cienkie obłoki, temp. 14-10°C, średni wiatr S, średnia widoczność
Popołudniowa wycieczka w ładny, słoneczny i ciepły dzień.
Po okresie gorszej pogody zaczęło wiać z południa i zrobiło się całkiem ciepło. Wróciła złota, polska jesień. Trasa prowadziła po bliskich okolicach, w dużej części w terenie.
Jadąc polnymi drogami na Trzemeską Górę zwróciłem uwagę na dość dziwne zjawisko rolnicze:
Pośród zaoranych, pustych pól spotkałem rozległy łan zboża z kłosami, chyba jęczmień albo żyto. Nie znam się na uprawach, ale w Polsce raczej tylko raz w sezonie można zebrać zboże. Wygląda, że dotychczasowe przymrozki nie zrobiły w zbożu szkód, więc może pod koniec grudnia coś z tego będzie. Byle do żniw...
A lesie było tak:
Oprócz kolorowych liści pod kołami trafiały się zdradliwe kałuże. Wjechałem tylko w jedną - krótka i głęboką. Strumień wody z błotem spod przedniego koła trafił w buta, korbę z tarczami, nogę do kolana, ramię i częściowo twarz. Dzięki temu w dalszej części trasy wyglądałem jak prawdziwy rowerzysta górski.
Powrót do Tarnowa asfaltem z wyjazdem na szczyt Góry św. Marcina.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili