Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2018

Dystans całkowity:245.50 km (w terenie 12.40 km; 5.05%)
Czas w ruchu:12:15
Średnia prędkość:20.04 km/h
Maksymalna prędkość:63.69 km/h
Suma podjazdów:1760 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:40.92 km i 2h 02m
Więcej statystyk

Piwniczna

  d a n e    w y j a z d u 51.60 km 1.80 km teren 02:16 h Pr. śr.:22.76 km/h Pr. max:45.15 km/h Podjazdy:100 m Rower:Marin
Czwartek, 24 maja 2018 | dodano: 24.05.2018

Trasa: Nowy Sącz - Barcice [prawy brzeg Popradu] - Życzanów - Rytro [lewy brzeg] - Piwniczna-Zdrój [prawy brzeg] - Głębokie [lewy brzeg] - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, ciemne chmury, okresami słonecznie; temp. 24-22°C; średni wiatr N; średnia widoczność

Wracając z pracy zastanawiałem się skąd wije wiatr i jaką wybrać trasę. W mieście wiatr był zmienny. Pojechałem w dolinę Popradu i udało się, że jechałem z wiatrem.
Trasa znana, również jej alternatywne odcinki po prawej stronie rzeki. Na tę stronę właśnie przejechałem w Barcicach, z ulgą opuszczając szosę z samochodami. Przed mostem zauważyłem początek ścieżki rowerowej prowadzącej w dół rzeki. Ja pojechałem za mostem w górę. Dobry odcinek bez ruchu przez pola i osiedle. Na końcowym, kamienistym odcinku przed Życzanowem dogoniłem rowerzystkę. To rzadka sytuacja na podsądeckich wyjazdach. Kawałek musiałem za nią jechać i w końcu, niechętnie, ją wyprzedziłem. Terenowy odcinek do Rytra przejechałem w miarę dobrze choć niestety jak zawsze z podpórkami i prowadzeniem.
W Piwnicznej postój przy źródle Piwniczanki. Nabrałem zapas wody do butelek. Posiedziałem trochę, napiłem się, dopompowałem tylne koło.
W drodze powrotnej postanowiłem sprawdzić tę nową ścieżkę rowerową w Barcicach. Jest asfaltowa, prowadzi wzdłuż Popradu. Ze ścieżki korzysta dużo dzieci i młodzieży. Częściowo znałem te okolice, ale w dalszej części przejechałem przez nowe tereny na wysokości obwodnicy Starego Sącza. Mijam wysypisko śmieci, betoniarnie, tartaki i stary młyn. Na tym odcinku trasa prowadzi po istniejących wcześniej lokalnych drogach. Do głównej szosy dołączam dopiero na rondzie przed mostem na Popradzie. Ścieżka ma prowadzić dalej do Nowego Sącza i Wielogłów. Termin wykonania to wrzesień tego roku.
Trasa stara, ale było na niej coś nowego i coś ciekawego.


Kategoria Po robocie

Pętla przez Boguszę i Kotów

  d a n e    w y j a z d u 47.80 km 0.00 km teren 02:10 h Pr. śr.:22.06 km/h Pr. max:63.69 km/h Podjazdy:430 m Rower:Marin
Wtorek, 22 maja 2018 | dodano: 22.05.2018

Trasa: Nowy Sącz - Jamnica - Królowa Polska - Królowa Grn. - Bogusza - dol. pot. Roztoki - przeł. E pod Czerszlą (ok. 730 m) - Kotów - Łabowa - Nawojowa - [obwodnica E] Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 24-22°C; lekki/średni wiatr SE; średnia widoczność

Dzień słoneczny, ciepły, ale dość wietrzny. Trasa znana, ale jeszcze w tym roku nią nie jechałem. Wiatr początkowo hamował, później w dolinie Kamionki było różnie, chwilami wyraźnie pchał. Wjechałem w las. Na całym odcinku leśnym dużo miejsc ze zrywką drzewna. Dużo rozrytych śladów po maszynach prowadzących z drogi prosto w las. Przy drodze leżą kłody, dość dużo drobnych.
Na przełęcz wyjeżdżam w miarę sprawnie. Odpoczywam. Jest chłodniej niż w dolinie. Wokół bałagan, śmieci po zrywce. Mimo niedawnego deszczu nie widać błota na gruntowych drogach w las. Zjazd znów wśród śladów zrywki i leżących kłód.
Powrót do Sącza z wiatrem. Jak zwykle na tej trasie lecę na wysokich biegach. Dzisiaj nawet chwilami brakowało przełożeń. Wyprzedza mnie kolarz na rowerze wyglądającym na czasówkę. On może pewnie jechać do 60 km/h. Ja na wyraźniejszych zjazdach mam do 45. Do miasta jadę obwodnicą. Wiatr nadal pcha i bez wysiłku, pedałując z przerwami jadę 27 km/h. Taka jazda jest przyjemna i wprowadza w dobry nastrój, ale nie jest to niestety moją zasługą. Trzeba podnieść kondycję.


Kategoria Po robocie

Ognisko - powrót

  d a n e    w y j a z d u 47.10 km 1.00 km teren 02:21 h Pr. śr.:20.04 km/h Pr. max:59.00 km/h Podjazdy:270 m Rower:Matrix
Niedziela, 20 maja 2018 | dodano: 23.05.2018

Trasa: Olszyny, os. Mościska - Olszyny - Ołpiny - Szerzyny - grzbiet Pasma Brzanki (460 m) - Joniny - Ryglice - Zalasowa - Szynwałd - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. ok. 19°C; lekki wiatr N; średnia widoczność

Zesłanie Ducha Świętego (Zielone Świątki)
Z miejsca noclegu wyjechałem przed południem. Pojechałem polnymi drogami w kierunku widocznych gospodarstw. Okolica w majowy dzień całkiem ładna.


Dojechałem do asfaltowej dróżki i zjechałem do szosy w dolinie. Nie miałem mapy więc jechałem na pamięć. Przez to nadłożyłem drogi jadąc do skrzyżowania w Szerzynach. Był skrót po ramieniu trójkąta, ale tam był dodatkowy podjazd.
Wsie puste, mały ruch, nie widać ludzi. Na łąkach kwitną łany kolorowych kwiatów. Piękny maj. Od czasu do czasu odczuwałem przeciwny wiatr. Nie było gorąco, w cieniu raczej chłodno.
Powyżej drugiego cmentarza wojskowego spotkałem na pustej szosie toczącą się z góry pomarańczową puszkę po piwie. Niestety zatrzymała się na poboczu. Miała przed sobą kilkusetmetrowa prostą, lekko w dół i do tego z wiatrem. Może później ruszy dalej w świat.
Wyjechałem na przełęcz, szybki zjazd do Jonin a później żmudne pedałowanie na Zalasową i w dół doliny Wątoku. Przed Szynwałdem spotkałem otwarty sklep i kupiłem dużą butlę Tymbarku. Musiałem uzupełnić płyny. Dopiero w domu uświadomiłem sobie, że dzisiaj jest dzień bez handlu.
Dzięki ognisku przejechałem w weekend dość długi jak na ostatnie czasy dystans. Dane liczbowe dla tych dwóch wyjazdów ogniskowych obliczyłem szacunkowo z pojedynczego zapisu w liczniku. Nie kasowałem go po pierwszym dniu.


Kategoria Dojazdy

Ognisko - dojazd

  d a n e    w y j a z d u 33.80 km 5.40 km teren 02:18 h Pr. śr.:14.70 km/h Pr. max:0.00 km/h Podjazdy:370 m Rower:Matrix
Sobota, 19 maja 2018 | dodano: 22.05.2018

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd - Zalasowa (ok. 330 m) - Ryglice [droga na Galię Dln.] - Uniszowska (472 m) - grzbiet główny (ok. 490 m) - Las Olszyny - okolice os. Mościska
Pogoda: Bez chmur, później częściowe zachmurzenie i krótki deszcz; temp. 19-15°C; lekki wiatr W; średnia widoczność

Spontaniczny wyjazd na ognisko w lasach Brzanki. Późnym popołudniem zdecydowałem się jechać na ognisko do kolegów, którzy od rana kręcili się po Paśmie Brzanki. Pogoda była piękna, szkoda siedzieć w domu. Najpierw nawiązałem kontakt telefoniczny, z trudem bo tam brak zasięgu. Miałem mniej-więcej pojęcie gdzie ich szukać. Szybko się spakowałem. W Skrzyszowie zrobiłem szybkie, niezbędne zakupy. Masa roweru zwiększyła się w ten sposób o jakieś 7 kg, co odczułem w dalszej części wyjazdu.
Jazda doliną Wątoku i zjazd do Ryglic szły sprawnie. Obserwowałem obniżające się słońce. Z Ryglic jechałem łącznikiem do drogi z Bistuszowej na Brzankę. Po drodze mijam ładne domy, odkrywam cmentarz żydowski. Kiedyś muszę go zwiedzić. Zielone pola, domy, zalesione stoki pasma pięknie wyglądają w promieniach zachodzącego słońca. Na grzbiecie okazało się, że słońce jest jeszcze całkiem wysoko. Ale teraz przede mną wolniejsza, terenowa części trasy. Mozolnie podjeżdżam na grzbiet Brzanki. Trzy odcinki muszę niestety prowadzić. Może bez bagażu bym wyjechał, ale przy obecnej kondycji jest to wątpliwe. W końcu spocony docieram do skrzyżowania na grzbiecie.
Teraz będzie już łatwo, z góry... Nie do końca. Jadę drogami leśnymi według opisu kolegi. Drogi są rozjeżdżone, błotniste, z koleinami. Omijam niektóre odcinki lasem lub starą odnogą drogi. Na newralgicznym skrzyżowaniu mam skręcić w lewo. Są dwie takie drogi. Wybieram złą i zjeżdżam między dwa jary do połączenia potoczków. Robi się ciemno. Muszę wyjść z jaru na jego prawą stronę. Tam musi być dobra droga. Wyjście jest problematyczne, szczególnie z rowerem. Zbocze jest bardzo strome, pokryte liśćmi i mokrą gliną. Mam zwykłe buty i nawet bez roweru zjeżdżam w dół. Podchodzę w górę ponad najbardziej stromy odcinek. Dalej już jest lepiej. Ale trzeba jeszcze wyciągnąć tutaj rower. Jakoś się udało, ale to było na granicy możliwości. Oczywiście najpierw wyniosłem sakwę, później rower. Złożyłem je w całość i wyjąłem latarkę. Było prawie całkiem ciemno i zaczynał padać deszcz. W lesie aktywował się jakiś pohukujący ptak, robiąc nastrój.
Jechałem na wyczucie grzbietem wzdłuż jaru. Deszcz padał coraz mocniej. Nie wiedziałem gdzie szukać kolegów. Jakoś się dodzwoniłem. Byli w jarze, w jego dolnej części. Ale w którym miejscu odbić w dół? I czy są przede mną czy już pojechałem za daleko? Schowałem się pod jodłą, ubrałem kurtkę i czekałem aż dadzą jakiś znak. Rozmyślając nad możliwością przenocowania w lesie usłyszałem ich z daleka. Droga w dół odchodziła jakieś 100 metrów dalej. Do noclegu było około kilometra. Trochę zjeżdżałem w słabym świetle czołówki zgadując co jest pod kołami, resztę prowadziłem. Na koleinie na dnie dolinki prawie się przewróciłem. Gdy dotarliśmy na miejsce przestało padać, zaczęły pojawiać się gwiazdy i księżyc. Przy ognisku podsuszyłem się gasząc pragnienie. Miło spędziliśmy wieczór i dużą część nocy.
Okazało się, że rozerwałem spodnie na udzie. Pewnie przy wywrotce o kierownicę. Spodnie rowerowe chyba do wymiany...
Miał być tylko dojazd a wyszła konkretna akcja. Coś się działo...


Kategoria Dojazdy

Siedlce i Jelna

  d a n e    w y j a z d u 39.70 km 3.60 km teren 01:57 h Pr. śr.:20.36 km/h Pr. max:59.64 km/h Podjazdy:350 m Rower:Marin
Czwartek, 10 maja 2018 | dodano: 10.05.2018

Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - dol. Naściszówki - Librantowa - Łęka - os. Podtrzycierz, kapliczka - Siedlce [grzbiet na W] (ok. 510 m) - Słowikowa - Jelna - Sienna - Dąbrowa - Nowy Sącz
Pogoda: Bez chmur; temp. 24-22°C; lekki wiatr E; średnia widoczność

Ładna pogoda. Słonecznie, ciepło, lekki wiatr. Dla odmiany wybrałem się na odkryte wzgórza. Wyjazd z miasta doliną Naściszówki. Mimo późnego popołudnia ruch dość duży. Na Siedlce wyjechałem boczną drogą przez osiedle Podtrzycierz. Ten odcinek do tej pory zawsze zjeżdżałem. Podjazd jest dość łagodny i nie dłuży się. Na wyrównaniu była niewielka plantacja chyba wierzby energetycznej - wysoki na 3 metry gąszcz tyczek. Teraz ktoś zrobił żniwa. Zobaczymy, czy będzie nowe nasadzenie.
Na górze w kapliczce trwa majówka. Ja jadę grzbietem i po przecięciu szosy dalej koło cmentarza. Dalsza trasa prowadziła polną drogą przez otwarty pokryty polami i łąkami grzbiet. Na N widać drugi podobny grzbiet a na S Kuminowiecką Górę.
Widok wstecz na grzbiet biegnący od Siedlec. Widać biały kościół:


Pasmo Jodłowej Góry (715 m) i Rosochatki (753 m). Bliżej zalesiona Kuminowiecka Góra (542 m):


Jadę trawiastą miedzą. Grzbiet łagodnie, stopniowo się obniża. Mijam opuszczony, ogrodzony siatką sad. Zjazd do doliny koło gospodarstwa, szutrówką z odcinkami z dziurkowanych płyt betonowych. Wyjeżdżam na asfalt w Słowikowej. Szybki zjazd i dalsza jazda w dół doliny aż do Jeziora Rożnowskiego. W Jelnej remont - budowa kanalizacji i przebudowa drogi.
Podjechałem na brzeg jeziora, popatrzyłem. Powrót podjazdem, przez remontowaną szosę, znaną z przejazdów samochodem.
Piękna pogoda i pora roku. Wszędzie soczysta zieleń. Przy szosie pachną kwitnące "akacje".


Kategoria Po robocie

Pętla przez Małą Żeleźnikową

  d a n e    w y j a z d u 25.50 km 0.60 km teren 01:13 h Pr. śr.:20.96 km/h Pr. max:53.01 km/h Podjazdy:240 m Rower:Marin
Środa, 9 maja 2018 | dodano: 09.05.2018

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. (ok. 540 m) - os. Zuchówka - os. Zagranicznik - Zawada, kościół - [obwodnica E] Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie częściowe, chmury po burzach/opadach; temp. 21-18°C; bez wiatru; słaba widoczność

Po południu od wschodu ciągnęły możliwe burze. Jakoś omijały Nowy Sącz, ale przeszły od północy i od południa. W końcu wyjechałem, dość późno. Droga sucha, później w Żeleźnikowej wilgotna. Po zjechaniu z głównej szosy ruch bardzo mały, wokół wieczorna cisza. W górnej części doliny latają jętki.
Zjechałem krótszym wariantem. Koło szkoły w Porębie Małej skręciłem w osiedlową uliczkę o nazwie Zagranicznik. Asfalt się skończył, ale miedzami, przez płytką dolinkę, wyjechałem do innej drogi do Zawady. Powrót wzdłuż obwodnicy.
Przyjemny, wieczorny spacer rowerowy.


Kategoria Po robocie