Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:679.40 km (w terenie 49.20 km; 7.24%)
Czas w ruchu:33:15
Średnia prędkość:20.43 km/h
Maksymalna prędkość:74.65 km/h
Suma podjazdów:5230 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:48.53 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Malniki

  d a n e    w y j a z d u 40.50 km 6.20 km teren 02:10 h Pr. śr.:18.69 km/h Pr. max:61.65 km/h Podjazdy:530 m Rower:Marin
Środa, 31 sierpnia 2011 | dodano: 31.08.2011

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. [droga leśna w górę doliny] - granica lasu [zielony szlak] - polana na grzbiecie (ok. 700 m) - Malniki - os. Wdżary - Barcice [droga k/przystanku PKP] - kota 464 (ok. 460 m) [żółty szlak] - Moszczenica Wyżna - Moszczenica Niżna - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Pochmurno, temp. 22-18°C, bez wiatru, słaba widoczność

Krótka górska wycieczka na grzbiet pasma Jaworzyny Krynickiej. Przez Żeleźnikową, leśną drogą wyjechałem na grzbiet poniżej szczytu Nad Garbem. Drogę z doliny ostatnio poprawili. Jest poszerzona, nadsypana i wywalcowana. Mam nadzieję, że nie zrobią asfaltu. Dalszy odcinek grzbietem już gorszą drogą. Na polanie grzbietowej odbiłem na prawo, na W. Z polany, przez lasek zjeżdża się po fajnej drodze z kamieniami i wystającymi skałkami. Raczej nie jeżdżą tamtędy samochody, bardziej jest wydeptana przez zwierzęta chodzące na pastwiska. Koło gospodarstwa, eskortowany przez pieski odbijam na boczny grzbiet w lewo. Po kilkuset metrach przejeżdżam przez podwórze kolejnego gospodarstwa, gdzie prowadzą mnie znów szczekające pieski. Pod lasem zatrzymuję się. Widok wstecz.


Trwa zjazd przez lasy, poprzetykane łąkami i polami. Końcówka stroma. Opuszczam główna drogę i samo zejście do doliny muszę zrobić pieszo, po stromych zboczach w lesie.
Z Barcic chciałem wyjechać jeszcze na przeciwległy grzbiet. Pojechałem wypatrzoną na mapie drogą koło przystanku PKP. Minąłem domy i asfalt zamienił się w równo ułożone, dziurkowane płyty betonowe. Droga prowadzi jarem małego potoku. Podjazd dość ciężki. Na górze w polach dojechałem do innej drogi schodzącej do Barcic. Na mapie jest tam zaznaczony szlak konny. Wg mapy nachylenie tamtego podjazdu jest dużo większe niż mojego. Wszystko jest względne. Może kiedyś tam się wybiorę, dla porównania.
Grzbietem, przez pola i osiedla dojechałem do poprzecznej szosy. Teraz szybki i przyjemny zjazd do samego Starego Sącza. Zrobiła się szarówka. Pokluczyłem po uliczkach Starego Sącza i drogą koło klasztoru zjechałem w kierunku obwodnicy.

Beskid Wyspowy gdzieś ze zjazdu do Barcic:


Kategoria Po robocie

Mystków i przeł. Wilczy Dół

  d a n e    w y j a z d u 42.40 km 0.20 km teren 01:59 h Pr. śr.:21.38 km/h Pr. max:53.31 km/h Podjazdy:300 m Rower:Marin
Wtorek, 30 sierpnia 2011 | dodano: 30.08.2011

Trasa: Nowy Sącz - Kunów - Mystków - Mszalnica - Cieniawa - przeł. Wilczy Dół (602 m) - os. Podlas - Mogilno - grzbiet koty 555 (ok. 550 m) - Łęka - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, chwilami prześwieca słońce, temp. 24-20°C, lekki wiatr W, słaba widoczność, w dolinie Lubinki przez chwilę lekki deszcz

Przejazd przez wsie rozłożone na wzgórzach - Kunowów, Mystków, Cieniawę, Mogilno. W ciągu dnia było piękne słońce. Jednak po południu, już od kilku dni tradycyjnie, wyszły chmury, zamgliło się. Taki jesienny wieczór.
Podjazd między Mystkowem a Cieniawą wyjechałem niespodziewanie łatwo. Dzisiaj wydawał mi się krótki. Może to przez poszerzenie drogi.
Z Cieniawy pojechałem w górę na przełęcz Wilczy Dół. "Niespodzianka" - zrobili beton prawie do samej góry. Pięknie wygląda z daleka, wije się stromo jasną wstążką. Po drugiej stronie też podciągnęli asfalt i tym sposobem przejechałem dzisiaj aż 200 metrów w terenie. Tylko czekać jak przez przełęcz zaczną jeździć samochody. Ostatnie metry pewnie niedługo wyasfaltują.
Z Mogilna postanowiłem jeszcze pojechać okrężną drogą przez Łękę.
Ostatnio same zdjęcia w takim kolorycie jak w szlaczku poniżej. Krótki dzień po pracy i wieczorem jesienne nastroje.


Kategoria Po robocie

Mokra Wieś

  d a n e    w y j a z d u 45.80 km 1.00 km teren 02:10 h Pr. śr.:21.14 km/h Pr. max:57.46 km/h Podjazdy:420 m Rower:Marin
Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | dodano: 29.08.2011

Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Podegrodzie [droga nad kościołem] - Mokra Wieś - Stronie - os. Zagorów (ok. 570 m) - droga wzdłuż górnej Gostwiczanki - Wysokie (ok. 640m) - Trzetrzewina - Chochorowice - Niskowa - Chełmiec - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, temp. 25-22°C, lekki wiatr W, później bez wiatru, średnia widoczność

Przejażdżka po wzgórzach na W od Kotliny Sądeckiej. Wyjazd z miasta i droga do Podegrodzia w dużym ruchu, pomijając odcinek przez boczne osiedlowe dróżki dzielnicy Strugi. Przegapiłem odbicie w Stadłach i na górę skręciłem w Podegrodziu. Przyjemna jazda po odkrytych grzbietach, wśród pol, sadów i osiedli. Niebo zachmurzone i przymglone, nie widać Tatr. W Stroniach podkusiło mnie wyjechać na wzgórze z osiedlem Zagorów. Kiedyś tam byłem, ale jechałem od drugiej strony. Pamiętałem stromy i długi zjazd. Teraz będzie pod górę. Jakoś wyjechałem. Podjazd jest krótki, ale ciężki - na ok. 900 m jest 130 m w górę (średnie nachylenie ponad 14%).
Zjechałem trochę do poprzecznej szosy i dalej na N drogą przez odkryte zbocza na grzbiet Wysokiego. Na zjeździe z Wysokiego odbiłem jeszcze na boczny grzbiet do Chochorowic. Piękny widokowy, piętrowy zjazd.
Na skrzyżowaniu polnych dróg koło Chochorowic zatrzymałem się przy starej, zaniedbanej kapliczce.


Czas kontra pieniądze, praca i ludzkie dobre chęci:


W polach trwają wykopki, sianokosy i orka po żniwach. W sadach dojrzewają owoce. Dymią ogniska. Wypasione przez lato krowy, konie, kury, kaczki, króliki, koty i psy zadowolone nie myślą chyba o nadchodzącej jesieni.


Kategoria Po robocie

Dolina Dunajca

  d a n e    w y j a z d u 64.40 km 7.80 km teren 03:14 h Pr. śr.:19.92 km/h Pr. max:53.31 km/h Podjazdy:380 m Rower:Marin
Niedziela, 28 sierpnia 2011 | dodano: 30.08.2011

Trasa: Tarnów - ul. Krakowska - Wojnicz - Isep [wał przeciwpowodziowy] - Olszyny - Roztoka, grzbiet (ok. 320 m) - Roztoka - Zakliczyn - Janowice - Lubinka skrz. (ok. 400 m) - Rzuchowa - Świebodzin - Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, okresami słońce, temp. 22-19°C, bez wiatru, średnia widoczność

Po dłuższym okresie upałów w nocy z soboty na niedzielę przeszedł front i mocno się ochłodziło. Po obiedzie wybrałem się na niedaleką wycieczkę. Postanowiłem pojechać w dolinę Dunajca i po drodze odwiedzić (zaliczyć) kilka cmentarzy z I wojny światowej. Większość tych cmentarzy mijałem jadąc wiele razy drogami, ale nie zatrzymywałem się przy nich.
Do Wojnicza musiałem jechać główną szosą E4. Najpierw ulicą Krakowską, korzystając z niewygodnej ścieżki rowerowej. Później już szosą, na szczęście dzisiaj niezbyt ruchliwą. Przy połączeniu obwodnicy i Krakowskiej zatrzymałem się przy cmentarzu 199 Zbylitowska Góra. Dobrze widać go z szosy.



Za mostem na Dunajcu, przy wale przeciwpowodziowym odnalazłem drugi dzisiaj cmentarz nr 216 Mikołajowice. Sąsiaduje z sadem przy gospodarstwie.


W betonowym murku umieszczono łamane otoczaki z Dunajca:


Kilkaset metrów dalej kolejny cmentarz nr 284 Zakrzów. Leży tuż przy szosie, oddzielony ekranem akustycznym. Ma ciekawą formę.



Przejechałem ślimakiem przez obwodnicę Wojnicza i na cmentarzu cywilnym odnalazłem (jest przy samym wejściu) cmentarz nr 285 Wojnicz.


Po tym zagęszczeniu cmentarzy teraz miałem chwilę jazdy wzdłuż Dunajca. Starałam się trzymać rzeki. Najpierw przez pola za cmentarzem dojechałem do lokalnej drogi a nią do małej wsi Isep. Nazwa pochodzi od słowa wyspa. Pierwotnie wieś była założona przez właścicieli Szczepanowic, które są po drugiej stronie Dunajca. Należała również do parafii w Szczepanowicach. W pewnym momencie wieś znalazła się po drugiej stronie rzeki i tak (na razie) pozostało do dziś.
Za wsią wjechałem na wał i w ten sposób dojechałem aż do Olszyn. Ten odcinek od Wojnicza był bardzo spokojny. Szczególnie na wale brak jakiegokolwiek ruchu. Minąłem tylko spacerującego człowieka. Cisza, dokoła pola i nadrzeczne zarośla. Do tego jazda dość wysokim wałem pozwala na obserwowanie otoczenia - płaskich pól i wzgórz po obydwu stronach rzeki.
W Olszynach kolejny cmentarz nr 286:



Inskrypcja:
Ku czci Ojczyzny strącony przez śmierć
żarzy się wątły promyk życia
Jak zaczarowana szala
chroniąca skarb Grala

Następny cmentarz był w Roztoce. Zamiast szosą w dolinie pojechałem tam przez grzbiet. Dość szybko wyjechałem na górę, odlazłem drogę grzbietową i czarny szlak schodzący przez las do Roztoki. Wszystko szło dobrze. Ale mimo dość długich poszukiwań nie znalazłem cmentarza. Później okazało się, że na moim wydaniu mapy oraz w książce "Cmentarze..." jest źle zaznaczony. To była już druga próba jego odnalezienia. Znów się nie udało. Szkoda, bo właśnie ten cmentarz był inspiracją dzisiejszej wycieczki. Trzeba będzie zrobić trzecie podejście. Na nowym wydaniu mapy jest zaznaczony niżej.
Przejechałem przez most na Dunajcu i znaną trasą, bez zatrzymywania się przy sklepie w Janowicach :( wracałem do domu.

Jezus Frasobliwy w Janowicach:


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Kobylnica

  d a n e    w y j a z d u 48.00 km 1.20 km teren 02:27 h Pr. śr.:19.59 km/h Pr. max:56.36 km/h Podjazdy:610 m Rower:Marin
Czwartek, 25 sierpnia 2011 | dodano: 25.08.2011

Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - dol. Naściszówki - Librantowa (ok. 460 m) - Łęka - Siedlce - Kobylnica (ok. 570 m) grzbiet na N - Podole, kościół - Gródek - Jelna - grzbiet Klimkówki (ok. 490 m) - dol. Naściszówki - Naściszowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, chmury burzowe, mgliste, pod koniec lekki deszcz, temp. 29-23°C, lekki wiatr S, słaba widoczność

Kolejny dzień upałów. Po południu zebrały się chmury burzowe od W i S. Gdy wracałem z pracy spadło kilka kropel, ale burza trzymała się na uboczu. Pamiętając sytuację z dnia wczorajszego, bez specjalnych oporów pojechałem na pogórze w kierunku Jeziora Rożnowskiego. Miałem nadzieję, że burze pozostaną na S.
Główną drogą podjechałem na Siedlce i dalej na wzgórze pod dawną placówkę WP. Obiekt jest zapuszczony, na ogrodzeniu wisi transparent "Do sprzedania". Miejsce ładne i widokowe. Przez pola, trochę myląc drogę wyjeżdżam na szczyt Kobylnicy. Zatrzymuję się przy ogrodzeniu dawnego terenu wojskowego. Wzdłuż ogrodzenia rosną jarzęby, mają dużo owoców, jeszcze nie dojrzałych.
Szczyt Kobylnicy jest wybitny i widokowy. Dzisiaj widoczność była zła. Widok na NW, na Jezioro Rożnowskie:


Za mną burza zaczęła hałasować. Chmury coraz ciemniejsze. Nie przejmowałem się, bo kierunek jazdy był przeciwny. W dodatku w dół, jak widać na zdjęciu. Przez rżyska, łąki, polnymi drogami i asfaltowo-betonowymi dróżkami zjeżdżałem w dół. Wylądowałem w Podolu, koło kościoła.

Kościół w Podolu pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, z pocz. XVI w.:


Nad zboczem, którym zjechałem wisiała ciemna, rozmyta dołem burzowa chmura. Grzmiało i trochę się błyskało. Za to na W wyszło słońce. Tam wiodła moja dalsza trasa, więc udało mi się zejść z drogi burzy. Minąłem Gródek. Podczas jazdy brzegiem jeziora zrobiłem zdjęcia zachodu słońca nad wodą:



Niestety, brzegi jeziora, odsłonięte przez wycięcie drzew i krzewów pokryte są śmieciami wymieszanymi z gałęziami itp. Wygląda to okropnie. Trzeba się przyzwyczaić, żeby móc odpoczywać w takim miejscu. Można patrzeć w dal, ale lepiej nie pod nogi.
Pozostała mi przeprawa przez grzbiet oddzielający mnie od Sącza. Odbiłem na Jelną. Początkowo lekko pod górę. Później boczną dolinką dość stromo. W sumie 220 m podjazdu. Jechał przede mną młody chłopak. Dość mocno ciągnął, chwilami na stojąco. Trzymałem się go do samej góry. Wygląda na to, że mamy bardzo podobną kondycję, bo ani go nie wyprzedziłem, ani mi nie odjechał. A podjazd był konkretny.
Słońce już zaszło i robiła się szarówka. Na niebie wisiała rozbudowana w pionie chmura, która wciąż była oświetlona. Działała jak ekran i rzucała różowo-pomarańczowe światło. Kobieta pewnie określiłaby ten kolor jako łososiowy. Ciekawie wyglądało w tym świetle otoczenie a szczególnie moje ręce i kierownica.
Na grzbiecie zapiąłem lampkę z przodu, włączyłem i w dół. Po upalnym dniu i po podjeździe szybki zjazd w chłodniejszym wieczornym powietrzu to sama przyjemność. Pomyślałem o chłodnych porach roku. Pewnie wtedy zapiąłbym się dokładnie i pochylał tak, żeby jak najmniej zimna wpuścić za kołnierz. W lecie odwrotnie - wyprostowałem się i szukałem pozycji w których najlepiej powietrze będzie mnie chłodziło. Trzeba doceniać lato, póki jest.
W samym mieście zaczął padać lekki deszcz, ale nie zdążyłem zmoknąć.
W polach ludzie zwożą siano i zaczynają wykopki.


Kategoria Po robocie

Januszowa

  d a n e    w y j a z d u 19.20 km 1.00 km teren 01:02 h Pr. śr.:18.58 km/h Pr. max:41.48 km/h Podjazdy:180 m Rower:Marin
Środa, 24 sierpnia 2011 | dodano: 24.08.2011

Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - dol. Naściszówki - Librantowa (ok. 460 m) - Januszowa (ok. 480 m) - Mużeń (450 m) - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, po lekkiej burzy, temp. 27-24°C, lekki wiatr S, średnia widoczność

W ciągu dnia był upał. W czasie powrotu z pracy nadciągnęła od W chmura i zasłoniła słońce. Na termometrze było 34°C. Niestety pogrzmiało i spadł deszcz. Główna burza przeszła od S i szybko przestało padać. Po jakimś czasie wyszło słońce i postanowiłem pojechać gdzieś niedaleko.
W mieście ulice były nadal mokre. Trochę się schlapałem. Zaraz za miastem, czyli po minięciu ostatniego skrzyżowania ze światłami, droga była całkiem sucha. Tam nie padało wcale. Doliną Naściszówki podjechałem do Librantowej. Dalsza część trasy prowadziła grzbietem i udało mi się jeszcze zdążyć na ostatnie promienie słońca.


Po minucie została tylko łuna:


W lesie przed Mużniem w ciemnościach wjechałem w rozpapraną kałużę z gliną i dodatkowo, niepotrzebnie ubłociłem rowem. Nie było to wskazane przed zjazdem.


Kategoria Po robocie

Pod Modyniankę

  d a n e    w y j a z d u 54.20 km 3.00 km teren 02:35 h Pr. śr.:20.98 km/h Pr. max:56.90 km/h Podjazdy:470 m Rower:Marin
Wtorek, 23 sierpnia 2011 | dodano: 23.08.2011

Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Górna - Bogusza - przeł. (ok. 580m) [trawers stokami Jaworza] - przeł. między Jaworzem a Modynianką (ok. 570) [szlak pieszy zielony] - Grybów [szosa 28] - Cieniawa (ok. 530 m) [szosa 28] - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie duże na W, chwilami słońce, temp. 27-24°C, lekki wiatr E, później bez wiatru, słaba widoczność

Jazda w Beskid Niski w upał. Powietrze mętne i ciężkie. Do tego miejscami palą się ogniska zagęszczając atmosferę. Na W gęste chmury zasłaniają słońce, ale dzisiaj pojechałem w przeciwnym kierunku.
Pod górę i pod lekki wiatr jechało mi się dość ciężko. Na przełęczy próbowałem odnaleźć starą drogę, trawersującą zbocza Jaworza przez pola. Chciałem nią dostać się na grzbiet łączący Jaworze z mniejszym szczytem Modynianką. Na początku się nie udało. Po minięciu 2 gospodarstw zrzuciło mnie z powrotem do szosy w dole. Po kilkuset metrach uderzyłem znów w górę wąskim asfaltem. Skończył się koło domów a ja przez pastwisko dotarłem do polnego trawersu. Jednak jest, ale może nie od samej przełęczy. Niedługo dołączyła betonowa droga z dołu i nią dojechałem na ładną i widokową przełęcz a raczej szerokie obniżenie w grzbiecie. Na polach jest kilka domów, coś się nowego buduje. Trójka dzieci na rowerach i motorynce mówią mi "Dzień dobry".
Szutrowa dalej droga wraz z zielonym szlakiem pieszym trawersuje Modyniankę i ciekawym zjazdem z progami obniża się z grzbietem w kierunku Grybowa. Próbuje zrobić zdjęcie, ale aparat się obraził, że go ostatnio nie biorę na wyjazdy i wyświetlił przekreślona baterię. Krajobrazy dzisiaj były przymglone, z dymami, ale malownicze.
Ostrym, krętym i wąskim asfaltowym zjazdem spadam do szosy i wkrótce jestem na rynku w Grybowie. Było dość późno więc zrezygnowałem z planów poznania dróg na N od Grybowa i czerwoną szosą pojechałem prosto do Sącza. Droga jest po remoncie, ruch średni. Podjazd dzisiaj ciężki. Na światłach zjeżdżam z Cieniawy do Sącza. Fajna i szybka jazda w dół przez jakieś 10 km.
W Sączu niespodzianka - mokre plamy na ulicach. Musiało padać.


Kategoria Po robocie

Siekierczyna

  d a n e    w y j a z d u 59.10 km 0.50 km teren 02:38 h Pr. śr.:22.44 km/h Pr. max:67.87 km/h Podjazdy:450 m Rower:Marin
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | dodano: 22.08.2011

Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Wysokie (ok. 640 m) - Kanina - os. Raszówki - Jabłoniec (ok. 610 m) - Zarębówka - Siekierczyna (ok. 700 m) - Roztoka - Łukowica - Świdnik - Naszaczowice - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie, na W ciemna chmura, gorąco, temp. 30-25°C, lekki wiatr W, średnia widoczność, mglisto

Upalny dzień. Widoczność się dzisiaj popsuła, było mgliście. Z Sącza wyjeżdżałem w kierunku ciemnej chmury. Na szczęście nie było burzy. Ale było za to szaro, dość ponuro i gorąco.
Z szosy na grzbiecie mimo mgiełki widać było zarys Tatr. Po stromym podjeździe na Siekierczynę szybki i kręty zjazd. Jakoś dziwnie i niepewnie jechało mi się na tych łukach. Miałem wrażenie, jakby przednie koło mi myszkowało.
W dół doliny Łukowicy jedzie się szybko, długo jechałem na najwyższych dwóch biegach. Między Rogami a Owieczką zatrzymałem się nad potokiem, który płynie tutaj spokojnie, szeroko i płytko (po kostki). W wodzie dużo glonów.
Powrót przez Stary Sącz. O zachodzie na chwilę pod chmurą pojawiło się czerwone, rozmyte słońce.


Kategoria Po robocie

Słona Góra

  d a n e    w y j a z d u 25.60 km 3.60 km teren 01:19 h Pr. śr.:19.44 km/h Pr. max:50.77 km/h Podjazdy:310 m Rower:Marin
Niedziela, 21 sierpnia 2011 | dodano: 22.08.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Łękawica - Łękawka - Słona Góra, parking (ok. 360 m) [grzbiet od pierwszego osiedla] - Poręba Radlna - Góra św. Marcina (384 m) - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, tylko cirrusy, temp. 22-19°C, bez wiatru, dobra widoczność

Wieczorna wycieczka po okolicy. Pogoda nadal świetna.
Dla odmiany pojechałem na S. Asfaltem do Łękawki i remontowaną szosą 977 na górę pod parking. Z grzbietu Słonej Góry zjeżdżałem nieznaną drogą polną, odchodzącą na granicy lasu na polanie z domami. Początkowo droga dość wyraźna, choć zarośnięta trawą. Później większe i mniejsze chaszcze, ale cały czas droga jest przejezdna. Zjazd urozmaicony, przez młodniki na dawnych polach, zarośla. W najgorszym odcinku droga oczyszczona z krzewów tarniny. Z ziemi wystają krótkie kikuty odciętych krzaków, plątają się pod kołami gałęzie z kolcami. Jakoś przejechałem bez strat w ogumieniu. Niżej dojeżdżam od zacisznego zbiegu dwóch potoczków w gęstych zaroślach. Od tego miejsca droga lepsza, uczęszczana od dołu. Wyjeżdża się stromo pod górkę do głównej drogi, w miejscu bez gospodarstw. Trochę ubłociłem rower.
Z Poręby wyjeżdżam czerwonym szlakiem, koło plebani. Jest tam dość stromo, ale droga w miarę równa i przyczepna. Wyjechałem.
Czerwony szlak w jednym miejscu mocno zarośnięty. Nad wądrożem zwisają pokrzywy, jeżyny, róże itp. Trzeba się rozpychać, można się poparzyć i podrapać.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Skrzyszów

  d a n e    w y j a z d u 23.60 km 1.70 km teren 01:05 h Pr. śr.:21.78 km/h Pr. max:37.61 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Marin
Sobota, 20 sierpnia 2011 | dodano: 22.08.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [droga nad Skrzyszowem] - os. Olszyna - krzyż - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, ostre słońce, temp. 22-19°C, bezwietrznie, dobra widoczność

Wieczorna przejażdżka do krzyża z kluczeniem po miedzach w Skrzyszowie. Pogoda bardzo dobra, pięknie oświetlone widoki w ostrym, zachodzącym słońcu.
Standardową trasę trochę zmieniłem. Naprzeciw cmentarza w Skrzyszowie skręciłem w drogę na E. Nigdy tędy nie jechałem. Dość długo można jechać przez osiedla równolegle do głównej drogi. Później kończy się asfalt, kończą się domy i zarośniętą drogą polną podjeżdżam do drogi nad Skrzyszowem. Niedługo odbiłem jeszcze w bok do miejsca z czernicami. Nie znalazłem ich wiele, chyba ktoś pozbierał.
Pod krzyżem pospacerowałem po rżysku, oglądnąłem lipy, przeniosłem dużą, suchą gałąź, która spadła na pole. W drodze powrotnej jechałem prosto w zachodzące słońce. Pojechałem przedłużeniem drogi nad Skrzyszowem i zjechałem do doliny Wątoku piaszczystą drogą, jedyną znaną mi w okolicy. Później wzdłuż obwodnicy i kładką do szosy.
Nie wziąłem aparatu, bo tereny znane i nie przewidywałem ciekawych rzeczy do fotografowania. Szkoda, bo światło było po wieczór niesamowite.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili