Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:93.40 km (w terenie 5.40 km; 5.78%)
Czas w ruchu:04:45
Średnia prędkość:19.66 km/h
Maksymalna prędkość:49.06 km/h
Suma podjazdów:830 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:46.70 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Pętla przez Binczarową

  d a n e    w y j a z d u 57.40 km 1.80 km teren 02:44 h Pr. śr.:21.00 km/h Pr. max:45.56 km/h Podjazdy:490 m Rower:Marin
Środa, 25 kwietnia 2018 | dodano: 25.04.2018

Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Górna - Bogusza - przeł. n/Boguszą (ok. 580 m) [stokówka zboczami Wojennej Góry] - os. Pereliska - Binczarowa - Kąclowa - Grybów - Ptaszkowa (ok. 520 m) - Królowa Polska - Kamionka Mała - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, pojedyncze chmury; temp. 24-21°C; średni wiatr W, później lekki; średnia widoczność

Słoneczny dzień z ciepłym wiatrem. Wybrałem trochę dłuższą trasę.
Na przełęcz nad Boguszą jechałem z wiatrem, dość szybko, choć odczułem długi podjazd. Tam miałem plan zjechać drogą leśną od stokówki do górnej części Binczarowej. Podjechałem wyżej w las i odbiłem na stokówkę. Po minięciu dwóch jarów, zgodnie z planem zacząłem zjazd wyraźną drogą wzdłuż potoku. Dość szybko dotarłem do skraju lasu. Zresztą ze stokówki w kilku miejscach widać pola i zabudowania. Droga urwała się na ogrodzonej łące. Pojechałem ścieżką pomiędzy potokiem a ogrodzeniem. W suchej ściółce było masę zielonych pyłków, chyba jodłowych. Cała przednia opona zrobiła się zielona. Wyjechałem na lepszą drogę, również o kolorze zielonkawym. Przejechałem potok i wkrótce byłem na osiedlowej betonowej dróżce. Na zjeździe prawie same nowe, zadbane domy. Wieś rozbudowuje się w górę, w stronę przełęczy, podobnie jak sąsiednia Bogusza.
Zjechałem wygodnie do doliny Białej. Na odcinku do Grybowa miałem widok na mijany Chełm. W Kąclowej przejechałem przez wyremontowany odcinek osuwiska z pokaźnym mostem nad małym potoczkiem.
Podjazd na Ptaszkowa ciągnął się długo, straciłem siły. Dalej w dół było już łatwo, ale odczuwałem zmęczenie. Brak formy.
Do Sącza dotarłem o zachodzie słońca.


Kategoria Po robocie

Wysokie

  d a n e    w y j a z d u 36.00 km 3.60 km teren 02:01 h Pr. śr.:17.85 km/h Pr. max:49.06 km/h Podjazdy:340 m Rower:Marin
Wtorek, 24 kwietnia 2018 | dodano: 24.04.2018

Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Biczyce Grn. - Wysokie (parking) (ok. 640 m) - Soślina (561 m) [trawers] - os. Niżny Litacz - os. Góry Gostwickie [zjazd przez pola] - Gostwica - Brzezna - Niskowa - Świniarsko - dz. Strugi - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, prześwitujące słońce, później zachmurzenie całkowite; temp. ok. 20°C; lekki wiatr NE, później bez wiatru, słaba widoczność

Pierwszy wyjazd po długiej przerwie. Trasa znana, ale w końcówce zjazdu z Wysokiego miałem przejechać polnymi drogami z Gór Gostwickich na dno kotliny. Jechałem spokojnie, rozruchowo.
Widoczność nie była dobra, ale wszędzie wokół jest piękna wiosna. Mimo suszy, przerwanej wczoraj niewielkimi opadami, wzgórza są pokryte zielenią i bielą kwitnących drzew i krzewów.
Z Wysokiego zjeżdżałem grzbietem Litacza. W jesieni zaczęli tam budowę nowej drogi (w tym wpisie jest zdjęcie). Myślałem, że już jest gotowa, ale nie ma szału. Teraz wożą tłuczeń, równają rowy i skarpy, robią przepusty. Chyba w zimie niewiele działali. Jest zakaz wjazdu, ale rower się zmieści. Na górze minąłem koparkę i ciężarówkę, na parking zjechała równiarka. Według licznika odcinek w budowie to 1,3 km. Miejscami można jechać dość szybko, ale na niewywalcowanych fragmentach trzeba zwolnić, bo można polecieć. Niżej jest nadal wąska osiedlowa dróżka na jeden samochód.
Dojechałem do osiedla Góry Gostwickie, gdzie kończy się grzbiet. Głowna odnoga drogi schodzi do Brzeznej. Ja odbiłem w prawo na zjazd do Gostwicy. Chyba nigdy tędy nie jechałem. Odnalazłem przy drodze kapliczkę, zaznaczoną na mapie jako zabytkowa. Rzeczywiście wygląda archaicznie.




Trochę niżej miałem odbić między domami w pola. Znalazłem odpowiednią drogę. Wyjechałem spomiędzy zabudowań, ale niestety nie była to dokładnie ta droga. Trochę musiałem kluczyć, żeby zjechać niżej w dół nieznacznej dolinki. Tam wjechałem na właściwą, utwardzoną drogę, którą miałem zjechać na sam dół.



Niżej droga zanikała między poletkami. Kluczyłem, ale nie znalazłem bezpośredniego zjazdu. Wokół były skarpy. W końcu zszedłem przez strome i zarośnięte zbocze na miedzę u podnóża. Teraz już bez przeszkód polnymi i osiedlowymi dróżkami dotarłem do szosy.
Wracałem kombinowanym wariantem przez Świniarsko. Po drodze minąłem rozległe ujęcie wody, którego nie znałem.


Kategoria Po robocie