Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2019

Dystans całkowity:643.00 km (w terenie 48.30 km; 7.51%)
Czas w ruchu:31:06
Średnia prędkość:20.68 km/h
Maksymalna prędkość:72.90 km/h
Suma podjazdów:4510 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:45.93 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Pilzno

  d a n e    w y j a z d u 56.00 km 0.00 km teren 02:23 h Pr. śr.:23.50 km/h Pr. max:42.50 km/h Podjazdy:130 m Rower:Matrix
Poniedziałek, 29 lipca 2019 | dodano: 01.08.2019

Trasa: Tarnów - Skrzyszów (dol. Wątoku) - os. Olszyna - Łęki Grn. - Łęki Dln. [lewa strona potoku] - Pilzno - Lipiny - Chotowa - Czarna - Żdżary - Pogórska Wola - os. Olszyny [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Bez chmur; temp. 30-33°C; lekki wiatr S; średnia widoczność

Południowa wycieczka w dzień wolny, urlop. Gorąco i słonecznie. Jazda spokojna i beztroska. Ruch umiarkowany, dalej od miasta całkiem mały, choć zdarzają się ciężarówki.
W Pilźnie kupuję tradycyjnie loda. Zjadam go w cieniu koło cukierni, bo na rynku cienia nie ma. W dzień powszedni małe miasteczko żyje i jest całkiem przyjemnie. Coś się dzieje.
Dalsza jazda częściowo przez lasy. Trochę osłaniają od palącego słońca. Udany i przyjemny wyjazd.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Dookoła Jeziora Rożnowskiego

  d a n e    w y j a z d u 63.70 km 0.90 km teren 02:57 h Pr. śr.:21.59 km/h Pr. max:60.75 km/h Podjazdy:500 m Rower:Marin
Czwartek, 25 lipca 2019 | dodano: 25.07.2019

Trasa: Nowy Sącz [droga rowerowa VeloDunajec] - Wielogłowy - Tęgoborze - Znamirowice - Rąbkowa (ok. 370 m) -
Bilsko - Witowice Grn. - Witowice Dln. - Gierowa - Rożnów - os. Łazy (ok. 370 m) - Bartkowa - Gródek n/Dunajcem - Sienna - Jelna - Klimkówka (ok. 500 m) - ul. Zdrojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 28-24°C; bez wiatru; średnia widoczność

Słoneczny, prawie upalny dzień. Wybrałem się na dłuższą trasę dookoła Jeziora Rożnowskiego. Tym razem w odwrotnym niż zwykle kierunku. Trochę problemów z wydostaniem się z miasta. Próbowałem znaleźć lepszy wariant, ale wszystko poblokowane przez remonty i ulice jednokierunkowe. Jadę do końca VeloDunajec i dalej główną szosą. Ruch umiarkowany. W Kurowie zaczynają przygotowania do budowy nowego mostu.
Podjazd na Just zamknięty (remont) więc wszyscy jadą na Świdnik. Ja jadę odwrotnie, na Znamirowice. Tu jest już spokojnie. Jadę za jakimś kolarzem, ale nie udaje mi się do niego zbliżyć. Odbijam na podjazd i przeskakuję grzbiet. W Bilsku odcinek terenowy z kałużami.
Dalsza jazda przez letniskowe miejscowości nad jeziorem. Widać dość dużo wczasowiczów, ale generalnie jest spokojnie i przyjemnie.
Ostatni podjazd, najcięższy, na Klimkówkę i świetny zjazd grzbietem.
Cała trasa ładna i urozmaicona. Podjazdy, zakręty, widoki. Jechało się dobrze.


Kategoria Po robocie

Pętla przez Żeleźnikową Wielką

  d a n e    w y j a z d u 24.20 km 1.80 km teren 01:11 h Pr. śr.:20.45 km/h Pr. max:53.50 km/h Podjazdy:180 m Rower:Marin
Środa, 24 lipca 2019 | dodano: 24.07.2019

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - las Ciecierz - grzbiet (ok. 480 m) - Żeleźnikowa Wlk. - Łazy Biegonickie - os. Zagórze [most na Popradzie] [droga rowerowa VeloDunajec] - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, chwilami słońce; temp. 21-20°C; bez wiatru; słaba widoczność

Wieczorna przejażdżka przez grzbiet Majdanu. Po pochmurnym dniu i słabych opadach robi się ładniej i nawet pojawia się słońce. Przy tym całkiem ciepło. Wyższe góry spowite mgłami i chmurami.
Podjazd na grzbiet nowym wariantem przez las Ciecerz. Na początku lasu trochę błądzę. Pamiętałem trochę drogę przez ten las, ze zjazdu. Teraz za wcześnie wjechałem do lasu i nic mi się nie zgadzało. W końcu znajduję drogę w górę i niedaleko poznaję już trasę. Podjazd przyjemny, niezbyt stromy. Szybko jestem na polach ponad lasem i dojeżdżam do grzbietu. Widać beskidzkie grzbiety rozmyte w podeszczowych mgłach.
Zjazd do Żeleźnikowej Wielkiej tak jak kilka dni wcześniej. Powrót VeloDunajec.


Kategoria Po robocie

Pod Kobylnicę

  d a n e    w y j a z d u 41.60 km 0.50 km teren 01:59 h Pr. śr.:20.97 km/h Pr. max:60.75 km/h Podjazdy:400 m Rower:Marin
Poniedziałek, 22 lipca 2019 | dodano: 22.07.2019

Trasa: Nowy Sącz [droga rowerowa VeloDunajec] - Wielogłowy - Dąbrowa - Wola Kurowska (ok. 410 m) - Sienna - Lipie - Jelna Działy - zbocza Kobylnicy (ok. 530 m) - Siedlce - Łęka - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, słońce okresami prześwieca przez chmury; temp. 24-23°C; lekki wiatr NW; słaba widoczność

Wyjazd nad Jezioro Rożnowskie. Miałem podjechać doliną w Lipnej. Kolejny już raz pomylił mi się wylot tej drogi na grzbiecie. Nic się nie stało, wyjechałem pod Kobylnicą. Podjazd ładny i widokowy. W górnej części widać jezioro i dolinę z dolną częścią podjazdu. Klasa i klasyka.
Zjazd z Siedlec główną szosą na krechę - tylko marne 60 km/h.
Jechało się dobrze. Jest kondycja na podjazdach. Pogoda bez upału sprzyja.
To była pierwsza jazda w nowych butach. Na trasie testowałem ustawienie bloków. Po wyjeździe na Wole Kurowską przesunąłem bloki trochę do tyłu. Buty są dość dopasowane, ale myślę, że będzie się dobrze jeździć.


Kategoria Po robocie

Naszacowice

  d a n e    w y j a z d u 39.80 km 7.70 km teren 01:57 h Pr. śr.:20.41 km/h Pr. max:31.69 km/h Podjazdy: 90 m Rower:Marin
Czwartek, 18 lipca 2019 | dodano: 18.07.2019

Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Podegrodzie - Naszacowice - os. Zamczysko (ok. 390 m) - os. Wilkówka - Gołkowice [drogi wzdłuż Dunajca] - Stary Sącz, stawy [droga rowerowa VeloDunajec] - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie; temp. 22-20°C; lekki wiatr NW; średnia widoczność

Wyjazd w poszukiwaniu grodziska w Naszacowicach. Pogoda dobra, trochę cieplej. Dojazd szosą, dobrym tempem. Odbijam w drogę doliną Jastrzębika i zaraz w osiedlową dróżkę w małą boczną dolinę. Jadę wąską dróżką, po lewej las, po prawej pojedyncze zabudowania. Później droga szutrowa. Kluczę na wyczucie, trzymając się dolinki. Poprzecznym asfaltem podjeżdżam krótko na grzbiet z zabudowaniami. Mijam je trawersującą drogą i zatrzymuję się przy kapliczce. Zainteresował mnie święty z wiosłem. To prawdopodobnie św. Wojciech.


Widzę, że grzbiet jest niedaleko, więc prowadzę rower do góry, przez nieużytki. Jadę kawałek wzdłuż kilkumetrowej skarpy, to pewnie wały grodziska. Wspinam się na skarpę, za nią jest płaski, rozległy teren z polami. Jadę dalej na N w kierunku wału właściwego grodziska. Wał jest zarośnięty, więc objeżdżam go poniżej. W końcu zostawiam rower i wdrapuję się do środka. Tam znów uprawy przecięte drogą. Widać wyraźnie zarys wałów.


Cały teren jest zagospodarowany. Są uprawy, zagrody dla danieli, jakieś niewielkie zabudowania.
Zjeżdżam na dół starą drogą przez lasek. Całe wzgórze nie jest wysokie, ale ma na szczycie rozległy, płaski teren. Całe grodzisko miało do 15 ha powierzchni. Istniało od VIII do XI w. Część, którą zobaczyłem to główne zamczysko i podgrodzie na S od niego. Drugie, większe podgrodzie zajmowało teren, którym zjeżdżałem, pokryty dzisiaj lasami. Tam pewnie można szukać pozostałości.
Wracałem drogami wzdłuż Dunajca. Słyszałem, że maja w tej okolicy budować dalszy ciąg VeloDunajec. Tylko na początku, po zjeździe z szosy widziałem znaki geodetów, może ma to związek z budową. Drogi suche, faliste, miejscami wertepy. Jedzie się przyjemnie po twardej, przeważnie gładkiej nawierzchni. Były jakieś zwalone drzewa, objazdy zrobione przez kłady. Mijam miejsce, gdzie Dunajec zabiera brzeg. Tam odbijam w pola i koło jakichś wyrobisk, pewnie żwiru, wjeżdżam na asfalt. Teraz już wśród licznych rowerzystów jadę VeloDunajec.


Kategoria Po robocie

Trawers Rosochatki

  d a n e    w y j a z d u 38.30 km 2.50 km teren 01:49 h Pr. śr.:21.08 km/h Pr. max:61.89 km/h Podjazdy:400 m Rower:Marin
Środa, 17 lipca 2019 | dodano: 17.07.2019

Trasa: Nowy Sącz - Kunów - Mystków - Mszalnica - Cieniawa [szosa 28] - os. Pod Górą - trawers N Rosochatki - przeł. Wilczy Dół - os. Podlas - Mogilno (ok. 530 m) - Łęka - dol. Łubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Chmury warstwowe, tylko chwilami słońce; temp. 21-19°C; lekki wiatr NW; średnia widoczność

Zmodyfikowana pętla przez Mystków i przełęcz Wilczy Dół. Zamiast przełęczy pojechałem znalezioną na mapie drogą, okrążającą lasem szczyt Rosochatki.
Przejazd przez grzbiet Mystkowa normalnie, jechało się dobrze. Pogoda trochę ponura, bo słońce schowane za chmurami przez co było ciemniej i chłodniej. Z Cieniawy szybki przejazd szosą do drogi na Starą Wieś. Od tej drogi odchodzi droga przez pola w las. Znalazłem miejsce skrzyżowania. Droga mimo, że pomiędzy zabudowaniami nie jest często używana. Domy maja oddzielne dojazdy. Na samym początku jest dość stromo i jest dużo kamieni. Były nawet duże, płaskie kamienie, kiedyś pewnie specjalnie ułożone. Domyślałem się, że droga prowadziła do zaznaczonych w lesie kamieniołomów i korzystając z nich kiedyś przygotowano nawierzchnię. Wyżej jest bardziej łagodnie, ale pojawią się nadal mniejsze już kamienie. Na skraju lasu spotykam uciekającą sarnę. W lesie jadę lekko w górę, żeby nie spaść z trawersu. Droga wije się i wznosi, jest dużo kamieni. Na wysokości odnogi bocznego jakby grzbietu znajduję skarpę, gdzie wydobywano prawdopodobnie kamień.



W najbliższej okolicy jest więcej nierówności i skarp. Leżą też większe odłamy skał, które spadły.
Jedyna droga w moim kierunku prowadzi trawersem w górę. Jest wąsko, po prawej stroma skarpa. Ścieżka na szerokość kłada zwęża się do ścieżki zwierząt i pnie się coraz wyżej. Już wiem, że raczej nie wyląduje na przełęczy. Rzeczywiście na grzbiecie spotykam drogę z niebieskim szlakiem. Pytanie tylko jak wysoko mnie zniosło. Sądząc po długości zjazdu do przełęczy dość wysoko. Ze śladu GPS wynika, że wypchałem rower na około 700 m. Marne 100 m wyżej niż przełęcz, gdzie miał skończyć się trawers.
Z przełęczy wracam zwykłą trasą, przez dolinę Łubinki.
Strome zbocza i kamieniołomy Rosochatki były ciekawe. Było trochę terenu i chaszczowania. Planowana droga na mapie wygląda na przejezdną i szkoda, że nią nie przejechałem. Trzeba kiedyś powtórzyć próbę. Chyba wiem, gdzie nie odbijać na początku trawersu.


Kategoria Po robocie

Siekierczyna

  d a n e    w y j a z d u 63.30 km 2.40 km teren 02:58 h Pr. śr.:21.34 km/h Pr. max:72.90 km/h Podjazdy:610 m Rower:Marin
Wtorek, 16 lipca 2019 | dodano: 16.07.2019

Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Świniarsko - Podrzecze - Stadła - dol. Barynki - Mokra Wieś (ok. 460 m) - Stronie - Łukowica - Roztoka - Siekierczyna (ok. 680 m) - Zarębówka - Jabłoniec (ok. 610 m) - os. Raszówki - Kanina - Wysokie (ok. 640 m) - dol. Brzeźnianki - Brzezna - Niskowa - Biczyce Dln. - Chełmiec - Nowy Sącz
Pogoda: Zmienne zachmurzenie, okresami słonecznie; temp. 22-16°C; lekki wiatr W, wyżej średni; słaba widoczność

Pętla przez Siekierczynę. Pogoda dobra do jazdy, bez upału, bez opadów. Wyraźny wiatr z zachodu. Jadę dobrym tempem przez miasto i do Stadeł. Ruch dość duży. Po odbiciu w Stadłach można już odetchnąć, ruch mały. Podjazd na Morką Wieś spokojnie i sprawnie. Kolejny podjazd ze Stroni dość stromy. Mijały mnie na tym docinku samochody, niektóre jakieś niepozbierane. Niestety na grzbiecie pojechałem w prawo. Właściwa droga robi zygzak na lewo. Zorientowałem się dopiero gdy górą minąłem już centrum Łukowicy. Nadrobiłem kilkadziesiąt metrów w pionie. Za to były ładne widoki. Powrót, zjazd do doliny i jednostajne nabieranie wysokości podczas jazdy doliną aż do Siekierczyny. Na tym odcinku zrobiło się chłodno - chmury, przeciwny, chłodny wiatr. Dzięki temu nie spociłem się zbytnio na ostrym podjeździe.
Po krótkim postoju zacząłem zjazd pod wiatr. Ten zjazd pozwala na bicie rekordów prędkości, ale dzisiaj na to nie liczyłem. Na liczniku pojawiło się chyba 68 km/h, ale sprawdzić dokładnie miałem później. Dalsza jazda znaną, odwiedzaną co jakiś czas trasą na Wysokie. Wiatr był dość silny i pomagał na łagodnych podjazdach.
Z Wysokiego postanowiłem zjechać grzbietem Sośliny, od parkingu. Jest tam w górnej części nowa, szeroka droga. Nie wiem dlaczego wybudowali drogę z takim rozmachem, ale dzisiaj mogłem spokojnie gładką, pustą i szeroką szosą puścić się w dół z wiatrem. W ten sposób wymazałem w liczniku prędkość ze zjazdu z Siekierczyny. Nowa wartość to 72,90 km/h.
Zrezygnowałem z dalszej jazdy grzbietem i lasem zjechałem do doliny Brzeźnianki. Tam nadal z wiatrem jazda w dół do Gostwicy. Wracałem skrajem kotliny. Wstąpiłem jeszcze pod kapliczkę koło Niskowej. Na trasie nie było dobrych warunków do zdjęć, teraz wyszło słońce. Na wschodzie zagęszczenie ciemnych chmur i przymglenie.


Zboża czekają na żniwa:


Kategoria Po robocie

Wahadło nad Nowym Sączem

  d a n e    w y j a z d u 45.40 km 2.20 km teren 02:06 h Pr. śr.:21.62 km/h Pr. max:57.74 km/h Podjazdy:420 m Rower:Marin
Czwartek, 11 lipca 2019 | dodano: 11.07.2019

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - os. Podkamienne - grzbiet (ok. 480 m) - Żaleźnikowa Wlk. - Łazy Biegonickie - Biegonice [drogi nad Dunajcem] [droga rowerowa VeloDunajec] - Nowy Sącz - Wielogłowy - Dąbrowa - Ubiad - os. Klimkówka (ok. 510 m) - ul. Zdrojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 17-16°C; lekki wiatr NW; średnia widoczność

Chłodny dzień, ale w końcu pojawił się na krótko deszcz. Po południu rozpogodziło się i osłabł chłodny wiatr. Zrobiło się całkiem przyjemnie i dość ciepło. Trasa kombinowana. Podjazd na grzbiet między Żeleźnikowymi przez Podkamienne z nowym wariantem przez potok. Wyjazd z potoku stromy i częściowo po żwirze. Zjazd na drugą stronę też nową drogą, asfaltową. Szybki przejazd do Biegonic i dołączenie do VeloDunajec. Minąłem miasto i pojechałem dalej w dół Dunajca. Pod mostem koło zamku jest już zrobiona ścieżka rowerowa, brakowało tego odcinka.
W Wielogłowach odbijam i wyjeżdżam przez Ubiad na Klimkówkę. Zjazd przy niskim już słońcu.
Trasa niestandardowa, dla odmiany. Jechało się dobrze. Udało się nie zmarznąć. To dzięki słońcu, długim spodniom i podkoszulkowi. Taki lipiec.


Kategoria Po robocie

Mystków

  d a n e    w y j a z d u 23.70 km 0.70 km teren 01:15 h Pr. śr.:18.96 km/h Pr. max:46.39 km/h Podjazdy:220 m Rower:Marin
Poniedziałek, 8 lipca 2019 | dodano: 08.07.2019

Trasa: Nowy Sącz - Kunów - Mystków - Wola Wyżna (ok. 520 m) [zielony szlak gminny] - Kamionka Wlk. - Jamnica - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 19°C; średni wiatr NW; średnia widoczność

Krótka jazda na Mystków. Pogoda ładna, ale dość chłodno, wieje prawie zimny wiatr. Podjeżdżam z wiatrem, trochę zmęczony po wczorajszej wycieczce. Dość sprawnie wyjeżdżam na Mystków. Jadę na sąsiedni grzbiet Woli Wyżnej. Mam pierwotnie zjechać doliną Zarywy, ale przypominam sobie zjazd terenowy gminnym szlakiem spacerowym. Nie pamiętam tej drogi, bo bardzo dawno tamtędy nie jechałem. Znajduję szlak i odbijam. Nie poznaję drogi, musiało się dużo pozmieniać. Kluczę pomiędzy gospodarstwami i docieram za szlakiem do lasu. Stromy zjazd, ale bez szlaku i ląduję na skraju pól.


Miejsce wydaje mi się znajome:


Wydaje mi się, że dawniej zjeżdżałem koło gospodarstwa po prawej. Droga była skrajem lasu. Jadę jednak prosto w dół i spotykam dobrą drogę z płyt. Nią zjeżdżam kręto do torów kolejowych. Podchodzący od dołu chłopcy z rowerami mówią "Dzień dobry". Nachylenie drogi na oko ponad 20%. Koniec świata. Wyjeżdżam w Kamionce, poniżej stacji kolejowej.
Jadę pod wiatr do Sącza. Kluczę jeszcze po Gorzkowie, żeby ominąć remont ścieżki rowerowej.
W domu sprawdzam trasę zielonego szlaku. Rzeczywiście prowadzi koło gospodarstwa, powinienem w lesie skręcić w prawo.


Kategoria Po robocie

Pińczów

  d a n e    w y j a z d u 113.10 km 14.70 km teren 05:52 h Pr. śr.:19.28 km/h Pr. max:59.64 km/h Podjazdy:270 m Rower:Marin
Niedziela, 7 lipca 2019 | dodano: 11.07.2019

Dojazd: Mój samochód; Tarnów - Ujście Jezuickie
Trasa: Ujście Jezuickie, przystań promu [prom na Wiśle] - Opatowiec - Rzemienowice - Trębaczów - Nowa Wieś - Charbinowice - Zagajów - Krzyż - Czarnocin - Mękarzowice - os. Podlesie - Kostrzeszyn - os. Górki Kostrzeszyńskie - Zagaje Stradowskie - Wola Chroberska - Chroberz, skrz. - Młodzawy Małe - Młodzawy Duże - Skrzypiów - Pińczów [szlak niebieski] - Bogucice II - Grochowiska - Las Winiarski - Oleszki - Biniątki - Chotelek - Wolica- Hołudza - Gluzy - Chotel Czerwony - rez. Przęślin - Wiślica - Koniecmosty - Kuchary - Ostrów - Ksany - Opatowiec [prom na Wiśle] - Ujście Jezuickie, przystań promu
Dojazd: Mój samochód; Ujście Jezuickie - Tarnów
Pogoda: Zmienne zachmurzenie, słonecznie, okresami zachmurzenie całkowite; temp. 22-20°C; średni wiatr NW; średnia widoczność

Wyjazd w nowe tereny za Wisłą, do Nicki Nidziańskiej. Pogoda dobra do jazdy, bez upału, nawet chwilami trochę chłodno. Punkt wyjazdowy to parking przy promie przez Wisłę w Ujściu Jezuickim. Dojazd samochodem na miejsce trochę się przedłużył przez przebudowę N obwodnicy Tarnowa. Przejazd przez Klikową był zamknięty.
Przeprawiłem się przez Wisłę, a właściwie przez Dunajec i Wisłę, bo prom kursuje u samego połączenia tych rzek. Na start był podjazd na rynek Opatowca. Tam siadam na ławce i planuję trasę. Po krótkim namyśle obieram kierunek na Pińczów, dalej się zobaczy.
Po kilku kilometrach w kierunku N, na Wiślicę, w lesie odbijam na NW i trzymam się tego kierunku. Jadę przez lasy, pola i osiedla. jest cicho, spokojnie, nie widać ludzi. Osiedla są małe i pomiędzy nimi puste, niezabudowane odcinki. Droga często zmienia kierunek, są łagodne pagórki, nie ma monotonii. W pewnym momencie drogą przede mną idzie sarna z młodym. Na początku mnie nie widzą, ale gdy się zbliżyłem zaczęły uciekać w zboże. Od Trębaczowa próbuję jechać krótki odcinek terenowymi drogami. Da się, chociaż nie mam czasu, żeby skupiać się na takiej jeździe.
Tak dociera do Czarnocina, gdzie zaczynają się większe wzniesienia. To rejon Garbu Wodzisławłskiego. Podjazdy i zjazdy są całkiem strome, na zjeździe osiągam nawet prawie 60 km/h. W Mękarzowicach mam wjechać w teren. Skręcam koło przystanku. Droga co prawda asfaltowa, ale za ostatnimi domami już gruntowa. Nad wsią, przy plantacji leszczyny, robię krótki postój.


Jadę przez malownicze pola. Krajobraz taki, jak na zdjęciach z Ponidzia. Ładnie. Drogi pyliste lub wyboiste, dość strome. Wyjeżdżam na asfalt w jakimś nieplanowanym miejscu. Orientuje się przez chwilę i asfaltowym podjazdem jadę do Kostrzeszyna. Właściwa droga z Mękarzowic była następną za przystankiem. Teraz jadę wzdłuż Garbu, troch zjeżdżając i podjeżdżając, oscylując do wysokości 300 m. Są widoki na pobliskie pola i odległe łagodne grzbiety.
W Zagajach Stradowskich zaczyna się dłuższy zjazd lasem. W Woli Chroberskiej zatrzymuję się obok ogrodzonej łąki z roślinnością stepową. Takie ekosystemy są charakterystyczne dla tych terenów. Niestety zanikają przez zaniechanie wypasu, zarastanie i zalesianie.


Mimo zjazdu nie jestem jeszcze w dolinie Nidy. Muszę przeskoczyć kolejny, dość stromy grzbiet. Za to później długi i szybki zjazd do szosy równoległej do Nidy. Jadę dość monotonnie, pod wiatr do Pińczowa. Po drodze niewielkie podjazdy. Widać ładne skarpy i jary nad płaska doliną.
W Pińczowie zatrzymuję się na rynku. Robię dodatkowe zakupy, jem, piję. Po mieście krąży dość dużo ludzie, nawet jakaś zorganizowana wycieczka. Następne odcinek wycieczki będzie prowadził w kierunku Buska, mniej więcej niebieskim szlakiem pieszym. Teren zaraz za miastem nazywa się Góry Pińczowskie. Rzeczywiście po odbiciu z szosy wylotowej muszę pchać rower wąską, stromą ścieżką. Wychodzę na wzgórze z kamienną kaplicą w remoncie. To kaplica św Anny z 1600 r.


Jest widok na dolinę Nidy i miasto.



Szlak sprowadza mnie znów niżej do cmentarza, ale niedługo podjeżdżam na grzbiet. Ładne okolice.


Szlak się często gubi, jadę na wyczucie. Równolegle jest budowa obwodnicy Pińczowa, która w końcu przecina moja trasę. Jadę trochę po wyrównanym terenie przeszłej szosy. Miejscami jest kilka centymetrów pyłu lessowego. W lesie za obwodnicą z kolei jest dużo piachu. Da się jechać, ale trochę pcham. Docieram do ładnego miejsca na skraju lasu i na rozstaju dróg robię postój na większy posiłek. Tutaj mija mnie druga sarna. Przekrada się powoli jakieś 100 metrów ode mnie. widzie mnie i wie że ją widzę, ale jakoś powoli przechodzi na lewo.



Pogoda się pogarsza, Wieje chłodny wiatr, idą ciemne chmury. Ruszam dalej na SE.


Przez Bogucice II dojeżdżam do Grochowisk. To małe osiedle, jak wiele na trasie, ale miała tu miejsce ważna bitwa podczas Powstania Styczniowego. Pamiątkowy głaz przy węźle szlaków i wiacie:


Dalej kluczę asfaltowymi dróżkami pomiędzy osiedlami.


Trafiam nawet na odcinek po starym torowisku kolejki wąskotorowej. Jedzie się po nim fatalnie, po grubym tłuczniu.


Dojeżdżam do Chotelku, gdzie oglądam zabytkowy, drewniany kościół św. Stanisława Biskupa.



Zaczynam powoli powrót do bazy. Chcę jeszcze odwiedzić Chotel Czerwony. Do Hołudzy jadę polną drogą, równoległą do szosy 776. Nie chcę jeszcze wracać do ruchu samochodowego. Droga prowadzi przez ładne okolice. Jest miejscami zarośnięta, są stare koleiny, ale jest sucho i jedzie się wygodnie. Spotykam tutaj takie kwiatki - "obcy":



Jest sucho:


Dalej jadę bocznymi, asfaltowymi drogami i niespodziewanie docieram do pagórka. To właśnie wzgórze z kościołem w Chotelu Czerwonym. Przy samej drodze jest odsłonięcie kryształów gipsu. Te symetryczne nazywane są jaskółczymi ogonami.



Teraz mam jechać do Wiślicy. Rozglądam się za niebieskim szlakiem, który tam prowadzi. Widzę ciekawe wzgórze, sprawdzam mapę - to rezerwat stepowy Przęślin. Jadę tam. Doganiam parę rowerzystów, którzy mnie minęli przez kościele. Też tam jadą. Wyprowadzam rower na szczyt, rozglądam się. Widać sąsiednie wzgórze z kościołem i specyficzną roślinność wzgórza.




Na zboczu są odsłonięte kryształy gipsu, podobne do tych koło kościoła:




Przypadkowo znajduję skrytkę geocache. Zaglądam do środka, odkładam. Pora jechać dalej. Tak wygląda rezerwat z drogi do Wiślicy:


Przez pola jadę boczną, asfaltową drogą. Kiedyś szedł tędy, może nadal idzie, szlak pieszy. Szybko docieram do Wiślicy. Robię postój na loda. Odpoczywam na rynku, oglądając piękną kolegiatę. Robię rundkę wokół kolegiaty i domu Długosza.
Przejeżdżam przez Nidę. Mało jest mostów na niej w tym rejonie. Jadę skrajem doliny rzeki, przeskakuję mały grzbiet, gdzie zamyka się pętla. Po kilku kilometrach jestem przy promie i po kilku minutach przez samochodzie.
Gdy ruszam do domu pojawia się dawno nie widziany lekki deszcz. Część drogi powrotnej jadę po mokrym asfalcie. Na początkowym odcinku mijam rowerzystów z bagażami. Domyślam się, że to uczestnicy maratonu rowerowego Wisła 1200. Za nimi i przed nimi długa trasa. Ja już na dzisiaj skończyłem. Dawka wrażeń na jeden dzień była solidna.


Kategoria Na cały dzień