Naszacowice
d a n e w y j a z d u
39.80 km
7.70 km teren
01:57 h
Pr. śr.:20.41 km/h
Pr. max:31.69 km/h
Podjazdy: 90 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Podegrodzie - Naszacowice - os. Zamczysko (ok. 390 m) - os. Wilkówka - Gołkowice [drogi wzdłuż Dunajca] - Stary Sącz, stawy [droga rowerowa VeloDunajec] - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie; temp. 22-20°C; lekki wiatr NW; średnia widoczność
Wyjazd w poszukiwaniu grodziska w Naszacowicach. Pogoda dobra, trochę cieplej. Dojazd szosą, dobrym tempem. Odbijam w drogę doliną Jastrzębika i zaraz w osiedlową dróżkę w małą boczną dolinę. Jadę wąską dróżką, po lewej las, po prawej pojedyncze zabudowania. Później droga szutrowa. Kluczę na wyczucie, trzymając się dolinki. Poprzecznym asfaltem podjeżdżam krótko na grzbiet z zabudowaniami. Mijam je trawersującą drogą i zatrzymuję się przy kapliczce. Zainteresował mnie święty z wiosłem. To prawdopodobnie św. Wojciech.
Widzę, że grzbiet jest niedaleko, więc prowadzę rower do góry, przez nieużytki. Jadę kawałek wzdłuż kilkumetrowej skarpy, to pewnie wały grodziska. Wspinam się na skarpę, za nią jest płaski, rozległy teren z polami. Jadę dalej na N w kierunku wału właściwego grodziska. Wał jest zarośnięty, więc objeżdżam go poniżej. W końcu zostawiam rower i wdrapuję się do środka. Tam znów uprawy przecięte drogą. Widać wyraźnie zarys wałów.
Cały teren jest zagospodarowany. Są uprawy, zagrody dla danieli, jakieś niewielkie zabudowania.
Zjeżdżam na dół starą drogą przez lasek. Całe wzgórze nie jest wysokie, ale ma na szczycie rozległy, płaski teren. Całe grodzisko miało do 15 ha powierzchni. Istniało od VIII do XI w. Część, którą zobaczyłem to główne zamczysko i podgrodzie na S od niego. Drugie, większe podgrodzie zajmowało teren, którym zjeżdżałem, pokryty dzisiaj lasami. Tam pewnie można szukać pozostałości.
Wracałem drogami wzdłuż Dunajca. Słyszałem, że maja w tej okolicy budować dalszy ciąg VeloDunajec. Tylko na początku, po zjeździe z szosy widziałem znaki geodetów, może ma to związek z budową. Drogi suche, faliste, miejscami wertepy. Jedzie się przyjemnie po twardej, przeważnie gładkiej nawierzchni. Były jakieś zwalone drzewa, objazdy zrobione przez kłady. Mijam miejsce, gdzie Dunajec zabiera brzeg. Tam odbijam w pola i koło jakichś wyrobisk, pewnie żwiru, wjeżdżam na asfalt. Teraz już wśród licznych rowerzystów jadę VeloDunajec.
Kategoria Po robocie