Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:185.00 km (w terenie 12.20 km; 6.59%)
Czas w ruchu:08:56
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:59.18 km/h
Suma podjazdów:810 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:46.25 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Chojnik

  d a n e    w y j a z d u 55.10 km 5.60 km teren 02:52 h Pr. śr.:19.22 km/h Pr. max:59.18 km/h Podjazdy:510 m Rower:Marin
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 25.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Łękawica - Trzemesna (ok. 370 m) - Karwodrza - Tuchów - Dabrówka Tuchowska - Siedliska - Chojnik - os. Pogorzałki - Wał, trawers (ok. 500 m) [żółty szlak] - os. Pleśniaki - Pleśna - Świebodzin - Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Bezchmurne niebo, obłoki, temp. ok. 25°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność

Piękny, letni, słoneczny dzień. Dobre warunki do jazdy. Umiarkowany upał. Trasa przez Pogórze. Celem była dolina, w której leży wieś Chojnik i podjazd z tych okolic na Wał. Sam Wał nie był dzisiaj celem.
Znaną trasą dość sprawnie dojechałem do Tuchowa. Drogi puste i ciche, przyjemny podjazd na Trzemesną, w cieniu. Później dalej doliną Białej do Chojnika. Skręciłem w boczną drogę prowadząca wzdłuż potoku. Jechałem przez ładne i zadbane osiedla, stopniowo w górę. Asfalt się skończył i wjechałem do lasu. Na granicy pól i lasu:


W oddali widać Maślaną Górę (753 m) i Chełm (779 m):


W lasie drogi nieprzejeżdżone, zasypane gałęziami i liśćmi, zarośnięte. Wyżej błotniste i rozjeżdżone. Ten odcinek był dość żmudny. Dojechałem do grzbietowej drogi z zielonym szlakiem w okolicy osiedla Pogorzałki. Korzystając z okazji odszukałem cmentarz z I wojny nr 182 Siemiechów. Jest bardzo skromny, otoczony współczesnym ogrodzeniem.



Wróciłem do drogi grzbietowej i pokonując ściankę poniżej starego kamieniołomu dojechałem do skrzyżowanie pod szczytem Wału. Zjeżdżałem do Pleśnej trzymając się zółtego szlaku pieszego. Uchowało się tutaj trochę szutrowych i gruntowych dróg. Kilka ujęć przed właściwym zjazdem do doliny:

Widok na wzgórza Słonej i Trzemeskiej Góry:


Bardziej na prawo widać lasy pasma Brzanki:


Moja droga w dół, do Pleśnej:


Po dojechaniu do asfaltu zgubiłem szlak i przez osiedla zjechałem do głównej szosy. Czułem już trasę w nogach więc najprostszą drogą pojechałem w kierunku domu.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Do krzyża

  d a n e    w y j a z d u 23.10 km 1.30 km teren 00:55 h Pr. śr.:25.20 km/h Pr. max:41.48 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Marin
Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano: 25.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [dol. Wątoku] - os. Olszyna - krzyż - os. Olszyna [ droga nad Skrzyszowem] - Ładna, obwodnica - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, chmury tylko na horyzoncie, temp. 20-18°C, bez wiatru, średnia widoczność

Krótka przejażdżka na koniec dnia w promieniach zachodzącego słońca. Jechało się przyjemnie i dość szybko. Powrót przez Ładną i zjazd Lwowską do Tarnowa.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Radgoszcz

  d a n e    w y j a z d u 75.80 km 4.30 km teren 03:43 h Pr. śr.:20.39 km/h Pr. max:33.70 km/h Podjazdy: 50 m Rower:Matrix
Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Ładna - Wola Rzędzińska - Jodłówka - Nowe Żukowice - Wesoła - Smyków Mł. - Smyków Wlk. - Narożniki - Radgoszcz - Nieczajna Grn. - Dąbrowa Tarnowska - Żelażówka - Lisia Góra - Brzozówka - dz. Krzyż - Tarnów
Pogoda: Upał, słonecznie, bezchmurnie, tylko obłoki, temp. 30-25°C, lekki wiatr SE, później bezwietrznie, średnia widoczność

Mimo wczorajszej awarii roweru po obiedzie postanowiłem wybrać się na jakąś wycieczkę. Tym razem na północ, na Płaskowyż Tarnowski. Chciałem odwiedzić trzy cmentarze z I wojny w okolicy Radgoszczy. Rower ma częściowo spuszczone powietrze z tylnego koła i opona trochę ociera o widelec, ale da się jechać.
Jechałem dość powoli dostosowując się do upału, stanu roweru i mojej kondycji. Ruch mały, upał, nic się nie dzieje.
Uwaga - następny fragment nieciekawy i nieprzyjemny. Można opuścić i przeskoczyć do zdjęcia.
W Woli Rzędzińskiej mijał mnie samochód. Usłyszałem uderzenie, podniosłem głowę i zobaczyłem, że przed samochodem toczy się i wiruje jakiś brązowo-szary gałgan. Potem wpadł pod spód i przejechało po nim tylne koło samochodu...
Samochód zatrzymał się po kilkunastu metrach, ja też. Na ulicy został mały piesek, taka modna teraz rasa. Po tym co widziałem nie dawałem mu wielkich szans, ale wyjąc jakoś sczołgał się z jezdni i położył się w wodzie w rowie. Porozmawiałem z kierowcą, co zrobić. Podobno jest takie pogotowie dla rannych zwierząt, ale nie znamy telefonu. Szukamy właściciela. Dwoje ludzi, którzy przechodzili nie wiedzieli. W domu na przeciw nikt nie otwierał. W drugim domu wszystko otwarte, ale nikogo nie ma. Kierowca zadzwonił na 112, później na policję, a tam podali mu numer do weterynarza z Woli. Weterynarz przyjedzie. Czas płynął. Szedł chłopak, pytamy czy wie czyj ten pies. Jego cioci, zaraz ją zawoła, bo właśnie szedł szukać pieska. Pies uciekł z podwórza, gdy gospodarz wyjeżdżał samochodem. Razem z ciocią zabrali go do domu. Wyglądało na to, że dochodził powoli do siebie. Jedna noga uszkodzona, drugą ruszał. Jeszcze telefon do weterynarza, żeby podjechał bezpośrednio do domu właścicielki psa. Koniec akcji. Rozjeżdżamy i rozchodzimy się.
Mój brat ma takiego samego psa. One mają genetyczne ADHD.
Tak minęło pół godziny a może godzina. W sumie mogłem się nie zatrzymywać. No ale ktoś powinien.
W Jodłówce krótki postój przy cmentarzu z I wojny nr 205 Wałki. Zrobiłem zdjęcia, których do tej pory nie miałem. Cmentarz jest w centrum, obok wyremontowanego skweru.



Przejechałem, tradycyjnie już, przez teren budowy autostrady A4. W okolicy naliczyłem cztery przenośne traki. Pewnie przerabiają drzewo wycięte pod budowę. Na długim odcinku droga jest całkowicie zniszczona. Asfaltu prawie nie widać, została pylista szutrówka z gęsto wybitymi, małymi dziurami. Taką drogą dotarłem do szosy na Mielec.
Rzut oka ma mapę, kilka łyków wody i ruszyłem w kierunku Narożników. Trochę kluczyłem, ale udało mi się dość sprawnie dotrzeć do celu. Po drodze ładny odcinek leśno - polnej szutrówki. I kapliczka,

oczywiście na rozstaju dróg:


Przejechałem przez Narożniki i w lesie, przy szosie odnalazłem cmentarz z I wojny nr 244 Narożniki.



Kolejnego cmentarza nr 245 nie udało mi się niestety znaleźć. Pojechałem do centrum Radgoszczy. We wsi jest ładny drewniany kościół.


Na cmentarzu parafialnym odszukałem cmentarz z I wojny nr 246 Radgoszcz:



Główny pomnik:


Widok od tyłu, z pustego placu nowej części cmentarza. Widać piękny, wielki dąb w centrum cmentarza wojskowego.


Rozpocząłem powrót. Było już dość późno i jechało mi się coraz ciężej. W Dąbrowie kupiłem drugą butelkę Piwniczanki. Na czerwonej szosie ruch był umiarkowany, ale zdarzały się tiry. Starałem się zjeżdżać na pobocze, ale ma ono tylko jakieś pół metra szerokości i widać, że ciężarówki też po nim jeżdżą, gdy się mijają. Do Krzyża samochody mijały mnie bardzo kulturalnie. Na koniec kierowca tira z napisem Lidl wykazał się i wyprzedził mnie wjeżdżając na moje i tak wąskie pobocze. To mi zepsuło humor na resztę dnia i jeszcze na rano w poniedziałek.
Przed Krzyżem wybrałem wariant jazdy nową nieotwartą jeszcze drogą zjazdu z niewybudowanej autostrady. Tutaj od razu cisza, rowerzyści, spacerowicze i przede wszystkim bezpiecznie.
Wycieczka z przygodami, na niesprawnym rowerze. Wypiłem prawie 3 litry wody - Piwniczanki.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Trzemeska Góra

  d a n e    w y j a z d u 31.00 km 1.00 km teren 01:26 h Pr. śr.:21.63 km/h Pr. max:42.30 km/h Podjazdy:170 m Rower:Matrix
Sobota, 16 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd - Zalasowa - Trzemeska Góra (ok. 370 m) [szlak pieszy niebieski] - Łękawica - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, upał, temp. 30-25°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność

Solidny upał. Pod wieczór wybrałem się Matrixem na niewielką pętlę po Pogórzu. Przed wyjazdem wyregulowałem trochę hamulce, więc mogłem pojechać w teren pofalowany.
Jechało mi się dość dobrze. Do czasu. Na zjeździe z Trzemeskiej Góry do Łękawicy musiałem mocno trzymać obydwa hamulce. Mimo regulacji nie mogłem się rozpędzać powyżej 20-16 km/h. Jakoś zjechałem. Puszczam hamulce a tylne koło szarpie o hamulec i ramę. Opona rozsadziła tylną obręcz. Przednią rozsadziło mi już wcześniej, więc teraz miałem dwa pulsujące przy hamowaniu koła. Tylne niestety pulsowało nawet bez hamowania.
Widać stromy zjazd, rozgrzewający obręcz plus mocno napompowane koło plus ścieranie obręczy przez hamulec spowodowało rozerwanie obręczy. W takiej sytuacji zrezygnowałem w jazdy przez Górę św. Marcina i szosą w dół ruszyłem w kierunku domu. Obręcz tarła o widelec więc jechałem powoli, żeby go za bardzo nie przytrzeć. Po kilkuset metrach wpadłem na pomysł spuszczenia części powietrza. Pomogło, tarcie było teraz minimalne. Jakoś dojechałem do domu.
Teraz mam do roboty dwa koła w Matrixie. I nie mam sprawnego roweru na jutro. Ale jak się później okaże...


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili