Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:174.20 km (w terenie 3.30 km; 1.89%)
Czas w ruchu:08:02
Średnia prędkość:21.68 km/h
Maksymalna prędkość:47.25 km/h
Suma podjazdów:300 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:87.10 km i 4h 01m
Więcej statystyk

Mystków

  d a n e    w y j a z d u 39.10 km 2.20 km teren 01:52 h Pr. śr.:20.95 km/h Pr. max:47.25 km/h Podjazdy:230 m Rower:Marin
Poniedziałek, 2 października 2017 | dodano: 02.10.2017

Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Ptaszkowa - Cieniawa (ok. 530 m) - os. Pagórek - Mystków - Kunów - dol. Jamniczki - Jamnica - [obwodnica E] Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki warstwowe na horyzoncie; temp. 17-15°C; lekki wiatr SE; średnia widoczność

Słonecznie, ale chłodno. Prawdopodobnie ostatni ładny dzień z serii. Trasa standardowa, w sam raz na czas pozostały do zmroku. Mimo wczorajszej dłuższej trasy jechało się dobrze. W pierwszej części trasy przeszkadzał trochę wiatr. Później na grzbiecie też były odczuwalne podmuchy.
W drodze powrotnej zjechałem doliną Jamniczki. Powoli staje się ona częścią standardowej trasy.
Przejazd obwodnicą już po zachodzie słońca.


Kategoria Po robocie

Wiślana Trasa Rowerowa i Velo Dunajec

  d a n e    w y j a z d u 135.10 km 1.10 km teren 06:10 h Pr. śr.:21.91 km/h Pr. max:38.90 km/h Podjazdy: 70 m Rower:Matrix
Niedziela, 1 października 2017 | dodano: 09.10.2017

Trasa: Tarnów - Wola Rzędzińska, nowy kościół - os. Partuły - Żukowice Nowe - szosa 984 - os. Jeziorki Smykowskie - Smyków - Radgoszcz - os. Zarzecze Małe - os. Rynek - Szczucin [wał wzdłuż Wisły] - Lubasz - Kupenin - Stojców - Kozłów - Borusowa - Ujście Jezuickie - Okręg - Bieniaszowice - Siedliszowice [prom na Dunajcu] - Wietrzychowice [wał wzdłuż Dunajca] - Sikorzyce - Pasieka Otfinowska - Biskupice Radłowskie - Sanoka - Siedlec - Bobrowniki Małe - Komorów - Ostrów - Mościce - Tarnów
Pogoda: Bez chmur; temp. 12-18°C; lekki wiatr SW; średnia widoczność

Słysząc od jakiegoś czasu o budowanych dość sprawnie drogach rowerowych Velo Małopolska postanowiłem zobaczyć ich docinki w okolicach Tarnowa. Rok temu jechałem fragmentem Velo Dunajec od strony Tarnowa, ale jest już czynny odcinek wzdłuż Wisły od ujścia Dunajca do Szczucina. W Szczucinie chyba jeszcze nie byłem na rowerze (przez tyle lat - wstyd), więc dobrze się składało.
Pogoda była cały tydzień wyżowa, dużo słońca, ale dość chłodno. Wyjechałem przed południem, było już cieplej. Słońce zaczynało przyjemnie przygrzewać.
Już w Woli Rzędzińska przywitał mnie mijany rowerzysta. Dzień był typowo rowerowy. Rzeczywiście na trasie rowerzystów nie brakowało.
W pierwszej części trasy, pomijając ulicę Lwowską w Tarnowie i okolice chyba dwóch kościołów, praktycznie nie spotykałem samochodów. To było duże zaskoczenie. W połączeniu z cichym, pogodnym, jesiennym dniem sprawiało to, że czułem się dziwnie. Chwilami, szczególnie gdy się zatrzymywałem, panowała taka cisza, że przyłapywałem się na mówieniu do siebie szeptem...
Tak przejechałem przez Smyków i dotarłem do Radgoszczy. Gdy zobaczyłem kościół, zorientowałem się, że kiedyś już tu byłem. Podjechałem na cmentarz, do kwatery z I wojny światowej. Tutaj też byłem. Mimo to oglądnąłem cmentarz. W przylegającej części cywilnej, która była dawniej łąką przybyło dość dużo grobów.



Jadę dalej, początkowo drugim brzegiem rzeczki Upust. Później dołączam do szerszej szosy na Szczucin. Przed centrum rozglądam się za cmentarzem, żeby znaleźć kolejny cmentarz z I wojny nr 247. Cmentarz jest duży i położony na pagórkach, które są w tych okolicach rzadko spotykane. Obchodzę prawie cały teren i w końcu na E zboczu pagórka znajduję. W centrum cmentarza z I wojny są groby żołnierzy radzieckich z II wojny i tablica im poświęcona.



Wjeżdżam do centrum, rozglądam się za otwartym sklepem. Miałem wodę i konserwę, ale nie wziąłem chleba. Wszystko zamknięte. Jadę więc w stronę mostu, gdzie powinien być początek trasy wzdłuż Wisły. Z szosy zjeżdżam na wał. Rzeczywiście jest asfalt i oznaczenia Wiślanej Trasy Rowerowej.


Dalszą trasę mam rozpoznaną, ale martwi mnie brak zapasów jedzenia. Jadę kawałek wałem i obok punku odpoczynku dla rowerzystów odbijam ponownie do miasta. Gubię się, kluczę i w końcu po przejechaniu centrum bez zakupów wracam na trasę trochę dalej w górę rzeki. Trudno jadę. Wiem, że na wale nie będzie sklepów.
Jazda po całkowicie płaskich terenach Niziny Nadwiślańskiej jest dla mnie egzotyczna. Na horyzoncie nie widać żadnych zarysów wzniesień. Dookoła widać pola, zabudowania, drzewa i zagajniki. Podczas jazdy widać czasem nawet kilkanaście planów, które cały czas, z różną prędkością przesuwają się. Dodatkowo na wale jest wyżej, więc mam całkiem rozległy widok. Od strony Wisły są przeważnie drzewa i zarośla. Chwilami widać kawałek rzeki, czasem drugi brzeg. Z drugiej strony są pola, pojedyncze zagrody bliżej wału i w oddali skupiska domów przy drogach. Nie ma żadnych samochodów, jest cisza i spokój. Do tego wał miejscami idzie prosto jak strzelił. Jedynymi towarzyszami są mijający mnie rowerzyści, ptaki i krowy. Gdy dłuższy czas nikt nie jedzie czuję się jak na odludziu. A to przecież Małopolska.



Robię się głodny i spoglądam z myślą o sklepie w kierunku mijanych wsi. Nie chce mi się opuszczać wału i jechać kilkakset metrów, żeby sprawdzić. To są małe wsie i może tam nic nie być. Tak dojeżdżam do Kozłowa, gdzie widok bliskiego kościoła daje szanse na niedaleki sklep. Zjeżdżam polaną drogą, mijam kościół. Gdy miałem już zawrócić widzę otwarty sklep. W środku oprócz sprzedawcy jest dwóch mężczyzn. Kupuję co potrzeba. Teraz mogę jechać do wieczora.
Niedaleko na wale robię postój i jem "obiad". Jest chyba najcieplejszy okres dnia. Dobrze się siedzi w słońcu. Za Wisłą widać wzniesienia Płaskowyżu Proszowickiego.
Docieram do Ujścia Jezuickiego. Koniec mojej jazdy wzdłuż Wisły. Szlak prowadzi zwykłą droga przez wsie, ale jest dobrze oznaczony. Solidne tabliczki potwierdzają dobrą drogę w wątpliwych miejscach np. po minięciu skrzyżowań.
W Siedliszowicach muszę przeprawić się przez Dunajec, żeby nadal jechać trasami Velo. Prom dość szybko przewozi mnie razem z dwoma samochodami. Na wale jest rozwidlenie szlaków. Ja pozostaję na wale Dunajca i będę nim jechał aż do Ostrowa, trasą Velo Dunajec.
Wydaje mi się, że jestem blisko Tarnowa, ale trasa ciągnie się długo. Za rzeką widzę większe budynki. Duży kościół, kominy w Niedomicach, stadion w Niecieczy a wreszcie kominy elektrociepłowni na Azotach. Cały czas świeci słońce, wieje lekki przeciwny wiatr. Mijam dużo rowerzystów.


Jestem w Ostrowie. Na moście spotykam znów samochody. Trochę się odzwyczaiłem. Przed zachodem słońca jestem w domu.
Mimo obaw co do komercyjności trasy wyjazd mi się podobał. Jazda wałem ma swoją specyfikę. Jest płasko, ale za to z wysokości coś widać. Wały są przeważnie z dala od centrów miejscowości i uczęszczanych dróg, więc jest spokój. Właśnie cisza i spokój najbardziej mi utkwiły w pamięci. Trasy przyciągają dużo rowerzystów, miejscowych, spacerowiczów i takich jadących dłuższy odcinek. Jadąc wzdłuż Wisły minąłem około 40 a wzdłuż Dunajca 60 rowerzystów. Przyczynił się do tego piękny dzień. To było Babie Lato. Na kierownicy nałapałem trochę nitek...


Kategoria Tak na pół dnia