Blog rowerowy

jaba

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:602.30 km (w terenie 50.40 km; 8.37%)
Czas w ruchu:28:52
Średnia prędkość:20.86 km/h
Maksymalna prędkość:65.27 km/h
Suma podjazdów:4170 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:50.19 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Po chaszczach

  d a n e    w y j a z d u 25.00 km 3.60 km teren 01:17 h Pr. śr.:19.48 km/h Pr. max:40.35 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Marin
Czwartek, 28 lipca 2011 | dodano: 08.08.2011

Trasa: Tarnów - Ładna - Skrzyszów [droga nad Skrzyszowem] - pola na N od szosy - krzyż - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, temp. 23-20°C, bezwietrznie, dobra widoczność

Wieczorna wycieczka w kierunku wschodnim. Na ostatniej wycieczce zauważyłem ładną kotlinkę z dojrzewającymi zbożami na zboczach wzgórza, którym idzie szosa do Pilzna. Podkusiło mnie, żeby wjechać tam polnymi drogami. Stare miedze są mniej lub bardziej zarośnięte, ale dało się jechać. Bardzo powoli. Zatrzymywały mnie co kawałek pyszne czernice, którym niestety towarzyszyły namolne bąki, zwane też gzami. Stopniowo miedza zanikała. Po skręcie z dół, po śladach ciągnika, czy terenówki wylądowałem w gęstych chaszczach. Dość długo przebijałem się przez zarośnięte zagajniki i jeszcze bardziej zarośnięte nieużytki. W najgorszym miejscu używałem roweru jako tarana do przebijania ścieżki przez dwumetrowe pokrzywy itp. zielska. Musiałem się kawałek wrócić. W końcu wydostałem się na granice uprawnego pola ze zbożem. Granicą pola dotarłem do przejezdnej drogi polnej.
Lato nie jest dobrym okresem na takie przeprawy. Zarośla do 2 metrów, gzy, komary, pokrzywy, krótkie spodnie i koszula no i jeszcze rower do prowadzenia. Podobno trzeba się uczyć na błędach. Jeżeli chodzi o pchanie się w ciężki teren to nie zauważyłem u siebie takiego zjawiska...
Do domu wracałem już prawie po ciemku.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Po polach

  d a n e    w y j a z d u 31.70 km 4.80 km teren 01:35 h Pr. śr.:20.02 km/h Pr. max:41.48 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Marin
Sobota, 23 lipca 2011 | dodano: 25.07.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [droga nad Skrzyszowem] - os. Jaźwiny - Pogórska Wola - krzyż - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, słonecznie, temp. 20°C, bezwietrznie, dobra widoczność

Wieczorna przejażdżka po polach i zagajnikach w okolicy Pogórskiej Woli. Kluczyłem dość długo po polnych drogach i bezdrożach. Ładne widoki na pola z dojrzałym zbożem. W wilgotnych miejscach atakowały mnie gzy, komary i muchy.
Zaczęły się czernice. To znak, że powinny się zacząć żniwa. Ale pogoda nie pozwala.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Po wzgórzach

  d a n e    w y j a z d u 35.90 km 0.60 km teren 01:45 h Pr. śr.:20.51 km/h Pr. max:58.59 km/h Podjazdy:490 m Rower:Marin
Środa, 20 lipca 2011 | dodano: 20.07.2011

Trasa: Nowy Sącz - ul. Zdrojowa - os. Klimkówka - Kuminowiecka Góra (542 m) - Łęka - grzbiet koty 555 (ok. 550 m) - Mogilno - dol. Łubinki - Paszyn - os. Zabrzeziny - Kunów - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, chwilami słonecznie, temp. ok. 22°C, bezwietrznie, średnia widoczność

Wycieczka po bliższych okolicach Nowego Sącza. Skorzystałem z przerwy między frontami burzowymi. Około 14 mocno polało, ale po pracy drogi przeschły. Dookoła krążyły skłębione chmury, ale nie miało padać. I rzeczywiście nie padało. Jechałem spokojnie, w razie burzy miałem wracać do domu.
Na podjazdach towarzyszy mi szum wody, która spływa przydrożnymi rowami po ostatnich opadach. Widoki rozległe, ale wyższe góry zasłonięte chmurami. Na wycieczce uzbierało się dość dużo podjazdów i zjazdów. Szczególnie przyjemnie zjeżdżało się doliną Łubinki, gdzie szumi wezbrany potok i mocno pachnie lasem i górami.
Na trasie spotkałem wyjątkowo dużo rowerzystów. No, kilku. Ale to właśnie jest "wyjątkowo".


Kategoria Po robocie

Babia Góra i Szczereż

  d a n e    w y j a z d u 53.90 km 1.00 km teren 02:26 h Pr. śr.:22.15 km/h Pr. max:48.39 km/h Podjazdy:390 m Rower:Marin
Poniedziałek, 18 lipca 2011 | dodano: 18.07.2011

Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Podegrodzie - Olszanka - Olszana - Czarny Potok - Babia Góra (516 m) - Maszkowice [dol. pot. na NE] - Szczereż (ok. 550 m) - Sołtysia Góra (503 m) [trawers] - os. Działy Olszańskie - Olszanka - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Duże zachmurzenie, chwilami słońce, temp. 22-20°C, lekki wiatr N, słaba widoczność

Pogoda w ciągu dnia zmieniła się wraz z wiatrem. Po upale przyszło ochłodzenie i dużo ciemnych, mglistych chmur. Mimo niepokojących widoków na niebie "wyrocznia" nie przewidywała opadów.
Pojechałem w kierunku Czarnego Potoku i Szczereży. Do Podegrodzia jechałem z wiatrem, dość szybko i bez wysiłku. Później w bocznych dolinach już bardziej pod górę. Za Czarnym Potokiem podjechałem na grzbiet, ale nie skręciłem na Szczereż, tylko pojechałem dalej i przez sady wyjechałem na wzgórze Babia Góra. Stąd, dalej przez sady, między pojedynczymi gospodarstwami zjeżdżałem do doliny Dunajca a właściwie do doliny potoku Liszcz. Po minięciu kilku gospodarstw skończył się asfalt. Dość łagodnie schodząca droga była wysypana żwirem z Dunajca. Ładne widoki na otaczające doliny.
Z Maszkowic miałem plan podjechać z powrotem na grzbiet i dotrzeć do Szczereży. O ile znajdę drogę na górę. Znalazłem. Wąska dróżka asfaltowa prowadzi koło szkoły w górę niewielkiego potoczku. Nachylenie duże - winda 130 m w pionie. Gdzieś w połowie przełączyłem się na bieg 1-2, zostawiając sobie ostatni na czarną godzinę. Zapas ostatniego biegu wykorzystałem na końcowej ściance.
Grzbietem dojechałem do centrum Szczereży. Po drodze kapliczka:


Zjazd w dół grzbietem na E, przez Sołtysią Górę. Znów, tak jak kiedyś, nie udało mi się dojechać do samego końca grzbietu. Zrzuciło mnie do centrum Olszanki. Na zjeździe trochę kropiło.
Powrót przez Stary Sącz.
"Wyrocznia" kolejny raz sprawdziła się mimo niepewnych warunków. Był moment, że z tyłu i z przodu ciągnęły ciemne, granatowe chmury. Gdybym nie znał prognozy, pewnie bym zawrócił.


Kategoria Po robocie

Przez dwa płaskowyże

  d a n e    w y j a z d u 105.00 km 23.00 km teren 05:21 h Pr. śr.:19.63 km/h Pr. max:41.40 km/h Podjazdy: 60 m Rower:Marin
Niedziela, 17 lipca 2011 | dodano: 19.07.2011

Dojazd: Pociąg osobowy Tarnów 8:05 - Będziemyśl 9:07; 13,60 PLN + bilet na rower 1,00 PLN; 61 km
Trasa: Będziemyśl, PKP - Klęczany - os. Dąbrowa [las] - os. Poręby Krzywskie - Krzywa - Piekło - Ruda - Kamionka, zalew - Borek Wlk. - Żdżary - Blizna - os. Sokole - Tuszyma - Przecław - Podole - Korzeniów - Nagoszyn - Mokre - Zasów - Borowa - Czarna - Żdżary - Pogórska Wola - os. Olszyna [droga n/Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, obłoki, temp. 17-30°C, średni wiatr SE, średnia widoczność

Nizinna wycieczka przez 2 płaskowyże - Kolbuszowski i Tarnowski. Dzień upalny, bez burz. Wiatr teoretycznie sprzyjający, ale czasami przeszkadzał na odcinkach prowadzących na S.
Z pociągu wysiadłem na leżącym w polach przystanku o oryginalnej nazwie Będziemyśl. Przyjemnie jechać w nowe, nieznane, przynajmniej częściowo tereny. Szybko przemknąłem przez puste zabudowania wsi Klęczany, szukając zaznaczonej na mapie bocznej drogi przez las do Czarnej Sędziszowskiej. Drogi nie znalazłem, chociaż było wiele miedz w tym kierunku. Dojechałem do Dąbrowy i wjechałem w pola jadąc na wyczucie granicą lasu. Według mapy powinienem przeciąć drogę, której szukałem. Skręciłem w las jakąś bardziej wyjeżdżoną drogą. Kierunek był dobry, ale w lesie droga zanikała. Jechałem jakimiś ścieżkami, trzymającymi się zalanego przez wodę szerokiego rowu, czy fosy. Jak się później okazało ta fosa to zaznaczona na mapie WZKart droga. Może używano jej dawniej, może przed wojną. Teraz raczej nieprzejezdna, nawet czołgiem. Rowerem dało rady. Trochę podrapany i pogryziony przez owady lubiące wilgoć wyjechałem na szeroką, bitą leśną drogę. Chwila odpoczynku przy krzyżu z pamiątkowym głazem. "45 lat Koła Łowieckiego "Podgorzałka" w Rzeszowie 2007":


Mogłem jechać dalej drogą, ale nie... Pojechałem, a raczej pobrnąłem dalszym ciągiem zalanej, starej drogi. Miejscami szeroki wykop był całkiem wypełniony wodą a bokiem prowadziła niknąca ścieżka. Skacząc po kępach trawy szybko przemoczyłem buty, trochę zaskoczony zimną wodą w taki upalny dzień. Dość szybko dotarłem do domów osiedla Poręby Krzywskie. Obok pierwszych zabudować ciekawa kapliczka:


Wyjechałem na polanę z polami i gospodarstwami oraz... polem golfowym. Całkiem inna jazda niż w lesie. Trochę mnie zniosło i nie dojechałam do Czarnej Sędziszowskiej. Przez Piekło i Rudę, przekraczając po raz pierwszy budowę autostrady A4, przyjemną drogą szutrową i asfaltową dojechałem do zalewu w Kamionce. Tutaj większy ruch, infrastruktura, kempingi, dacze, dużo ludzi itp. Znów mylę drogę i ląduję aż w Borku Wielkim, całkiem nie po drodze. Robię szeroką pętlę, zaliczając kolejne dwa razy przejazd przez budowę autostrady. W końcu wjeżdżam w lasy drogą w kierunku Blizny. Droga piaszczysta, ale pod koniec dość dobrze z góry. Tak znalazłem się w Bliźnie.
Blizna leży na polanie ze wszystkich stron otoczonej lasami. W czasie wojny w rozległych lasach był poligon niemiecki. Wewnątrz poligonu był mniejszy poligon w Bliźnie. Na terenie wysiedlonej wsi przeprowadzano próby z tajną bronią V1 i V2. Był to jeden z pierwszych na świecie ośrodek badań nad bronią rakietową.
Na początku XX w. Konstanty Ciołkowski zapoczątkował nową dziedzinę badań - balistyczne pociski rakietowe. W okresie II wojny światowej Niemcy byli liderem w tej dziedzinie. Ich projekt V2 był pierwszym wdrożonym i użytym rakietowym pociskiem balistycznym. Po wojnie na bazie niemieckich badań i zatrudniając niemieckich naukowców w USA i ZSRR rozwinięto technologię strategicznych rakiet balistycznych oraz lotów kosmicznych. Z ciekawostek:
- rakieta V2 miała 12 m długości
- masa startowa 12,5 t
- masa paliwa 9 t, w tym 3,5 t spirytusu! oraz 5 t ciekłego tlenu
- prędkość maksymalna 5400 km/h
- wysokość lotu 90 km
- zasięg 320 km osiągany po 5 min. lotu
Itd. temat rzeka...
Nie miałem czasu dokładniej zwiedzać tego miejsca. Oglądnąłem tylko tablicę informacyjną przy drodze. Niedługo w Bliźnie ma być otwarty park historyczny z rekonstrukcją ośrodka badań nad bronią rakietową. Dla ciekawych link.
Wyjechałem z lasów i udałem się na most na Wisłoce w Przecławiu. Na rynku odpocząłem i na mapie zaplanowałem dalsza trasę. Nieopatrznie zjechałem z powrotem nad rzekę i przez pola pojechałem na S. Niestety brak drogi przelotowej zmusił mnie do kluczenia między polami uprawnymi a później wdrapanie się przez nieużytki na zbocze doliny do idącej górą szosy.
Teraz już szło gładko. W Korzeniowie oglądnąłem leżący na pagórku przy samej drodze cmentarz ofiar potopu szwedzkiego. Na pamiątkowej tablicy napis głosi:

"BOGU W TRÓJCY
JEDYNEMU DZIĘKI
I CHWAŁA ZA WOLNĄ OJCZYZNĘ
PAMIĘCI
OFIAR NAJAZDU WOJSK SZWEDZKICH
I RAKOCZEGO 1656 – 1657 PAGÓREK TEN
KRYJE KOŚCI MIESZKAŃCÓW KORZENIOWA
PUSTKOWA KILKUDZIESIĘCIU ŻOŁNIERZY
SZWEDZKICH I POLSKICH TERAZ JUŻ
ZBRATANYCH W WIELKIEJ MOGILE
WOLNI W WOLNEJ OJCZYŹNIE
PARAFIANIE KORZENIOWA - 1990R."

Szutrówka do Mokrego:


Letnie obłoczki nad polami:


W Zasowie zauważyłem zagłębie szkółek drzew i krzewów owocowych i ozdobnych. Przed Różą czwarty raz przekroczyłem budowę autostrady A4. Od mojej wizyty w tym miejscu w jesieni nie widać dużych zmian. Wykopano wielki dół w którym stoi woda, którą z kolei wypompowuje pompa.
Dalej przez znane tereny w coraz większym upale. Duża różnica między odkrytym terenem a cieniem. Po wjechaniu pod drzewa albo w cień obłoku czuć wielką ulgę. Końcowy odcinek jechałem dość szybko, wiatr popychał.


Kategoria Tak na pół dnia

Trzemeska Góra

  d a n e    w y j a z d u 29.00 km 6.00 km teren 01:26 h Pr. śr.:20.23 km/h Pr. max:51.78 km/h Podjazdy:270 m Rower:Marin
Sobota, 16 lipca 2011 | dodano: 18.07.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd [droga k/szkoły] - Trzemeska Góra (ok. 370 m) - Łękawka - Góra św. Marcina (384 m) - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, chmury warstwowe, chwilami słońce, temp. 20°C, lekki wiatr E, średnia widoczność

Pod wieczór wybrałem się na standardową pętlę przez wzgórza w okolicy Tarnowa. Trochę terenu.
Na jednym polu w Łękawce widziałem rżysko. Zaczynają się żniwa.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Pętla przez Grybów

  d a n e    w y j a z d u 60.30 km 0.00 km teren 02:47 h Pr. śr.:21.66 km/h Pr. max:65.27 km/h Podjazdy:520 m Rower:Marin
Czwartek, 14 lipca 2011 | dodano: 14.07.2011

Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Ptaszkowa (ok. 520 m) - dol. Pławianki - Grybów [droga lewym brzegiem Białej] - Biała Niżna - Stróże [podjazd na grzbiet] - Wilczyska, most - Chodorowa - Krużlowa - Karczyska [podjazd grzbietem] - Mogilno (ok. 530 m) - Koniuszowa - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, upał, temp. 30-24°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność

Po cięższej wczorajszej trasie wybrałem się w niższe tereny. Chciałem przejechać bocznymi dróżkami wzdłuż Białej z Grybowa w dół rzeki. Upał dzisiaj jeszcze większy niż wczoraj.
Wyjeżdżając z Sącza widziałem na NW rozmytą chmurę. Towarzyszyła mi na horyzoncie przez całą wycieczkę. Pierwszy odcinek jechałem lekko w górę pod gorący wiatr. Z Ptaszkowej zaczął się piękny zjazd po nowym asfalcie. Kilka kilometrów jazdy bez hamowania i prawie bez pedałowania. Tylko podziwiać letnie widoki i omijać pieszych i rowerzystów.
W Grybowie remonty. Budują nowy most na Białej. Zjechałem nad rzekę w wąską drogę prowadzącą nad samą rzeką. Brzeg i droga są miejscami nadal zniszczone po powodziach. Droga na przemian asfaltowa i betonowa prowadzi przez spokojne osiedla, pola i zagajniki. Czasem trzeba wyjechać trochę wyżej, by znów zjechać na poziom dna doliny. W niektórych miejscach trwa budowa betonowych zapór przeciwpowodziowych. Wysokie na kilka metrów zbrojenia szaluje się stalowymi panelami i zalewa betonem.
Zatrzymałem się nad rzeką w miejscu, gdzie po drugiej stronie woda odsłoniła skały. Woda jest mętna, musiało niedawno padać albo budowy w górze powodują zmętnienie. Na brzegach widać gałęzie i śmieci osadzone przy wyższym stanie wody. W tej chwili jakieś 2,5 m wyżej niż kamienista plaża, na której stałem. Wszędzie niestety dużo śmieci. Wśród kamieni widać fragmenty betonowe i otoczone cegły. Od tego miejsca znalazłem się w cieniu chmury na NE i było trochę chłodniej.
Poniżej Stróżów wyjechałem na grzbiet, tak jak prowadzi szlak rowerowy. Ładne pola i osiedla. Później płynny, przyjemny zjazd znów do doliny.
W drodze powrotnej zatrzymałem się w Krużlowej. Stoi tutaj zabytkowy drewniany, gotycki kościół z XVI w. W kościele tym pierwotnie znajdowała się, starsza od istniejącego obecnie kościoła, rzeźba Madonny z Krużlowej. Może niektórzy (starsi) pamiętają ją z czterotomowej encyklopedii PWN. Oryginał znajduje się od ponad 110 lat w Muzeum Narodowym w Krakowie.



Z Krużlowej, położonej w głębokiej kotlinie, rozpocząłem podjazd na Mogilno. Pojechałem boczną dróżką ze stromym podjazdem. Widok z podjazdu w kierunku centrum Krużlowej. Złocą się zboża i trawy na nieużytkach.


Z Mogilna już cały czas w dół, znaną trasą. Na zjeździe do Koniuszowej, mimo że wiatr sprzyjał, nie pobiłem rekordu prędkości. W dolinie Lubinki na wąskim asfalcie duży ruch - samochody z ambitnymi kierowcami, rowery i skutery. Dawniej było tu spokojnie i pusto. Ale nie było asfaltu. Na ścieżkach rowerowych w Sączu też dużo rowerzystów i pieszych.
Chmura na NE okazała się niegroźna i rozeszła się po niebie. Nie padało ani w Sączu ani na trasie. Podczas jazdy wypiłem 2 l wody.


Kategoria Po robocie

Eliaszówka przez Sanktuarium

  d a n e    w y j a z d u 76.70 km 6.60 km teren 04:02 h Pr. śr.:19.02 km/h Pr. max:50.77 km/h Podjazdy:720 m Rower:
Środa, 13 lipca 2011 | dodano: 14.07.2011

Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Rytro - Młodów - Piwniczna - Mnišek n/Popradem - Hraničné - dol. Eliaszówki (Eliášovka) - pol. Žvir - Eliaszówka (1023 m) - os. Obidza - dol. Czercza - Piwniczna - Młodów - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, gorąco, temp. 28-24°C, średni wiatr S, średnia widoczność

Dłuższa wycieczka z wjazdem na Eliaszówkę od strony słowackiej. Po drodze odwiedziłem miejsce pielgrzymkowe na polanie Žvir.
Do Piwnicznej, doliną Popradu, jechałem pod dość silny wiatr z S, który przyniósł dzisiaj upały. Na rynku w Piwnicznej zatrzymałem się na odpoczynek i loda. Po przekroczeniu granicy droga prowadzi w górę potoku Hranicna. Jest bardziej stromo, ale wiatr w wąskiej, zalesionej dolinie mniej przeszkadza. We wsi Hraničné skręcam z głównej szosy w boczną dolinę. Droga prowadzi przez gęstą zabudowę wsi wzdłuż potoku. Powyżej zabudowań droga prowadzi przez pola a następnie las. W miejscu rozwidlenia potoków odbijam na grzbiet. Droga jest dość stroma, "odświeżona" spychaczem i po opadach nieprzejezdna. Pcham rower mozolnie w górę po gliniastym i lepkim błocie. Na grzbiecie jest polana z płotem i jakimiś domkami, pewnie daczami. Na następnej polanie też stoją dacze, prawdopodobnie przerobione z dawnych szałasów:


Po mokrym, ale kamienistym trawersie dość nieoczekiwanie wyjeżdżam na nowiutki asfalt. Już wiem, że jestem na dobrej drodze. Po kilkuset metrach widzę zabudowania na polanie Žvir. Nowa, ciekawa cerkiew, otwarta z boku:



Stara kaplica, powstała przez rozbudowę szałasu:



Budynki są częścią greckokatolickiego Sanktuarium Matki Boskiej Litmanowskiej. 5.09.1990 r. w szałasie Matka Boska objawiła się dwóm dziewczynkom. Przez 5 lat, co miesiąc objawienia się powtarzały. Stopniowo kult tego miejsca rósł i dzisiaj na polanie jest cały zespół budynków religijnych i pomocniczych, droga dojazdowa, parkingi.
Kilka lat temu byłem w tym miejscu. Niedawno oglądnąłem film dokumentalny na temat jednej z nawiedzonych dziewczyn i przypomniałem sobie o tym nieodległym od Sącza miejscu. Film ma tytuł "Nawiedzenie" (oryginalny "Ivetka a hora"). Jest dostępny legalnie np. w serwisie iplex. Polecam go, wcale niekoniecznie dla osób bardzo religijnych...

Szerszy widok na sanktuarium:


Posiedziałem trochę na polanie. Zjadłem, wypiłem, pomodliłem się i zrobiło się późno. Słońce zaczęło jakby zachodzić. Nabrałem wody ze źródła w górze polany i rozpocząłem podejście w kierunku grzbietu i polskiej granicy. Na początku zgubiłem oznaczoną ścieżkę i trochę przedzierałem się przez las. Odnalazłem drogę i częściowo jadąc, częściowo pchając dotarłem na szczyt Eliaszówki. Hale na podejściu są mocno zarośnięte, ścieżki słabo zaznaczone. Sam szczyt też nie wygląda na uczęszczany. Postanowiłem zjeżdżać na przełęcz Obidzę. Początkowy odcinek zejścia prawie bez ścieżki, jak w Beskidzie Niskim. Niżej była już dobra droga, którą dość szybko i przyjemnie się zjeżdżało. Nagle wyjechałem pod jakimś domem. Przywitali mnie "Dzień dobry" dziewczyna z chłopakiem. Odpowiedziałem, z grzeczności zapytałem "Czy zjadę tędy do Piwnicznej?" i pomknąłem w dół kamienistą drogą. Wkrótce dojechałem do betonowej drogi na Obidzę. Zatrzymałem się, napiłem wody, założyłem i włączyłem światła i ruszyłem ostro w dół. Inaczej się raczej nie da. Kto jechał to wie. Jazda jest świetna aż do samej Piwnicznej. W górnym odcinku kręto i chwilami niebezpiecznie.
Główną szosą, w zapadających ciemnościach jechałem w dół do Sącza. Wiał nadal ciepły wiatr, pchając mnie przez cała drogę. Prędkość nie spadała poniżej 30 km/h. W wieczornej ciszy słychać było moje buczące a na gładszym asfalcie gwiżdżące opony. Przyjemna jazda. W domu byłem po 22:00.


Kategoria Po robocie

Pętla przez Krzyżówkę

  d a n e    w y j a z d u 67.90 km 0.00 km teren 02:51 h Pr. śr.:23.82 km/h Pr. max:47.07 km/h Podjazdy:640 m Rower:Marin
Wtorek, 12 lipca 2011 | dodano: 12.07.2011

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Łabowa - Krzyżówka - przeł. Huta (ok. 740m) - Berest - Polany - Florynka - Binczarowa - przeł. n/Boguszą (ok. 580m) - Bogusza - Królowa Górna - Królowa Polska - Kamionka Mała - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 20-16°C, lekki wiar E, później bez wiatru, dobra widoczność

Dłuższa, standardowa szosowa pętla. Dzisiaj przejechałem ją w przeciwnym niż zwykle kierunku. Mimo słońca było dość chłodno, szczególnie, gdy słońce zasłaniały chmury. Na zjeździe z przełęczy Huta ubrałem nawet bluzę z długim rękawem.
W Binczarowej zrobiłem zdjęcie cerkwi z 1760 r. p. w. św. Dymitra, obecnie kościół św. Stanisława. Słonce się już schowało za góry, więc oświetlenie niezbyt dobre. Może kiedyś powtórzę to ujęcie.


Na przełęczy znów pokazało się słońce i jadąc naprzeciw niego o zachodzie dotarłem do Sącza.


Kategoria Po robocie

Góra św. Marcina

  d a n e    w y j a z d u 23.70 km 2.10 km teren 01:09 h Pr. śr.:20.61 km/h Pr. max:53.31 km/h Podjazdy:170 m Rower:Marin
Niedziela, 10 lipca 2011 | dodano: 12.07.2011

Trasa: Tarnów - Ładna - Skrzyszów - Łękawica - Łękawka - Góra św. Marcina (384 m) - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Zachmurzenie częściowe, chmury warstwowe, temp. 27°C, bezwietrznie, słaba widoczność

Cały dzień było bardzo gorąco i parno. Ciągle zbierało się na burzę. Krążyły chmury, gdzieś grzmiało, ale w końcu nie spadł w okolicy żaden deszcz. Pod wieczór ruszyłem się na krótką przejażdżkę. Najpierw odwiedziłem bankomat i cmentarz, później przez Ładną, Skrzyszów i Łękawkę pojechałem na Górę św. Marcina. W polach w Ładnej i nad Łękawką pojawiły się na polnych drogach nowe odcinki asfaltu. Kapliczka nad Łękawką rozbudowała się o płotek i ławeczkę.
Jadąc w kierunku Zawady, na krótkim i krętym zjeździe, niedawno wyasfaltowanym, spotkałem rodzinę z małymi dziećmi. Dzieci było chyba 4 czy 5, jedno na wózku a reszta z zapałem atakowała górkę na różnych sprzętach - rowerkach z kółkami podporowymi i bez oraz na hulajnodze. Aż brzęczało i chrzęściło. Fajny i sympatyczny obrazek. Z drugiej strony pomyślałem sobie, że trzeba uważać. Tym bardziej, gdy gładki asfalt zachęca do puszczenia hamulców.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili