Eliaszówka przez Sanktuarium
d a n e w y j a z d u
76.70 km
6.60 km teren
04:02 h
Pr. śr.:19.02 km/h
Pr. max:50.77 km/h
Podjazdy:720 m
Rower:
Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Rytro - Młodów - Piwniczna - Mnišek n/Popradem - Hraničné - dol. Eliaszówki (Eliášovka) - pol. Žvir - Eliaszówka (1023 m) - os. Obidza - dol. Czercza - Piwniczna - Młodów - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, gorąco, temp. 28-24°C, średni wiatr S, średnia widoczność
Dłuższa wycieczka z wjazdem na Eliaszówkę od strony słowackiej. Po drodze odwiedziłem miejsce pielgrzymkowe na polanie Žvir.
Do Piwnicznej, doliną Popradu, jechałem pod dość silny wiatr z S, który przyniósł dzisiaj upały. Na rynku w Piwnicznej zatrzymałem się na odpoczynek i loda. Po przekroczeniu granicy droga prowadzi w górę potoku Hranicna. Jest bardziej stromo, ale wiatr w wąskiej, zalesionej dolinie mniej przeszkadza. We wsi Hraničné skręcam z głównej szosy w boczną dolinę. Droga prowadzi przez gęstą zabudowę wsi wzdłuż potoku. Powyżej zabudowań droga prowadzi przez pola a następnie las. W miejscu rozwidlenia potoków odbijam na grzbiet. Droga jest dość stroma, "odświeżona" spychaczem i po opadach nieprzejezdna. Pcham rower mozolnie w górę po gliniastym i lepkim błocie. Na grzbiecie jest polana z płotem i jakimiś domkami, pewnie daczami. Na następnej polanie też stoją dacze, prawdopodobnie przerobione z dawnych szałasów:
Po mokrym, ale kamienistym trawersie dość nieoczekiwanie wyjeżdżam na nowiutki asfalt. Już wiem, że jestem na dobrej drodze. Po kilkuset metrach widzę zabudowania na polanie Žvir. Nowa, ciekawa cerkiew, otwarta z boku:
Stara kaplica, powstała przez rozbudowę szałasu:
Budynki są częścią greckokatolickiego Sanktuarium Matki Boskiej Litmanowskiej. 5.09.1990 r. w szałasie Matka Boska objawiła się dwóm dziewczynkom. Przez 5 lat, co miesiąc objawienia się powtarzały. Stopniowo kult tego miejsca rósł i dzisiaj na polanie jest cały zespół budynków religijnych i pomocniczych, droga dojazdowa, parkingi.
Kilka lat temu byłem w tym miejscu. Niedawno oglądnąłem film dokumentalny na temat jednej z nawiedzonych dziewczyn i przypomniałem sobie o tym nieodległym od Sącza miejscu. Film ma tytuł "Nawiedzenie" (oryginalny "Ivetka a hora"). Jest dostępny legalnie np. w serwisie iplex. Polecam go, wcale niekoniecznie dla osób bardzo religijnych...
Szerszy widok na sanktuarium:
Posiedziałem trochę na polanie. Zjadłem, wypiłem, pomodliłem się i zrobiło się późno. Słońce zaczęło jakby zachodzić. Nabrałem wody ze źródła w górze polany i rozpocząłem podejście w kierunku grzbietu i polskiej granicy. Na początku zgubiłem oznaczoną ścieżkę i trochę przedzierałem się przez las. Odnalazłem drogę i częściowo jadąc, częściowo pchając dotarłem na szczyt Eliaszówki. Hale na podejściu są mocno zarośnięte, ścieżki słabo zaznaczone. Sam szczyt też nie wygląda na uczęszczany. Postanowiłem zjeżdżać na przełęcz Obidzę. Początkowy odcinek zejścia prawie bez ścieżki, jak w Beskidzie Niskim. Niżej była już dobra droga, którą dość szybko i przyjemnie się zjeżdżało. Nagle wyjechałem pod jakimś domem. Przywitali mnie "Dzień dobry" dziewczyna z chłopakiem. Odpowiedziałem, z grzeczności zapytałem "Czy zjadę tędy do Piwnicznej?" i pomknąłem w dół kamienistą drogą. Wkrótce dojechałem do betonowej drogi na Obidzę. Zatrzymałem się, napiłem wody, założyłem i włączyłem światła i ruszyłem ostro w dół. Inaczej się raczej nie da. Kto jechał to wie. Jazda jest świetna aż do samej Piwnicznej. W górnym odcinku kręto i chwilami niebezpiecznie.
Główną szosą, w zapadających ciemnościach jechałem w dół do Sącza. Wiał nadal ciepły wiatr, pchając mnie przez cała drogę. Prędkość nie spadała poniżej 30 km/h. W wieczornej ciszy słychać było moje buczące a na gładszym asfalcie gwiżdżące opony. Przyjemna jazda. W domu byłem po 22:00.
Kategoria Po robocie
komentarze