Po chaszczach
d a n e w y j a z d u
25.00 km
3.60 km teren
01:17 h
Pr. śr.:19.48 km/h
Pr. max:40.35 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Marin
Trasa: Tarnów - Ładna - Skrzyszów [droga nad Skrzyszowem] - pola na N od szosy - krzyż - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, temp. 23-20°C, bezwietrznie, dobra widoczność
Wieczorna wycieczka w kierunku wschodnim. Na ostatniej wycieczce zauważyłem ładną kotlinkę z dojrzewającymi zbożami na zboczach wzgórza, którym idzie szosa do Pilzna. Podkusiło mnie, żeby wjechać tam polnymi drogami. Stare miedze są mniej lub bardziej zarośnięte, ale dało się jechać. Bardzo powoli. Zatrzymywały mnie co kawałek pyszne czernice, którym niestety towarzyszyły namolne bąki, zwane też gzami. Stopniowo miedza zanikała. Po skręcie z dół, po śladach ciągnika, czy terenówki wylądowałem w gęstych chaszczach. Dość długo przebijałem się przez zarośnięte zagajniki i jeszcze bardziej zarośnięte nieużytki. W najgorszym miejscu używałem roweru jako tarana do przebijania ścieżki przez dwumetrowe pokrzywy itp. zielska. Musiałem się kawałek wrócić. W końcu wydostałem się na granice uprawnego pola ze zbożem. Granicą pola dotarłem do przejezdnej drogi polnej.
Lato nie jest dobrym okresem na takie przeprawy. Zarośla do 2 metrów, gzy, komary, pokrzywy, krótkie spodnie i koszula no i jeszcze rower do prowadzenia. Podobno trzeba się uczyć na błędach. Jeżeli chodzi o pchanie się w ciężki teren to nie zauważyłem u siebie takiego zjawiska...
Do domu wracałem już prawie po ciemku.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili