Blog rowerowy

jaba

Jaworzyna Kokuszczańska

  d a n e    w y j a z d u 41.40 km 12.80 km teren 02:46 h Pr. śr.:14.96 km/h Pr. max:49.32 km/h Podjazdy:670 m Rower:Marin
Wtorek, 21 sierpnia 2012 | dodano: 21.08.2012

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa - droga leśna w dol. Sucha Kamionka - Jaworzyna Kokuszczańska (969 m) [trawers] - kota 968 m - rozwidlenie szlaków [szlak zielony] - Wilcze Doły (786 m) - Nad Grabem (781 m) [drogi leśne, bez szlaku] - Żeleźnikowa Mł. - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, temp. 25-21°C, lekki wiatr S, słabnący, średnia widoczność

Po powrocie z serwisu zostawiłem rower i poszedłem na miasto załatwić kilka spraw. Pogoda się psuła, robiło się burzowo. Gdy byłem z powrotem w domu zagrzmiało i trochę pokropiło. Szybko przeschło, więc pojechałem na rower. Na E, gdzieś nad Mystkowem, wisiała chmura burzowa.
Jadąc w stronę Nawojowej zastanawiałem się gdzie konkretnie pojechać. Ponieważ ostatnio wszystko mnie denerwowało wybrałem trasę z dala od samochodów i ludzi - leśnymi stokówkami wgłąb pasma Jaworzyny. Na podjazdach trochę jeszcze regulowałem przerzutkę. Powoli nabierałem wysokości. Przed standardowym miejscem, gdzie już wcześniej kilka razy odbijałem na grzbiet, skręciłem w prawo, na stok. Dość wyraźna droga, później ścieżka wyprowadziła mnie na hale w okolicy Jaworzyny Kokuszczańskiej. Widoki niestety słabe - lato, burzowo...
Dalej jechałem głównym grzbietem, szlakiem czerwonym. Ścieżka wyraźna i szeroka, wyjeżdżona chyba głównie przez motocykle i quady, bo kamienie są wymiecione a miejscami widać rozryte pasy od hamowania lub przyspieszania.
Na rozwidleniu szlaków zatrzymałem się na chwilę. Wypiłem resztkę wody, dopompowałem koła. Urządzone przez leśników miejsce odpoczynku z ławkami i tablicą informacyjną jest niestety zdemolowane i zaśmiecone.
Rozpocząłem długi i terenowy zjazd do Sącza. Różne odcinki - gładka ubita glina, trochę kamieni, duże kamienie i wystające z ziemi skałki. Słabe umiejętności i prawie gładka tylna opona nie zawsze pozwalały bezpiecznie jechać. W kilku miejscach schodziłem z roweru. W końcu dojechałem do znanego również z podjazdów od strony Sącza rejonu polan na W od Nad Garbem. Dalszy zjazd miał być formalnością. Znana trasa, bliski asfalt na grzbiecie. Niestety pogubiłem się w tym miejscu. Zamiast poszukać szlaku pojechałem na wyczucie. Raczej źle, więc nawrót w inną drogę. Ta z kolei zaczęła wracać na górę. W lesie zrobiło się prawie ciemno i w dodatku odezwała się jakaś burza. Było nieciekawie. Z grzbietu znów pojechałem nie tą drogą, którą chciałem. Ta przynajmniej konsekwentnie prowadziła w dół i była wyraźna. Szereg zakosów, płaskich i stromych odcinków i znalazłem się na trawersie jaru. A tam potoczek z ujęciem wody. Z rury pięknie płynęła woda. Musiałem się zatrzymać i napić. Woda pyszna, zabrałem zapas. Założyłem lampę na kierownicę i pojechałem dalej w dół. Wyjechałem w Żeleźnikowej Małej. Na wprost burzy. Jeszcze nie padało. Szybko w dół, żeby ubywało drogi. Kilka razy porządnie grzmotnęło, ale burza była gdzieś w boku, w stronę Mystkowa. Trochę pokropiło, później im bliżej Sącza tym bardziej mokre ulice. Zachlapany, już się nie spiesząc, dojechałem do domu.
Cóż, nerwy najlepiej zostawić w domu... Ale zjazdy w szarówce po nieznanych drogach też mają swój przewrotny urok. Z późniejszej analizy dokładnej mapy wynikło, że pomyliłem polany i za wcześnie, na siłę próbowałem odbijać w dół.
Ze strat - gdzieś na zjeździe podbity przez przednie koło kij wbił mi się w goleń. Po umyciu z leśnych i szosowych śmieci rana okazała się płytka, tylko starcie skóry.


Kategoria Po robocie


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nicop
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]