Po robocie
Dystans całkowity: | 26344.79 km (w terenie 1482.70 km; 5.63%) |
Czas w ruchu: | 1252:51 |
Średnia prędkość: | 20.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.90 km/h |
Suma podjazdów: | 199250 m |
Liczba aktywności: | 627 |
Średnio na aktywność: | 42.02 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Wzgórza nad Krużlową
d a n e w y j a z d u
50.40 km
3.50 km teren
02:32 h
Pr. śr.:19.89 km/h
Pr. max:54.29 km/h
Podjazdy:520 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kunów - Mystków - Mszalnica - Cieniawa (ok. 530 m) - droga nad Ptaszkową - os. Starowiejskie - os. Strzylawki - kota 488 [trawers] - Krużlowa Wyż. - Posadowa Mogilska - Mogilno - grzbiet koty 555 (ok. 550 m) - os. Na Dziale - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, coraz więcej słońca, temp. 20-16°C, lekki wiatr NW, średnia widoczność
Po dwóch dniach gorszej pogody dzisiaj stopniowa poprawa. Po południu, zgodnie z prognozami, zaczęło wychodzić słońce. Trasa prowadziła przez wzgórza na E od Nowego Sącza. Planowałem przejechać kilka nowych, nieznanych odcinków.
Po wyjechaniu z zapchanego samochodami miasta podjazd na Mystków jechałem spokojnie. Ruch mały. Dość sprawnie pokonywałem kolejne podjazdy, również ściankę za Mystkowem. Po odcinku głównej szosy znów wjechałem w osiedlowe dróżki Ptaszkowej. Odnalazłem drogę, którą miałem zjechać do doliny Strzylawki. W tym miejscu jest przejazd kolejowy przez linię Tarnów - Nowy Sącz. Kolej w tej okolicy pokonuje przełęcz. W tle Jaworze (882 m).
Tutaj z kolei widać Chełm (780 m):
Przyjemną, częściowo utwardzoną drogą zjeżdżam przez łąki do doliny, znów do głównej szosy 28. Za wiaduktem odnajduję kolejną nieznaną drogę i podjeżdżam przez osiedla na wzgórza między Siołkową a Krużlową. W polach, przed zjazdem do Krużlowej robię postój i chwilę siedzę oglądając widoki.
Z Krużlowej podjeżdżam na Mogilno najkrótszą drogą przez Karczyska. Podjazd prowadzi cichą, spokojną doliną, prawie bez samochodów, po bardzo dobrym asfalcie. Całkiem lekko wyjeżdżam na górę.
Z Mogilna kolejny nieznany wariant - zjazd przez osiedle Na Dziale. Prowadzi tam wąska, asfaltowa dróżka. Najbardziej stromy odcinek jest wyłożony dziurkowanymi płytami betonowymi. Po chwili jestem w znanym mi miejscu w Koniuszowej i tradycyjnie wracam do Sącza doliną Lubinki.
Na trasie dużo widoków i piękna wiosna. Niezbyt ciepło. Jechałem w długich spodniach i długich rękawach. Takie ubranie było w sam raz.
Kategoria Po robocie
Przełęcz Cichoń-Ostra
d a n e w y j a z d u
70.50 km
1.90 km teren
03:10 h
Pr. śr.:22.26 km/h
Pr. max:58.59 km/h
Podjazdy:500 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec [wzdłuż Dunajca] - Marcinkowice - Chomranice - Męcina - grzbiet nad Pisarzową - Góra Płonki - os. Raszówki - Jabłoniec (624 m) - Zarębówka - os. Brzeg - os. Wiśnicz - przeł. Cichoń-Ostra (ok. 800 m) - Młyńczyska - Jastrzębie - Olszana - Olszanka - Podegrodzie - Świniarsko - dz. Strugi - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, później od W tworzy się duża chmura, temp. 25-22°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność
Wyjazd na przełęcz Cichoń-Ostra przez dolinę Smolnika i później grzbietami przez osiedla, unikając głównych szos. W drodze do Marcinkowic odbiłem w boczną drogę w dół do Dunajca. Przy krętej dróżce jest tam cmentarz z II wojny. Nie zatrzymywałem się dzisiaj, ale kiedyś obejrzę go dokładniej. Dalej betonową i szutrową drogą do Marcinkowic.
Po drugiej stronie Dunajca biegnie szosa 75 a nad nią dobrze widać kamieniołom w Kurowskiej Górze.
Trasę w górę doliny Smolnika urozmaiciłem odbijając na grzbiet na S od tej doliny. Kilka razy tamtędy zjeżdżałem. Teraz podjeżdżając mogłem lepiej przyjrzeć się widokom. Pięknie, do tego przyjemny chłodzący w upał wiatr. Przez wzgórze Płonki, nowym asfaltem (który jest już prawie wszędzie) dotarłem do szosy na Limanową.
Przejeżdżając odcinkiem drogi do Siekierczyny miałem nieprzyjemne zdarzenie drogowe. Za mną był zakręt, ja jechałem dość powoli pod górę. Od dołu z Limianowej jechał samochód. Wyskoczył zza zakrętu, zobaczył mnie i samochody jadące z góry. Usłyszałem dość długi pisk opon. Dobrze, że nie widziałem tego i nie wiem ile mu zostało do mojego tylego koła. Tylko pokiwałem głową, szkoda słów.
Dalej zboczami Golcowa i znanymi osiedlowymi dróżkami, nie tracąc zbyt wiele wysokości zbliżałem się do przełęczy.
Już niedaleko. Po lewej Ostra:
Na drodze mijam grupki małych i starszych dzieci - dzień dobry. Wjeżdżam w las. Rozglądam się za wodą, ale jest bardzo sucho. Na głównej szosie przed przełęczą doganiam rowerzystę. Zjeżdżam do skrzyżowania i chwilę siadam pod kapliczką. Od W rozwija się ciemna chmura. Za jej ostrą krawędzią zaczyna chować się słońce. Chmura będzie mi towarzyszyć aż do Sącza. Mimo to słońce będzie świecić jeszcze długo.
Zjeżdżam do długiej doliny Jastrzębika. W górnej części, w Młyńczyskach robię zdjęcie kapliczki.
Dzisiaj, w maju, przy takiej pogodzie dolina wygląda niesamowicie. Robi na mnie duże wrażenie. Mało samochodów, dobry asfalt, płynący przy drodze kamienisty potok, las schodzący miejscami do dna doliny i przenikający się z łąkami i polami, lecące wzdłuż szosy razem ze mną kaczki... A jazda łatwa i przyjemna, w dół.
Przy znanej mi kapliczce nabieram wreszcie wody. Później wyjeżdżam z wąskiego górnego odcinka doliny w sady. Prawie wszystkie drzewa kwitną. Nawet takie sadzonki po 1 metr wysokości. Jak kwitną to pachną. Nie tak jak przed tygodniem, gdy czułem tylko zapach chemikaliów do oprysków.
Do Sącza wracałem drogą przez Podegrodzie omijając obwodnicę. Byle dalej od samochodów...
Kategoria Po robocie
Pętla przez Krzyżówkę
d a n e w y j a z d u
67.40 km
0.00 km teren
02:52 h
Pr. śr.:23.51 km/h
Pr. max:49.32 km/h
Podjazdy:640 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Górna - Bogusza - przeł. (ok. 580m) - Binczarowa - Florynka - Polany - Berest - przeł. Huta (ok. 740m) [stara droga] - Krzyżówka - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. ok. 25°C, lekki lub średni wiatr SE, dobra widoczność
Dłuższa trasa szosowa przez Beskid Niski. Dzień bardzo ładny. Sucho, ostre słońce. Przynoszący taką pogodę wiatr trochę przeszkadzał w pierwszej części trasy. Na przełęcz nad Boguszą jechałem spokojnie, nie walcząc z wiatrem. Dość lekko i sprawnie wyjechałem na górę. Zjazd jak zwykle fajny, choć wolniejszy bo pod wiatr.
Dalej też spokojnie na kolejną przełęcz.
Gdzieś w Bereście zatrzymałem się na chwilę, żeby się napić wody. Na łące ponad drogą usłyszałem hałas i zobaczyłem uciekającą sarnę. Podobna sytuacja zdarzyła się później, na zakręcie w lesie. Mijając wcięcie bocznej dolinki zauważyłem tym razem stado około 10 uciekających saren albo jeleni. Wszystko to przy szosie. Samochody, motocykle, skutery i ciężarówki przejeżdżają nią co jakąś minutę. A uciekają tylko przed jednym cichym rowerzystą. Potwierdza to teorię, że zwierzęta nie wiedzą, że w samochodach są ludzie. Ale co z motocyklami i skuterami? Może, gdybym miał kask...
Na długim, ale łagodnym leśnym podjeździe, na poboczu widać zmyte z asfaltu przez deszcz zielonawe pyłki kwitnących drzew.
Z przełęczy pierwszy raz zjeżdżałem przez wieś, starą drogą. Na zjeździe widać, że jest tam rzeczywiście konkretny podjazd. W dół nie trzeba wcale pedałować za to czasem trzeba hamować.
Jazda główną szosą do Sącza z lekkim wiatrem, dość szybko. W Nawojowej nawet do 40 km/h. Dziwne, ale to może zasługa ciepłej pory roku, najlepszej do jazdy.
W dolinie Mostysza - wszystko kwitnie, choć nie wszystko ma kwiaty.
Kategoria Po robocie
Mokra Wieś
d a n e w y j a z d u
49.40 km
0.00 km teren
02:12 h
Pr. śr.:22.45 km/h
Pr. max:47.51 km/h
Podjazdy:270 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Gostwica [dol. Brynarki] - Krzaki Gostwickie - Mokra Wieś - Stronie - Łukowica - Jadamwola - Olszana - Olszanka - Gołkowice - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, temp. 25-21°C, lekki wiatr S, później bez wiatru, słaba widoczność
Pochmurne popołudnie, słońce trochę prześwieca przez chmury. Ciepło. Trasa szosowa w tereny sadownicze. Drzewa jeszcze nie kwitną. Zaczynają dopiero pojedyncze drzewa, przeważnie dzikie czereśnie, tarnina itp. Za to we wsiach, gdzie są prawie tylko sady, trwają wiosenne przygotowania. Na podwórzach, na drogach i w sadach widać ciągniki z cysternami różnych kształtów i rozmiarów. W powietrzu oprócz dymów czuć dziwne zapachy. W momentach, gdy nieznany zapach zmieniał się na zapach gnojówki lub obornika czułem ulgę.
Jechało się całkiem dobrze. Trochę poprawiła się forma. Pierwszy raz w tym roku jechałem w krótkich spodenkach. To też miało pozytywny wpływ na odczucia z jazdy.
W drodze powrotnej wstąpiłem do Starego Sącza.
Kategoria Po robocie
Pod Kobylnicę
d a n e w y j a z d u
40.80 km
1.00 km teren
02:12 h
Pr. śr.:18.55 km/h
Pr. max:54.80 km/h
Podjazdy:420 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - podjazd na grzbiet - Januszowa - Librantowa - Siedlce - zbocza Kobylnicy (ok. 530m) - Jelna Działy - Gródek, brzeg jeziora [szosa 975] - Wielogłowy - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, trochę obłoków, temp. 25-23 st.C, lekki wiatr NW, słaba widoczność
Dzisiaj dzień bardzo ciepły, prawie letni. Wiał spokojny wiatr, ale nie był zimny. Powietrze przymglone, więc nie było dalekich widoków.
Pojechałem na Pogórze w stronę Jeziora Rożnowskiego. Szybko opuściłem główna szosę i większość czasu jechałem spokojnymi bocznymi drogami. W Januszowej, za kościołem wypatrzyłem na mapie starą kapliczkę. Postanowiłem ją dzisiaj odszukać. Leży 200 m od asfaltowej osiedlowej drogi, na grzbiecie wśród pól.
Kapliczka jest stara. Ponieważ nie leży przy głównej, idącej grzbietem drodze, możliwe że dawniej właśnie obok tej kapliczki prowadziła główna droga. Rzeczywiście za kapliczką miedza prowadzi łagodnie zboczem do jaru i dalej wyprowadza na asfaltową drogę. Niestety końcówka miedzy została zaorana i musiałem wracać tą samą drogą. Na mapie wyraźnie widać, że stara droga była krótsza od dzisiaj używanej.
Znanymi szosami dotarłem pod Kobylnicę. Tam odbiłem w osiedlową dróżkę trawersującą zbocza. Miejsca bardzo widokowe, praktycznie bez lasów. Widoki aż do Tatr (nie było ich dzisiaj widać). Niżej doliny i inne pokryte polami grzbiety. Czuć przestrzeń, choć to przecież nie wysoko.
Nad jezioro zjeżdżałem nieznaną mi drogą przez osiedla. Tutaj ładne widoki na jezioro i otaczające go wzgórza.
Na stromym zjeździe przez osiedla popełniłem niestety błąd. Minąłem z prawej ciągnik, który właśnie w prawo chciał skręcić. Zorientowałem się dopiero po fakcie...
Drogą wzdłuż jeziora daleko nie ujechałem. Na zboczu nad drogą, przez bezlistne drzewa zauważyłem skały. Gdy po kilkudziesięciu metrach w ich stronę odbiła leśna droga, postanowiłem tam poszperać. Podjechałem rowerem trochę do góry i znalazłem się na wyrównaniu miedzy leśnymi i skalistymi zboczami. Prawdopodobnie był tu kiedyś kamieniołom. Piaskowiec nie jest zbyt twardy. Ma charakterystyczny jasny kolor.
Flora pod skałami:
W drodze powrotnej przejeżdżałem przez stoki Dąbrowskiej Góry. Droga przez osuwisko nadal prowizoryczna. Są znaki zakazu, ale można przejechać.
Zjazd do doliny szybki i przyjemny. Końcowy odcinek główną szosą mijał szybko w słońcu, cieple i w dodatku z wiatrem.
Kategoria Po robocie
Wysokie i dolina Słomki
d a n e w y j a z d u
52.10 km
0.00 km teren
02:18 h
Pr. śr.:22.65 km/h
Pr. max:54.29 km/h
Podjazdy:350 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Biczyce Grn. - Wysokie (ok. 640 m) - Kanina - Raszówki - Przyszowa - Świdnik - Owieczka - Naszacowice - Gołkowice - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Pochmurno, mglisto, słońce prześwieca przez chmurę, temp. 24-18°C, lekki wiatr N, zła widoczność
Szosowa trasa przez Wysokie. Pogoda trochę dziwna - parno i ciepło, ale wyżej lekki wiatr jest zimny a słońce przez mgliste chmury nie grzeje.
Podjazd na górę dość powoli. Grzbietem jechało mi się już lepiej. Mały ruch. W dolinie Słomki cały czas lekko z góry, więc przyjemnie.
Gdy dojeżdżałem do doliny Dunajca zachodzące, czerwone słońce częściowo przebiło się przez chmury.
W polach coś orzą, bronują, glebogryzałkują. Przy potokach tną i zwożą drewno.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Małą Żeleźnikową
d a n e w y j a z d u
25.40 km
3.30 km teren
01:24 h
Pr. śr.:18.14 km/h
Pr. max:53.80 km/h
Podjazdy:220 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. (ok. 520m)- Majdan (485m) - Żeleźnikowa Wlk. - Łazy Biegonickie [las] - ul. Zakładników - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, słońce pomiędzy ciężkimi chmurami, temp. 22-18°C, lekki wiatr S i SW, słaba widoczność
Krótka przejażdżka wieczorna. Według wyroczni miało po południu i wieczorem trochę padać. Odłożyłem wyjazd na później, żeby zobaczyć jak będzie. Nie było widać większych chmur ani nie padało, więc pojechałem. Dodatkowym zyskiem był mniejszy ruch na drogach.
Trasa znana i krótka, ale urozmaicona. Najpierw w słońcu pod lekki wiatr do Nawojowej. Później zadymioną ogniskiem doliną przez Żeleźnikową Małą. Tutaj droga była częściowo mokra, więc gdzieś jednak padało. Na górze widoki ograniczone, bo dość dużo chmur i zamgleń.
Wracając miałem plan przejechania przez las nad Biegonicami. Po zjeździe w Łazach Biegonickich odbiłem w leśną drogę. W lesie długo kluczyłem siecią wąskich dróżek, pozagradzanych wiszącymi nisko gałęziami. W końcu wyjechałem na otwarty teren nad Biegonicami.
Wiedziałem, że właściwa droga prowadzi w dolince na prawo. Zacząłem się więc przebijać w tym kierunku. Krętymi i mylnymi drogami, śladami traktora i kładów dojechałem do potoku a później do wylotu dolinki.
Po drodze napotkałem dziwne miejsce lokalnej katastrofy. Nie wiem co połamało te drzewa. Raczej nie wiatr, bo miejsce leży w dolinie otoczone grzbietami i lasem. Może śnieg...
Wyjazd z lasu okazał się terenem cegielni, o dziwo czynnej. Obszczekiwany przez stróżującego psa pojechałem w kierunku widocznej za wiatami bramy. Zamknięta. Sprawdziłem furtkę - też. Stojąc przy furtce zobaczyłem tuż obok drugą budę z drugim psem w środku. Ten nie był jednak agresywny i nie wyszedł nawet na zewnątrz. Chyba byłem za blisko, żeby szczekać z łańcucha.
Obszedłem ogrodzenie górą, bo cegielnia jest tylko ogrodzona od strony miasta. Poniżej cegielni znajduje się kwatera zabitych przez Niemców w 1939 i 1940 r. zakładników. Stąd pewnie nazwa ulicy, którą dojechałem do głównej szosy.
Chciałem przejechać jeszcze przez okolice nad Dunajcem, ale przez późną porę i wiszącą od strony Limanowej czarną chmurę zrezygnowałem.
Szlaczek - łąka nad Biegonicami z kominami:
Kategoria Po robocie
Ptaszkowa
d a n e w y j a z d u
44.60 km
0.00 km teren
02:04 h
Pr. śr.:21.58 km/h
Pr. max:65.92 km/h
Podjazdy:430 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Ptaszkowa (ok. 540 m) - Stara Wieś - Krużlowa - Poddziale - Mogilno (ok. 530 m) - Koniuszowa - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, temp. 20-15°C, lekki wiatr E, średnia widoczność
Dzień Ziemi.
Pierwsza w sezonie wycieczka po okolicach Nowego Sącza. Pierwsze podjazdy. Nie forsowałem się, jechałem spokojnie.
Pogoda bardzo dobra, choć dalekie góry zasłonięte przez wyżowy smog. W słońcu gorąco, w cieniu miejscami chłodno. Ubranie w krótki rękaw i długie spodnie okazało się w sam raz.
Z Ptaszkowej zjechałem stromą droga do Krużlowej. Łzy mi płynęły aż do uszu. Powrót przez Mogilno i później zjazd doliną Lubinki.
W rowach przydrożnych i w korytach potoków leżą śmieci. Lubinka poniżej Koniuszowej, ale przed wjazdem do lasu miała wygląd i zapach wody z mydłem. O dziwo, niżej w Piątkowej woda była już całkiem normalna.
W polach wożą gnój i coś sadzą, może ziemniaki.
Na trasie - wiadukt w Ptaszkowej:
Kategoria Po robocie
Pod Jaworz
d a n e w y j a z d u
51.90 km
4.70 km teren
02:41 h
Pr. śr.:19.34 km/h
Pr. max:59.98 km/h
Podjazdy:570 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec [dołem wzdłuż Dunajca] - Marcinkowice - Chomranice - Męcina - Bukowiec - os. Pod Jaworzem, wieża widokowa (ok. 800 m) - os. Niwki - Stańkowa - Żbikowice - Wronowice - Łyczanka (ok. 350 m) - Świdnik - Tęgoborze - Wielopole - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 26-22°C, silny wiatr SW, słabnący, średnia widoczność
Kolejny piękny dzień wczesnej jesieni. Było ciepło i wiał silny wiatr od południa. Postanowiłem przejechać w poprzek grzbiet pasma Jaworza i Sałasza. W Męcienie skręcam w boczna drogę i rozpoczął się długi, urozmaicony podjazd. Najpierw przez osiedla ładnych domów, później koło kamieniołomu. Dalej droga się zwęża, wije i prowadzi coraz bardziej stromo. Mijam zagajniki, pola, osiedla.
Kapliczka na rozwidleniu dróg:
Nie byłem pewien drogi. Raz tędy zjeżdżałem, ale przy podjeździe jest więcej rozwidlających się dróg. W końcu widzę dość blisko nade mną wieżę. Podchodzę trochę łąką, podjeżdżam wąska dróżką, która wyprowadza pod samą wieżę. Końcówka "z buta".
Odpoczywam, oglądam widoki. Mocno wieje, jest trochę chłodniej niż na dole. Widać dużo gór, ale bez Tatr. Rozpoznaję różne beskidzkie pasma i szczyty. Wydają mi się jakieś niskie. Widać jestem dość wysoko.
Widok spod wieży na E:
W planie był powrót przez nieznaną mi wieś Stańkową, leżącą na północnych zboczach pasma. Udało mi się odnaleźć właściwą drogę i po stromym, krętym, szutrowo-betonowo-asfaltowym zjeździe znalazłem się 500 metrów niżej w Żbikowicach. Stąd znaną już trasą w zapadającym zmroku pojechałem do Sącza.
Wiatr mi na trasie przeważnie pomagał. Gdy wracałem osłabł i specjalnie nie przeszkadzał. Wieczorem w Radiu Kraków dowiedziałem się, że dzisiaj wiał halny, pierwszy tej jesieni.
Kategoria Po robocie
Pasmo Czerszli i Tokarni
d a n e w y j a z d u
59.70 km
6.80 km teren
02:40 h
Pr. śr.:22.39 km/h
Pr. max:68.50 km/h
Podjazdy:650 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Królowa Grn. - Bogusza - przeł. n/Boguszą (ok. 580 m) - Binczarowa - Florynka - dol. Szklarki - przeł. pod Działem (ok. 750 m) - Kotów - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, brak zachmurzenia, temp. 23-17°C, bez wiatru, średnia widoczność
Piękne, ciepłe, słoneczne jesienne popołudnie. Mimo krótszego dnia udało mi sie zrobić całkiem długą trasę. Warunki do jazdy bardzo dobre, kondycja dopisała.
Jadąc dolinami, przez wsie widać w ostrym słońcu rozpoczynającą się złotą jesień. Pojedyncze drzewa zaczynają stopniowo zmieniać kolory. Gubią też pierwsze liście, nadając jesienne barwy również ziemi. Wyżej w lasach na stokach gór też nieśmiało rozpoczyna się to niesamowite zjawisko. Wyskoki "przed orkiestrę" tych pojedynczych drzew i krzewów są jak "ten utwór, który zawsze grają przed koncertem" - takie trochę nieskładne i chaotyczne strojenie instrumentów. Później, może już za kilka dni, zacznie się na poważnie. Gdy zacznie się właściwy koncert warto być w odpowiednim miejscu. Oby pogoda dopisywała.
Po moim ulubionym zjeździe do Florynki, wjechałem w leśną dolinę Szklarki. Na rozdrożu zatrzymałem się na krótki odpoczynek. Podjazd po leśnej szutrówce poszedł mi sprawnie.
Przy skrzyżowaniu stokówki z drogą do Kamiannej spotkałem dużą grupę dzieci i kilkoro dorosłych. Jakaś wycieczka. Pani upominała dzieci bo były widocznie niedobre. Groziła, że jak nie będą słuchały to nie wybiorą się w następne ciekawe miejsca. Cóż, dobrze, że w ogóle dotarły do lasu i to w Beskidzie Niskim. Może niektóre z nich, może choć jedno, zarażą się jakimś bakcylem i będa później chodzić po górach, jeździć na rowerze, zostaną leśnikami, myśliwymi itd. Od czegoś trzeba zacząć...
Leśna polana przy drodze.
Biopaliwa są coraz bardziej cenione. Kryzys energetyczny trwa a może się dopiero rozpoczyna.
Kolejna polana nad Kotowem.
Przed zjazdem ubrałem drugą koszulkę. Gładkim asfaltem szybko, sprawnie i przyjemnie dotarłem do Sącza. Konkretna i udana wycieczka.
PS: W sobotę zamontowałem nowe kółka do tylnej przerzutki. Teraz chodzą bez oporów i przeskakiwania. Porównanie starych i nowych części. Stare służyły mi bez awarii przez 35030 km.
Kategoria Po robocie