Po robocie
Dystans całkowity: | 26344.79 km (w terenie 1482.70 km; 5.63%) |
Czas w ruchu: | 1252:51 |
Średnia prędkość: | 20.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.90 km/h |
Suma podjazdów: | 199250 m |
Liczba aktywności: | 627 |
Średnio na aktywność: | 42.02 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Przełęcz Bratyszowiecka
d a n e w y j a z d u
37.60 km
4.00 km teren
02:01 h
Pr. śr.:18.64 km/h
Pr. max:35.22 km/h
Podjazdy:400 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - przeł. Bratyszowiecka, parking (ok. 650 m) - Bogusza - Królowa Grn. - Kamionka Wlk. - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, stopniowe rozpogodzenie, temp. ok. 20°C, bezwietrznie, średnia widoczność
Po południu znów była burza. Lało dość długo. Na wycieczkę wybrałem się późno, dopiero po 19:00. Trasa krótka, ale z odcinkiem terenowym.
Po burzy zachmurzenie było duże. Pod wieczór robiło się szaro, ciemnawo i ponuro. Powoli, żmudnie wyjechałem na przełęcz. Mimo niskiej temperatury mocno się spociłem.
Z przełęczy zjechałem terenowo na drugą stronę, przez opuszczone gospodarstwo. Ktoś tam niedawno był i trochę gospodarzył. Wykosił ścieżki między budynkami. Zjazd przez mokrą, wysoką trawę. Później błotnistymi po opadach leśnymi drogami. Leśną szutrówką zjechałem do zbiegu potoków i podjechałem świeżo skoszoną łąką na grzbiet wzgórza nad Boguszą.
Widok ze wzgórza na przełęcz Bratyszowiecką i mój podjazd:
Na zachodzie zaczęło się rozpogadzać i przez chwilę zaświeciło słońce. Wybiórczo oświetliło niektóre zabudowania Boguszy:
Widać też Jaworze (882 m):
Ze wzgórza zjazd błotnisto-kamienistą polną dróżką. Pod koniec stromo i ślisko. Niskobeskidzkie błoto oblepia koła, brudzi łańcuch, hamulce i zbiera się w widełkach. Mogłem to przewidzieć, dopiero co padało. W potoku z grubsza opłukałem rower. Mimo zabrudzenia roweru warto było pojechać terenem. Przez chwilę poczułem smak Beskidów - ciszę i widoki. Na szosie tego tak nie czuć.
Powrót szybki, lekko w dół w zapadających stopniowo ciemnościach.
Kategoria Po robocie
Roztoka Wielka i Łosie
d a n e w y j a z d u
59.20 km
2.70 km teren
02:41 h
Pr. śr.:22.06 km/h
Pr. max:49.79 km/h
Podjazdy:530 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa [droga lewym brzegiem Kamienicy] - Maciejowa - Łabowa - Nowa Wieś - Roztoka Wlk. - grzbiet (ok. 830 m) - Łosie - Nowa Wieś - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: W mieście zachmurzenie całkowite po burzy, na trasie słonecznie, pojedyncze chmury, temp. 26-23°C, lekki wiatr SE, później bez wiatru, słaba widoczność
Kolejny upalny dzień. Gdy wracałem z pracy zaczęło kropić, później przeszła lekka burza. Szybko wyschło, ale jeszcze raz popadało. Korzystając z najnowszych osiągnięć technicznych (radar opadowy SK, w przeciwieństwie do polskich radarów nie robi "wielkiej tajemnicy" i pokazuje dane na bieżąco) stwierdziłem, że pas burz ciągnie się pasem od Tatr w kierunku NE na Sącz. Bardziej na S nie było opadów. Gdy więc kolejny raz podeschło udałem się w tamtym kierunku. Było to zgodne ze wcześniejszymi planami, aby odwiedzić dwie nieznane mi doliny w górze doliny Kamienicy.
Wyjazd z miasta po częściowo mokrym asfalcie. Jechałem powoli, żeby się nie schlapać. Poza tym było duszno i gorąco, więc się nie spieszyłem.
We Frycowej chciałem jeszcze przejechać odcinkiem osiedlowej drogi, prowadzącej równolegle do szosy ale po drugiej stronie rzeki. Na mapie Compasa jest tam zaznaczony żółty szlak rowerowy. Droga przyjemna, spokój, bez ruchu. Niestety na wysokości parkingu przed Maciejową droga przestaje istnieć. Zabrała ją rzeka, pewnie przed dwoma laty. Przejechałem więc przez rzekę i wróciłem na szosę. Z przejazdu nie jestem dumny, bo zamoczyłem obydwa buty w ciepłej wodzie.
Powoli, w upale jechałem asfaltem aż do miejsca, gdzie od głównej szosy odbija boczna droga do wsi Roztoka Wielka. Jak później zauważyłem na mapie właśnie dolina z tą wsią jest główna, bo tędy płynie Kamienica od swoich źródeł. Wieś spokojna, widać ludzi, dzieci, krowy, uprawiane łąki. Niestety jadąc przegapiłem cerkiew, którą chciałem tutaj zobaczyć. Powyżej zabudowań droga przechodzi w leśną szutrówkę. Podjeżdżam nią na grzbiet. Dość długim i szybkim zjazdem spadam do doliny Łosiańskiego Potoku.
Przy rozwidleniu potoków i dróg robię krótki odpoczynek. Zjazd przez wieś bardzo przyjemny. Jest dużo chłodniej. Droga nie jest stroma, bez pedałowania jadę około 30 km/h. W Łosiach nie przegapiłem cerkwi, bo się nie da. Stoi przy samej drodze.
Cerkiew w Łosiach pw. św. Michała Archanioła z 1826 r., obecnie kościół katolicki:
Dolina jest krótka. Szybko dojeżdżam do głównej szosy. Nie pozostaje nic innego jak wracać nią do Sącza. Jak zwykle - łagodnie w dół, dość szybko.
Mam już plan na wycieczkę, na której jeszcze raz poszukam cerkwi w Roztoce Wielkiej...
Kategoria Po robocie
Kuminowiecka Góra
d a n e w y j a z d u
35.10 km
3.00 km teren
01:50 h
Pr. śr.:19.15 km/h
Pr. max:51.27 km/h
Podjazdy:240 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Zdrojowa - os. Klimkówka - Kuminowiecka Góra (bez szczytu, ok. 540 m) - Siedlce - os. Trzycierz, kapliczka - os. Podtrzycierz - Łęka - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Niebo przyćmione mglistą chmurą, słonce miejscami prześwieca, temp. ok. 27°C, średni wiatr E, słaba widoczność
Bliska wycieczka w gorący i parny dzień. W mieście było bezwietrznie, ale po wyjeździe na grzbiety zaczęło przyjemnie wiać. Trasa znana, spokojna i widokowa. Z Kuminowieckiej Góry zjeżdżałem przez las, na N, do Siedlec. Trochę tutaj kluczyłem po polach i po lesie, bo ścieżki zrzuciły mnie trochę za bardzo na E. Z centrum Siedlec pojechałem jeszcze trochę grzbietem na E. W najwyższym miejscu stoi triangul, a przymglone słońce powoli zachodzi.
Teraz już ciągle w dół, do Sącza. Szybko, płynnie i przyjemnie.
Kategoria Po robocie
Kokuszka
d a n e w y j a z d u
58.00 km
6.00 km teren
02:46 h
Pr. śr.:20.96 km/h
Pr. max:41.87 km/h
Podjazdy:560 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Rytro - Młodów [most na Popradzie] - Głębokie - Kokuszka - Groń (882 m) [trawers] - Granica (715 m) [trawers] - os. Zabanie - os. Śmigowskie - Piwniczna, źródło - Głębokie [most na Popradzie] - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, przeważnie słonecznie, temp. 22-18°C, lekki wiatr N, później bezwietrznie, średnia widoczność
Dzisiaj postanowiłem pojechać w dolinę Popradu, do Piwnicznej. Nie jeździłem tam jeszcze w tym sezonie. Jako nowy odcinek na trasie wybrałem dolinę Jaworzynki, gdzie jeszcze nigdy nie byłem.
Gdy wychodziłem z domu pogoda była dość ponura. Zachmurzenie i niezbyt ciepło. W dolinie Popradu stopniowo wychodziło słońce. Trasa do Piwnicznej znana, jechałem szybko, z lekkim wiatrem w plecy. W Rytrze zauważyłem kręcący się na wzgórzu wiatrak.
Przed Piwniczną, na prawym brzegu rzeki trwa budowa, chyba jakieś baseny. Wkrótce skręciłem w boczną dolinę Jaworzyny, przez wieś Kokuszka. Na skrzyżowaniu jest tablica informacyjna muzeum misji afrykańskich. Litera J wygląda trochę jak I, więc w pierwszej chwili napis wygląda na "MISIE AFRYKAŃSKIE". Skoro są jaskółki afrykańskie to dlaczego nie misie...
Droga doliną prowadzi konsekwentnie w górę. Mijam wyciąg narciarski, zadbane, choć skromne gospodarstwa. Jest trochę drewnianych domów. Wyżej nowa drewniana kaplica. Kończy się asfalt, więc szukam odbicia na grzbiet po prawej. Prowadzi tam według mapy czarny szlak rowerowy. Mijam rozwidlenie dróg, myśląc, że to tylko dwie odnogi, które zaraz się połączą. Po jakimś czasie słyszę ciągnik "jątrzący" pod górę, na zbocze. Wracam i jadę drugą odnogą.
Podjazd jest stromy i kręty. Robię postoje, miejscami prowadzę rower. W końcu zbliżam się do grzbietu. Trawersuję polankę z psami, owcami i dziećmi i jestem na grzbietowym żółtym szlaku. Po krótkim zjeździe wyjeżdżam na pola.
Osiedle Jarzębaki nad Piwniczną:
Widok na E, Wierch (842 m) za doliną Małej Łomniczanki:
Teraz czeka mnie piękny zjazd. Trochę kamieni, ubitej ziemi i dużo betonowych dziurkowanych płyt. Jechałem wzdłuż żółtego szlaku, ale w pewnym momencie gdzieś go zgubiłem. Zjazd po płytach przez osiedle Zabanie to jest abstrakcja. Widoki w dół na dolinę, zakręty. Nie ma czasu na rozglądanie się, hamulce cały czas zaciśnięte. Prawdziwą abstrakcją może być ewentualny podjazd tą drogą...
Na dole podjechałem do źródła Piwniczanki, napiłem się, nabrałem wody do bidonu i butelki. Wokół źródła trwa remont, budują alejki. W otoczeniu znikły prawie wszystkie rośliny.
Powrót dość szybki. Zaczęło się robić chłodno.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Małą Żeleźnikową
d a n e w y j a z d u
25.20 km
4.80 km teren
01:25 h
Pr. śr.:17.79 km/h
Pr. max:53.80 km/h
Podjazdy:220 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - os. Dąbrówka Polska - ul. Boh. Orła Białego - ul. Majdan - Majdan (485m) - Żeleźnikowa Mł. (ok. 520m) - Nawojowa [ścieżki wzdłuż Kamienicy] - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 22-19°C, lekki wiatr NW, średnia widoczność
Dzisiaj byłem na delegacji, więc w domu wróciłem później niż zwykle. O 18:30 wybrałem się na krótką przejażdżkę po okolicach. Wybór padł na standardową trasę - widokową pętlę przez Żeleźnikową. Aby ją urozmaicić pojechałem w odwrotnym niż zwykle kierunku.
Przez ulice Sącza, przez podmiejskie, a właściwie nadmiejskie, osiedla jechałem pod górę stopniowo nabierając wysokości. Oglądałem ładne nowe domy powstające w tych okolicach przez ostatnie lata. Odcinek podjazdowy ulicami Bohaterów Orła Białego i Majdan był w remoncie, związanym z budową kanalizacji. Dużo kamieni, resztki asfaltu, piasek, żwir i kurz.
Na grzbiecie, przed wzgórzem Majdan zaatakował mnie jakiś owad. Na plecach pod koszulką poczułem ostre gryzienie. Musiałem się zatrzymać, rozebrać i wytrząsnąć to coś. Nie wiem co, bo nic nie zauważyłem. Pewnie osa albo pszczoła.
Widoki z okolicy wzgórza Majdan na pasmo Czerszli i Tokarni:
Stodoła przy mojej drodze:
Zjechałem przez Żeleźnikową do Nawojowej. Żeby nie wracać główną drogą, pojechałem w kierunku Kamienicy a później wzdłuż niej. Kamieniste plaże, wąskie, zarośnięte ścieżki, trochę kałuż. Dość fajne miejsca, choć zarośnięte, trzeba prawie cały czas się schylać pod zwisającymi gałęziami krzaków i drzew. Na tym odcinku spotkałem sunącego bezszelestnie Meleksa i sarnę.
W okolicy Reala wyjechałem na obwodnicę i ścieżkami rowerowymi dojechałem do domu.
Kategoria Po robocie
Laskowa
d a n e w y j a z d u
71.50 km
2.70 km teren
03:19 h
Pr. śr.:21.56 km/h
Pr. max:58.59 km/h
Podjazdy:520 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Wysokie (ok. 640 m) - Kanina - Limanowa - Młynne - Laskowa - Ujanowice - Wronowice - Łyczanka - Zawadka (ok. 460 m) - Chomranice - Marcinkowice [wzdłuż Dunajca] - dz. Helena - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 25-20°C, lekki wiatr NW, później bezwietrznie, średnia widoczność
Dłuższa trasa po asfalcie przez Limanową i dolinę Łososiny. Dzień piękny do jazdy. Prawie lato, ale bez upału.
Do Limanowej pojechałem "górą", przez Wysokie. Na czerwonej szosie był dzisiaj mały ruch, chwilami jechałem sam, w ciszy. Widoki szerokie. Zjazd do Limanowej pod wiatr. Wyprzedzające na tym odcinku ciężarówki trochę mnie bujały na boki.
W dolinie Łososiny postanowiłem odwiedzić cmentarz z I wojny nr 358 Laskowa. Cmentarz mieści się na terenie cmentarza parafialnego, ponad kościołem. Leżący tutaj żołnierze trzech armii walczyli w grudniu 1914 podczas operacji łapanowsko-limanowskiej.
Kilka zdjęć cmentarza w majowej scenerii:
Cmentarz jest odnowiony i dobrze utrzymany. Na środku rośnie piękny, stary dąb:
Na ścianie płyta z napisem „Śmierć nas worała w ziemię, teraz zbierajcie żniwo”:
W rogu umieszczono tablicę z listą ofiar II wojny światowej z Laskowej i okolic:
Furtka:
Schodząc z cmentarza zrobiłem jeszcze zdjęcie kościoła:
Dalsza trasa prowadziła w dół zielonej doliny Łososiny. Znane miejsca, ale wciąż robią na mnie wrażenie.
Aby nie wracać do Sącza czerwoną szosą, z Łyczanki pojechałem trawersem, choć chwilami mocno pod górę, na przełęcz Zawadka. Na tym odcinku załapałem się na oprysk sadu. Huczący ciągnik z rozpylaczem jechał przez sad ponad drogą. Najpierw usłyszałem hałas, później poczułem dziwny zapach. Ponieważ było ostro pod górę trochę się nawdychałem. Mam nadzieję, że owady w tym sezonie będą mnie omijać.
Z Zawadki szybki zjazd i powrót doliną Smolnika i wzdłuż Dunajca.
W polach zaczęły się sianokosy, zboża coraz większe, w sadach trwają opryski.
Kategoria Po robocie
Łącko
d a n e w y j a z d u
58.30 km
0.50 km teren
02:47 h
Pr. śr.:20.95 km/h
Pr. max:51.27 km/h
Podjazdy:400 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Świniarsko - Podrzecze - Stadła - dol. Barynki - Mokra Wieś (ok. 460 m) - os. Krzyże - Świdnik - Jadamwola (ok. 440 m) - Czarny Potok - Łącko - Maszkowice [przejazd na prawa stronę Dunajca] - os. Zawodzie - Gaboń - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, dość dużo słońca, temp. 15-12°C, średni wiatr W, słaba widoczność
Po deszczowym i zimnym tygodniu w końcu pogoda się poprawiła. Po południu drogi wyschły, pojawiło się słońce. Było nadal dość chłodno i trochę wiało. Ale okazało się, że warunki do jazdy były całkiem dobre. Trasa prowadziła do wzgórzach w kierunku Łącka. Powrót wzdłuż Dunajca.
W Stadłach opuściłem ruchliwe szosy i jechałem klucząc po wioskach i przeskakując przez kilka niewysokich grzbietów. Po czterech podjazdach i czterech zjazdach znalazłem się Łącku. Odpocząłem chwilę i ruszyłem z powrotem główną szosą wzdłuż Dunajca. Z dość silnym wiatrem, lekko w dół, po gładkim asfalcie bardziej się leciało niż jechało. Ale nie trwało to długo. W Maszkowicach wypatrzyłem most, o którym wcześniej nie wiedziałem. Nie pozostało nic innego, jak zjechać z szosy i po przejechaniu Dunajca jechać osiedlową wąską dróżką drugim brzegiem rzeki. Tak dotarłem do Jazowska i dalej prawą stroną Dunajca, znaną mi już dróżką wysoko wspinającą się nad skarpą rzeki. Na główną szosę powróciłem w Gołkowicach.
W Starym Sączu pokołowałem jeszcze bez pośpiechu po uliczkach. Jest tam przegląd różnych nawierzchni: kostka betonowa, gładkie płyty granitowe i wreszcie kocie łby. Asfaltu niewiele.
Jechało się dobrze. Trasa była dość pofalowana. Pod koniec czułem nogi.
Zapomniałem plecaka z aparatem, więc zdjęć nie ma.
Kategoria Po robocie
Po Pogórzu
d a n e w y j a z d u
38.80 km
2.80 km teren
02:03 h
Pr. śr.:18.93 km/h
Pr. max:59.18 km/h
Podjazdy:530 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - Januszowa (ok. 480 m) - Librantowa - Łęka - Siedlce - grzbiet na W (ok. 520 m) - Słowikowa - Jelna - Sienna - Wola Kurowska - Klimkówka (ok. 500 m) - ul. Zdrojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, temp. 24-21°C, bez wiatru, później lekki wiatr E, średnia widoczność
Dzisiaj później wróciłem z pracy. Miałem wątpliwości, czy się wybiorę na rower, bo wczoraj odkryłem uszkodzenie w tylnej przerzutce. Zrobiłem sobie herbatę i w czasie gdy stygła próbowałem założyć sprężynę i wbić sworzeń na miejsce. Pobrudziłem sobie ręce ale dość szybko udało się naprawić przerzutkę. Pojechałem.
Trasa prowadziła po wzgórzach w pobliżu Sącza. Nie było czasu na dłuższy wyjazd więc jechałem bocznymi dróżkami, przez osiedla, po grzbietach. Na mapie wypatrzyłem niezabudowany grzbiet koło Siedlec. Tam się kierowałem. Koło kościoła odbiłem w górę osiedlową dróżką, która później zmieniła się w polną, trawiastą drogę prowadzącą odkrytym grzbietem ponad dolinami. Widoki na zielone sąsiednie grzbiety:
Grzbietem jechało się prawie płasko, później ostro w dół zjechałem do Słowikowej. Fajny odcinek.
Szosą dojechałem prawie do Jeziora Rożnowskiego i nawrót w górę pod Dąbrowską Górę. Widokowymi grzbietami dojechałem aż do Sącza.
Maj piękny, wszystko rośnie. Ludzie koszą trawę koło domów, sprzątają. Budują w niektórych miejscach nowe domy. Na dwóch odcinkach osiedlowych dróżek zauważyłem nowe słupy oświetleniowe z panelami słonecznymi i wiatraczkami. Są pewnie ekologiczne, ale patrzyłem na nie z mieszanymi uczuciami. Nie wiem ile kosztowały i kto za nie płacił, ale chyba szybko się nie zwrócą. Czy na tym etapie rozwoju naszego dziwnego kraju są konieczne...?
Wycieczka ciekawa i przyjemna. Oderwałem się od wcześniejszych myśli i poprawił mi się humor.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Kamianną
d a n e w y j a z d u
58.80 km
0.00 km teren
02:38 h
Pr. śr.:22.33 km/h
Pr. max:64.64 km/h
Podjazdy:560 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Górna - Bogusza - przeł. (ok. 580m) - Binczarowa - Florynka - Polany - Kamianna - przeł. (ok. 680 m) - Kotów - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 24-22°C, średni wiatr E, dobra widoczność, ostre słońce
Spokojna wycieczka znaną i prostą trasą, w piękny i ciepły dzień. Wiosna szaleje. Pierwszy raz w tym sezonie jechałem w krótkich spodenkach i koszuli. Pierwsza część trasy pod wiatr.
W Binczarowej zatrzymałem się przy cmentarzu parafialnym i odwiedziłem kwaterę z I wojny nr 127. Mieści się ona na końcu głównej alei. Leżą tutaj w zbiorowej mogile żołnierze armii austro-węgierskiej (60) i rosyjskiej (60). Cmentarz był częściowo przebudowany w latach 60-tych i wygląda trochę jak pomniki z tamtych czasów.
W prześwicie muru umieszczono pamiętną datę 1914, niedługo minie 100 lat.
Nad Kotowem zatrzymałem się na odpoczynek. Od jakiegoś czasu dziwnie wchodziły mi biegi w tylnej przerzutce, jakby sprężyna zmiękła. Oglądnąłem przerzutkę i rzeczywiście - wysunął się sworzeń i wypięła się sprężyna powrotna. O dziwo, mimo to, dało się jechać i zmieniać biegi, choć nie wchodziły precyzyjnie. Będę musiał podłubać przy tym. Zaś robota...
Droga powrotna szybka, z wiatrem, w dół, po dobrym asfalcie, jak to zwykle w dolinie Kamienicy.
Kategoria Po robocie
Biała Woda
d a n e w y j a z d u
33.90 km
5.50 km teren
01:58 h
Pr. śr.:17.24 km/h
Pr. max:62.22 km/h
Podjazdy:360 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec [dol. pot. Chaszna] - Gródek (501 m) [trawers] [grzbiet na N] - Klęczany - Chomranice - Zawadka (ok. 460 m) - Biała Woda - Wielopole - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, tylko pojedyncze obłoki, temp. 19-15°C, lekki wiatr NW, dobra widoczność
Krótka, ale intensywna i bardzo urozmaicona wycieczka po bocznych drogach na wzgórzach na lewym brzegu Dunajca. Pogoda dopisała - ciepło, słonecznie, dobra widoczność. Do tego wiosna. Mimo słabej kondycji miałem ochotę przejeździć po wzgórzach unikając płaskich odcinków dolinami. Przy okazji poznałem kilka nowych odcinków bocznych osiedlowych dróżek oraz polnych i leśnych dróg.
Po przejechaniu na drugą stronę Dunajca rozpocząłem podjazd na zalesiony Gródek. Po minięciu szczytu odbiłem na nieznany mi grzbiet opadający na N, do Klęczan.
Widoki spod lasu na grzbiet z moją dalszą drogą. Na ostatnim planie widać Jaworz (921 m), Chełm i Białowodzką Górę (616 m) z kamieniołomem w Klęczanach.
Bardziej na prawo widać Dąbrowską Górę (583 m) i Kurowską Górę (402 m), już za Dunajcem:
Zjazd do Klęczan bardzo przyjemny. Szuter, kamienie, trochę wyschłego błota w lesie i na koniec kręte asfaltowe dróżki między zagrodami. Krótki odcinek doliną Smolnika do Chomranic i rozpoczął się drugi podjazd - na Zawadkę. Powoli, dość gładko wyjechałem. Po drodze rzut obiektywu na bliski Chełm (731 m):
Dalej w planie miałem przejechanie nieznanej mi drogi trawersującej N zbocza Białowodzkiej Góry. Są tam dwie takie drogi. Dolną nieraz już jechałem. Górną nie. Kiedyś próbowałem od E, ale mnie zrzuciło na dół. Według mapy wszystko jest proste. Na zjeździe z przełęczy do Tęgoborzy znalazłem właściwe odbicie wąskim asfaltem na prawo. Ostry podjazd i asfalt skończył się na jakimś podwórzu. Dalej droga poszła ostro do góry. Zawróciłem. Trochę zjechałem w stronę Tęgoborzy i uderzyłem w niezaznaczoną na mapie kolejną dróżkę. Po kilkuset metrach podjazdu rozpoznałem domy, koło których poprzednio zawróciłem. Od ich strony dołączyła jakaś droga, pewnie tędy powinienem poprzednio wyjechać. Po zakręcie i wyrównaniu wiedziałem, że teraz jestem na dobrej drodze. Asfalt się skończył a ja jechałem pięknym trawersem przez pola i sady ponad Tęgoborzem, Jeziorem Rożnowskim.
Drzewa owocowe zaczynają kwitnąć. Łąki się zielenią i żółcą pierwiosnkami. Minąłem człowieka opryskującego drzewka przy drodze i wyjechałem na czyjeś podwórko. Stałem się atrakcją i sensacją dla grupki bawiących się tam dzieci. Przerwały zabawę, zebrały się "do kupy" i czekały aż podjadę. "Dzień dooobry" - "Dzień dobry".
Od tego miejsca powrócił asfalt. Jadąc powoli lekko w dół rozglądałem się po mijanych sadach, gospodarstwach i widocznych dalej górach.
Dąbrowska Góra (583 m) za Dunajcem:
Wkrótce dojechałem do zawieszonej nad Dunajcem kulminacji z punktem triangulacyjnym:
Dunajec wije się w przełomie między Białowodzką Górą a Dąbrowska i Kurowska Górą:
Piękne widokowe, przestrzenne miejsce.
Teraz zjazd wprost do widocznej doliny. Trzymałem się drogi grzbietowej. ale szybko skończyła się na łące. Trochę przedzierałem się przez chaszcze. Spotkałem stanowisko barszczu kaukaskiego. Na szczęście o tej porze roku jeszcze nie był groźny. Dotarłem do utwardzonej drogi, którą już kiedyś podjeżdżałem. Kręto po kamieniach i później po dziurkowanych płytach zjechałem szybko do szosy w dolinie.
I to właściwie na tyle. Ponieważ słońce już się chyliło, zrezygnowałem z następnego podjazdu na zbocza Dąbrowskiej Góry. Szosą pojechałem prosto do Sącza.
Wycieczka krótka, ale bardzo ciekawa. Mimo trudności orientacyjnych i zmian w terenie w stosunku do mapy udało mi się przejechać górny trawers. Lubię w takich sytuacjach postawić na swoim.
Kategoria Po robocie