Gilowa Góra
d a n e w y j a z d u
78.40 km
3.80 km teren
03:32 h
Pr. śr.:22.19 km/h
Pr. max:62.22 km/h
Podjazdy:580 m
Rower:Marin
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd - Zalasowa - os. Świniogóra Szynwałdzka (ok. 360 m) - os. Pusta Góra - Kowalowa - os. Chybie - Gilowa Góra (506 m) - przeł. z pomnikiem AK - Szerzyny - Ołpiny - Olszyny - Jodłówka Tuchowska (ok. 350 m) - Lubaszowa - Tuchów - Karwodrza - Trzemesna (ok. 370 m) - Łękawica - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, temp. 25-20°C, średni wiatr SE, dobra widoczność
Upalny dzień końca lata. Pogoda najlepsza na rower. Przeszkadzać mógł tylko ciepły i dość silny wiatr. Po obiedzie pojechałem przed siebie, mniej więcej w okolice Jonin, pasma Brzanki. Tereny dość znane, choć rzadziej odwiedzane. Na trasie przypominałem sobie stare wycieczki i robiłem zdjęcia cmentarzom z I wojny.
Pierwszy na grzbiecie prowadzącym do Kowalowej, nr 168:
Z Kowalowej podjeżdżałem na grzbiet bocznymi drogami przez pola, osiedla i las. Urozmaicony i ładny odcinek w większości terenowy. Wszędzie susza, ale można spotkać miejsca, gdzie w normalnych warunkach jest ciężko przejechać, a gdy popada, pewnie się nie da. Teraz zasychające na kamień, ale w niektórych miejscach można ubrudzić buty.
Po zdobyciu Gilowe Góry długim bocznym grzbietem, szosa zjeżdżałem do Szerzyn. Na tym odcinku są dwa kolejne cmentarze.
Cmentarz z I wojny nr 33 Swoszowa:
Cmentarz z I wojny nr 32 Szerzyny:
Znalazłem się w dolinie Olszynki i zacząłem jazdę w jej górę, ale za to z wiatrem. Szybko mijałem kolejne wsie i wyjechałem na niewysoką przełęcz w Jodłówce Tuchowskiej. Teraz dość mocno w dół nową, gładką szosą, przez malowniczą otoczoną lasami dolinę. Przy drodze zauważyłem kolejny cmentarz, którego nawet nie miałem w planie. Zatrzymałem się jednak, wróciłem i oglądnąłem.
Cmentarz z I wojny nr 151 Lubaszowa:
Cmentarz leży nad szosą na stromym zboczu, nad dość wysoką skarpą. Niestety teren trochę się osuwa, widać to po uszkodzeniach ogrodzenia:
Dość szybkim tempem przejechałem przez Tuchów i podjazdem przez Trzemesną jechałem w stronę domu. Na grzbiecie nad Łękawicą zatrzymałem się na chwilę. Usłyszałem hałas, jakieś ptaki. Przeleciały nade mną. Ale nie takie miejscowe, tylko podróżujące. Pewnie jakieś wodne. Nie zdążyłem wyciągnąć aparatu, gdy były tuż nade mną. Zanim to zrobiłem były już daleko:
"Big birds flying across the sky
Throwing shadows on our eyes
Leave us"
albo
"Odleciały ptaki
Odpłynęły statki
Ze złotej tacki wciągam ostatki
Nie warto...
Nie liczy się..."
Słońce prawie już zachodziło ładnie oświetlając zaorane, przesuszone wiatrem i brakiem opadów pola. Prawie jak pustynia...
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Mystków i Kunów
d a n e w y j a z d u
38.60 km
4.80 km teren
01:50 h
Pr. śr.:21.05 km/h
Pr. max:45.42 km/h
Podjazdy:270 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Ptaszkowa - Cieniawa (ok. 530 m) - os. Ubocz [grzbiet na W] - os. Pagórek - Mystków - Wola Wyżna [szlak PTT zielony] - os. Zabrzeziny - Piątkowa, os. Obłazy - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, nieliczne obłoki, temp. 20-18°C, lekki wiatr N, dobra widoczność
Niedaleka trasa z przejazdem przez nieznane lub rzadko odwiedzane boczne dróżki. Pogoda nadal bardzo dobra, choć chłodniej. Do Kamionki jechałem szybko, chyba pchał mnie wiatr (średnia ok. 25 km/h). Z Cieniawy jechałem grzbietami Mystkowa, kombinując nowe warianty. Najpierw pojechałem prosto grzbietem z osiedla Ubocz, pomijając słynny zjazd/podjazd. Kilkaset metrów za domami zatrzymałem się w ładnym miejscu.
Pasmo Jaworza i Postawnego:
Od drogi grzbietowej odchodzą w dół na S boczne, przejeżdżone drogi. Kiedyś trzeba będzie je sprawdzić. Krętym zjazdem przez zabudowania osiedla Pagórek wróciłem do głównej drogi i dojechałem do centrum Mystkowa. W Woli Wyżnej znów odbiłem na polną drogę przecinającą dolinę potoku spływającego spod Mystkowa. Przyjemny zjazd polami i lasem, pod koniec trochę korzeni i kolein. Z doliny ostry, ale krótki podjazd do głównej drogi. Przeciąłem drogę i dalej jechałem za zielonym szlakiem PTT. Polami, laskami, przez osiedla generalnie w dół. W tym rejonie jakoś mieszkańcy nie doczekali się jeszcze asfaltów. Drogi są kombinowane, utwardzone czym się da. Na końcowym odcinku zjazdu zniszczone płyty betonowe z dziurkami. Fajnie przejechać nowymi odcinkami, po takich podmiejsko-wiejskich opłotkach.
Kategoria Po robocie
Przełęcz między Łyżką i Pępkówką
d a n e w y j a z d u
54.70 km
0.00 km teren
02:28 h
Pr. śr.:22.18 km/h
Pr. max:56.36 km/h
Podjazdy:420 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła (dolina) - Mokra Wieś (ok. 460 m) - Stronie - dol. Słomki - grzbiet na SE od Pępkówki - os. Zawada - przeł. między Pępkówką i Łyżką (ok. 660 m) - os. Wierchy - dol. Słomki - Świdnik - Owieczka - Naszacowice - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Bezchmurnie, ostre słońce, temp. 24-20°C, lekki wiatr W, bardzo dobra widoczność
Piękna słoneczna pogoda zachęcała do jazdy na odkryte tereny Beskidu Wyspowego. Pojechałem do położonej na grzbietach Mokrej Wsi, skąd jest ładny widok na Tatry. Dodatkowo wokół widać wyższe od Mokrej Wsi sąsiednie szczyty i grzbiety. Po zjechaniu do doliny zacząłem podjazd grzbietem wznoszącym się na Pępkówkę. Słońce dość szybko opadało i od pewnego momentu jechałem w cieniu rzucanym przez wyższe góry. Wstecz miałem oświetlone wciąż słońcem okolice Kotliny Sądeckiej - wzgórze ze wsią Zagorów:
i dalej na prawo otoczenie Kotliny Sądeckiej: Jodłowa Góra i Rosochatka, daleki (już za Białą) Chełm, pasmo Jaworza, kawałek pasma Czerszli i Tokarni.
Trochę wyżej jeszcze widok na N, na grzbiet Wysokiego i za nim Chełm (inny):
Stromym podjazdem dotarłem dość sprawnie na przełęcz. Ładne, niezabudowane i widokowe miejsce. Na przełęczy oczywiście kapliczka:
Kapliczka.
"Boże
błogosław
gospodarzom
i każdemu
przechodniowi
27 lipca 1995"
Słońce w tym czasie schowało się gdzieś za Modyń. Stromy zjazd wąskimi dróżkami, później doliną Słomki i przez Stary Sącz. Niestety wysiadła mi przednia lampka i musiałem trochę "przycieśniać" jadąc bez oświetlenia. Od ronda podpiąłem się do innego rowerzysty, który chyba miał przednia lampkę. Pozdrawiam go.
Na głównych drogach i w obydwu Sączach panował duży i nerwowy ruch. Nieprzyjemnie się tam jechało. Psy na trasie też były jakieś nerwowe. Ja też. Może to właśnie mój nastrój przenosił się na obserwację otoczenia.
Za to pogoda i widoczność świetna. Na pamiątkę szlaczek z panoramą z dwóch wcześniejszych zdjęć:
Dąbrowska Góra i Łężek
d a n e w y j a z d u
40.60 km
1.50 km teren
02:08 h
Pr. śr.:19.03 km/h
Pr. max:60.52 km/h
Podjazdy:530 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Zdrojowa - os. Klimkówka - Dąbrowska Góra (583 m) - Kurów - most na Dunajcu - Biała Woda - Zawadka (ok. 460 m) - Chomranice - Marcinkowice - Łężek (350 m) - Rdziostów (ok. 370 m) - dz. Helena - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, nieliczne chmury na horyzoncie, temp. 22-18°C, lekki wiatr N, później bezwietrznie, słaba widoczność
Dzisiaj wycieczka po wzgórzach nad Dunajcem poniżej Nowego Sącza. Pogoda bardzo dobra. Chłodniej, bez upału. Ostre słońce, ale na dalsze odległości widoczność słaba.
Najpierw wyjazd na dość rzadko odwiedzaną przeze mnie Dąbrowską Górę. Z płaskiego grzbietu nad Ubiadem na sam szczyt wjeżdża się stromo asfaltowo-betonowo-szutrową drogą. Przy drodze jest nowa droga krzyżowa. Zauważyłem 2 pośrednie stacje plus główny krzyż pod szczytem. Na szczycie oryginalny mały triangul, dokoła wykoszona równo trawa. Zjeżdżałem jak zwykle przez las. Podłoże nadal bardzo suche mimo nocnych opadów. Tylna opona zsuwa się bokiem na bardziej stromych odcinkach. Dużo luźnych kamieni. Zrzuciło mnie do granicy lasu koło jaru potoczku, który z zeszłym roku spowodował osuwisko szosy 975.
Niespodziewane widoki z tego miejsca:
Na zbliżeniu widać Kurowską Górę (402 m) a za nią zalesiony masyw Gródka nad Sączem, już po drugiej stronie Dunajca:
Nie chcąc jeździć po uprawnych łąkach, przez las dotarłem do szosy. Przejechałem przez osuwisko i zjechałem boczną dróżką do Kurowa. Dalej na most i przed parkingiem, drogą z dziurkowanych płyt betonowych mocno do góry, na zbocza Białowodzkiej Góry. Niestety nie udało mi się przejechać górną z dwóch dróg. Szybko zrzuciło mnie do dolnej, którą już znałem. Górna została na inny raz, ale będę ją atakował od strony Zawadki.
Trawers stoków przez rozrzucone na stoku gospodarstwa wśród sadów. Później dość sprawnie pokonany podjazd na przełęcz między Białowodzką Górą a Chełmem. Szybki zjazd dobrym asfaltem do doliny Smolnika w promieniach zachodzącego słońca.
W Marcinkowicach miałem jeszcze w planie jedno małe wzgórze wznoszące się nad Dunajcem. Jest niewysokie, ale charakterystyczne. Widać je z szosy w dolinie, na szczycie rośnie samotne drzewo. Udało mi się bez problemów tam trafić. Podjazd krótki choć stromy. Ładne widoki, ale za ciemno było już na zdjęcia.
Fajna, niedługa, ale bardzo urozmaicona trasa. Nazbierało się 530 metrów podjazdów. Zjazdy w większości strome i krótkie, nie pozwalały niestety dobrze wykorzystać zgromadzonej energii potencjalnej. Ale taka była właśnie specyfika dzisiejszej trasy.
Kategoria Po robocie
Wysokie
d a n e w y j a z d u
51.10 km
1.60 km teren
02:20 h
Pr. śr.:21.90 km/h
Pr. max:62.81 km/h
Podjazdy:380 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Rdziostów (ok. 370 m) - Marcinkowice - Chomranice - Męcina - grzbiet nad Pisarzową - Góra Płonki (565 m) - Raszówki - Kanina - Wysokie (ok. 610 m) [droga przez stoki Piekła] - os. Górny Litacz - Chełmek [trawers] - Gostwica - Brzezna - Chochorowice - Niskowa - dz. Strugi - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie nadchodzące z SW, upał, temp. 30-26°C, średni wiatr SE, zanikający, słaba widoczność
Wycieczka na W od Nowego Sącza, przez dolinę Smolnika i grzbiet Wysokiego.
Dzisiaj ostatni dzień upałów przed nadchodzącym frontem. Jest gorąco i sucho, wieje z S. Deszcz się przyda, bo ziemia jest zeschnięta na kamień, trawa i mniejsze rośliny schną a na drogach i w polach kurz.
Z doliny Smolnika wyjechałem drogą przez mały grzbiet opadający od wzgórza Płonki. Pierwszy raz tędy podjeżdżałem. Miedzami i polami wjechałem dzisiaj na sam szczyt odkrytego wzgórza. Widoki szerokie, ale dzisiaj nie był dobry dzień na oglądanie panoram. Zjechałem na szczytu do drogi, którą ostatnio wyasfaltowali. Później główną szosą 28 na Wysokie. Przed szczytem odbiłem na boczny grzbiet pod szczyt Piekło. Ładny i długi zjazd przez osiedla i pola. Ludzie zbierają ziemniaki i wożą siano i słomę, póki nie pada.
W drodze powrotnej kluczyłem jeszcze po znanych i nieznanych uliczkach w Niskowej i Strugach.
Kategoria Po robocie
Matulanka
d a n e w y j a z d u
58.80 km
1.50 km teren
02:35 h
Pr. śr.:22.76 km/h
Pr. max:65.27 km/h
Podjazdy:510 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Ptaszkowa (ok. 520 m) - dol. Pławianki - Grybów - Matulanka (ok. 470 m) - os. Zagórze - Wilczyska, most - Wojnarowa - Korzenna - Trzycierz - Łęka - Librantowa (ok. 450 m) - dol. Naściszówki - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 24-18°C, bez wiatru, słaba widoczność
Dzisiaj postanowiłem uzupełnić trasę w okolicach Grybowa, z której zrezygnowałem na jednej z niedawnych wycieczek. W słońcu wyjechałem z Sącza i dość sprawnie przeskoczyłem przez przełęcz w Ptaszkowej. Szybki zjazd po gładkim asfalcie do Grybowa i z rynku zaczynam podjazd na niewielkie wzgórze o niegroźnie brzmiącej nazwie Matulanka. Po stromym odcinku wyjeżdżam na otwarte zbocza pokryte polami. Mijam ośrodek szkoleniowy Politechniki Warszawskiej. Mam miłe wspomnienia z tego miejsca sprzed prawie 20 lat. Kończyliśmy tutaj rajd po Beskidzie Niskim. Była mocna impreza, było piwo bez ograniczeń, dobre towarzystwo. Było dobrze.
Koło ośrodka stoi wieża triangulacyjna, jedyna jaką widziałem kompletna. Chyba zabytek.
Betonowymi drogami polnymi, pośród coraz rzadszych zabudowań dojechałem pod las. Stąd kamienistą leśną dróżką mocniej do góry na wierzchołek. Ładne miejsce, porośnięte mieszanym lasem. Poniżej szczytu trochę bałaganu po imprezach z ogniskiem. Zalesiony wierzchołek zbudowany jest z piaskowców, które erodując zapełniają podłoże piaskiem i kamieniami. Poza szczytem podłoże jest trochę inne, dlatego są tam pola uprawne, nie las.
Miedzą docieram do poprzecznej drogi betonowej w pobliżu szkoły w Siołkowej. Tutaj robię zdjęcia, choć światło popołudniowo - jesienne nie za bardzo sprzyja.
Zalesiona wyspa Matulanki pośród łagodnych pól:
Moja dalsza trasa. Ta droga akurat "prowadzi do kościoła":
Na zjeździe widocznym na zdjęciu trochę boję się rozpędzać. Jest wąsko i nie znam tej drogi. Mimo to prędkość była niezła - ponad 65 km/h. Dalej koło kościoła i faliście, stopniowo w dół do mostu w Wilczyskach.
Powrót dobrą drogą przez Trzycierz.
Kategoria Po robocie
Malniki
d a n e w y j a z d u
40.50 km
6.20 km teren
02:10 h
Pr. śr.:18.69 km/h
Pr. max:61.65 km/h
Podjazdy:530 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. [droga leśna w górę doliny] - granica lasu [zielony szlak] - polana na grzbiecie (ok. 700 m) - Malniki - os. Wdżary - Barcice [droga k/przystanku PKP] - kota 464 (ok. 460 m) [żółty szlak] - Moszczenica Wyżna - Moszczenica Niżna - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Pochmurno, temp. 22-18°C, bez wiatru, słaba widoczność
Krótka górska wycieczka na grzbiet pasma Jaworzyny Krynickiej. Przez Żeleźnikową, leśną drogą wyjechałem na grzbiet poniżej szczytu Nad Garbem. Drogę z doliny ostatnio poprawili. Jest poszerzona, nadsypana i wywalcowana. Mam nadzieję, że nie zrobią asfaltu. Dalszy odcinek grzbietem już gorszą drogą. Na polanie grzbietowej odbiłem na prawo, na W. Z polany, przez lasek zjeżdża się po fajnej drodze z kamieniami i wystającymi skałkami. Raczej nie jeżdżą tamtędy samochody, bardziej jest wydeptana przez zwierzęta chodzące na pastwiska. Koło gospodarstwa, eskortowany przez pieski odbijam na boczny grzbiet w lewo. Po kilkuset metrach przejeżdżam przez podwórze kolejnego gospodarstwa, gdzie prowadzą mnie znów szczekające pieski. Pod lasem zatrzymuję się. Widok wstecz.
Trwa zjazd przez lasy, poprzetykane łąkami i polami. Końcówka stroma. Opuszczam główna drogę i samo zejście do doliny muszę zrobić pieszo, po stromych zboczach w lesie.
Z Barcic chciałem wyjechać jeszcze na przeciwległy grzbiet. Pojechałem wypatrzoną na mapie drogą koło przystanku PKP. Minąłem domy i asfalt zamienił się w równo ułożone, dziurkowane płyty betonowe. Droga prowadzi jarem małego potoku. Podjazd dość ciężki. Na górze w polach dojechałem do innej drogi schodzącej do Barcic. Na mapie jest tam zaznaczony szlak konny. Wg mapy nachylenie tamtego podjazdu jest dużo większe niż mojego. Wszystko jest względne. Może kiedyś tam się wybiorę, dla porównania.
Grzbietem, przez pola i osiedla dojechałem do poprzecznej szosy. Teraz szybki i przyjemny zjazd do samego Starego Sącza. Zrobiła się szarówka. Pokluczyłem po uliczkach Starego Sącza i drogą koło klasztoru zjechałem w kierunku obwodnicy.
Beskid Wyspowy gdzieś ze zjazdu do Barcic:
Kategoria Po robocie
Mystków i przeł. Wilczy Dół
d a n e w y j a z d u
42.40 km
0.20 km teren
01:59 h
Pr. śr.:21.38 km/h
Pr. max:53.31 km/h
Podjazdy:300 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kunów - Mystków - Mszalnica - Cieniawa - przeł. Wilczy Dół (602 m) - os. Podlas - Mogilno - grzbiet koty 555 (ok. 550 m) - Łęka - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, chwilami prześwieca słońce, temp. 24-20°C, lekki wiatr W, słaba widoczność, w dolinie Lubinki przez chwilę lekki deszcz
Przejazd przez wsie rozłożone na wzgórzach - Kunowów, Mystków, Cieniawę, Mogilno. W ciągu dnia było piękne słońce. Jednak po południu, już od kilku dni tradycyjnie, wyszły chmury, zamgliło się. Taki jesienny wieczór.
Podjazd między Mystkowem a Cieniawą wyjechałem niespodziewanie łatwo. Dzisiaj wydawał mi się krótki. Może to przez poszerzenie drogi.
Z Cieniawy pojechałem w górę na przełęcz Wilczy Dół. "Niespodzianka" - zrobili beton prawie do samej góry. Pięknie wygląda z daleka, wije się stromo jasną wstążką. Po drugiej stronie też podciągnęli asfalt i tym sposobem przejechałem dzisiaj aż 200 metrów w terenie. Tylko czekać jak przez przełęcz zaczną jeździć samochody. Ostatnie metry pewnie niedługo wyasfaltują.
Z Mogilna postanowiłem jeszcze pojechać okrężną drogą przez Łękę.
Ostatnio same zdjęcia w takim kolorycie jak w szlaczku poniżej. Krótki dzień po pracy i wieczorem jesienne nastroje.
Kategoria Po robocie
Mokra Wieś
d a n e w y j a z d u
45.80 km
1.00 km teren
02:10 h
Pr. śr.:21.14 km/h
Pr. max:57.46 km/h
Podjazdy:420 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Podegrodzie [droga nad kościołem] - Mokra Wieś - Stronie - os. Zagorów (ok. 570 m) - droga wzdłuż górnej Gostwiczanki - Wysokie (ok. 640m) - Trzetrzewina - Chochorowice - Niskowa - Chełmiec - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, temp. 25-22°C, lekki wiatr W, później bez wiatru, średnia widoczność
Przejażdżka po wzgórzach na W od Kotliny Sądeckiej. Wyjazd z miasta i droga do Podegrodzia w dużym ruchu, pomijając odcinek przez boczne osiedlowe dróżki dzielnicy Strugi. Przegapiłem odbicie w Stadłach i na górę skręciłem w Podegrodziu. Przyjemna jazda po odkrytych grzbietach, wśród pol, sadów i osiedli. Niebo zachmurzone i przymglone, nie widać Tatr. W Stroniach podkusiło mnie wyjechać na wzgórze z osiedlem Zagorów. Kiedyś tam byłem, ale jechałem od drugiej strony. Pamiętałem stromy i długi zjazd. Teraz będzie pod górę. Jakoś wyjechałem. Podjazd jest krótki, ale ciężki - na ok. 900 m jest 130 m w górę (średnie nachylenie ponad 14%).
Zjechałem trochę do poprzecznej szosy i dalej na N drogą przez odkryte zbocza na grzbiet Wysokiego. Na zjeździe z Wysokiego odbiłem jeszcze na boczny grzbiet do Chochorowic. Piękny widokowy, piętrowy zjazd.
Na skrzyżowaniu polnych dróg koło Chochorowic zatrzymałem się przy starej, zaniedbanej kapliczce.
Czas kontra pieniądze, praca i ludzkie dobre chęci:
W polach trwają wykopki, sianokosy i orka po żniwach. W sadach dojrzewają owoce. Dymią ogniska. Wypasione przez lato krowy, konie, kury, kaczki, króliki, koty i psy zadowolone nie myślą chyba o nadchodzącej jesieni.
Kategoria Po robocie
Dolina Dunajca
d a n e w y j a z d u
64.40 km
7.80 km teren
03:14 h
Pr. śr.:19.92 km/h
Pr. max:53.31 km/h
Podjazdy:380 m
Rower:Marin
Trasa: Tarnów - ul. Krakowska - Wojnicz - Isep [wał przeciwpowodziowy] - Olszyny - Roztoka, grzbiet (ok. 320 m) - Roztoka - Zakliczyn - Janowice - Lubinka skrz. (ok. 400 m) - Rzuchowa - Świebodzin - Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, okresami słońce, temp. 22-19°C, bez wiatru, średnia widoczność
Po dłuższym okresie upałów w nocy z soboty na niedzielę przeszedł front i mocno się ochłodziło. Po obiedzie wybrałem się na niedaleką wycieczkę. Postanowiłem pojechać w dolinę Dunajca i po drodze odwiedzić (zaliczyć) kilka cmentarzy z I wojny światowej. Większość tych cmentarzy mijałem jadąc wiele razy drogami, ale nie zatrzymywałem się przy nich.
Do Wojnicza musiałem jechać główną szosą E4. Najpierw ulicą Krakowską, korzystając z niewygodnej ścieżki rowerowej. Później już szosą, na szczęście dzisiaj niezbyt ruchliwą. Przy połączeniu obwodnicy i Krakowskiej zatrzymałem się przy cmentarzu 199 Zbylitowska Góra. Dobrze widać go z szosy.
Za mostem na Dunajcu, przy wale przeciwpowodziowym odnalazłem drugi dzisiaj cmentarz nr 216 Mikołajowice. Sąsiaduje z sadem przy gospodarstwie.
W betonowym murku umieszczono łamane otoczaki z Dunajca:
Kilkaset metrów dalej kolejny cmentarz nr 284 Zakrzów. Leży tuż przy szosie, oddzielony ekranem akustycznym. Ma ciekawą formę.
Przejechałem ślimakiem przez obwodnicę Wojnicza i na cmentarzu cywilnym odnalazłem (jest przy samym wejściu) cmentarz nr 285 Wojnicz.
Po tym zagęszczeniu cmentarzy teraz miałem chwilę jazdy wzdłuż Dunajca. Starałam się trzymać rzeki. Najpierw przez pola za cmentarzem dojechałem do lokalnej drogi a nią do małej wsi Isep. Nazwa pochodzi od słowa wyspa. Pierwotnie wieś była założona przez właścicieli Szczepanowic, które są po drugiej stronie Dunajca. Należała również do parafii w Szczepanowicach. W pewnym momencie wieś znalazła się po drugiej stronie rzeki i tak (na razie) pozostało do dziś.
Za wsią wjechałem na wał i w ten sposób dojechałem aż do Olszyn. Ten odcinek od Wojnicza był bardzo spokojny. Szczególnie na wale brak jakiegokolwiek ruchu. Minąłem tylko spacerującego człowieka. Cisza, dokoła pola i nadrzeczne zarośla. Do tego jazda dość wysokim wałem pozwala na obserwowanie otoczenia - płaskich pól i wzgórz po obydwu stronach rzeki.
W Olszynach kolejny cmentarz nr 286:
Inskrypcja:
Ku czci Ojczyzny strącony przez śmierć
żarzy się wątły promyk życia
Jak zaczarowana szala
chroniąca skarb Grala
Następny cmentarz był w Roztoce. Zamiast szosą w dolinie pojechałem tam przez grzbiet. Dość szybko wyjechałem na górę, odlazłem drogę grzbietową i czarny szlak schodzący przez las do Roztoki. Wszystko szło dobrze. Ale mimo dość długich poszukiwań nie znalazłem cmentarza. Później okazało się, że na moim wydaniu mapy oraz w książce "Cmentarze..." jest źle zaznaczony. To była już druga próba jego odnalezienia. Znów się nie udało. Szkoda, bo właśnie ten cmentarz był inspiracją dzisiejszej wycieczki. Trzeba będzie zrobić trzecie podejście. Na nowym wydaniu mapy jest zaznaczony niżej.
Przejechałem przez most na Dunajcu i znaną trasą, bez zatrzymywania się przy sklepie w Janowicach :( wracałem do domu.
Jezus Frasobliwy w Janowicach:
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili