Blog rowerowy

jaba

Pętla przez Małą Żeleźnikową

  d a n e    w y j a z d u 27.60 km 7.00 km teren 01:22 h Pr. śr.:20.20 km/h Pr. max:54.80 km/h Podjazdy:220 m Rower:Marin
Środa, 4 kwietnia 2012 | dodano: 04.04.2012

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. (ok. 520m)- Majdan (485m) - Żeleźnikowa Wlk. - ul. Majdan - ul. Ruczaj - dz. Dąbrówka Polska - dz. Wólki - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, później zachmurzenie od W, temp. 20-16°C, lekki wiatr zmienny, średnia widoczność

Niedługa wieczorna przejażdżka po wzgórzach nad Sączem. Dzisiaj było bardzo ciepło, ale podobno idzie ochłodzenie.
Po wyjechaniu przez Żeleźnikową Małą na główny grzbiet rozpoczął się piękny, widokowy zjazd odkrytymi polami i osiedlami. Zachodzące słońce oświetliło góry na E. Widać tam krańce Beskidu Niskiego - pasmo Czerszli i Tokarni opada długim grzbietem prawie do samego Sącza. Ja jestem w Beskidzie Sądeckim i oddziela mnie od tamtego pasma dolina Kamienicy.

Zalesiony Skalnik (669 m):


Margonie - Niżna (737 m) i Wyżnia (774 m):


Przez osiedla, prawie cały czas w dół zjechałem aż na pola nad Dunajcem. Wałem przeciwpowodziowym dojechałem do zamku i przez ulice miasta udałem się do domu.


Kategoria Po robocie

Piekło

  d a n e    w y j a z d u 46.70 km 4.00 km teren 02:32 h Pr. śr.:18.43 km/h Pr. max:58.02 km/h Podjazdy:360 m Rower:Marin
Wtorek, 3 kwietnia 2012 | dodano: 03.04.2012

Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Rdziostów - os. Radwany - Gródek (501 m) - Wysokie - Piekło (660 m) - os. Górny Litacz - Chełmek [trawers] - Gostwica - Podegrodzie - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 18-13°C, bezwietrznie, słaba widoczność

Pętla przez Wysokie, ale urozmaicona terenowymi odcinkami przejazdów przez wierzchołki Gródka i Piekła.
Po dość płynnym wyjeździe z miasta rozpocząłem szosowy pojazd na Rdziostów. Jadąc wolno przyglądałem się, raczej nie chcąc niż chcąc, otoczeniu drogi. W pasie o szerokości do 4 metrów leżą pozimowe śmieci. Są prawie idealnie równomiernie rozłożone. Rzadko stykają się ze sobą. Średnia odległość pomiędzy mini to jakieś pół metra. Wygląda na to, że każdy z setek czy tysięcy śmieci był oddzielnie rzucony, pewnie większość z jadących samochodów. Trwało to pewnie od jesieni. Różne egzemplarze są w różnym stopniu zabrudzone, zabłocone, wyblakłe. Zdarzają się też "nówki". Gdy kończy się las zagęszczenie śmieci gwałtownie spada. Być może mieszkańcy na bieżąco sprzątają. A może "śmieciarze" są na tyle dobrze wychowani, że nie chcą robić komuś kłopotu, śmiecąc mu pod domem. A las to jednak las...
Na takich smutnych refleksjach upłynął czas podjazdu. W centrum Rdziostowa odbiłem dalej w górę osiedlową drogą i grzbietem dojechałem do lasu. Zaczął się teren. Trochę błota, gałęzi. Wyjechałem, częściowo pchając rower, na szczyt, zwykle omijany idącą zboczem stokówką. Przyjemny, konkretny terenowy odcinek.
Na Wysokie wyjechałem główną szosą, zresztą inaczej się stamtąd nie da. Wahałem się jak dalej jechać. Wybrałem wariant, który jako pierwszy przyszedł mi wcześniej do głowy w ciągu dnia. Postanowiłem zdobyć szczyt Piekła.
Piekło zwykle trawersuję drogą poniżej, ale raz na jakiś czas można odwiedzić szczyt. Leśną drogą wypchałem rower i stanąłem na zarośniętym, raczej nieciekawym szczycie. Po krótkiej przerwie zacząłem powoli zjeżdżać przez las, kierując się na S, gdzie powinna być dobra droga prowadząca do drogi grzbietowej. Klucząc po lesie na chwilę wyjechałem na pola i tutaj zrobiłem zdjęcie. Widać zalesioną Soślinę (561 m) za doliną Suchego Potoku.


Przyjemną, nie błotnistą, choć miejcami mokrą drogą zjechałem do granicy lasu i już przez osiedla dotarłem do właściwej drogi grzbietowej. To był drugi dzisiaj fajny odcinek terenu.
Dalsza trasa już była standardowa. Dla wydłużenia jazdy wracałem przez Stary Sącz. Przed mostem na Dunajcu wjechałem w nowy odcinek szosy. Przejeżdża się przez aż trzy ronda na odcinku kilkuset metrów. Na pierwszym z lewej dochodzi otwarta już obwodnica Podegrodzia, jeszcze tamtędy nie jechałem. Ronda, chodniki, barierki, przepusty są zrobione porządnie. Szczególnie ronda dopieszczone "na bogato" np. granitowymi krawężnikami.
Wraz z zachodzącym słońcem dojechałem do domu.

Tradycyjny szlaczek z widokiem spod Piekła:


Kategoria Po robocie

Pętla przez Boguszę i Kotów

  d a n e    w y j a z d u 46.30 km 0.00 km teren 02:15 h Pr. śr.:20.58 km/h Pr. max:61.65 km/h Podjazdy:430 m Rower:Marin
Środa, 28 marca 2012 | dodano: 28.03.2012

Trasa: Nowy Sącz - Jamnica - Królowa Polska - Królowa Grn. - Bogusza - dol. pot. Roztoki - przeł. E pod Czerszlą (ok. 730 m) - Kotów - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, okresowo większe zachmurzenie, temp. ok. 15°C, średni wiatr W, średnia widoczność

Na trzecią wycieczkę w sezonie wybrałem się wyżej, na leśną przełęcz pod Czerszlą. Dodatkowym argumentem za tą trasą był wiatr W. Pierwszą część trasy, pod górę miałem z wiatrem, a na zjeździe podczas powrotu wiatr nie powinien tak bardzo przeszkadzać.
W dolinie powyżej Kamionki trwa budowa kanalizacji. Dolna część już zasypana, wyżej dalej kopią. Dobrze, potok będzie czystszy, choć do tej pory ludzie i tak się tam kąpali w lecie.
Wjeżdżając w las uwolniłem się od prześladujących mnie ostatnio zapachów palonych traw, plastiku itp. Do tego jest cicho i spokojnie. Ptaki dyskretnie jeszcze podkreślają leśną ciszę (czyt. nie drą się jak głupie).
Na poboczu drogi kwitną już lepiężniki białe, jedne z najwcześniejszych wiosennych kwiatów w Beskidach. Korzystają z tego trzmiele.


Leśna droga dość sucha, ale zabrudzona. Jak widać leśnicy przez zimę nie próżnowali w przeciwieństwie do niektórych rowerzystów.


Wyżej pojawiły się odcinki lodowo-śnieżne, niektóre nieprzejezdne.


Na przełęczy robię krótki odpoczynek. Niestety nawet tutaj koło drogi leży kilka puszek po piwie i jakieś inne śmieci. Droga jest zamknięta dla ruchu a poniżej w środku lasu jest wielki kontener na śmieci.
Powoli zjeżdżam. Na drodze trochę śniegu, spływająca woda, miejscami błoto. Zjazd szosą do Kotowa jest wyremontowany, można na stromych zakrętach poszaleć. Na czerwonej jadę pod wiatr, tak jak przywidywałem. Mimo to jedzie się dość płynnie. W Sączu już prawie nie wieje.


Kategoria Po robocie

Lejzówka

  d a n e    w y j a z d u 34.90 km 3.80 km teren 01:53 h Pr. śr.:18.53 km/h Pr. max:58.02 km/h Podjazdy:150 m Rower:Marin
Wtorek, 27 marca 2012 | dodano: 27.03.2012

Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Przysietnica - Moszczenica Wyżna [wyjazd na grzbiet po lewej stronie doliny] - os. Dział - Lejzówka (456 m) [trawers] - Mostki - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, powietrze mgliste, temp. 13-11°C, średni wiatr NW, chwilami silny, zła widoczność

Krótka, ale dość intensywna wycieczka w okolice Starego Sącza. W planie było przejechanie zalesionego, dość niskiego pasma Miejskiej Góry, które ciągnie się wzdłuż doliny Dunajca, powyżej Starego Sącza.
Wyjazd z Sącza jak zwykle ruchliwą szosą. Na obwodnicy Starego Sącza ruch zmalał, zrobiło się cicho i wiatr mocno pchał mnie naprzód. Za Barcicani skręciłem w boczną dolinę Przysietnicy. Łagodny podjazd, dobrym asfaltem wyprowadził mnie na obniżenie grzbietu i zjechałem na drugą stronę do doliny Moszczenicy. Tylko na chwilę, bo znów odbiłem na następny grzbiet po lewej. Grzbietem przez pola pod las i tu zaczęła się terenowa część jazdy.
W lesie sucho, droga grzbietowa dość wyraźna. Korzystają z niej kłady. Mijając lasem tytułową, pokrytą polami i osiedlem Lejzówkę dotarłem do ogrodzenia sadu. Niestety próby obejścia doprowadziły do zjazdu przez las i wyjechałem do szosy w dolinie w okolicy Mostków. Pokonałem górą tylko połowę długości pasma.
W domu sprawdziłem na mapie satelitarnej. Na grzbiecie, szeroko rozłożyło się duże gospodarstwo sadownicze. Żeby je obejść lasem trzeba zejść z grzbietu mocno w dół. Droga grzbietowa biegnie przez sad, ale jest zagrodzona.
Cóż, kiedyś pewnie tam wrócę...
Drogi suche i zasypane piaskiem, żwirem, kurzem. Wiał porywisty wiatr. Samochody wzniecały dodatkowe tumany, które mnie atakowały. Do tego nieciekawe zapachy spalin, palonych w piecach śmieci itp. Z wyjątkiem jazdy po bocznych drogach to nie był wypoczynek na świeżym powietrzu.


Kategoria Po robocie

Mystków

  d a n e    w y j a z d u 36.20 km 0.00 km teren h Pr. śr.: km/h Pr. max:0.00 km/h Podjazdy:230 m Rower:Marin
Poniedziałek, 26 marca 2012 | dodano: 26.03.2012

Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Ptaszkowa - Cieniawa (ok. 530 m) - Mystków - Kunów - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie częściowe, temp. 10-7°C, średni wiatr W, słaba widoczność

"Trasa bardzo dobrze znana od...", a nie, to nie ta wycieczka.
Inauguracyjna wycieczka w sezonie po bardzo dobrze znanej trasie. Po kilku wyjątkowo ciepłych i słonecznych dniach dzisiaj pogoda się pogorszyła. Wiatr z N przyniósł ochłodzenie, trochę chmur, ale bez opadów. W związku z tym jechałem w czapce i pod koniec w rękawiczkach.
Mimo wczesnej wiosny jest sucho. Niewiele jeszcze rośnie, ze względu na suszę i nocne przymrozki. W sumie jest przecież dość wcześnie. Latają za to ptaki.
Na drogach dużo piachu i żwiru, miejscami tarka z dziur. Jechało mi się w miarę dobrze. Rower też w miarę sprawny, choć zakurzony i brudny.
Na trasie spotkałem kilka wozów strażackich, m. in. koło remizy i nad rzeką. Chyba była jakaś szersza akcja płukania węży, czy coś w tym rodzaju.
Natomiast w polach prace ograniczają się do roztrząsania gnoju.

Zachód słońca nad Beskidem Wyspowym. Modyń (1029 m) i Mogielica (1171 m):


Dane wycieczki niepełne, bo przed wyjazdem zresetowałem w liczniku tylko rejestr długości wycieczki. Pierwsze koty za płoty...


Kategoria Po robocie

Pogórska Wola

  d a n e    w y j a z d u 41.50 km 6.50 km teren 02:02 h Pr. śr.:20.41 km/h Pr. max:42.27 km/h Podjazdy: 50 m Rower:Marin
Niedziela, 18 grudnia 2011 | dodano: 19.12.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [droga nad Skrzyszowem na N] - szosa E4 - Pogórska Wola - Jodłówka - droga na N od Jodłówki - os. Okręglik - Zaczarnie - Brzozówka [szosa 73] - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, chwilami słonecznie, temp. ok. 5°C, lekki wiatr W, średnia widoczność

Poobiednia wycieczka po okolicach Tarnowa. Warunki do jazdy dobre, halny wysuszył drogi. Pojechałem na pętle przez Jodłówkę, po płaskim.
Z drogi nad Skrzyszowem odbiłem w jakąś miedzę i klucząc dojechałem do E4. Dość fajne zarastające pola i zagajniki.
Słońce puszczało płaskie światło i zdjęcie wyszło trochę "malarskie":


Odcinkiem E4 szybko dojechałem do centrum Pogórskiej Woli. Tam odwiedziłem cmentarz parafialny z kwaterą grobów wojskowych z I wojny światowej (nr 206). Na kwaterze rosną stare, widoczne z daleka drzewa. Cały cmentarz leży w ładnym miejscu, na łagodnym, niewysokim ale widokowym wzgórzu.
W Jodłówce chciałem odnaleźć zaznaczoną na mapie drogę polną do Starych Żukowic. Nie udało się. Dość dużo czasu zajęło mi sprawdzanie kolejnych dróg, które kończyły się na samotnych gospodarstwach. Wróciłem do drogi idącej grzbietem i tam zastał mnie zachód słońca. Na horyzoncie pojawiły się nawet jakieś grzbiety Karpat.


W zapadającym zmroku pojechałem zaplanowaną wcześniej drogą przez Zaczarnie do Brzozówki. Minąłem plac budowy autostrady i wyjechałem na szosę Tarnów - Kielce. Wyjechałem z trudem, bo ruch niesamowity, mimo niedzieli. Ludzie chyba szykują się do świąt, czyli jeżdżą samochodami tam i z powrotem.
Tłocząc się na wąskiej szosie z samochodami dojechałem do miejsca, gdzie zaczęła się przyzwoita, betonowa ścieżka rowerowa. Przejazd przez miasto bardzo nieprzyjemny. Nie jeżdżę po Tarnowie rowerem i nie znam przebiegu ścieżek. Wszędzie widać tylko znaki zakazu jazdy dla rowerów. Ścieżka rowerowa niby jest ale raz pojawia się raz znika i zmienia stronę. Skrzyżowania trzeba przechodzić "z buta". Dojechałem po zmroku.

Dla poprawy nastroju na koniec szlaczek:


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Podlesie Machowskie

  d a n e    w y j a z d u 33.80 km 3.00 km teren 01:47 h Pr. śr.:18.95 km/h Pr. max:32.70 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Matrix
Sobota, 10 grudnia 2011 | dodano: 12.12.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [dol. Wątoku] - os. Olszyna - os. Wytrząska - os. Podlesie Księże - Podlesie Machowskie - os. Węgielnica [miedza na W] - os. Olszyna [droga n/Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, na horyzoncie chmury warstwowe, temp. 8-4°C, bezwietrznie, słaba widoczność

W nocy padało i przez cały dzień drogi były mokre. Poza miastem padał deszcz ze śniegiem a wyżej śnieg. Na bocznych drogach asfaltowych w cieniu było trochę zmrożonego deszczu ze śniegiem. Na miedzach trochę błota na przemian ze śniegiem, lodem i kałużami. W trawie miejscami woda.
W polach:




Na trasie pusto, cicho i spokojnie. No i dobrze...


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Do krzyża

  d a n e    w y j a z d u 23.30 km 4.00 km teren 01:11 h Pr. śr.:19.69 km/h Pr. max:36.26 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Marin
Sobota, 12 listopada 2011 | dodano: 14.11.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [dol. Wątoku] - os. Olszyna - krzyż [miedza na W]- os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, słonecznie, temp. 10-8°C, bezwietrznie, słaba widoczność

Niedaleka wycieczka po okolicy. Ładna pogoda, dużo słońca, choć dość chłodno. W cieniu przez cały dzień utrzymywał się szron.

Koło krzyża sfotografowałem mały triangul stojący na punkcie 289,8 m:


Miedzą obok zjechałem w dół na pola:


Później miedzą równoległą do szosy pojechałem na W. Rzut oka wstecz. Miły dla oka akcent soczystej zieleni:


A w polach trwa susza. Krowy jeszcze się pasą. Rolnicy orzą pola i wywożą gnój.

Na koniec tradycyjny szlaczek, tym razem jesienny:


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Cmentarze

  d a n e    w y j a z d u 13.00 km 1.00 km teren 00:58 h Pr. śr.:13.45 km/h Pr. max:32.70 km/h Podjazdy: m Rower:Matrix
Niedziela, 6 listopada 2011 | dodano: 07.11.2011

Trasa: Tarnów, dom - Stary Cmentarz - Cmentarz w Krzyżu - dom
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, temp. 15-12°C, średni wiatr E, słaba widoczność

Jako że nie byłem na żadnym cmentarzu we Wszystkich Świętych, wykorzystałem piękną pogodę oraz mój mocno refleksyjny nastrój i pojechałem na dwa tarnowskie cmentarze odwiedzić groby zmarłych z rodziny. Miał to być spokojny niedzielny spacer, bez żadnego pośpiechu i gonienia. Pojechałem więc po "cywilnemu" na "miejskim" Matrixie. Buty i spodnie miałem rowerowe, reszta "kościelna".
Pogoda piękna, ciepło i słonecznie, trochę tylko wiało. Na mieście ruch średni, dużo ludzi spaceruje z psami i dziećmi. Niektórzy na rowerach.
Na Starym Cmentarzu:


Ze Starego Cmentarza pojechałem do Krzyża, klucząc po różnych, częściowo nieznanych mi uliczkach. Dojechałem pod basen na Piaskówce i pierwszy raz w życiu zobaczyłem znajdujące się tam jezioro/staw. Konsekwentnie trzymając się znaków "ulica ślepa" dotarłem do końca drogi przy bramie ogródków działkowych. Prawie niczego nie przeczuwając uderzyłem na przełaj jakąś ścieżką w kierunku widocznych kominów ciepłowni MPEC. Ścieżka zaczęła się rozwidlać, kluczyć i plątać. W końcu zginęła. Rozpoczął się stały element wycieczki, czyli masakra na chaszczach za pomocą pchanego roweru. Chaszcze składały się z uschniętych badyli nawłoci a w niektórych miejscach wyższych od nich jakichś trzcin. Miejscami rosły pojedyncze krzaki głogu i róży z czerwonymi owocami.
Musiałem przekroczyć głęboki, zarośnięty jak wszystko rów. Było całkiem ciekawie, tylko czas zaczął szybko uciekać. Dotarłem do ogrodzeń różnych zakładów, składów i hurtowni, które oddzielały mnie od ulicy. Od ogrodzenia oddzielał mnie z kolei rów z wodą. Idąc wzdłuż rowu doszedłem do miejsca, gdzie ogrodzenie cofnęło się od rowu i pojawił się plac z wysypiskiem różności, głównie gruzu. Przeprawiłem się przez rów i z tego placu znalazłem już drogę na ulicę. Byłem cały mokry od potu i obsypany nasionami nawłoci i pokruszonymi suchymi liśćmi itp. Matrix miał wygiętą przednią lampę i początkowo nie działał licznik.
Na cmentarzu miałem mniej czasu niż zakładałem. Odwiedziłem wszystkie zaplanowane groby i dość szybko musiałem już wracać do domu.
Jadąc uliczką przez działki mijałem dość dużo ludzi wracających z cmentarza. Ludzie idą rozsypani po całej szerokości drogi. Z przeciwka jechało 2 rowerzystów, więc zwolniłem przed idącą przede mną parą starszych ludzi. Chwile trwało, aż rowerzyści przejechali a ja mogłem wyprzedzić pieszych. Człowiek się zorientował, że czekałem za nimi i gdy ich mijałem mówi - mógł pan przecież dzwonić. Rzeczywiście mogłem, ale na to nie wpadłem. A Matrix ma przecież dzwonek. Mało kto chyba pamięta, że do tego właśnie służy...


Kategoria Dojazdy

Szukając jesieni

  d a n e    w y j a z d u 51.40 km 4.20 km teren 02:45 h Pr. śr.:18.69 km/h Pr. max:52.84 km/h Podjazdy:420 m Rower:Marin
Niedziela, 16 października 2011 | dodano: 18.10.2011

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd - Zalasowa (ok. 350 m) - Las Tuchowski [działka] - Tuchów - Buchcice - os. Pustki (ok. 420 m) [droga leśna, jar] - Rychwałd - Pleśna - Świebodzin - Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, temp. 12-8°C, lekki wiatr E, dobra widoczność

W nocy przyszedł pierwszy mróz i ściął w wszystkie mniej odporne rośliny: dalie, kanny, aksamitki, dzikie wino, winorośl, orzechy i inne nieznane mi z nazwy. Zostały szaro brunatne a nawet czarne liście i kwiaty. Złota jesień jeszcze się na dobre w Tarnowie i okolicach nie zaczęła a już część barwnych kwiatów i liści nie weźmie w niej udziału. Zwykłe drzewa leśne i ogrodowe nie przybrały jeszcze tak naprawdę jesiennych barw.
Po obiedzie wyruszyłem na trasę. Pogoda dobra - słońce, suche drogi. Trochę zimno. Szosą częściowo po wiatr, bez sprężania się jechałem do Zalasowej. W planie miałem zjazd do działki w Tuchowie a później się okaże gdzie dalej.
W Zalasowej niespodzianka. Na skrzyżowaniu na przełęczy zainstalowali światła (w XXI w. mówi się sygnalizację świetlną).
Pustą i cichą drogą zjechałem do Lasu Tuchowskiego i stromo, po śliskim miejscami błocie na działkę. Tam chwila postoju. Ponieważ jechało mi się dość dobrze i był czas postanowiłem jechać przez Tuchów w kierunku Rychwałdu. Wybrałem wariant przez dolinę Buchcic. Droga spokojna, słońce, dość ciepło, za wiatrem.
Na drodze grzbietowej, widok na wzgórze Kopaliny (399 m):


Widać trochę jesieni, ale bez szaleństw. Zanim dojechałem do skrzyżowania w Rychwałdzie skusiła mnie żwirowa stokówka leśna, prowadząca w dół na prawo. W dół, w dół, po śladach gąsienic spychacza czy koparki, przez osuwiska zjechałem na dno paryi. Można się było tego spodziewać.
Na dnie. Wcale nie widać jesieni:


Wycieczka bez przeprawy się nie liczy. Musiałem przebijać się przez potok, przez świeże wyręby bukowe i dalej wzdłuż potoku. Dotarłem do pierwszego gospodarstwa i drogą podjechałem trochę w górę do asfaltu. Zjazd do Pleśnej powolny, błoto odpadało z kół. Standardową trasą wzdłuż Białej, pojechałem w kierunku Tarnowa.
Trwa remont linii kolejowej Tarnów - Leluchów na odcinku z Tarnowa do Stróży. Na przejazdach sygnalizacja jest nieczynna, ale po szynach widać, że coś jeździ. Trzeba uważać. Na wysokości Kłokowej jest już nowy nasyp i torowisko. W tle ślady ubiegłorocznych powodzi.


Niespodziewanie, na koniec wycieczki, na ulicy Lotniczej, w promieniach zachodzącego słońca znalazłem złotą jesień:




Więc może jednak nie jest tak najgorzej, może się jeszcze rozkręci...


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili