Laskowa
d a n e w y j a z d u
71.50 km
2.70 km teren
03:19 h
Pr. śr.:21.56 km/h
Pr. max:58.59 km/h
Podjazdy:520 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Wysokie (ok. 640 m) - Kanina - Limanowa - Młynne - Laskowa - Ujanowice - Wronowice - Łyczanka - Zawadka (ok. 460 m) - Chomranice - Marcinkowice [wzdłuż Dunajca] - dz. Helena - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 25-20°C, lekki wiatr NW, później bezwietrznie, średnia widoczność
Dłuższa trasa po asfalcie przez Limanową i dolinę Łososiny. Dzień piękny do jazdy. Prawie lato, ale bez upału.
Do Limanowej pojechałem "górą", przez Wysokie. Na czerwonej szosie był dzisiaj mały ruch, chwilami jechałem sam, w ciszy. Widoki szerokie. Zjazd do Limanowej pod wiatr. Wyprzedzające na tym odcinku ciężarówki trochę mnie bujały na boki.
W dolinie Łososiny postanowiłem odwiedzić cmentarz z I wojny nr 358 Laskowa. Cmentarz mieści się na terenie cmentarza parafialnego, ponad kościołem. Leżący tutaj żołnierze trzech armii walczyli w grudniu 1914 podczas operacji łapanowsko-limanowskiej.
Kilka zdjęć cmentarza w majowej scenerii:
Cmentarz jest odnowiony i dobrze utrzymany. Na środku rośnie piękny, stary dąb:
Na ścianie płyta z napisem „Śmierć nas worała w ziemię, teraz zbierajcie żniwo”:
W rogu umieszczono tablicę z listą ofiar II wojny światowej z Laskowej i okolic:
Furtka:
Schodząc z cmentarza zrobiłem jeszcze zdjęcie kościoła:
Dalsza trasa prowadziła w dół zielonej doliny Łososiny. Znane miejsca, ale wciąż robią na mnie wrażenie.
Aby nie wracać do Sącza czerwoną szosą, z Łyczanki pojechałem trawersem, choć chwilami mocno pod górę, na przełęcz Zawadka. Na tym odcinku załapałem się na oprysk sadu. Huczący ciągnik z rozpylaczem jechał przez sad ponad drogą. Najpierw usłyszałem hałas, później poczułem dziwny zapach. Ponieważ było ostro pod górę trochę się nawdychałem. Mam nadzieję, że owady w tym sezonie będą mnie omijać.
Z Zawadki szybki zjazd i powrót doliną Smolnika i wzdłuż Dunajca.
W polach zaczęły się sianokosy, zboża coraz większe, w sadach trwają opryski.
Kategoria Po robocie
Pilzno
d a n e w y j a z d u
51.50 km
2.20 km teren
02:15 h
Pr. śr.:22.89 km/h
Pr. max:43.60 km/h
Podjazdy:120 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów (dol. Wątoku) - os. Olszyna - Łęki Grn. - Łęki Dln. - Pilzno - Lipiny - os. Zajączkowice - os. Wygoda [szosa E4] - Machowa - Pogórska Wola - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem na N] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. ok. 22°C, średni wiatr N, później bezwietrznie, średnia widoczność
Zesłanie Ducha Świętego, Zielone Świątki.
Ładna pogoda, bez upału. W sam raz do jazdy. Czasem w ciągu dnia przechodziły groźne chmury.
Pojechałem na płaską, bo na Matrixie, trasę do Pilzna - na lody. Mimo bocznego, chłodnego wiatru, jechałem dość szybko. W Pilźnie na ławce na rynku zjadłem zaplanowane lody. Cukiernia była otwarta, choć miałem obawy ze względu na święto.
Powrót bez mapy, na wyczucie. Próba jazdy przez lasy na N od E4 skończyła się wyrzuceniem mnie z powrotem na szosę.
Kapliczka na osiedlu Zajączkowice:
Chcąc nie chcąc pojechałem szosą. Ruch był średni, ale pobocze w miarę bezpieczne. W Pogórskiej Woli odbiłem na Olszynę i bocznymi drogami dojechałem do domu.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Łącko
d a n e w y j a z d u
58.30 km
0.50 km teren
02:47 h
Pr. śr.:20.95 km/h
Pr. max:51.27 km/h
Podjazdy:400 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Świniarsko - Podrzecze - Stadła - dol. Barynki - Mokra Wieś (ok. 460 m) - os. Krzyże - Świdnik - Jadamwola (ok. 440 m) - Czarny Potok - Łącko - Maszkowice [przejazd na prawa stronę Dunajca] - os. Zawodzie - Gaboń - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, dość dużo słońca, temp. 15-12°C, średni wiatr W, słaba widoczność
Po deszczowym i zimnym tygodniu w końcu pogoda się poprawiła. Po południu drogi wyschły, pojawiło się słońce. Było nadal dość chłodno i trochę wiało. Ale okazało się, że warunki do jazdy były całkiem dobre. Trasa prowadziła do wzgórzach w kierunku Łącka. Powrót wzdłuż Dunajca.
W Stadłach opuściłem ruchliwe szosy i jechałem klucząc po wioskach i przeskakując przez kilka niewysokich grzbietów. Po czterech podjazdach i czterech zjazdach znalazłem się Łącku. Odpocząłem chwilę i ruszyłem z powrotem główną szosą wzdłuż Dunajca. Z dość silnym wiatrem, lekko w dół, po gładkim asfalcie bardziej się leciało niż jechało. Ale nie trwało to długo. W Maszkowicach wypatrzyłem most, o którym wcześniej nie wiedziałem. Nie pozostało nic innego, jak zjechać z szosy i po przejechaniu Dunajca jechać osiedlową wąską dróżką drugim brzegiem rzeki. Tak dotarłem do Jazowska i dalej prawą stroną Dunajca, znaną mi już dróżką wysoko wspinającą się nad skarpą rzeki. Na główną szosę powróciłem w Gołkowicach.
W Starym Sączu pokołowałem jeszcze bez pośpiechu po uliczkach. Jest tam przegląd różnych nawierzchni: kostka betonowa, gładkie płyty granitowe i wreszcie kocie łby. Asfaltu niewiele.
Jechało się dobrze. Trasa była dość pofalowana. Pod koniec czułem nogi.
Zapomniałem plecaka z aparatem, więc zdjęć nie ma.
Kategoria Po robocie
Po Pogórzu
d a n e w y j a z d u
38.80 km
2.80 km teren
02:03 h
Pr. śr.:18.93 km/h
Pr. max:59.18 km/h
Podjazdy:530 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - Januszowa (ok. 480 m) - Librantowa - Łęka - Siedlce - grzbiet na W (ok. 520 m) - Słowikowa - Jelna - Sienna - Wola Kurowska - Klimkówka (ok. 500 m) - ul. Zdrojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, temp. 24-21°C, bez wiatru, później lekki wiatr E, średnia widoczność
Dzisiaj później wróciłem z pracy. Miałem wątpliwości, czy się wybiorę na rower, bo wczoraj odkryłem uszkodzenie w tylnej przerzutce. Zrobiłem sobie herbatę i w czasie gdy stygła próbowałem założyć sprężynę i wbić sworzeń na miejsce. Pobrudziłem sobie ręce ale dość szybko udało się naprawić przerzutkę. Pojechałem.
Trasa prowadziła po wzgórzach w pobliżu Sącza. Nie było czasu na dłuższy wyjazd więc jechałem bocznymi dróżkami, przez osiedla, po grzbietach. Na mapie wypatrzyłem niezabudowany grzbiet koło Siedlec. Tam się kierowałem. Koło kościoła odbiłem w górę osiedlową dróżką, która później zmieniła się w polną, trawiastą drogę prowadzącą odkrytym grzbietem ponad dolinami. Widoki na zielone sąsiednie grzbiety:
Grzbietem jechało się prawie płasko, później ostro w dół zjechałem do Słowikowej. Fajny odcinek.
Szosą dojechałem prawie do Jeziora Rożnowskiego i nawrót w górę pod Dąbrowską Górę. Widokowymi grzbietami dojechałem aż do Sącza.
Maj piękny, wszystko rośnie. Ludzie koszą trawę koło domów, sprzątają. Budują w niektórych miejscach nowe domy. Na dwóch odcinkach osiedlowych dróżek zauważyłem nowe słupy oświetleniowe z panelami słonecznymi i wiatraczkami. Są pewnie ekologiczne, ale patrzyłem na nie z mieszanymi uczuciami. Nie wiem ile kosztowały i kto za nie płacił, ale chyba szybko się nie zwrócą. Czy na tym etapie rozwoju naszego dziwnego kraju są konieczne...?
Wycieczka ciekawa i przyjemna. Oderwałem się od wcześniejszych myśli i poprawił mi się humor.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Kamianną
d a n e w y j a z d u
58.80 km
0.00 km teren
02:38 h
Pr. śr.:22.33 km/h
Pr. max:64.64 km/h
Podjazdy:560 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Górna - Bogusza - przeł. (ok. 580m) - Binczarowa - Florynka - Polany - Kamianna - przeł. (ok. 680 m) - Kotów - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 24-22°C, średni wiatr E, dobra widoczność, ostre słońce
Spokojna wycieczka znaną i prostą trasą, w piękny i ciepły dzień. Wiosna szaleje. Pierwszy raz w tym sezonie jechałem w krótkich spodenkach i koszuli. Pierwsza część trasy pod wiatr.
W Binczarowej zatrzymałem się przy cmentarzu parafialnym i odwiedziłem kwaterę z I wojny nr 127. Mieści się ona na końcu głównej alei. Leżą tutaj w zbiorowej mogile żołnierze armii austro-węgierskiej (60) i rosyjskiej (60). Cmentarz był częściowo przebudowany w latach 60-tych i wygląda trochę jak pomniki z tamtych czasów.
W prześwicie muru umieszczono pamiętną datę 1914, niedługo minie 100 lat.
Nad Kotowem zatrzymałem się na odpoczynek. Od jakiegoś czasu dziwnie wchodziły mi biegi w tylnej przerzutce, jakby sprężyna zmiękła. Oglądnąłem przerzutkę i rzeczywiście - wysunął się sworzeń i wypięła się sprężyna powrotna. O dziwo, mimo to, dało się jechać i zmieniać biegi, choć nie wchodziły precyzyjnie. Będę musiał podłubać przy tym. Zaś robota...
Droga powrotna szybka, z wiatrem, w dół, po dobrym asfalcie, jak to zwykle w dolinie Kamienicy.
Kategoria Po robocie
Biała Woda
d a n e w y j a z d u
33.90 km
5.50 km teren
01:58 h
Pr. śr.:17.24 km/h
Pr. max:62.22 km/h
Podjazdy:360 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec [dol. pot. Chaszna] - Gródek (501 m) [trawers] [grzbiet na N] - Klęczany - Chomranice - Zawadka (ok. 460 m) - Biała Woda - Wielopole - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, tylko pojedyncze obłoki, temp. 19-15°C, lekki wiatr NW, dobra widoczność
Krótka, ale intensywna i bardzo urozmaicona wycieczka po bocznych drogach na wzgórzach na lewym brzegu Dunajca. Pogoda dopisała - ciepło, słonecznie, dobra widoczność. Do tego wiosna. Mimo słabej kondycji miałem ochotę przejeździć po wzgórzach unikając płaskich odcinków dolinami. Przy okazji poznałem kilka nowych odcinków bocznych osiedlowych dróżek oraz polnych i leśnych dróg.
Po przejechaniu na drugą stronę Dunajca rozpocząłem podjazd na zalesiony Gródek. Po minięciu szczytu odbiłem na nieznany mi grzbiet opadający na N, do Klęczan.
Widoki spod lasu na grzbiet z moją dalszą drogą. Na ostatnim planie widać Jaworz (921 m), Chełm i Białowodzką Górę (616 m) z kamieniołomem w Klęczanach.
Bardziej na prawo widać Dąbrowską Górę (583 m) i Kurowską Górę (402 m), już za Dunajcem:
Zjazd do Klęczan bardzo przyjemny. Szuter, kamienie, trochę wyschłego błota w lesie i na koniec kręte asfaltowe dróżki między zagrodami. Krótki odcinek doliną Smolnika do Chomranic i rozpoczął się drugi podjazd - na Zawadkę. Powoli, dość gładko wyjechałem. Po drodze rzut obiektywu na bliski Chełm (731 m):
Dalej w planie miałem przejechanie nieznanej mi drogi trawersującej N zbocza Białowodzkiej Góry. Są tam dwie takie drogi. Dolną nieraz już jechałem. Górną nie. Kiedyś próbowałem od E, ale mnie zrzuciło na dół. Według mapy wszystko jest proste. Na zjeździe z przełęczy do Tęgoborzy znalazłem właściwe odbicie wąskim asfaltem na prawo. Ostry podjazd i asfalt skończył się na jakimś podwórzu. Dalej droga poszła ostro do góry. Zawróciłem. Trochę zjechałem w stronę Tęgoborzy i uderzyłem w niezaznaczoną na mapie kolejną dróżkę. Po kilkuset metrach podjazdu rozpoznałem domy, koło których poprzednio zawróciłem. Od ich strony dołączyła jakaś droga, pewnie tędy powinienem poprzednio wyjechać. Po zakręcie i wyrównaniu wiedziałem, że teraz jestem na dobrej drodze. Asfalt się skończył a ja jechałem pięknym trawersem przez pola i sady ponad Tęgoborzem, Jeziorem Rożnowskim.
Drzewa owocowe zaczynają kwitnąć. Łąki się zielenią i żółcą pierwiosnkami. Minąłem człowieka opryskującego drzewka przy drodze i wyjechałem na czyjeś podwórko. Stałem się atrakcją i sensacją dla grupki bawiących się tam dzieci. Przerwały zabawę, zebrały się "do kupy" i czekały aż podjadę. "Dzień dooobry" - "Dzień dobry".
Od tego miejsca powrócił asfalt. Jadąc powoli lekko w dół rozglądałem się po mijanych sadach, gospodarstwach i widocznych dalej górach.
Dąbrowska Góra (583 m) za Dunajcem:
Wkrótce dojechałem do zawieszonej nad Dunajcem kulminacji z punktem triangulacyjnym:
Dunajec wije się w przełomie między Białowodzką Górą a Dąbrowska i Kurowska Górą:
Piękne widokowe, przestrzenne miejsce.
Teraz zjazd wprost do widocznej doliny. Trzymałem się drogi grzbietowej. ale szybko skończyła się na łące. Trochę przedzierałem się przez chaszcze. Spotkałem stanowisko barszczu kaukaskiego. Na szczęście o tej porze roku jeszcze nie był groźny. Dotarłem do utwardzonej drogi, którą już kiedyś podjeżdżałem. Kręto po kamieniach i później po dziurkowanych płytach zjechałem szybko do szosy w dolinie.
I to właściwie na tyle. Ponieważ słońce już się chyliło, zrezygnowałem z następnego podjazdu na zbocza Dąbrowskiej Góry. Szosą pojechałem prosto do Sącza.
Wycieczka krótka, ale bardzo ciekawa. Mimo trudności orientacyjnych i zmian w terenie w stosunku do mapy udało mi się przejechać górny trawers. Lubię w takich sytuacjach postawić na swoim.
Kategoria Po robocie
Kuklacz
d a n e w y j a z d u
58.40 km
2.00 km teren
03:05 h
Pr. śr.:18.94 km/h
Pr. max:64.02 km/h
Podjazdy:540 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Wysokie (ok. 640 m) - Kanina [zjazd do dol. Słomki] - os. Jonina - Zarębówka - Kuklacz (ok. 690 m) - Siekierczyna (ok. 700 m) - Roztoka - Łukowica - Świdnik - Naszaczowice [obwodnica Podegrodzia] - Świniarsko - dz. Strugi - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie częściowe lub całkowite, temp. 16-13°C, średni wiatr S, pod koniec słabnący, średnia widoczność
Standardowa pętla przez Wysokie i Siekierczynę z małymi modyfikacjami.
Wyjazd na Wysokie z bocznym, dość silnym wiatrem z S. Na horyzoncie dużo gór, są też zarysy Tatr, ale wszystko jakieś przymglone, bez słońca. Z grzbietu zjechałem do doliny Słomki boczną drogą, wypatrzoną wcześniej na mapie. Końcówka drogi terenowa, trawa, koleiny, trochę wody, róże i jeżymy na poboczu.
Podjechałem trochę w górę doliny i zielonym szlakiem pieszym wyjechałem na przeciwległe zbocze doliny. Celem był szczycik opisany na mapie Compassa jako Kuklacz. Na innej mapie (geoportal.gov.pl) jest jeszcze zaznaczony drugi szczyt o takiej samej nazwie. Leży po drugiej stronie potoku, w którego dolinie jest osiedle o nazwie, jak się można domyślić, Kuklacz. Ten mój dzisiejszy Kuklacz leży na W i jest wyższy od wschodniego.
Po odcinku asfaltowym odbiłem na grząska miedzę w pola. Trochę jadąc, trochę prowadząc, przez polany i las dotarłem na szczyt. Tam raczej marny las, mrowiska, dużo suchego drzewa, niedaleko łąki. Drogą i bezdrożem dotarłem do Siekierczyny. Wiatr mocno wiał i zrobiło się dość chłodno.
Zjazd doliną Łukowicy długi i przyjemny, choć chwilami wiatr przeszkadzał. Wracając doliną Dunajca oglądnąłem jeszcze nową obwodnicę Podegrodzia. Ruch był mały, wiatr pomagał i jechało się dobrze, mimo zmęczenia. Do domu dojechałem po zmroku, na światłach.
Z ciekawszych zwierząt (czyli nie psów i kotów, z naciskiem na psy) spotkałem:
- 2 sarny na Kuklaczu
- pięknego, kolorowego bażanta na polu tuż przy drodze, gdzieś za Łukowicą
- stado kilkuset hałaśliwych małych ptaszków przy obwodnicy Podegrodzia
Kategoria Po robocie
Mogilno
d a n e w y j a z d u
39.90 km
0.00 km teren
02:01 h
Pr. śr.:19.79 km/h
Pr. max:55.83 km/h
Podjazdy:390 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - dol. Naściszówki - Librantowa - Łęka - Siedlce (ok. 500 m) - os. Zagórze Mł. - Łyczana - Korzenna - [droga do Krużlowej] - Mogilno (ok. 530 m) - Koniuszowa - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Bezchmurnie, temp. 18-13°C, lekki wiatr S, średnia widoczność
Niedługa wycieczka po Pogórzu Rożnowskim. Trasa znana, nowy tylko zjazd z Siedlec do Łyczanej - przyjemny, wąski, kręty i płynny. Dość ciepło, wiatr odwrócił się i wiał od S. Widoki gorsze niż wczoraj, ale z Mogilna widać było zarysy Tatr.
Kapliczka na grzbiecie przed Mogilnem, os. Dział:
Kategoria Po robocie
Żdżary
d a n e w y j a z d u
44.00 km
12.70 km teren
02:13 h
Pr. śr.:19.85 km/h
Pr. max:36.60 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów (dol. Wątoku) - os. Olszyna - os. Wytrząska - os. Podlesie Księże - Machowa - Żdżary - os. Wielkie Pole - os. Pogórz - os. Średziny - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, temp. 15-10°C, lekki wiatr W, dobra widoczność
Poniedziałek Wielkanocny.
Po brzydkiej niedzieli w poniedziałek pogoda się poprawiła. Było bardzo słonecznie, choć chłodno. Po obiedzie wybrałem się na wycieczkę "po płaskim" na starym Matrixie. Plan był taki, żeby przejechać pętlę przez Machową i Żdżary, odwiedzając wypatrzone na mapie ciekawe miejsce w Żdżarach.
Sprawnie przejechałem odcinek do Podlesia Księżego. Wiatr pchał a Matrix ma dobrze napompowane koła. W polach droga sucha.
W Machowej zatrzymałem się przy zabytkowym kościele. Trwa właśnie remont. W niektórych miejscach zdjęte jest oszalowanie i ustawione podpory ścian. Będą chyba wymieniać zepsute belki.
Szybki przejazd do sąsiednich Żdżar. Tutaj trochę kluczyłem szukając "wypatrzonego na mapie ciekawego miejsca". Źle skręciłem. Ścieżki doprowadziły mnie do rzeczki i musiałem się przeprawić taką kładką:
Rzeczka to płynący leniwie przez podmokłe i piaszczyste tereny Potok Chotowski:
Później znów zły skręt. Byłem bardzo blisko, ale musiałem się wrócić. Za trzecim razem trafiłem. Poszukiwane "ciekawe miejsce" to ciąg stawów z aleją starych drzew. Stawy ciągną się wzdłuż Potoku Chotowskiego, który je zasila. Niestety teraz stawy są suche. Brak wody, ryb itp. Ale są ptaki, np. bocian:
Aleja drzew wzdłuż drogi i grobli oddzielających rzekę od stawów:
Podjechałem do końca stawów, w górę potoku. Jest tam ujęcie wody dla stawów:
Widok na ciąg stawów spod ujęcia wody:
Szkoda, że stawy nie są napełnione. Urządzenia są w dość dobrym stanie, groble wykoszone, więc możliwe, że stawy są zagospodarowane.
Ze Żdżar pojechałem na W piaszczystymi i trochę błotnistymi drogami leśnymi. Wyjechałem z lasu w takim ładnym miejscu:
Posiedziałem trochę przy kapliczce. Tutaj akurat nie wiało a słońce przyjemnie grzało. Na liczniku Matrixa wybiło 8999 km. Ma więc pamiątkowe zdjęcie.
Minęła mnie starsza kobieta na rowerze, ubrana jak się często widywało 20-30 lat temu. "Dzień dobry", pogoda itd. Oby jak najwięcej takich miejsc i chwil na moich trasach.
Piaszczystymi drogami dojechałem do szosy i przez osiedla Ładnej i Skrzyszów wróciłem do domu. Z pól w Ładnej widziałem nad Tarnowem kilka balonów. Pewnie startowały z lotniska sportowego. Nie miałem już jednak czasu, żeby tam podjechać.
Matrixowi stuknęło na tej wycieczce 9000 km. Po mocnym napompowaniu opon trochę wybiło wytartą od hamowania przednią obręcz. Trzeba pomyśleć o wymianie. Hamulce prawie nie działają. Hmm... nawet na płaskim. Do regulacji, co najmniej.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Pętla przez Jodłówkę i Pogórską Wolę
d a n e w y j a z d u
29.30 km
0.40 km teren
01:17 h
Pr. śr.:22.83 km/h
Pr. max:39.20 km/h
Podjazdy: 50 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - dz. Rzędzin - Wola Rzędzińska - Jodłówka - Pogórska Wola - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem na N] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Zachmurzenie rosnące od zamglenia do całkowitego, od Pogórskiej Woli lekki deszcz, temp. ok. 10°C, bez wiatru lub wiatr zmienny, lekki, słaba widoczność
Wielka Sobota.
Wyjechałem dość późno, po zamknięciu słonecznego okna pogodowego. Po pięknym, ciepłym środku dnia nadciągał zapowiadany zimny front od N. Na drogach i we wsiach pusto i spokojnie. Nastrój naciągających świąt.
W Pogórskiej Woli zaglądnąłem przez otwarte na oścież drzwi do wnętrza mijanego kościoła. W środki jasno i pusto. Zawróciłem, przypiąłem rower do dzwonnicy i wszedłem na chwilę. Pomodliłem się przy grobie Jezusa i oglądnąłem kościół od środka. Było tylko kilka osób, grobu pilnowali strażacy w błyszczących hełmach, z toporkami.
Wychodząc z kościoła zauważyłem pierwsze krople deszczu na ziemi. Wracałem w lekkim deszczu i zapadających ciemnościach.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili