Blog rowerowy

jaba

Przełęcz Bratyszowiecka

  d a n e    w y j a z d u 37.60 km 4.00 km teren 02:01 h Pr. śr.:18.64 km/h Pr. max:35.22 km/h Podjazdy:400 m Rower:Marin
Środa, 4 lipca 2012 | dodano: 04.07.2012

Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - przeł. Bratyszowiecka, parking (ok. 650 m) - Bogusza - Królowa Grn. - Kamionka Wlk. - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, stopniowe rozpogodzenie, temp. ok. 20°C, bezwietrznie, średnia widoczność

Po południu znów była burza. Lało dość długo. Na wycieczkę wybrałem się późno, dopiero po 19:00. Trasa krótka, ale z odcinkiem terenowym.
Po burzy zachmurzenie było duże. Pod wieczór robiło się szaro, ciemnawo i ponuro. Powoli, żmudnie wyjechałem na przełęcz. Mimo niskiej temperatury mocno się spociłem.
Z przełęczy zjechałem terenowo na drugą stronę, przez opuszczone gospodarstwo. Ktoś tam niedawno był i trochę gospodarzył. Wykosił ścieżki między budynkami. Zjazd przez mokrą, wysoką trawę. Później błotnistymi po opadach leśnymi drogami. Leśną szutrówką zjechałem do zbiegu potoków i podjechałem świeżo skoszoną łąką na grzbiet wzgórza nad Boguszą.
Widok ze wzgórza na przełęcz Bratyszowiecką i mój podjazd:


Na zachodzie zaczęło się rozpogadzać i przez chwilę zaświeciło słońce. Wybiórczo oświetliło niektóre zabudowania Boguszy:


Widać też Jaworze (882 m):


Ze wzgórza zjazd błotnisto-kamienistą polną dróżką. Pod koniec stromo i ślisko. Niskobeskidzkie błoto oblepia koła, brudzi łańcuch, hamulce i zbiera się w widełkach. Mogłem to przewidzieć, dopiero co padało. W potoku z grubsza opłukałem rower. Mimo zabrudzenia roweru warto było pojechać terenem. Przez chwilę poczułem smak Beskidów - ciszę i widoki. Na szosie tego tak nie czuć.
Powrót szybki, lekko w dół w zapadających stopniowo ciemnościach.


Kategoria Po robocie

Roztoka Wielka i Łosie

  d a n e    w y j a z d u 59.20 km 2.70 km teren 02:41 h Pr. śr.:22.06 km/h Pr. max:49.79 km/h Podjazdy:530 m Rower:Marin
Wtorek, 3 lipca 2012 | dodano: 03.07.2012

Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa [droga lewym brzegiem Kamienicy] - Maciejowa - Łabowa - Nowa Wieś - Roztoka Wlk. - grzbiet (ok. 830 m) - Łosie - Nowa Wieś - Łabowa - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: W mieście zachmurzenie całkowite po burzy, na trasie słonecznie, pojedyncze chmury, temp. 26-23°C, lekki wiatr SE, później bez wiatru, słaba widoczność

Kolejny upalny dzień. Gdy wracałem z pracy zaczęło kropić, później przeszła lekka burza. Szybko wyschło, ale jeszcze raz popadało. Korzystając z najnowszych osiągnięć technicznych (radar opadowy SK, w przeciwieństwie do polskich radarów nie robi "wielkiej tajemnicy" i pokazuje dane na bieżąco) stwierdziłem, że pas burz ciągnie się pasem od Tatr w kierunku NE na Sącz. Bardziej na S nie było opadów. Gdy więc kolejny raz podeschło udałem się w tamtym kierunku. Było to zgodne ze wcześniejszymi planami, aby odwiedzić dwie nieznane mi doliny w górze doliny Kamienicy.
Wyjazd z miasta po częściowo mokrym asfalcie. Jechałem powoli, żeby się nie schlapać. Poza tym było duszno i gorąco, więc się nie spieszyłem.
We Frycowej chciałem jeszcze przejechać odcinkiem osiedlowej drogi, prowadzącej równolegle do szosy ale po drugiej stronie rzeki. Na mapie Compasa jest tam zaznaczony żółty szlak rowerowy. Droga przyjemna, spokój, bez ruchu. Niestety na wysokości parkingu przed Maciejową droga przestaje istnieć. Zabrała ją rzeka, pewnie przed dwoma laty. Przejechałem więc przez rzekę i wróciłem na szosę. Z przejazdu nie jestem dumny, bo zamoczyłem obydwa buty w ciepłej wodzie.
Powoli, w upale jechałem asfaltem aż do miejsca, gdzie od głównej szosy odbija boczna droga do wsi Roztoka Wielka. Jak później zauważyłem na mapie właśnie dolina z tą wsią jest główna, bo tędy płynie Kamienica od swoich źródeł. Wieś spokojna, widać ludzi, dzieci, krowy, uprawiane łąki. Niestety jadąc przegapiłem cerkiew, którą chciałem tutaj zobaczyć. Powyżej zabudowań droga przechodzi w leśną szutrówkę. Podjeżdżam nią na grzbiet. Dość długim i szybkim zjazdem spadam do doliny Łosiańskiego Potoku.
Przy rozwidleniu potoków i dróg robię krótki odpoczynek. Zjazd przez wieś bardzo przyjemny. Jest dużo chłodniej. Droga nie jest stroma, bez pedałowania jadę około 30 km/h. W Łosiach nie przegapiłem cerkwi, bo się nie da. Stoi przy samej drodze.

Cerkiew w Łosiach pw. św. Michała Archanioła z 1826 r., obecnie kościół katolicki:



Dolina jest krótka. Szybko dojeżdżam do głównej szosy. Nie pozostaje nic innego jak wracać nią do Sącza. Jak zwykle - łagodnie w dół, dość szybko.
Mam już plan na wycieczkę, na której jeszcze raz poszukam cerkwi w Roztoce Wielkiej...


Kategoria Po robocie

Kuminowiecka Góra

  d a n e    w y j a z d u 35.10 km 3.00 km teren 01:50 h Pr. śr.:19.15 km/h Pr. max:51.27 km/h Podjazdy:240 m Rower:Marin
Poniedziałek, 2 lipca 2012 | dodano: 02.07.2012

Trasa: Nowy Sącz - ul. Zdrojowa - os. Klimkówka - Kuminowiecka Góra (bez szczytu, ok. 540 m) - Siedlce - os. Trzycierz, kapliczka - os. Podtrzycierz - Łęka - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Niebo przyćmione mglistą chmurą, słonce miejscami prześwieca, temp. ok. 27°C, średni wiatr E, słaba widoczność

Bliska wycieczka w gorący i parny dzień. W mieście było bezwietrznie, ale po wyjeździe na grzbiety zaczęło przyjemnie wiać. Trasa znana, spokojna i widokowa. Z Kuminowieckiej Góry zjeżdżałem przez las, na N, do Siedlec. Trochę tutaj kluczyłem po polach i po lesie, bo ścieżki zrzuciły mnie trochę za bardzo na E. Z centrum Siedlec pojechałem jeszcze trochę grzbietem na E. W najwyższym miejscu stoi triangul, a przymglone słońce powoli zachodzi.


Teraz już ciągle w dół, do Sącza. Szybko, płynnie i przyjemnie.


Kategoria Po robocie

Do krzyża

  d a n e    w y j a z d u 25.00 km 1.70 km teren h Pr. śr.: km/h Pr. max:0.00 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Marin
Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano: 02.07.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [dol. Wątoku] - os. Olszyna - krzyż - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] [droga wzdłuż obwodnicy] - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, obłoki, temp. ok. 32°C, lekki wiatr E, słaba widoczność

Poobiednia, spacerowa przejażdżka. Pogoda dopisała - upał, w słońcu termometr pokazał 46°C. Mimo to po drodze spotykałem nawet ludzi, również na rowerach. Jechało się całkiem przyjemnie. W polach zaczynają dojrzewać zboża. Przy krzyżu kwitną lipy i w chwilach ciszy słychać w koronach dyskretne buczenie pszczół.
Dane z licznika niepełne, bo w poniedziałek skasowałem stan, zanim napisałem relację.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Chojnik

  d a n e    w y j a z d u 55.10 km 5.60 km teren 02:52 h Pr. śr.:19.22 km/h Pr. max:59.18 km/h Podjazdy:510 m Rower:Marin
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 25.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Łękawica - Trzemesna (ok. 370 m) - Karwodrza - Tuchów - Dabrówka Tuchowska - Siedliska - Chojnik - os. Pogorzałki - Wał, trawers (ok. 500 m) [żółty szlak] - os. Pleśniaki - Pleśna - Świebodzin - Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Bezchmurne niebo, obłoki, temp. ok. 25°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność

Piękny, letni, słoneczny dzień. Dobre warunki do jazdy. Umiarkowany upał. Trasa przez Pogórze. Celem była dolina, w której leży wieś Chojnik i podjazd z tych okolic na Wał. Sam Wał nie był dzisiaj celem.
Znaną trasą dość sprawnie dojechałem do Tuchowa. Drogi puste i ciche, przyjemny podjazd na Trzemesną, w cieniu. Później dalej doliną Białej do Chojnika. Skręciłem w boczną drogę prowadząca wzdłuż potoku. Jechałem przez ładne i zadbane osiedla, stopniowo w górę. Asfalt się skończył i wjechałem do lasu. Na granicy pól i lasu:


W oddali widać Maślaną Górę (753 m) i Chełm (779 m):


W lasie drogi nieprzejeżdżone, zasypane gałęziami i liśćmi, zarośnięte. Wyżej błotniste i rozjeżdżone. Ten odcinek był dość żmudny. Dojechałem do grzbietowej drogi z zielonym szlakiem w okolicy osiedla Pogorzałki. Korzystając z okazji odszukałem cmentarz z I wojny nr 182 Siemiechów. Jest bardzo skromny, otoczony współczesnym ogrodzeniem.



Wróciłem do drogi grzbietowej i pokonując ściankę poniżej starego kamieniołomu dojechałem do skrzyżowanie pod szczytem Wału. Zjeżdżałem do Pleśnej trzymając się zółtego szlaku pieszego. Uchowało się tutaj trochę szutrowych i gruntowych dróg. Kilka ujęć przed właściwym zjazdem do doliny:

Widok na wzgórza Słonej i Trzemeskiej Góry:


Bardziej na prawo widać lasy pasma Brzanki:


Moja droga w dół, do Pleśnej:


Po dojechaniu do asfaltu zgubiłem szlak i przez osiedla zjechałem do głównej szosy. Czułem już trasę w nogach więc najprostszą drogą pojechałem w kierunku domu.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Do krzyża

  d a n e    w y j a z d u 23.10 km 1.30 km teren 00:55 h Pr. śr.:25.20 km/h Pr. max:41.48 km/h Podjazdy: 80 m Rower:Marin
Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano: 25.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów [dol. Wątoku] - os. Olszyna - krzyż - os. Olszyna [ droga nad Skrzyszowem] - Ładna, obwodnica - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, chmury tylko na horyzoncie, temp. 20-18°C, bez wiatru, średnia widoczność

Krótka przejażdżka na koniec dnia w promieniach zachodzącego słońca. Jechało się przyjemnie i dość szybko. Powrót przez Ładną i zjazd Lwowską do Tarnowa.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Radgoszcz

  d a n e    w y j a z d u 75.80 km 4.30 km teren 03:43 h Pr. śr.:20.39 km/h Pr. max:33.70 km/h Podjazdy: 50 m Rower:Matrix
Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Ładna - Wola Rzędzińska - Jodłówka - Nowe Żukowice - Wesoła - Smyków Mł. - Smyków Wlk. - Narożniki - Radgoszcz - Nieczajna Grn. - Dąbrowa Tarnowska - Żelażówka - Lisia Góra - Brzozówka - dz. Krzyż - Tarnów
Pogoda: Upał, słonecznie, bezchmurnie, tylko obłoki, temp. 30-25°C, lekki wiatr SE, później bezwietrznie, średnia widoczność

Mimo wczorajszej awarii roweru po obiedzie postanowiłem wybrać się na jakąś wycieczkę. Tym razem na północ, na Płaskowyż Tarnowski. Chciałem odwiedzić trzy cmentarze z I wojny w okolicy Radgoszczy. Rower ma częściowo spuszczone powietrze z tylnego koła i opona trochę ociera o widelec, ale da się jechać.
Jechałem dość powoli dostosowując się do upału, stanu roweru i mojej kondycji. Ruch mały, upał, nic się nie dzieje.
Uwaga - następny fragment nieciekawy i nieprzyjemny. Można opuścić i przeskoczyć do zdjęcia.
W Woli Rzędzińskiej mijał mnie samochód. Usłyszałem uderzenie, podniosłem głowę i zobaczyłem, że przed samochodem toczy się i wiruje jakiś brązowo-szary gałgan. Potem wpadł pod spód i przejechało po nim tylne koło samochodu...
Samochód zatrzymał się po kilkunastu metrach, ja też. Na ulicy został mały piesek, taka modna teraz rasa. Po tym co widziałem nie dawałem mu wielkich szans, ale wyjąc jakoś sczołgał się z jezdni i położył się w wodzie w rowie. Porozmawiałem z kierowcą, co zrobić. Podobno jest takie pogotowie dla rannych zwierząt, ale nie znamy telefonu. Szukamy właściciela. Dwoje ludzi, którzy przechodzili nie wiedzieli. W domu na przeciw nikt nie otwierał. W drugim domu wszystko otwarte, ale nikogo nie ma. Kierowca zadzwonił na 112, później na policję, a tam podali mu numer do weterynarza z Woli. Weterynarz przyjedzie. Czas płynął. Szedł chłopak, pytamy czy wie czyj ten pies. Jego cioci, zaraz ją zawoła, bo właśnie szedł szukać pieska. Pies uciekł z podwórza, gdy gospodarz wyjeżdżał samochodem. Razem z ciocią zabrali go do domu. Wyglądało na to, że dochodził powoli do siebie. Jedna noga uszkodzona, drugą ruszał. Jeszcze telefon do weterynarza, żeby podjechał bezpośrednio do domu właścicielki psa. Koniec akcji. Rozjeżdżamy i rozchodzimy się.
Mój brat ma takiego samego psa. One mają genetyczne ADHD.
Tak minęło pół godziny a może godzina. W sumie mogłem się nie zatrzymywać. No ale ktoś powinien.
W Jodłówce krótki postój przy cmentarzu z I wojny nr 205 Wałki. Zrobiłem zdjęcia, których do tej pory nie miałem. Cmentarz jest w centrum, obok wyremontowanego skweru.



Przejechałem, tradycyjnie już, przez teren budowy autostrady A4. W okolicy naliczyłem cztery przenośne traki. Pewnie przerabiają drzewo wycięte pod budowę. Na długim odcinku droga jest całkowicie zniszczona. Asfaltu prawie nie widać, została pylista szutrówka z gęsto wybitymi, małymi dziurami. Taką drogą dotarłem do szosy na Mielec.
Rzut oka ma mapę, kilka łyków wody i ruszyłem w kierunku Narożników. Trochę kluczyłem, ale udało mi się dość sprawnie dotrzeć do celu. Po drodze ładny odcinek leśno - polnej szutrówki. I kapliczka,

oczywiście na rozstaju dróg:


Przejechałem przez Narożniki i w lesie, przy szosie odnalazłem cmentarz z I wojny nr 244 Narożniki.



Kolejnego cmentarza nr 245 nie udało mi się niestety znaleźć. Pojechałem do centrum Radgoszczy. We wsi jest ładny drewniany kościół.


Na cmentarzu parafialnym odszukałem cmentarz z I wojny nr 246 Radgoszcz:



Główny pomnik:


Widok od tyłu, z pustego placu nowej części cmentarza. Widać piękny, wielki dąb w centrum cmentarza wojskowego.


Rozpocząłem powrót. Było już dość późno i jechało mi się coraz ciężej. W Dąbrowie kupiłem drugą butelkę Piwniczanki. Na czerwonej szosie ruch był umiarkowany, ale zdarzały się tiry. Starałem się zjeżdżać na pobocze, ale ma ono tylko jakieś pół metra szerokości i widać, że ciężarówki też po nim jeżdżą, gdy się mijają. Do Krzyża samochody mijały mnie bardzo kulturalnie. Na koniec kierowca tira z napisem Lidl wykazał się i wyprzedził mnie wjeżdżając na moje i tak wąskie pobocze. To mi zepsuło humor na resztę dnia i jeszcze na rano w poniedziałek.
Przed Krzyżem wybrałem wariant jazdy nową nieotwartą jeszcze drogą zjazdu z niewybudowanej autostrady. Tutaj od razu cisza, rowerzyści, spacerowicze i przede wszystkim bezpiecznie.
Wycieczka z przygodami, na niesprawnym rowerze. Wypiłem prawie 3 litry wody - Piwniczanki.


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Trzemeska Góra

  d a n e    w y j a z d u 31.00 km 1.00 km teren 01:26 h Pr. śr.:21.63 km/h Pr. max:42.30 km/h Podjazdy:170 m Rower:Matrix
Sobota, 16 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012

Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd - Zalasowa - Trzemeska Góra (ok. 370 m) [szlak pieszy niebieski] - Łękawica - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Bezchmurnie, upał, temp. 30-25°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność

Solidny upał. Pod wieczór wybrałem się Matrixem na niewielką pętlę po Pogórzu. Przed wyjazdem wyregulowałem trochę hamulce, więc mogłem pojechać w teren pofalowany.
Jechało mi się dość dobrze. Do czasu. Na zjeździe z Trzemeskiej Góry do Łękawicy musiałem mocno trzymać obydwa hamulce. Mimo regulacji nie mogłem się rozpędzać powyżej 20-16 km/h. Jakoś zjechałem. Puszczam hamulce a tylne koło szarpie o hamulec i ramę. Opona rozsadziła tylną obręcz. Przednią rozsadziło mi już wcześniej, więc teraz miałem dwa pulsujące przy hamowaniu koła. Tylne niestety pulsowało nawet bez hamowania.
Widać stromy zjazd, rozgrzewający obręcz plus mocno napompowane koło plus ścieranie obręczy przez hamulec spowodowało rozerwanie obręczy. W takiej sytuacji zrezygnowałem w jazdy przez Górę św. Marcina i szosą w dół ruszyłem w kierunku domu. Obręcz tarła o widelec więc jechałem powoli, żeby go za bardzo nie przytrzeć. Po kilkuset metrach wpadłem na pomysł spuszczenia części powietrza. Pomogło, tarcie było teraz minimalne. Jakoś dojechałem do domu.
Teraz mam do roboty dwa koła w Matrixie. I nie mam sprawnego roweru na jutro. Ale jak się później okaże...


Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili

Kokuszka

  d a n e    w y j a z d u 58.00 km 6.00 km teren 02:46 h Pr. śr.:20.96 km/h Pr. max:41.87 km/h Podjazdy:560 m Rower:Marin
Czwartek, 31 maja 2012 | dodano: 31.05.2012

Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Rytro - Młodów [most na Popradzie] - Głębokie - Kokuszka - Groń (882 m) [trawers] - Granica (715 m) [trawers] - os. Zabanie - os. Śmigowskie - Piwniczna, źródło - Głębokie [most na Popradzie] - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, przeważnie słonecznie, temp. 22-18°C, lekki wiatr N, później bezwietrznie, średnia widoczność

Dzisiaj postanowiłem pojechać w dolinę Popradu, do Piwnicznej. Nie jeździłem tam jeszcze w tym sezonie. Jako nowy odcinek na trasie wybrałem dolinę Jaworzynki, gdzie jeszcze nigdy nie byłem.
Gdy wychodziłem z domu pogoda była dość ponura. Zachmurzenie i niezbyt ciepło. W dolinie Popradu stopniowo wychodziło słońce. Trasa do Piwnicznej znana, jechałem szybko, z lekkim wiatrem w plecy. W Rytrze zauważyłem kręcący się na wzgórzu wiatrak.
Przed Piwniczną, na prawym brzegu rzeki trwa budowa, chyba jakieś baseny. Wkrótce skręciłem w boczną dolinę Jaworzyny, przez wieś Kokuszka. Na skrzyżowaniu jest tablica informacyjna muzeum misji afrykańskich. Litera J wygląda trochę jak I, więc w pierwszej chwili napis wygląda na "MISIE AFRYKAŃSKIE". Skoro są jaskółki afrykańskie to dlaczego nie misie...
Droga doliną prowadzi konsekwentnie w górę. Mijam wyciąg narciarski, zadbane, choć skromne gospodarstwa. Jest trochę drewnianych domów. Wyżej nowa drewniana kaplica. Kończy się asfalt, więc szukam odbicia na grzbiet po prawej. Prowadzi tam według mapy czarny szlak rowerowy. Mijam rozwidlenie dróg, myśląc, że to tylko dwie odnogi, które zaraz się połączą. Po jakimś czasie słyszę ciągnik "jątrzący" pod górę, na zbocze. Wracam i jadę drugą odnogą.
Podjazd jest stromy i kręty. Robię postoje, miejscami prowadzę rower. W końcu zbliżam się do grzbietu. Trawersuję polankę z psami, owcami i dziećmi i jestem na grzbietowym żółtym szlaku. Po krótkim zjeździe wyjeżdżam na pola.

Osiedle Jarzębaki nad Piwniczną:


Widok na E, Wierch (842 m) za doliną Małej Łomniczanki:


Teraz czeka mnie piękny zjazd. Trochę kamieni, ubitej ziemi i dużo betonowych dziurkowanych płyt. Jechałem wzdłuż żółtego szlaku, ale w pewnym momencie gdzieś go zgubiłem. Zjazd po płytach przez osiedle Zabanie to jest abstrakcja. Widoki w dół na dolinę, zakręty. Nie ma czasu na rozglądanie się, hamulce cały czas zaciśnięte. Prawdziwą abstrakcją może być ewentualny podjazd tą drogą...
Na dole podjechałem do źródła Piwniczanki, napiłem się, nabrałem wody do bidonu i butelki. Wokół źródła trwa remont, budują alejki. W otoczeniu znikły prawie wszystkie rośliny.
Powrót dość szybki. Zaczęło się robić chłodno.


Kategoria Po robocie

Pętla przez Małą Żeleźnikową

  d a n e    w y j a z d u 25.20 km 4.80 km teren 01:25 h Pr. śr.:17.79 km/h Pr. max:53.80 km/h Podjazdy:220 m Rower:Marin
Środa, 30 maja 2012 | dodano: 30.05.2012

Trasa: Nowy Sącz - os. Dąbrówka Polska - ul. Boh. Orła Białego - ul. Majdan - Majdan (485m) - Żeleźnikowa Mł. (ok. 520m) - Nawojowa [ścieżki wzdłuż Kamienicy] - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 22-19°C, lekki wiatr NW, średnia widoczność

Dzisiaj byłem na delegacji, więc w domu wróciłem później niż zwykle. O 18:30 wybrałem się na krótką przejażdżkę po okolicach. Wybór padł na standardową trasę - widokową pętlę przez Żeleźnikową. Aby ją urozmaicić pojechałem w odwrotnym niż zwykle kierunku.
Przez ulice Sącza, przez podmiejskie, a właściwie nadmiejskie, osiedla jechałem pod górę stopniowo nabierając wysokości. Oglądałem ładne nowe domy powstające w tych okolicach przez ostatnie lata. Odcinek podjazdowy ulicami Bohaterów Orła Białego i Majdan był w remoncie, związanym z budową kanalizacji. Dużo kamieni, resztki asfaltu, piasek, żwir i kurz.
Na grzbiecie, przed wzgórzem Majdan zaatakował mnie jakiś owad. Na plecach pod koszulką poczułem ostre gryzienie. Musiałem się zatrzymać, rozebrać i wytrząsnąć to coś. Nie wiem co, bo nic nie zauważyłem. Pewnie osa albo pszczoła.
Widoki z okolicy wzgórza Majdan na pasmo Czerszli i Tokarni:


Stodoła przy mojej drodze:


Zjechałem przez Żeleźnikową do Nawojowej. Żeby nie wracać główną drogą, pojechałem w kierunku Kamienicy a później wzdłuż niej. Kamieniste plaże, wąskie, zarośnięte ścieżki, trochę kałuż. Dość fajne miejsca, choć zarośnięte, trzeba prawie cały czas się schylać pod zwisającymi gałęziami krzaków i drzew. Na tym odcinku spotkałem sunącego bezszelestnie Meleksa i sarnę.
W okolicy Reala wyjechałem na obwodnicę i ścieżkami rowerowymi dojechałem do domu.


Kategoria Po robocie