Wysokie i Mokra Wieś
d a n e w y j a z d u
50.20 km
0.00 km teren
02:18 h
Pr. śr.:21.83 km/h
Pr. max:59.98 km/h
Podjazdy:410 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Biczyce Grn. - Wysokie (ok. 640 m) - Kanina - Raszówki - Przyszowa - Stronie - Mokra Wieś (ok. 460 m) - dol. Barynki - Gostwica - Brzezna - Chochorowice - Niskowa - Chełmiec - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 23-21°C, lekki wiatr E, średnia widoczność
Kolejny ładny, słoneczny dzień. Trasa szosowa przez Wysokie. Wiatr pomagał przy podjeździe i podczas jazdy grzbietem.
W dolinie Słomki w dolnej części Siekierczyny zatrzymuję się przy ładnej, grzejącej się w słońcu kapliczce.
Tabliczka na froncie mówi:
"Votum Wdzięczności dla
Opatrzności i Matki Bożej
za ocalenie rodziny Górków
w czasie II Wojny Światowej
i w okresie terroru stalinowskiego
Zbudował Franciszek Górka
Wyposażył ks. dziekan
Kazimierz Jedynak
prob. w Kaninie"
Z doliny Słomki odbijam jeszcze na Mokrą Wieś. Tam zatrzymuję się na chwilę na polach. Jest ciepło i przyjemnie. Wiatr trochę chłodzi. Idzie jesień.
Kategoria Po robocie
Bogoniowice
d a n e w y j a z d u
82.40 km
0.00 km teren
03:53 h
Pr. śr.:21.22 km/h
Pr. max:55.60 km/h
Podjazdy:520 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Łękawica - Trzemesna (ok. 370 m) - Karwodrza - Tuchów - Dabrówka Tuchowska - Siedliska - Rzepiennik Marciszewski - os. Ostrzesze - Bogoniowice - Gromnik - Siemiechów - Lusławice - Janowice - Lubinka skrz. (ok. 400 m) - Rzuchowa - Świebodzin - Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - Tarnów
Pogoda: Brak zachmurzenia, pod koniec na W wysokie cirrusy, temp. 25-22°C, lekki wiatr E, później słabnący, średnia widoczność
Dłuższa wycieczka w niedzielne popołudnie. Pretekstem-celem był grzbiet między Białą a Rzepianką, gdzie nie byłem, a gdzie znajdują się 3 cmentarze z I wojny. Na dokładniejsze poznanie tego rejonu nie miałem dzisiaj czasu, ale chciałem zobaczyć przynajmniej dwa z cmentarzy. Wybrałem się na Matrixie, który nie za bardzo nadaje się na tereny górzyste, hamulce są słabe i najniższy bieg rzęzi. Nie przewidywałem jednak wielkich gór, raczej jazdę dolinami.
Początkowo jechało mi się ciężko. Nie byłem pewien, ale to chyba przeszkadzał wiatr. Na zjeździe z Trzemesnej zapoznałem się z działaniem hamulców. Nie rozpędzałem się i hamowałem prawie przez cały czas.
Dość sprawnie przejechałem odcinek doliną Białej, z wiatrem. Skręciłem w dolinę Rzepianki i z pewnymi problemami odnalazłem odbicie na grzbiet. Droga miała prowadzić obok cmentarza nr 115. Leżał on według mapy w miejscu największej stromizny drogi. W tym miejscu rower prowadziłem, brakło sił i ostatniego przełożenia. Widząc gęste zarośla leśne na zboczach jaru zrezygnowałem z poszukiwań cmentarza. Zajęło by to dużo czasu a efekt niepewny. Pojechałem dalej.
Grzbiet jest pokryty osiedlami połączonymi siecią asfaltowych dróżek. Dużo widoków. Po oglądnięciu panoramy z najwyższego punktu zacząłem zjeżdżać do Bogoniowic. Droga spada ostro w dół. Skupiłem się na hamowaniu, starając się nie przekraczać prędkości, przy której nie będę mógł się już zatrzymać. Jadąc tak 25-20 km/h w dolnym, najbardziej stromym odcinku wypatrywałem cmentarza. Zauważyłem go w momencie gdy byłem już na jego wysokości. Zanim się zatrzymałem zjechałem jeszcze jakieś 20 metrów.
Cmentarz z I wojny nr 139 Tursko:
Późnym latem na cmentarzu:
Dalsza trasa prowadziła szeroką pętlą do doliny Dunajca i przez Lubinkę. W Janowicach zatrzymałem się przy ulubionym sklepie na loda i Tymbark.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Chotowa
d a n e w y j a z d u
53.70 km
13.80 km teren
02:38 h
Pr. śr.:20.39 km/h
Pr. max:36.70 km/h
Podjazdy:140 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów (dol. Wątoku) - os. Wytrząska - os. Podlesie Księże - os. Wygoda - Lipiny - Chotowa - Biały Krzyż [droga leśna] - Żdżary - os. Nowe Zagrody - os. Wielkie Pole - os. Pogórz - os. Średziny - Ładna [szosa E4] - Tarnów
Pogoda: Brak zachmurzenia, temp. 23-20°C, lekki wiatr NE, później bezwietrznie, dobra widoczność
Wycieczka po Płaskowyżu Tarnowskim, w lasy Czarnej. Pogoda bardzo dobra, trochę wiał chłodnawy wiatr z NE. Wszędzie bardzo sucho, drogi leśne i polne przeważnie z luźnym podłożem, pyliste.
Pod krzyżem nad Łękami, krótki postój. W tym właśnie miejscu licznik Matrixa pokazał dzisiaj okrągłą "cyfrę" 10 000 km.
Później przejazd polami przez osiedla do E4 i Lipin. Odcinek przyjemny, poza asfaltem trochę piachu i żwiru. Z Lipin pojechałem w stronę Chotowej. Widząc drogowskaz skręcam w leśną drogę i po kilkuset metrach dojeżdżam do Sanktuarium Matki Bożej Chotowskiej. Nad brzegiem Potoku Chotowskiego znajduje się tutaj kościół z obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem, grota, źródełko. Otoczenie jest ładnie zagospodarowane.
"Kamień z miejsca cudownego rozmnożenia chleba":
Jadąc w stronę Czarnej wypatrywałem krzyża, przy którym w las odchodziła droga do Żdżar. Po przejechaniu kilku łagodnych wydm koło krzyża odbijam w leśną drogę gruntową. Klucząc po lesie, później po młodnikach i polankach docieram do osiedla Źródła. Na skrzyżowaniu zatrzymuję się pod krzyżem.
Krzyże w tej okolicy są wysokie, ze stosunkowo krótką belką poprzeczną.
W Żdżarach szukam drogi w kierunku osiedla Wielkie Pole. Po kilku nieudanych próbach znajduję przelotową drogę. Po odcinku leśnym znów wyjeżdżam na piaszczyste pola. Rozpoznaję tereny w wcześniejszej wycieczki. Powrót znanymi dróżkami przez osiedla Pogórskiej Woli i Ładnej.
Przyjemny wyjazd. Urozmaicona nawierzchnia, ciekawe tereny, piękna letnia pogoda.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Pętla przez Krzyżówkę
d a n e w y j a z d u
65.80 km
1.90 km teren
02:52 h
Pr. śr.:22.95 km/h
Pr. max:46.65 km/h
Podjazdy:640 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Łabowa - Krzyżówka [stara droga] - przeł. Huta (ok. 740m) - os. Pod Hutą [droga między dol. Smolarki i Krzyżówki] - Berest - Polany - Florynka - Binczarowa - przeł. n/Boguszą (ok. 580m) - Bogusza - Królowa Górna - Królowa Polska - Kamionka Mała - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 21-16°C, lekki wiar E, później bez wiatru, średnia widoczność
Wycieczka standardowa trasą przez dwie przełęcze. Pogoda ładna. słonecznie, choć w cieniu i wyżej raczej chłodno. Jechało się dość dobrze.
Zjazd do Berestu zmodyfikowałem. Zamiast krętą szosą (bardzo zresztą przyjemną) dla odmiany zjechałem drogą przez las, łąki i osiedla. Z tego odcinka widok na E, w głąb Beskidu Niskiego.
Na pastwisku:
Z Florynki znów dłuższy podjazd na przełęcz nad Boguszą. Powrót szybki, w dół, w stronę opadającego słońca. Między przełęczą a Sączem wyprzedziło mnie kilku szosowców.
Kategoria Po robocie
Pod Przechybę
d a n e w y j a z d u
51.20 km
8.50 km teren
02:41 h
Pr. śr.:19.08 km/h
Pr. max:56.90 km/h
Podjazdy:750 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Stary Sącz - Gołkowice - Skrudzina - dol. Jaworzynki - rozdroże przed kamieniem św. Kingi - trawers Przechyby - trawers Zgrzyp - trawers Wietrznych Dziur - dol. Przysietnicy - Przysietnica Wyżna [żółty szlak] - grzbiet Sapreńca - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, tylko cirrusy, temp. 22-15°C, lekki wiatr W, później bez wiatru, średnia widoczność
Wyjazd w Pasmo Radziejowej, na stoki Przechyby.
Dzień słoneczny i najcieplejszy w ostatnim czasie. Po dojeździe szosowym skręciłem w Gołkowicach w stronę Przechyby. Jechałem tędy niedawno pod kamień św. Kingi. Dzisiaj jechało mi się lepiej, niż wtedy. Na podjeździe spotkałem tylko spacerującą starszą kobietę i zjeżdżającego rowerzystę. W lesie było dużo chłodniej niż na dole.
Zanim dojechałem do kamienia skręciłem w drogę trawersującą Przechybę i kolejne szczyty w paśmie. Droga jest świeżo odnowiona, równa i wysypana drobnym grysem. Czyżby planowali asfalt..?
Dalej droga jest gorsza. Bardziej stroma, z różnej wielkości kamieniami i poprzecznymi rynnami z grubych, okrągłych belek. Na tym odcinku jazda była najciekawsza. Niżej droga znów lepsza - drobny grys i rynny schowane w nawierzchni. Można się rozpędzać. Cały trawers i zjazd do doliny Przysietnicy ciekawy i przyjemny. Momentami trochę marzłem, szczególnie w palce, trzymające cały czas manetki hamulców.
Przy wyjeździe z lasu zatrzymuję się przy tablicy informacyjnej o głuszcu. Przeczytałem kilka ciekawostek m.in. taką, że w zimie łapy głuszca obrastają rogowymi wypustkami, które pomagają mu utrzymywać się na głębokim śniegu. Ślad łapy może mieć nawet do 12 cm. Można się w zimie przestraszyć. Ja niestety nigdy nie widziałem ani głuszca ani jego śladów. Teraz w zimie będę się bardziej rozglądał.
Szybko przejechałem przez wieś do pętli autobusowej i skrzyżowania. Aby nie jechać szosą do Starego Sącza pojechałem zółtym szlakiem pieszym przez przyjemne osiedla rozłożone na grzbiecie.
W Starym Sączu przejeżdżając koło cmentarza przypomniałem sobie o znajdującym się tam cmentarzu z I wojny nr 348.
Powrót do Nowego Sącza szybkim tempem, przy zachodzącym słońcu.
Kategoria Po robocie
Paszyn
d a n e w y j a z d u
28.70 km
3.00 km teren
01:37 h
Pr. śr.:17.75 km/h
Pr. max:56.36 km/h
Podjazdy:400 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kunów - Mystków (ok. 500 m) [polna droga] - Paszyn - os. Półanki - kota 553 - Boguszowa (ok. 550 m) - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, ciemne obłoki, dość dużo słońca, temp. 21-17°C, średni wiatr W, chwilami silny, średnia widoczność
Wyjechałem dość późno, po 17. Trasę miałem krótką, ale nietypową. Miałem przejechać przez dwie wsie położone na wzgórzach oddzielonych doliną Łubinki.
Najpierw podjazd do Mystkowa, długi i łagodny. Silny wiatr kręcił się z różnych kierunków, ale przeważnie mocno mnie pchał. W Mystkowie miałem upatrzoną na mapie polną drogę schodzącą do doliny. Niestety nie udało mi się jej odnaleźć, mimo zaznaczonej na mapie kapliczki. Zabudowa wsi odcięła część miedz od głównej drogi. Nie chciałem pchać się przez podwórka mieszkańców. Po nieudanej próbie z sąsiednią miedzą zrezygnowałem i podjechałem na sama górę. Tam była wyraźna droga w dół przez pola.
Za doliną widać wzgórza z Paszynem i Boguszową:
Zjeżdżałem szutrówką przez pola. Wiał wiatr, ostre, niskie słońce ładnie oświetlało wzgórza. Górna część drogi była łagodna i wyraźnie prowadziła mnie do celu. Niżej, trzymając się wyjeżdżonej drogi dojechałem do gospodarstwa. Dalej nie widziałem przejazdu. Wróciłem się i spróbowałem innej miedzy na rozwidleniu. Też ślepa. Trzecia miedza okazała się dawną drogą. Niestety jest nieużywana i zarośnięta. Miejscami musiałem się domyślać jej przebiegu. Przez pola i zarośla wyjechałem na szosę w dolinie. Po drodze minąłem chłopca puszczającego sterownego latawca na dwóch linkach. Komuś jednak wiatr się przydaje.
Kiedyś zjeżdżałem do Paszyna od N. Pamiętam bardzo stromą dróżkę schodzącą do wąskiej i ciasnej doliny z centrum wsi. Dzisiaj miałem zamiar podjechać tę trasę. W dolinie panował już cień, słońce schowało się za grzbiet. Znalazłem właściwą dróżkę. Podjazd rzeczywiście stromy, z trzema ściankami, na których moja prędkość spadała do 5 km/h.
Na grzbiecie pojawiły się widoki. Zatrzymałem się na kocie 553 m. Słonce zachodziło i wiał dość silny, chłodny wiatr. Zapachniało późną jesienią i zimą. To pewnie mój zapach po męczącym podjeździe z zetknięciu z zimnym powietrzem.
Po kilkuset metrach dojechałem do znanej mi drogi przez Boguszową. Trochę do góry a później łagodny zjazd przez wieś. Niżej w lesie już bardzo stromo.
Dojazd do Sącza z widokiem na ładny zachód słońca. Dzień coraz krótszy.
Kategoria Po robocie
Jaworze
d a n e w y j a z d u
46.10 km
11.10 km teren
02:28 h
Pr. śr.:18.69 km/h
Pr. max:41.10 km/h
Podjazdy:580 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Górna - Bogusza - przeł. (ok. 580 m) - stoki S Jaworza [szlak zielony] - Jaworze (882 m) - Postawne (846 m) [droga grzbietem] - Królowa Polska - Kamionka Mała - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, chwilami słońce, temp. 21-15°C, średni wiatr W, słaba widoczność
Pogoda po pracy była dość ładna, świeciło słońce. Wybrałem się na nie odwiedzaną ostatnio trasę wokół Jaworza. Jechałem z dość mocnym wiatrem. Mimo jazdy pod górę utrzymywałem dobrą prędkość. Na przełęczy pod kapliczką krótki odpoczynek. Pojawia się pomysł, żeby wyjechać (wyjść) na szczyt Jaworza. Jadę leśną stokówką i decyzję podejmuję dopiero na skrzyżowaniu z zielonym szlakiem, który prowadzi na szczyt. Mozolnie wypycham rower po stromej rozjeżdżonej ostatnimi zwózkami drodze. Las pusty, wieje wiatr. Buty nie trzymają za dobrze na wilgotnej ziemi i kamieniach. Pojawiły się stada much. Myślałem, że o tej porze roku już ich nie spotkam.
Na szczycie stawiam rower pod wieżą widokową. Wiatr lekko gra na wieży. Drżenia konstrukcji pojawiają się nieregularnie i wygasają długimi, krążącymi w metalu echami. Gdy wychodzę po ażurowych schodach moje buty i przykręcone do nich bloki wydobywają z kolejnych stopni, jak z rozstrojonego instrumentu, niepasujące do żadnej gamy dźwięki. One też długo wybrzmiewają, obijając się po piętrach wieży. Gotowa ścieżka dźwiękowa do rozpoczęcia jakiegoś filmu, raczej mrocznego...
Na wieży mocno wieje i jest zimno. Widoki ograniczone. Oglądam co widać i schodzę.
Teraz długi zjazd. Początkowy odcinek idzie mi opornie. Tylna opona jest łysa. Ślizgam się po ścieżce, więc zjeżdżam powoli po ściółce obok. Dalej już jedzie się świetnie. Zmienna nawierzchnia - ubita ziemia, kamienie, korzenie, czasem koleiny.
Trochę błądzę, bo wydaje mi się, że pojechałem za daleko, nie napotkawszy znanej mi polany. Wracam i po stromym odcinku w dół jestem na polanie. Postój. Jest tutaj ambona myśliwska. Między drzewami miga mi uciekająca sarna. Znajduję tutaj trochę czernic więc je zjadam.
Mijam dwie kolejne polany a raczej górne granice pól i łąk.
Bardziej stromy odcinek wyprowadza mnie na pola nad Królową Polską. Zjeżdżam znaną mi polną drogą do zbiegu dolin Królówki i Czarnej Kamionki. Jestem zadowolony, że dojechałem grzbietem aż do samego końca pasma.
Powrót szosą pod wiatr, który jakoś dziwnie nie przeszkadza. Jadę całkiem szybko. Może dzięki temu, ze jest ciągle w dół. Na koniec, przez Sączem, pod chmurami pojawia się słońce.
Kategoria Po robocie
Do krzyża
d a n e w y j a z d u
23.00 km
0.70 km teren
01:07 h
Pr. śr.:20.60 km/h
Pr. max:33.30 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów [dol. Wątoku] - os. Olszyna - krzyż - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, chwilowe prześwity słońca, temp. 16°C, średni wiatr W, słaba widoczność
Krótka przejażdżka popołudniowa. Dzień pochmurny i ponury. Wcześniej trochę kropiło, ale po południu nie padało. Jazda w jedną stronę z dość silnym, jednostajnym, jesiennym wiatrem, szybko i łatwo. Powrót pod wiatr.
Pod krzyżem pozbierałem suche gałęzie. Obok na polu już wschodzi ozimina.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
W krainie owocującej jabłoni
d a n e w y j a z d u
57.90 km
0.00 km teren
02:48 h
Pr. śr.:20.68 km/h
Pr. max:50.77 km/h
Podjazdy:600 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Gostwica - Krzaki Gostwickie - Mokra Wieś (ok. 460 m) - os. Krzyże - Świdnik - Jadamwola - Jastrzębie, szkoła - Czarny Potok - Szczereż (ok. 550 m) - Sołtysia Góra (503 m) [trawers] - os. Działy Olszańskie - Olszanka - Gołkowice Dln. - Skrudzina - Moszczenica Wżn. - Moszczenica Niżna - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, ciemno i ponuro, temp. 21-18°C, bez wiatru, słaba widoczność
Tym razem wybrałem się na pofalowaną trasę przez pokryte sadami wzgórza na W od Nowego Sącza. Trasa była trochę pokręcona, na zmianę podjazdy i zjazdy. Widoki ograniczone przez nie najlepszą pogodę. W sadach dojrzewają jabłka, gruszki i śliwy. Jabłonie i grusze są krótko przycięte, śliwy pod ciężarem owoców przybierają postać "płaczącą".
Pokryte sadami zbocza w Czarnym Potoku:
W drodze powrotnej postanawiam jeszcze przejechać przez Moszczenicę. Jadę do Skrudziny, gdzie przeskakuję stromym podjazdem grzbiet. Na zjeździe zatrzymuję się, żeby zamontować lampkę. Coś nie chce świecić, pewnie rozładowały się akumulatory. Przez kapryśną lampkę ulubiony zjazd przez obydwie Moszczenice pokonuję w pośpiechu. Mimo tego jechało się przyjemnie...
Na szosie do Nowego Sącza, za mostem na Popradzie wyprzedza mnie pod górkę rowerzysta na chyba trekingowym rowerze. Podłączam się pod niego i w szybkim tempie wyjeżdżam na górę. Doganiamy kolejnego rowerzystę i za nim jadę już spokojnie, choć dość szybko do miasta. Gdzieś pod koniec jazdy włączam lampkę i świeci normalnie...
Kategoria Po robocie
Wzgórza nad Sączem
d a n e w y j a z d u
33.00 km
5.00 km teren
01:56 h
Pr. śr.:17.07 km/h
Pr. max:51.27 km/h
Podjazdy:470 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. [droga leśna w górę doliny] - polana na grzbiecie (ok. 640 m) - os. Wzgórza Popowskie - Myślec - os. Zagórze - os. Gaj - Łazy Biegonickie - os. Dział - dz. Brzeziny - os. Nowa Kolonia - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, ciemno, ponuro i mgliście, kilka prześwitów słońca o zachodzie, temp. 18-16°C, bez wiatru, słaba widoczność
Dzisiaj późno wyjechałem na wieczorną przejażdżkę. Pogoda cały dzień była ponura. Ciemne chmury, szaro, mgliście, ale nie spadła ani kropla deszczu. Do tego dość chłodno. Pojechałem na S, na grzbiety opadające do miasta z pasma Jaworzyny Krynickiej.
Pierwsza część trasy znana i standardowa. Podjazd doliną Żeleźnikowej Małej, później leśną stokówką na grzbiet z zielonym szlakiem i wyżej na polanę. Poniżej polany chciałem odnaleźć leśną drogę i zjechać nią na nieznany mi grzbiet po lewej stronie doliny Żeleźnikowej Wielkiej. Tym grzbietem miałem zjechać do końca, do samego Popradu.
Na polanie pasły się jakieś zwierzęta. Jest cały czas użytkowana. Od polany wróciłem się kilkadziesiąt metrów i skręciłem w upatrzoną na podjeździe drogę. Dość stromo, później łagodniej zjechałem na polanę z kłodami drzewa, samochodem dostawczym i czterema drwalami w dobrym humorze. "Dzień dobry" - "Cześć!". Jest dość późno, robi się szarówka. Muszą się powoli zbierać. Kawałek dalej wyjechałem na pola. Zaczął się asfalt i napotkałem kapliczkę na skrzyżowaniu.
Przyjemnym, widokowym zjazdem mijam Wzgórza Popowskie i docieram do lasu. Tutaj mam przeskoczyć na równoległą dróżkę asfaltową tak, żeby utrzymać się na grzbiecie. W lesie mimo suszy jest trochę głębokich kałuż, na zjazdach głębokie koleiny. Udaje mi się wyjechać na asfalt. Przejeżdżam przez zabudowania Myślca i odbijam na drogę gruntową. Zatrzymuję się w widokowym miejscu z kapliczką.
Między chmurami prześwitują promienie słoneczne. Zostaję w tym miejscu dłuższy czas oglądając panoramę Beskidu Wyspowego i oczekując na wyjście słońca. Piękne, spokojne miejsce. W ciszy słychać tylko jakiegoś ptaszka w krzakach i dochodzące z doliny Popradu stłumione odgłosy życia, czyli głównie samochody.
Zjeżdżam dalej grzbietem. Po dużych kamieniach z rzeki, po trawie, po koleinach w zeschniętej ziemi. Końcówka wąską dróżką przez krzaki, stromo. Zsuwam się bokiem i podpieram nogą. Jestem nad Popradem.
Powrót przez grzbiety po drugiej stronie doliny Żeleźnikowej Wielkiej. Mocno pod górę przez osiedla Łazów Biegonickiech. Za plecami świeci mi zachodzące słońce. Przez chwilę mam ładny widok od czoła na całą górną część doliny Żeleźnikowej. W tym momencie zrozumiałem jej położenie, kształt itd. W sekundę dowiedziałem się więcej niż z czytania mapy i wcześniejszych wycieczek po okolicy.
W końcu docieram do znanego mi skrzyżowania i zjeżdżam w kierunku Sącza. Niżej kluczę jeszcze po osiedlach na zboczach. Chwilami wiem gdzie jestem, chwilami nie. Trochę mylę drogę, ale generalnie kręcę się po znanych miejscach.
Fajna jazda, na spokojnie, bez pośpiechu i po nowych, choć pobliskich miejscach.
Kategoria Po robocie