Bełz i Sokal II
d a n e w y j a z d u
71.00 km
15.00 km teren
h
Pr. śr.: km/h
Pr. max:0.00 km/h
Podjazdy: m
Rower:Marin
Trasa: Kuliczków - Mosty Wlk. [wzdłuż Raty] - Borowa - Sielec Bełski - Horodyszcze - Wołswin - Poturzyca - Sokal - dz. Zaburze - Wojsławice - Tudorkowice - Uhrynów - przejście graniczne UA-PL - Dołhobyczów
Pogoda: Szłonecznie, cirrusy, temp. 15-20°C
Dojazd: Samochód; Dołhobyczów - Tarnów
W niedzielę rano wróciliśmy na szosę koło Kuliczkowa. Tutaj, na niewielkim, ale oznaczonym na mapie pagórku znajduje się cmentarz.
Pojechaliśmy szosą na południe, do Mostów Wielkich, wsi nad rzeką Ratą. Wzdłuż tej rzeki jechaliśmy w kierunku jej ujścia do Bugu.
Pogoda była dzisiaj typowo letnia. Nad rzeką zrobiliśmy dłuższy postój.
Wyschnięte pastwiska nad Ratą, w dali widać Mosty Wielkie:
Piaszczyste zakole Raty:
Bliżej Bugu teren stawał się bardziej przemysłowy. Widać było nawet hałdy kopalni.
Przez Bug prowadzi nietypowy most, dawniej służący również pociągom.
Dłuższy czas mijaliśmy duże miasto Czerwonohrad (dawniej Krystynopol). Na szczęście jechaliśmy drugą stroną Bugu i tylko z daleka widzieliśmy zabudowania przemysłowe i blokowiska. W jednym miejscu, gdzie była kładka piesza przez Bug pojawiali się prawie tłumnie niedzielni spacerowicze w miasta.
Nowa cerkiew, na wysokości Czerwonohradu:
Trochę klucząc przebijaliśmy się różnymi dróżkami a później szosą na północ, w kierunku Sokala. Przed Sokalem pojawiły się znów pagórki, wjeżdżaliśmy na teren Grzędy Sokalskiej.
Sokal jest niedużym miastem. Jest kilka zabytków, trochę zabudowy przedwojennej. Po mieście spacerują mieszkańcy, może nawet jacyś turyści. Nie nastawialiśmy się na zwiedzanie.
Bug koło Sokala:
Robi się popołudnie i trzeba wracać. W sklepie, już po zachodniej stronie Bugu, zatrzymujemy się na ostatnie zakupy i pijemy kwas chlebowy (w Polsce czekają samochody). Jedziemy przez pagórkowate, odkryte tereny. Słońce powoli zachodzi.
Miło było znaleźć się przez te 2 dni w innym świecie. Jutro powrót do codzienności...
Kategoria Z sakwami
Bełz i Sokal I
d a n e w y j a z d u
52.20 km
19.20 km teren
04:10 h
Pr. śr.:12.53 km/h
Pr. max:30.31 km/h
Podjazdy: m
Rower:Marin
Dojazd: Samochód; Tarnów - Dołhobyczów
Trasa: Dołhobyczów - przejście graniczne PL-UA - Uhrynów - Nuśmice - Mianowice - Waręż - Leszczków - Cebłów - Bełz - Kuliczków
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temperatura 15-20°C
Nocleg: Pod namiotem w lesie, na E od wsi Kuliczków
Wyjazd na przygraniczne tereny Ukrainy przez przejście w Dołhobyczowie. Jechaliśmy w dość dużej grupie przez okolice miast Bełz i Sokal. Część tych terenów, na zachód od Bugu należała do Polski aż do 1951.02.15. Wtedy nastąpiła wymiana terenów pomiędzy Polską a ZSRR. W zamian za te tereny, na których były/są złoża węgla kamiennego, otrzymaliśmy Ustrzyki Dolne i okolice. Geograficznie trasa wycieczki prowadziła przez pofalowane tereny Grzędy Sokalskiej oraz płaską Kotlinę Pobuża.
Między cerkwią a cmentarzem w Mianowicach:
Ruiny kościoła w Warężu:
Brukowana droga do Leszczkowa:
Kampania buraczana - po wysuszonych polach jeżdżą w kurzu ciężarówki z naczepami:
Cerkiew w Cebłowie:
Cerkiew greckokatolicka pw. św. Paraskewy w Bełzu:
Panorama Bełza:
Kończy się dzień, trzeba szukać miejsca na nocleg:
Przyjemna wędrówka po nieco egzotycznych terenach w dobrym towarzystwie.
Kategoria Z sakwami
Zagorów i Juraszowa
d a n e w y j a z d u
48.00 km
1.90 km teren
02:23 h
Pr. śr.:20.14 km/h
Pr. max:61.65 km/h
Podjazdy:440 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Biczyce Dln. - Biczyce Grn. - Wysokie (ok. 640 m) - droga wzdłuż górnej Gostwiczanki - Zagorów - kota na E (ok. 590 m) - Stronie - Mokra Wieś - Juraszowa - dol. Łąkty - Podegrodzie - Gołkowice - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, tylko wysokie obłoki od N, temp. 17-12°C, bez wiatru, dobra widoczność
Po okresie jesiennej, chłodnej i ponurej pogody przyszło rozpogodzenie. Powietrze, które przyszło z północy jest chłodne ale czyste i przejrzyste. Słońce świeciło dzisiaj nadzwyczaj ostro, widoczność była wyjątkowo dobra, szczególnie w kierunku zgodnym z promieniami słońca. Widząc w ostatnich dniach zapowiedź szarej pory roku trudno było nie wybrać na cel wycieczki odkrytej, widokowej i słonecznej trasy prowadzącej grzbietami. Z takich warunków wynika jedno rozwiązanie - Wysokie.
Na trasę wyjechałem wcześnie. Tempo na podjeździe było takie jak mój nastrój - dobre. Na górze, na wyrównaniu i na zjeździe było trochę chłodno. Jechałem pierwszy raz od lata w długich spodniach i bluzie z długim rękawem. W odkrytych miejscach, a takich było większość na trasie, słońce przyjemnie dogrzewało.
Po zjeździe w dolinę Gostwiczanki uderzyłem na Zagorów, tym razem na grzbiet. Podjazd między domami był dość stromy, ale generalnie podjechałem sprawnie. Wyżej w polach oszczekały mnie dwa pieski a ich właścicielka zagadała do mnie, widać też w dobrym humorze. Zjazd z masywu Zagorowa miał prowadzić przez wschodni szczyt bez nazwy. Udało mi się dobrze wstrzelić w odpowiednie drogi polne i leśne. Szczyt jest zalesiony, dość łagodny i rozległy. Jest tutaj gęsta sieć przyjemnych, nierozjeżdżonych dróżek, bez błota, pokrytych przeważnie mchem i trawą. Zjazd nie był stromy, miejscami były kamieniste koleiny. Wyjechałem na znany mi trawers od wschodu wzgórza.
W Mokrej Wsi odbiłem na Juraszową. Jakoś mnie tam ostatnio ciągnie. W polach i sadach niewiele już zostało. Na polach ludzie zbierają kapustę. W sadach rosną gruszki. Większość pól jest zaoranych, rośnie miejscami ozimina.
Jesień w Juraszowej:
Dzisiaj wybrałem kolejny nieznany, o ile pamiętam, wariant zjazdu. Wyjechałem w Podegrodziu, powyżej centrum. Po drodze niskie słońce oświtlało kilka ładnych, malowniczych miejsc.
Powrót szosą na Stary Sącz. Od mostu jechałem za rowerzystą na góralu. Nie wyprzedzałem go, bo mocno ciągnął. Trzymałem się kilkanaście metrów za nim. W uczciwym tempie dojechaliśmy do Starego Sącza, gdzie odbił. Ten odcinek był wyścigiem z cieniem od zachodzącego słońca. Dopiero w okolicy ronda cień mnie dogonił a tarcza słońca całkowicie znikła. Tempo było mocne i nadal go utrzymywałem aż do domu. Dlaczego tak dobrze mi się jechało? Słońce, dobry nastrój, forma, niska temperatura? Najprościej to chyba potraktować jako dobry dzień do jazdy.
PS Z wielu miejsc na dzisiejszej trasie widziałem ostrą koronkę Tatr Wysokich.
Kategoria Po robocie
Kuminowiecka Góra
d a n e w y j a z d u
26.50 km
0.00 km teren
01:16 h
Pr. śr.:20.92 km/h
Pr. max:57.46 km/h
Podjazdy:240 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Wielopole - os. Klimkówka - Kuminowiecka Góra [odbicie przed szczytem] (ok. 540 m) - Librantowa - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Całkowite zachmurzenie, zamglenie, temp. 20-18°C, bez wiatru, zła widoczność
Krótka jazda na Pogórze. Dla odmiany wyjechałem na Klimkówkę przez Wielopole. Dobrej jakości dróżka przez ładne, zadbane osiedla. Na Klimkówce poczułem na twarzy kilka kropel deszczu. Pogoda się psuje...
Powrót znaną trasą w dół, w zapadającej szarówce, na światłach.
Kategoria Po robocie
Stoki Wysokiego
d a n e w y j a z d u
34.80 km
3.40 km teren
01:50 h
Pr. śr.:18.98 km/h
Pr. max:50.77 km/h
Podjazdy:420 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Biczyce Grn. - Wysokie, druga kapliczka (ok. 630 m) [stokówka na N zboczach grzbietu] - Krasne Potockie - Chomranice - Marcinkowice - Rdziostów (ok. 370 m) - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, chwilowo słonecznie, temp. 23-20°C, bez wiatru lub lekki wiatr SE, zła widoczność
Krótka jazda na Wysokie ze zjazdem nowymi drogami. Pogoda dobra do jazdy - ciepło, bez wiatru. Widoczność za to była kiepska.
Dość szybko wyjeżdżam na Wysokie, pod drugą kapliczkę. W tym miejscu według mapy miała odchodzić droga trawersująca północne stoki grzbietu. Nie znalazłem tej drogi, ale pojechałem wprost w dół inną, wyraźną drogą przez las. Wkrótce dojechałem do poprzecznej szutrowej stokówki. Tą drogą mogłem jechać dłuższy czas w miarę poziomo. Minąłem polankę z wiatą i skałkę. Za szlabanem droga wyszła na ładną, rozległą polanę. Później, po krótkim odcinku lasu wyjechałem na pola, do pierwszych gospodarstw.
Jesienna tarnina:
Urozmaicony zjazd osiedlowymi dróżkami doprowadził mnie do drogi w dolinie Smolnika.
Powrót spokojnym tempem, z chwilowymi przyspieszeniami. Podjazd na Rdziostów mocnym, równym tempem, bez problemów. Po drodze zaliczyłem jeszcze przejazd przez nowy most na Dunajcu. Za mostem włączyłem przednie światło, robiła się szarówka.
Kategoria Po robocie
Kunina i Skalnik
d a n e w y j a z d u
34.20 km
5.80 km teren
02:16 h
Pr. śr.:15.09 km/h
Pr. max:49.79 km/h
Podjazdy:540 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Kunina (ok. 550 m) - Homrzyska - Frycowa - Popardowa Wyżna - Skalnik (669 m) - Popardowa Niżna - ujście Kamionki do Kamienicy - [obwodnica] Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, pojedyncze obłoki, temp. 20-17°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność
Krótka, ale górzysta trasa po okolicach Nowego Sącza. Ładna, jesienna pogoda. W cieniu trochę chłodno, ale ostre słońce przyjemnie przygrzewa. Jadę w krótkich spodenkach i koszuli. Dzisiaj jest ostatni dzień kalendarzowego lata.
Na Kuninę podjechałem bez problemów. Na górze zrobiłem rozpoznanie grzbietowej drogi po obydwu stronach. Później zjazd i przejazd przez osiedla Homrzysk. Ładne, zadbane domy z ogródkami. Po drodze spacerują kobiety i dzieci.
Po przekroczeniu szosy w dolinie Kamienicy rozpocząłem podjazd na grzbiet pasma Czerszli i Tokarni. Tutaj już było ciężej. Najbardziej stromy jest odcinek ze serpentynami. Po drodze dużo ogrodzonych elektrycznymi pastuchami pastwisk z krowami.
Na grzbiecie, widok na E:
Margoń Niżna (737 m):
Wyjeżdżam na szczyt Skalnika (669 m). Podjazd jest stromy, robię go z małymi przerwami. Na sam szczyt podchodzę pieszo. Na zalesionym szczycie widocznych jest kilka starych dołów. Może to okopy, może miejsca po wydobyciu kamienia. Po kamienistym zjeździe wyjeżdżam na odkryty teren z osiedlami. Jadę na W, aby wstrzelić się w zalesioną końcówkę pasma schodzącą do samego połączenia potoku Kamionka i Kamienicy. Jadę różnymi drogami leśnymi i docieram aż do samego końca. Prowadzi tędy tylko wąska, prawie zanikająca ścieżka. Przechodzę nawet ponad jakimiś skałkami, pewnie po minikamieniołomie.
Na dnie doliny znajduję drogę, która wchodzi do rzeki. Przez jakiś czas nie mogę znaleźć przeprawy przez Kamionkę. W końcu przedzieram się przez chaszcze i trochę prowadząc rower, trochę jadąc po korycie przedostaję się na drugą stronę. Tam, po kolejnych chaszczach, znajduję drogę wzdłuż rzeki, która prowadzi do mostu na szosie.
Wracam obwodnicą wraz z zachodem słońca, trochę pobrudzony, podrapany i z mokrym butem. Zadowolony.
Kategoria Po robocie
Do miasta
d a n e w y j a z d u
3.50 km
0.00 km teren
00:12 h
Pr. śr.:17.50 km/h
Pr. max:27.30 km/h
Podjazdy: m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, temp. ok. 18°C, bez wiatru
Zakupy w mieście.
Kategoria Dojazdy
Dąbrowska i Kurowska
d a n e w y j a z d u
29.50 km
3.50 km teren
01:44 h
Pr. śr.:17.02 km/h
Pr. max:46.65 km/h
Podjazdy:280 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Zabełcze - Klimkówka - Dąbrowska Góra (583 m) - Wola Kurowska - Kurowska Góra (402 m) - Wielogłowy - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 30-27°C, średni wiatr S, słaba widoczność
Dzisiaj odwiedziłem dwie góry leżące nad doliną Dunajca, na N od Nowego Sącza. Nazwy obydwu pochodzą od okolicznych miejscowości - Dąbrowy i Kurowa. Na Dąbrowskiej Górze byłem już kilka razy, na Kurowskiej nigdy.
Wyjazd na Klimkówkę dla odmiany wykonałem przez Zabełcze. Podjazd jest dość łagodny, przez spokojne osiedla. Później dołączyłem do głównego szlaku i przez Klimkówkę pojechałem w kierunku Dąbrowskiej Góry. Zjazd do obniżenia grzbietu bardzo płynny i szybki, razem z silnym wiatrem. Podjazd na szczyt okazał się łatwiejszy niż się spodziewałem. Były trzy strome fragmenty, ale przy dzisiejszej formie nie sprawiły problemów. W rejonie szczytu naliczyłem trzy pola dojrzewających dyń. Przed szczytem zostałem oszczekany przez małego psa. Okazało się, że były tam jeszcze trzy inne, w tym młody, sympatyczny czarny piesek (typowy "Funio"). Gdy zatrzymałem się na szczycie przybiegł za mną i musiałem go trochę pogłaskać.
Triangul na szczycie Dąbrowskiej Góry (583 m) z zachowanym drewnianym słupkiem:
Przez suche leśne drogi zjechałem upatrzoną wcześniej drogą do Woli Kurowskiej i szosą podjechałem nad niższą sporo od Dąbrowskiej, Kurowską Górę. Od kapliczki odbiłem na drogę prowadzącą niewyraźnym grzbietem a później na polną drogę. Przez pośredni szczyt dojechałem do poprzecznej drogi i znów dalej grzbietem w kierunku właściwego szczytu z masztem. Maszt stoi na granicy pól i lasu, niewyraźna droga schodzi w dół. Podczas zjazdu udaje mi się znaleźć ślepą odnogę, która wyprowadza nad kamieniołom.
Kamieniołom w Kurowskiej Górze (402 m):
Droga jest dalej zamknięta, więc wracam i próbuję zjeżdżać na wyczucie. Niestety nie znalazłem dobrego zjazdu. Muszę schodzić bardzo stromym, zakrzaczonym stokiem. Wszystko jest wysuszone na wiór. Buty mi się ślizgają po suchej ziemi, gałęziach i liściach. W końcu jest trawersująca droga, którą jakoś docieram do zabudowań w Dąbrowie. Na tym odcinku między przerzutką tylną a łańcuchem klinuje się gruby kij. Jakoś go wyciągam, bez szkody dla przerzutki. Stara, solidna konstrukcja...
Główną szosą, pod słabnący już wiatr, jadę do miasta.
Wycieczka była krótka, ale urozmaicona i widokowa ze względu na sąsiedztwo doliny Dunajca. Były też nowe miejsca i trudniejsze odcinki.
Kategoria Po robocie
Malniki
d a n e w y j a z d u
29.20 km
4.60 km teren
01:37 h
Pr. śr.:18.06 km/h
Pr. max:62.81 km/h
Podjazdy:400 m
Rower:
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. [droga leśna w górę doliny] - granica lasu [zielony szlak] - polana na grzbiecie (ok. 700 m) - os. Zagórze Żeleźnikowskie - Popowice - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. ok. 24°C, średni wiatr S, słaba widoczność
Bliższa, ale penetrująca wycieczka na grzbiety pasma Jaworzyny Krynickiej. W planie był zjazd z grzbietu nad Żeleźnikową na W, do Popowic.
Podjazd poszedł sprawnie. W lesie droga sucha, dobra przyczepność. Na polanie odłączyłem się od zielonego szlaku pieszego. Początkowy odcinek znałem. Jedzie się w dół po kamienistej szerokiej drodze ze skalnymi progami. Koło domów i kapliczki jadę prosto. Zagroda jak za dawnych czasów - wóz drabiniasty, stadko kaczuszek, sterta gnoju. Po wjeździe do lasu zaczyna się stromy kamienisty zjazd. Jest dużo luźnych otoczaków, trudno się po tym jedzie.
Mijam na przemian polany i leśne odcinki. Tereny takie, jakie najbardziej lubię.
Domy nad doliną Popradu:
Barcice w dolinie Popradu:
Na stromym odcinku pojawia się beton i asfalt. Droga prowadzi skrajem lasu i widzę ją na odcinku jakichś 300 metrów z lekkim wypłaszczeniem. Pora puścić hamulce. W kilka sekund jestem na "wypłaszczeniu", ale rower nie zwalnia. Trochę hamuję, ale widzę kawałek nierównych płyt a za nimi asfalt jest zniszczony i pokruszony. Nie chcę mocno hamować, żeby nie stracić przyczepności. Na dodatek za łukiem droga znów robi się bardziej stroma. Jakoś odzyskuję bezpieczną prędkość i pełne panowanie nad rowerem. Mijam szykujący się do ostrego podjazdu samochód. Dobrze, że nie spotkaliśmy się na tym "widocznym odcinku z wypłaszczeniem". Na liczniku miałem w porywach 62 km/h.
Odbijam w boczną trawersującą drogę polną. Zwiedzam okoliczne polany i wracam do asfaltowej dróżki. Przecinam ją i jadę wprost w dół, do doliny. Zatrzymuję się koło człowieka pasącego krowy.
- Nie boi się pan?
- Czego?
- Zjeżdżać od góry.
- Aaa...
Widać coś wie o okolicznych dróżkach. Rozmawiamy chwilę o drodze na Malniki (tak nazywa się osiedle na górze). Na koniec pytam, czy zjadę tą droga pod kościół. Potwierdza i się rozstajemy.
Droga jest stroma, kamienista, sucha i rzadko używana. Przejeżdżam dwa razy przez fioletowe dywany śliwek i docieram do pierwszych domów. Strome i kręte serpentyny prowadzą mnie do głównej drogi w dolinie, też nie płaskiej. Wzdłuż tej drogi trwają wielkie prace wzmacniające zbocze nad potokiem. Mimo wieczornej pory nadal pracują. Wiercą otwory, montują zbrojenia i zalewają betonem.
Ciągle w szoku zjazdowym wypadam na szosę i mocnym tempem, z wiatrem jadę do Nowego Sącza.
Fajna, intensywna wycieczka. Może kiedyś wybiorę się na podjazd do Malników...
Kategoria Po robocie
Krużlowa
d a n e w y j a z d u
46.50 km
0.00 km teren
02:06 h
Pr. śr.:22.14 km/h
Pr. max:54.80 km/h
Podjazdy:460 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dol. Naściszówki [droga osiedlowa na NE] - Librantowa (ok. 460 m) - Łęka - Trzycierz - Korzenna - Poddziale (ok. 440 m) - Krużlowa - Stara Wieś - Ptaszkowa (ok. 540 m) - Królowa Polska - Kamionka Mała - [obwodnica] Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, temp. 27-24°C, średni wiatr SE, średnia widoczność
Kolejny ciepły i suchy dzień z południowym wiatrem (chyba halnym). Pojechałem na Pogórze. Wyjazd z Sącza doliną Naściszówki ułatwił mi wiatr w plecy. Mimo lekkiego podjazdu jechało się szybko i płynnie. Znalazłem dzisiaj przyjemny skrót do Librantowej. Osiedlowa dróżka omija ruchliwy odcinek podjazdowy na głównej drodze. Nachylenie bardzo wygodne do jazdy a okolice ładne.
Na większości trasy wiatr mi pomagał. Tylko na krótkich odcinkach na grzbietach ewidentnie mnie hamował. Już kiedyś to pisałem, że wiatr halny jakoś dziwnie wieje. Halny działa też chyba na psy, bo dzisiaj widziełem kilka lekko zagubionych, błąkających się po szosie.
Powrót doliną Królówki nadal z wiatrem - szybko. Udana przejażdżka. Miło jechać w ciepłym wietrze, szczególnie w obliczu nadchodzącej jesieni.
Kategoria Po robocie