Po robocie
Dystans całkowity: | 26344.79 km (w terenie 1482.70 km; 5.63%) |
Czas w ruchu: | 1252:51 |
Średnia prędkość: | 20.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.90 km/h |
Suma podjazdów: | 199250 m |
Liczba aktywności: | 627 |
Średnio na aktywność: | 42.02 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Pętla przez Grybów
d a n e w y j a z d u
60.30 km
0.00 km teren
02:47 h
Pr. śr.:21.66 km/h
Pr. max:65.27 km/h
Podjazdy:520 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Ptaszkowa (ok. 520 m) - dol. Pławianki - Grybów [droga lewym brzegiem Białej] - Biała Niżna - Stróże [podjazd na grzbiet] - Wilczyska, most - Chodorowa - Krużlowa - Karczyska [podjazd grzbietem] - Mogilno (ok. 530 m) - Koniuszowa - dol. Lubinki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, upał, temp. 30-24°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność
Po cięższej wczorajszej trasie wybrałem się w niższe tereny. Chciałem przejechać bocznymi dróżkami wzdłuż Białej z Grybowa w dół rzeki. Upał dzisiaj jeszcze większy niż wczoraj.
Wyjeżdżając z Sącza widziałem na NW rozmytą chmurę. Towarzyszyła mi na horyzoncie przez całą wycieczkę. Pierwszy odcinek jechałem lekko w górę pod gorący wiatr. Z Ptaszkowej zaczął się piękny zjazd po nowym asfalcie. Kilka kilometrów jazdy bez hamowania i prawie bez pedałowania. Tylko podziwiać letnie widoki i omijać pieszych i rowerzystów.
W Grybowie remonty. Budują nowy most na Białej. Zjechałem nad rzekę w wąską drogę prowadzącą nad samą rzeką. Brzeg i droga są miejscami nadal zniszczone po powodziach. Droga na przemian asfaltowa i betonowa prowadzi przez spokojne osiedla, pola i zagajniki. Czasem trzeba wyjechać trochę wyżej, by znów zjechać na poziom dna doliny. W niektórych miejscach trwa budowa betonowych zapór przeciwpowodziowych. Wysokie na kilka metrów zbrojenia szaluje się stalowymi panelami i zalewa betonem.
Zatrzymałem się nad rzeką w miejscu, gdzie po drugiej stronie woda odsłoniła skały. Woda jest mętna, musiało niedawno padać albo budowy w górze powodują zmętnienie. Na brzegach widać gałęzie i śmieci osadzone przy wyższym stanie wody. W tej chwili jakieś 2,5 m wyżej niż kamienista plaża, na której stałem. Wszędzie niestety dużo śmieci. Wśród kamieni widać fragmenty betonowe i otoczone cegły. Od tego miejsca znalazłem się w cieniu chmury na NE i było trochę chłodniej.
Poniżej Stróżów wyjechałem na grzbiet, tak jak prowadzi szlak rowerowy. Ładne pola i osiedla. Później płynny, przyjemny zjazd znów do doliny.
W drodze powrotnej zatrzymałem się w Krużlowej. Stoi tutaj zabytkowy drewniany, gotycki kościół z XVI w. W kościele tym pierwotnie znajdowała się, starsza od istniejącego obecnie kościoła, rzeźba Madonny z Krużlowej. Może niektórzy (starsi) pamiętają ją z czterotomowej encyklopedii PWN. Oryginał znajduje się od ponad 110 lat w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Z Krużlowej, położonej w głębokiej kotlinie, rozpocząłem podjazd na Mogilno. Pojechałem boczną dróżką ze stromym podjazdem. Widok z podjazdu w kierunku centrum Krużlowej. Złocą się zboża i trawy na nieużytkach.
Z Mogilna już cały czas w dół, znaną trasą. Na zjeździe do Koniuszowej, mimo że wiatr sprzyjał, nie pobiłem rekordu prędkości. W dolinie Lubinki na wąskim asfalcie duży ruch - samochody z ambitnymi kierowcami, rowery i skutery. Dawniej było tu spokojnie i pusto. Ale nie było asfaltu. Na ścieżkach rowerowych w Sączu też dużo rowerzystów i pieszych.
Chmura na NE okazała się niegroźna i rozeszła się po niebie. Nie padało ani w Sączu ani na trasie. Podczas jazdy wypiłem 2 l wody.
Kategoria Po robocie
Eliaszówka przez Sanktuarium
d a n e w y j a z d u
76.70 km
6.60 km teren
04:02 h
Pr. śr.:19.02 km/h
Pr. max:50.77 km/h
Podjazdy:720 m
Rower:
Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Rytro - Młodów - Piwniczna - Mnišek n/Popradem - Hraničné - dol. Eliaszówki (Eliášovka) - pol. Žvir - Eliaszówka (1023 m) - os. Obidza - dol. Czercza - Piwniczna - Młodów - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, gorąco, temp. 28-24°C, średni wiatr S, średnia widoczność
Dłuższa wycieczka z wjazdem na Eliaszówkę od strony słowackiej. Po drodze odwiedziłem miejsce pielgrzymkowe na polanie Žvir.
Do Piwnicznej, doliną Popradu, jechałem pod dość silny wiatr z S, który przyniósł dzisiaj upały. Na rynku w Piwnicznej zatrzymałem się na odpoczynek i loda. Po przekroczeniu granicy droga prowadzi w górę potoku Hranicna. Jest bardziej stromo, ale wiatr w wąskiej, zalesionej dolinie mniej przeszkadza. We wsi Hraničné skręcam z głównej szosy w boczną dolinę. Droga prowadzi przez gęstą zabudowę wsi wzdłuż potoku. Powyżej zabudowań droga prowadzi przez pola a następnie las. W miejscu rozwidlenia potoków odbijam na grzbiet. Droga jest dość stroma, "odświeżona" spychaczem i po opadach nieprzejezdna. Pcham rower mozolnie w górę po gliniastym i lepkim błocie. Na grzbiecie jest polana z płotem i jakimiś domkami, pewnie daczami. Na następnej polanie też stoją dacze, prawdopodobnie przerobione z dawnych szałasów:
Po mokrym, ale kamienistym trawersie dość nieoczekiwanie wyjeżdżam na nowiutki asfalt. Już wiem, że jestem na dobrej drodze. Po kilkuset metrach widzę zabudowania na polanie Žvir. Nowa, ciekawa cerkiew, otwarta z boku:
Stara kaplica, powstała przez rozbudowę szałasu:
Budynki są częścią greckokatolickiego Sanktuarium Matki Boskiej Litmanowskiej. 5.09.1990 r. w szałasie Matka Boska objawiła się dwóm dziewczynkom. Przez 5 lat, co miesiąc objawienia się powtarzały. Stopniowo kult tego miejsca rósł i dzisiaj na polanie jest cały zespół budynków religijnych i pomocniczych, droga dojazdowa, parkingi.
Kilka lat temu byłem w tym miejscu. Niedawno oglądnąłem film dokumentalny na temat jednej z nawiedzonych dziewczyn i przypomniałem sobie o tym nieodległym od Sącza miejscu. Film ma tytuł "Nawiedzenie" (oryginalny "Ivetka a hora"). Jest dostępny legalnie np. w serwisie iplex. Polecam go, wcale niekoniecznie dla osób bardzo religijnych...
Szerszy widok na sanktuarium:
Posiedziałem trochę na polanie. Zjadłem, wypiłem, pomodliłem się i zrobiło się późno. Słońce zaczęło jakby zachodzić. Nabrałem wody ze źródła w górze polany i rozpocząłem podejście w kierunku grzbietu i polskiej granicy. Na początku zgubiłem oznaczoną ścieżkę i trochę przedzierałem się przez las. Odnalazłem drogę i częściowo jadąc, częściowo pchając dotarłem na szczyt Eliaszówki. Hale na podejściu są mocno zarośnięte, ścieżki słabo zaznaczone. Sam szczyt też nie wygląda na uczęszczany. Postanowiłem zjeżdżać na przełęcz Obidzę. Początkowy odcinek zejścia prawie bez ścieżki, jak w Beskidzie Niskim. Niżej była już dobra droga, którą dość szybko i przyjemnie się zjeżdżało. Nagle wyjechałem pod jakimś domem. Przywitali mnie "Dzień dobry" dziewczyna z chłopakiem. Odpowiedziałem, z grzeczności zapytałem "Czy zjadę tędy do Piwnicznej?" i pomknąłem w dół kamienistą drogą. Wkrótce dojechałem do betonowej drogi na Obidzę. Zatrzymałem się, napiłem wody, założyłem i włączyłem światła i ruszyłem ostro w dół. Inaczej się raczej nie da. Kto jechał to wie. Jazda jest świetna aż do samej Piwnicznej. W górnym odcinku kręto i chwilami niebezpiecznie.
Główną szosą, w zapadających ciemnościach jechałem w dół do Sącza. Wiał nadal ciepły wiatr, pchając mnie przez cała drogę. Prędkość nie spadała poniżej 30 km/h. W wieczornej ciszy słychać było moje buczące a na gładszym asfalcie gwiżdżące opony. Przyjemna jazda. W domu byłem po 22:00.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Krzyżówkę
d a n e w y j a z d u
67.90 km
0.00 km teren
02:51 h
Pr. śr.:23.82 km/h
Pr. max:47.07 km/h
Podjazdy:640 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Łabowa - Krzyżówka - przeł. Huta (ok. 740m) - Berest - Polany - Florynka - Binczarowa - przeł. n/Boguszą (ok. 580m) - Bogusza - Królowa Górna - Królowa Polska - Kamionka Mała - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 20-16°C, lekki wiar E, później bez wiatru, dobra widoczność
Dłuższa, standardowa szosowa pętla. Dzisiaj przejechałem ją w przeciwnym niż zwykle kierunku. Mimo słońca było dość chłodno, szczególnie, gdy słońce zasłaniały chmury. Na zjeździe z przełęczy Huta ubrałem nawet bluzę z długim rękawem.
W Binczarowej zrobiłem zdjęcie cerkwi z 1760 r. p. w. św. Dymitra, obecnie kościół św. Stanisława. Słonce się już schowało za góry, więc oświetlenie niezbyt dobre. Może kiedyś powtórzę to ujęcie.
Na przełęczy znów pokazało się słońce i jadąc naprzeciw niego o zachodzie dotarłem do Sącza.
Kategoria Po robocie
Przełęcz Cichoń-Ostra
d a n e w y j a z d u
65.50 km
0.40 km teren
02:56 h
Pr. śr.:22.33 km/h
Pr. max:62.22 km/h
Podjazdy:500 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Wysokie (ok. 640 m) - Kanina - os. Raszówki - Jabłoniec (624 m) - Zarębówka - os. Brzeg - os. Wiśnicz - przeł. Cichoń-Ostra (ok. 800 m) - Młyńczyska - Jastrzębie - Olszana - Olszanka - Podegrodzie - Świniarsko - dz. Strugi - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, nieliczne obłoki, temp. 27-24°C, lekki wiatr NW, średnia widoczność
Dłuższa asfaltowa trasa po Beskidzie Wyspowym. Wyjazd na przełęcz między Cichoniem a Ostrą. Pogoda wreszcie się poprawiła po prawie 2 tygodniach marudzenia.
Zebrałem się w sobie i mimo złego samopoczucia wyruszyłem na wycieczkę. Trasa była znana, jechałem tak na rozruch. Pierwszy odcinek na Wysokie pod wiatr, w ruchu samochodowym. Wyjeżdżałem na górę dość ciężko i powoli. Skręcając na Jabłoniec pozbyłem się drażniących samochodów i przez widokowe osiedla powoli przebijałem się działem wodnym na stoki grzbietu Ostrej. W lesie na trawersie Ostrej mogłem na chwilę odetchnąć jadąc w chłodzie i szumie spływających co 20 metrów strumyków i strug. Dojechałem do głównej drogi z Limanowej na przełęcz. Moja dróżka dołącza na 180-cio stopniowym zakręcie szosy. Zatrzymałem się.
W zeszłym roku jechałem tędy i po remoncie oprócz dobrego, nowego asfaltu zauważyłem solidne podwójne barierki. Wtedy pomyślałem, że wygląda to jak ulice Monako, gdzie są rozgrywane zawody F1. Dzisiaj dokładniej się temu przyjrzałem:
Oprócz barierek z bardzo gęstymi słupkami (co 2 m) na zewnętrznej łuku w nawierzchni przygotowane są otwory do zamontowania pełnej bariery. Na co dzień jest tam skrzyżowanie i przystanek, więc normalnie barierek nie ma. Na wewnętrznej są kolorowe betonowe bloki z tarką.
Coś na rzeczy jest. Nic tylko puszczać wypasione samochody.
W Internecie rzeczywiście znalazłem informację o wyścigu na trasie Stara Wieś - przełęcz Ostra. Trzeci taki wyścig pod górę odbył się w czerwcu. Trasa ma 6200 m, 35 zakrętów i około 300 metrów przewyższenia. W rekordowym przejeździe kierowca miał średnią prędkość ponad 148 km/h.
Wyjechałem na przełęcz, trzymając się swojej średniej - ok. 13 km/h. Trochę zjechałem i zatrzymałem się pod wiatą w widokowym miejscu.
Modyń (1024 m) w dwóch ujęciach:
Po bardzo potrzebnym odpoczynku zjechałem doliną Jastrzębika do doliny Dunajca. W górnej części zjazdu trochę wybojów i roboty drogowe na prawym poboczu, czasem na połowie szosy. Niżej bardzo dobry asfalt przez sady, osiedla i nieliczne pola.
Cały czas atakowały mnie uderzające w ręce i twarz owady. Niektóre dość mocno. W końcu trafił się trzmiel, który wpadł mi pod koszulkę. Zachowałem spokój, on też. Zatrzymałem się i wypuściłem go. Gdyby to była osa albo pszczoła pewnie skończyłoby się gorzej dla obydwu stron.
Powrót lewą stroną Dunajca przez Podegrodzie, bez przygód.
Kategoria Po robocie
Piwniczna
d a n e w y j a z d u
50.40 km
2.20 km teren
02:10 h
Pr. śr.:23.26 km/h
Pr. max:45.03 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Rytro - Młodów - Piwniczna (most na drodze 971) [przejazd na prawy brzeg Popradu] - Głębokie - Rytro - Barcice [most na Popradzie] - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, trochę ciemnych chmur, słonecznie, temp. 24-19°C, lekki wiatr NW, później bezwietrznie, dobra widoczność
Po dłuższej przerwie w jeździe na rowerze w końcu się wybrałem. Wykorzystałem dziurę pogodową, jutro ma znowu lać.
Po pracy odebrałem z serwisu koło po kolejnej poprawce. Teraz jest dobre. Założyłem oponę, dętkę, napompowałem, ustawiłem hamulec i mogłem jechać. Od uszkodzenia koła do momentu pełnej sprawności roweru minął ponad miesiąc. Pech...
Postanowiłem pojechać spokojnie i spacerowo płaską trasą w dolinę Popradu, do Piwnicznej. Tak się złożyło, że w Piwnicznej byłem bardzo szybko, w niecałą godzinę. Z ciekawości sprawdziłem na liczniku średnią. Dokładnie 27 km/h. Wytłumaczyłem sobie to mocno napompowanym tylnym kołem, dłuższą przerwą w jeździe i wiatrem w plecy, którego specjalnie nie czułem.
Zatrzymałem się koło "Źródła źródeł" i nabrałem Piwniczanki. Po pierwszym kontrolnym łyku żałowałem, że oprócz bidonu wziąłem tylko jedną butelkę na wodę. Źródło można zobaczyć w relacji z tej wycieczki.
Napiłem się i rozłożyłem na ławce koło kameralnej pijalni. Zająłem się poprawą bloku w bucie, który się poluzował. Odkręciłem, ustawiłem, naoliwiłem śrubki i zakręciłem z powrotem.
Na skwerze akurat działała fontanna. Ładnie się prezentuje w taki słoneczny dzień. Co jakiś czas zmienia się intensywność wypływu wody. Widok z mojej ławki:
Widok od strony ulicy, na tle pijalni:
Na trawniku znalazłem kamień z tablicą fundatora fontanny... Fundatorem fontanny "Piwniczanka" jest "Piwniczanka". Wszędzie Piwniczanka:
Powrót do Sącza był częściowo prawą stroną Popradu. Na kilku odcinkach nadal są zniszczenia po powodziach. Za doliną Kokuszki nie ma asfaltu, tylko żwirowa droga. W Głębokiem woda zabrała brzeg aż do domków wypoczynkowych. Ten odcinek musiałem pchać rower po kamiennym zboczu opadającym wprost do rzeki. Za domkami dawniej prowadziła ścieżka po betonowych płytach. Teraz część z tych płyt jest powywracana i trzeba iść po kamieniach opiętych drucianą siatką zabezpieczającą. Najbardziej emocjonujący odcinek między Rytrem a Życzanowem nie został zniszczony ale po deszczach było bardzo mokro. Mocno terenowa mieszanka błota, kałuż, spływających ze zbocza strug, kamieni, korzeni a nawet piachu przyniesionego przez rzekę. Plus odcinki trawersujące strome zbocze kilka, kilkanaście metrów nad rzeką.
W Barcicach znów wyskoczyłem na szybszą drogę i dobrym tempem dojechałem do domu. Bardzo dobrze się dzisiaj jechało...
Kategoria Po robocie
Majdan
d a n e w y j a z d u
61.20 km
5.10 km teren
03:02 h
Pr. śr.:20.18 km/h
Pr. max:54.29 km/h
Podjazdy:670 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Barska - dol. Naściszówki - Librantowa (ok. 460 m) - Łęka - Siedlce - placówka WP (ok. 510 m) - Miłkowa - Przydonica - Podole - Majdan (512 m) - Radajowice - Gierowa - Witowice Dln. - Witowice Grn. - Bilsko - przeł. św. Justa (ok. 370 m) - Tęgoborze - Wielogłowy - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, częściowe zachmurzenie, temp. 25-21°C, bezwietrznie, średnia widoczność
Wycieczka na Pogórze Rożnowskie, wokół Jeziora Rożnowskiego. Trasa bardzo pagórkowata, oprócz powrotu z Tęgoborzy, prawie cały czas w górę lub w dół.
Pierwszy odcinek trasy to przejazd przez wzgórza do Podola. Znane tereny, ciągłe podjazdy i zjazdy a na koniec długi i stromy początkowo zjazd spod Kobylnicy.
Z Podola lokalną dróżką i leśną drogą wyjechałem na górę Majdan. Z podjazdu pierwszy raz na wycieczce zobaczyłem jezioro. Później trzymając się grzbietu przez lasy i malownicze osiedla zjechałem znów do doliny Dunajca, już poniżej zapory. Przejechałem przez nowo budowany most na Dunajcu i z miejsc, gdzie droga podchodzi wyżej na zbocze zrobiłem zdjęcia. Dunajec jest szeroki, bo woda jest w tym miejscu spiętrzona przez kolejną zaporę w Czchowie.
Do Justu kolejne 2 podjazdy i szybki zjazd główną drogą z widokami na Jezioro Rożnowskie. Powrót czerwoną drogą po płaskim, dość monotonny.
Kategoria Po robocie
Pod Chełm
d a n e w y j a z d u
65.90 km
7.10 km teren
03:13 h
Pr. śr.:20.49 km/h
Pr. max:62.22 km/h
Podjazdy:630 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Królowa Grn. - Bogusza - przeł. n/Boguszą (ok. 580 m) [stokówka] - przeł. pod Działem [żółty szlak] - os. Wołoszczyny - Florynka - Wawrzka - trawers Chełmu - os. Podchełmie N - Grybów [szosa 28] - Cieniawa (ok. 530 m) [szosa 28] - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, temp. 25-18°C, bezwietrznie, dobra widoczność
Dłuższa trasa z nowymi odcinkami. Pogoda idealna, słonecznie i niezbyt gorąco.
Wyjechałem dość późno, ale liczyłem na długi dzień. Z przełęczy nad Boguszą wjechałem w las, na stokówkę prowadzącą do doliny Szklarki. Leśnicy zrobili tam asfalt na pierwszym zjeździe. Na przełęczy między Uboczem a Działem, odbiłem na zółty szlak do Florynki. Szlak trawersuje zbocza Działu i wychodzi na pola. W dole widać dolinę Szklarki i Kiczerę Wielką (694 m):
Z Florynki wyjechałem szosą na Wawrzkę. Na górze chciałem znaleźć cmentarz z I wojny nr 128. Niestety nie było za bardzo jak do niego dojść, wszędzie bujne uprawy i brak drogi czy ścieżki. Trzeba będzie kiedyś przyjść albo przyjechać o innej porze roku.
Sianokosy pod Chełmem:
Drugą częścią planu w tym rejonie było objechanie Chełmu trawersem od NE. To akurat zrealizowałem. Co prawda trochę mnie zrzuciło z zaznaczonej na mapie drogi leśnej, ale w końcu wyjechałem na grzbiet odchodzący ze szczytu na NW. Z tego miejsca ładne i rozległe widoki. Mam miłe wspomnienia z pieszych wędrówek przez Chełm. Po latach, mimo postępu, dróg asfaltowych, nowych domów itd. tak wiele się tutaj nie zmieniło. Została atmosfera, widoki, nastrój. Może to tylko takie moje odczucia, ale mi się podobało.
Wąską dróżką asfaltową, przez pola i osiedla zjeżdżałem do Grybowa. Po drodze minąłem wielką ciężarówkę z betonem, jadącą do góry.
Robiło się już ciemno. Z Grybowa pojechałem najprostszą drogą, czyli czerwoną szosą 28. O tej porze nie było ruchu i całkiem przyjemnie się jechało. Po drodze zobaczyłem, że koło browaru jest otwarty sklep firmowy. Nie miałem dzisiaj czasu na zakupy i degustację, ale muszę tam niedługo zaglądnąć.
W drodze do Sącza towarzyszył mi księżyc, który wzeszedł prawie równo z zachodem słońca. Jak wiadomo jutro ma być zaćmienie księżyca, więc musi się wcześniej odpowiednio ustawić. A podczas zaćmienia obydwie strony księżyca będą ciemne...
Dawno nie było szlaczka. Zachód słońca pod Chełmem:
Kategoria Po robocie
Przełęcz Przysłop
d a n e w y j a z d u
59.80 km
5.60 km teren
03:07 h
Pr. śr.:19.19 km/h
Pr. max:49.79 km/h
Podjazdy:800 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Stary Sącz - Gołkowice - Skrudzina - dol. Jaworzynki - przeł. między Skałką a Jasiennikiem (ok. 1100 m) - przeł. przed Rokitą - przeł. Przysłop (832 m) - dol. Obidzkiego Potoku - Obidza - Jazowsko - Kadcza - Podegrodzie - Stadła - Świniarsko - Chełmiec - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie całkowite, ciemne chmury, temp. 27-22°C, w górach poniżej 20°C, lekki wiatr S, w górach średni, słaba widoczność
Wyjazd na górne partie pasma Radziejowej ze zjazdem z przełęczy Przysłop do Obidzy. Dwa razy na poprzednich wycieczkach w te okolice nie udało mi się dojechać na tę przełęcz. Dzisiaj tam dotarłem.
W dzień przeszły lekkie opady. Po południu było dużo ciemnych chmur, ale nie padało. Gorąco i parno.
Po dojechaniu ruchliwymi drogami do Gołkowic zacząłem łagodny początkowo podjazd. Za Skrudziną już stromo w górę przez lasy. Jechało się dość ciężko. Na podjeździe spotkałem dwóch starszych piechurów i zjeżdżającego rowerzystę. Pod kamieniem św. Kingi zrobiłem odpoczynek, napiłem się i oglądnąłem kaplicę z figurą św. Kingi. Tutaj było już dość chłodno. Na podjeździe i na postoju towarzyszyły mi stada much.
Dalsza trasa prowadziła po zboczach głównego grzbietu, leśną drogą. Droga miejscami stroma i kamienista sprowadziła mnie na przełęcz przed szczytem Rokita. Stąd mały przeskok na sąsiednią przełęcz Przysłop.
Chwila słońca pomiędzy przełęczami:
Na tym odcinku grzbietu jest trochę polan. Widok z jednej z nich na S. Widać między innymi Małe Pieniny z charakterystycznym kłem Rabsztyna (847 m):
Na przełęczy jest osiedle i skrzyżowanie drogi wiodącej grzbietem z drogą przekraczającą przełęcz z dolin. Ciekawe jak długo jeszcze bez asfaltu:
Obok skrzyżowania pomnik 5 partyzantów, którzy zginęli w obławie 1944.01.21. Jak widać pamięć o nich trwa. O innych wydarzeniach na Przysłopie w czasie II wojny można przeczytać np. na tej stronie.
Z przełęczy zjechałem stromą i krętą drogą do Obidzy. Po kilkuset metrach zaczął się asfalt i płynnie jechałem przez pola i osiedla Obidzy. Ładnie.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Małą Żeleźnikową
d a n e w y j a z d u
24.60 km
1.20 km teren
01:10 h
Pr. śr.:21.09 km/h
Pr. max:54.29 km/h
Podjazdy:220 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. (ok. 520m)- Majdan (485m) - ul. Majdan - ul. Ruczaj - dz. Dąbrówka Polska - os. Nowa Kolonia - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, słońce zakryte, temp. 24-22°C, lekki wiatr S, średnia widoczność
Wieczorna przejażdżka w spacerowym tempie. Temperatura przyjemna, chłodniej niż w ciągu dnia.
Po przerwie związanej z naprawą koła wreszcie na Marinie. Ale nie jest dobrze. W piaście zginęła mi uszczelka i podkładka dystansowa a koło jest zaplecione niesymetrycznie. Musiałem załatwić podkładkę, ustawić hamulec do krzywego koła itd. Prowizorka. Zastanawiam się nad nowym kołem, zobaczymy.
Jazda po wzgórzach i widoki na senne, przymglone Beskidy podziałały na mnie kojąco i trochę zmniejszyły frustrację, związaną z niewydarzonym remontem koła.
Kategoria Po robocie
Przez pasmo Jaworza
d a n e w y j a z d u
65.30 km
3.60 km teren
03:13 h
Pr. śr.:20.30 km/h
Pr. max:62.22 km/h
Podjazdy:490 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Chełmiec - Rdziostów (ok. 370 m) - Marcinkowice - Chomranice - Męcina - Pisarzowa (ok. 500 m) - Mordarka - Sarczyn - os. Molówka - przeł. Pod Sałaszem (670 m) [czarny szlak pieszy] - Laskowa - Ujanowice - Wronowice - Łyczanka (ok. 350 m) - Świdnik - Tęgoborze - Wielopole - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, temp. 25-20°C, lekki wiatr SE, dobra widoczność
Pojechałem dzisiaj zmodyfikowaną trasą wokół pasma Jaworza i Sałasza. Modyfikacja polegała na przejechaniu w poprzek pasma przez przełęcz pod Sałaszem. Zjazd na drugą stronę czarnym szlakiem pieszym, którym nigdy nie szedłem ani nie jechałem.
Pogoda była dzisiaj idealnie rowerowa. Ciepło, bezchmurnie, przejrzyste powietrze i ostre słońce, bez szans na burze. Do Mordarki jechałem szybko i płynnie, mimo, że pod górę. Chyba pomagał mi wiatr. W Mordarce skręciłem w boczną drogę w stronę głównego grzbietu. Wąska droga z dobrym asfaltem wije się przez osiedla. Generalnie jest do góry. Zdarzają się krótkie płaskie odcinki oraz strome ścianki, na których można zaciągnąć dług tlenowy. Mijam Molówkę na przełęczy pod Łysą Górą i krótkim, stromym podjazdem wyjeżdżam na właściwą przełęcz w głównym grzbiecie.
Po drugiej stronie jest droga szutrowa przez las. Dość szybko dojeżdżam do czarnego szlaku, przejeżdżam koło opuszczonego gospodarstwa i kapliczki (chyba też opuszczonej) i zatrzymuję się koło cmentarza z I wojny nr 359 Jaworzna. Jest zadbany, nawet trawa już została wykoszona.
Koło ogrodzenia można zobaczyć betonowe słupki, chyba granica działki cmentarza:
Cmentarz leży w widokowym miejscu na skraju lasu.
Z polany koło cmentarza widać pasma w Beskidzie Wyspowym, na Pogórzu Rożnowskim i Wiśnickim. Zdawało mi się, że widziałem na horyzoncie blokowiska Tarnowa.
Zaczął się zjazd/zejście. Raczej zjazd, bo prowadziłem tylko krótki odcinek. Na zaciśniętych hamulcach zsuwałem się powoli leśną ścieżką. Później była lepsza ścieżka, ale nadal stromo. Na przemian łąki i zagajniki. Dokoła głębokie dolinki i bogato rzeźbione grzbiety, oświetlone chylącym się słońcem.
Chwilami nie wiedziałem, w którą stronę patrzeć. A podczas jazdy najlepiej patrzeć pod koło i przed siebie. Dojechałem do osiedli i krętą asfaltową dróżką zjechałem do Laskowej.
Droga powrotna doliną Łososiny szła dość sprawnie. Po dawnym zniszczonym asfalcie nie pozostał ślad. Wszędzie nowy i gładki. Tutaj przekonałem się, że jednak jest dzisiaj wiatr. Na szczęście nie przeszkadzał zbytnio.
Dojeżdżając do skrzyżowania w Tęgoborzy poczułem charakterystyczne pulsowanie w tylnym kole. Później okazało się, że pękła obręcz, wytarta od hamulca. Musiałem ją wykończyć na zjeździe do Laskowej. Zaś robota.
Ale wycieczka bardzo udana.
Kategoria Po robocie