Pętla przez Małą Żeleźnikową
d a n e w y j a z d u
33.50 km
0.00 km teren
01:31 h
Pr. śr.:22.09 km/h
Pr. max:56.62 km/h
Podjazdy:220 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. (ok. 520 m) - Majdan (485 m) - Łazy Biegonickie - Biegonice - most na Popradzie [droga rowerowa VeloDunajec] - Nowy Sącz
Pogoda: Zachmurzenie całkowite; temp. 23-22°C; bez wiatru; średnia widoczność
Pogoda dość ponura, bo bez słońca i z szarymi chmurami. Niektóre wyższe grzbiety Beskidów zahaczały o chmury. O opadach raczej nie ma mowy, trwa susza. Za to temperatura przyjemna. Odpocząłem przed zapowiadanymi w najbliższych dniach upałami. Po wczorajszej dłuższej trasie jechałem spokojnie, ale tempo było dość dobre. Na szczycie i tak byłem spocony i odczuwałem nawet przez chwilę lekki chłód. Trzeba zapamiętać to uczucie.
Powrót przez trasę rowerową wałami. Ruch średni.
Kategoria Po robocie
Ujście Wisłoki
d a n e w y j a z d u
147.00 km
2.60 km teren
06:28 h
Pr. śr.:22.73 km/h
Pr. max:41.00 km/h
Podjazdy:190 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - os. Olszyna - Pogórska Wola - Żdżary - Czarna - Golemki - Borowa - Zasów - Dąbrówka Wisłocka - Ruda - Rydzów - Podleszany - Mielec - Złotniki - Chrząstów - Kliszów - Ostrówek - ujście Wisłoki - Ostrówek - Borowa - Czermin - Trzciana - Dąbrówka Osuchowska - Wadowice Grn. - Partynia - Radomyśl Wlk. - Nowa Jastrząbka - Nowe Żukowice - Jodłówka - Wola Rzędzińska - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, obłoki, później większe zachmurzenie; temp. 20-25°C; lekki wiatr N; średnia widoczność
Miałem wolną niedzielę i postanowiłem pojechać na jakąś dłuższą trasę. Wstępny plan to kierunek na Mielec, rzadko tam jeżdżę, a jest płasko. W sobotę nad mapą wpadł mi do głowy pomysł, żeby pojechać do ujścia Wisłoki do Wisły. Wstępnie miało być około 100 km, w sobotę już wiedziałem, że będzie więcej.
Pogoda dobra do jazdy, bo bez upału, bez opadów. Miał być chłodniejszy wiatr z N. Wyjechałem rano przed 9. Dobrze się jechało, mały ruch, niedzielna cisza i spokój. Najkrótszą drogą dojechałem do Czarnej i rozpocząłem jazdę po mniej znanym terenie. Za Borową, w okolicach autostrady jest dość wysoki wał. Jest trochę widoków na oddalające się Pogórze i bliższą okolicę.
Przede mną:
Za mną:
Na kolejnym wzniesieniu w Zasowie zatrzymuję się na cmentarzu z I wojny nr 242.
Jadę dalej bocznymi drogami mijając spokojne wsie. Wiatr jest wyraźny, ale specjalnie nie przeszkadza. Mijam pas lasu, gdzie zatrzymuję się, żeby coś zjeść. Są komary. Niedługo potem dojeżdżam przez Podleszany i kładkę na Wisłoce do Mielca. Mijam ładnie urządzony brzeg rzeki, stare miasto i szybko wyjeżdżam drogą prawym brzegiem rzeki w kierunku Wisły. Ten odcinek mi się dłuży. Robi się gorąco i czuć bardziej przeciwny wiatr. Z daleka widzę przysadzisty komin elektrowni w Połańcu, ale trudno ocenić odległość. Jadę i jadę a on tylko się przesuwa, nie zbliża. W końcu jest skrzyżowanie z dwupasmową szosą. Nie ma jej na mojej mapie. W ten sposób nie docieram do centrum Gawłuszowic. Jadę nową szosą na nowy most. Tą szosą można dalej przejechać na drugą stronę Wisły.
Za mostem jestem zdezorientowany. Trochę mi zajęło, zanim zorientowałem się w układzie dróg. Teraz trzeba jechać do Ostrówka, ostatniej wsi między rzekami. Jest jeszcze jedna rzecz do uwzględnienia - tuż przed ujściem Wisłoki wpada do niej Stary Breń. Żeby dojechać do Wisły muszę przejechać przez most na tej rzeczce. Za sklepem jadę w osiedlowe dróżki i szukam przejazdu do ujścia. Wzdłuż wału, koła gospodarstwa z psami, przez wał, wśród zarośli i pól. Dość wyraźna droga prowadzi mnie na sam cypel przy ujściu.
Połączenie rzek, po prawej Wisłoka:
Wisłoka:
Wisła:
Przyjemne miejsce z szerokim widokiem. Jest trochę śmieci. Robię zdjęcia, jem, piję. Widzę po liczniku, że jest dość późno i nie będę na 15 w domu ani nie będzie 100 km. Już jest prawie 80.
Łąki na dojeździe do ujścia:
W Ostrówku robię małe zakupy i zaczynam powrót. Jadę najprostszą drogą. Mijam Borową z ciekawym centrum, jakby w miasteczku. To druga Borowa na dzisiejszej trasie. Koło Błonia, na skrzyżowaniu znajduję miejsce na postój. Jest tutaj przystanek, kapliczka, kilkanaście drzew. Niektóre służą jako tablica ogłoszeń. Najważniejsze, że krzaki i trawy są wykoszone, wieje wiatr i nie ma komarów. Jem i piję, patrzę na mapę.
Jadę dalej. Trochę się chmurzy. Dobrze, bo mniej praży słońce. Mijam na polu betonowy, trójnogi punkt triangulacyjny. Stoi na prawie całkiem płaskim terenie. Więc tak też można...
Dojeżdżam do Radomyśla Wielkiego. Miasto ładne i zadbane. Niestety na rynku brak cienia, tylko jedno większe drzewo. Objeżdżam centrum i kupuję loda.
Dalej jadę główną szosą aż do Nowej Jastrząbki. Wiatr mocno pcha, więc drogi ubywa. Dalej już bardziej znane tereny i jestem w domu.
Dzięki dobrej pogodzie i wiatrowi nie jestem bardzo zmęczony. Trasa okazała się dłuższa niż planowałem pierwotnie. Jestem zadowolony z długiego dystansu, nowych miejsc, pogody, kondycji.
Kategoria Tak na pół dnia
Pętla przez Jodłówkę
d a n e w y j a z d u
35.40 km
0.60 km teren
01:36 h
Pr. śr.:22.12 km/h
Pr. max:41.70 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - os. Olszyna - Pogórska Wola - Jodłówka - droga na N od Jodłówki - os. Okręglik - Wola Rzędzińska - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, chmury kłębiaste; temp. 26°C; lekki wiatr N; średnia widoczność
Popołudniowa trasa po okolicy. Jazda płynna i lekka. Powrót od grzbietu nad Wolą Rzędzińską dodatkowo z wiatrem.
Przy wjeździe to Tarnowa kolejny raz szukam źródła. Kluczę po osiedlowych uliczkach, nawet dość urokliwych. Już miałem się poddać, ale przejeżdżając koło skupiska garaży widzę człowieka na rowerze z plastikowymi kanistrami na bagażniku. Pozostało mi tylko go śledzić. Znalazłem źródło, ale mimo upału nie czekałem z kolejce, żeby się napić. Miałem niedaleko do domu. Wyjechałem inną drogą na główną ulicę i teraz wiem, jak dojechać do źródła od tej strony.
Przyjemna jazda, przyjemny długi weekend spędzany przy domu. Przyjemna pora roku.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Trzemeska Góra
d a n e w y j a z d u
33.80 km
1.00 km teren
01:34 h
Pr. śr.:21.57 km/h
Pr. max:41.00 km/h
Podjazdy:180 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Łękawica, kościół - Trzemeska Góra (ok. 390 m) - Zalasowa - os. Dolce - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Chmury warstwowe, chwilami prześwituje słońce; temp. 22-25°C; lekki wiatr S; średnia widoczność
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, Boże Ciało.
Poranna jazda w świąteczny dzień. Obudziłem się wcześnie jak na wolny dzień. Na droga ruch znikomy, wszędzie cisza i spokój. Pojechałem trochę nietypowo przez Trzemeską Górę i Zalasową, w odwrotnym niż zwykle kierunku. Jechało się bardzo dobrze.
Na grzbiecie od Zalasowej przeciąłem budowany gazociąg. Prace postępują.
Kwiaty w polach:
Jęczmień wśród owsa:
Wróciłem do domu odprężony. Odpocząłem i przewietrzyłem się po upalnej nocy.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Pętla przez Jodłówke
d a n e w y j a z d u
32.10 km
0.00 km teren
01:20 h
Pr. śr.:24.08 km/h
Pr. max:44.20 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - os. Olszyna - krzyż - Pogórska Wola - Jodłówka - Wola Rzędzińska - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, przeważnie bez słońca; temp. ok. 23°C; bez wiatru; średnia widoczność
Wieczorna przejażdżka przed jutrzejszym świętem. Pogoda przyjemna.
Przy kościołach zaczynają budowę ołtarzy.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Przydonica
d a n e w y j a z d u
52.50 km
0.50 km teren
02:34 h
Pr. śr.:20.45 km/h
Pr. max:57.17 km/h
Podjazdy:490 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dol. Naściszówki [droga osiedlowa na NE] - Librantowa (ok. 460 m) - Łęka - Siedlce (ok. 510 m) - dawna placówka WP [grzbiet na E] - przeł. nad Jasienną - Przydonica - Podole-Górowa - Gródek n/Dunajcem - Sienna - Dąbrowa - [droga rowerowa VeloDunajec] Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, bez chmur; temp. 31-28°C; lekki wiatr SE; średnia widoczność
Wyjazd na Pogórze Rożnowskie w kolejny upalny dzień. Trasa niestety w większości w słońcu, ale na podjazdach pomagał południowy wiatr. Szczególnie gotujący był wyjazd na Siedlce. Cały czas z bocznym słońcem. Wiatr pomagał, ale przez to nie było ruchu powietrza.
Od szczytu w Miłkowej jadę otwartym, widokowym grzbietem. Szerokie widoki, lekki wiatr, przestrzeń.
Na rozstaju dróg:
Od przełęczy z poprzeczną lokalną szosą zjeżdżam kręto w dół. Odpoczywam i chłodzę się w strumieniu powietrza. Przejazd wzdłuż Jeziora Rożnowskiego szedł sprawnie, ale nawet nie było miejsca, żeby się zatrzymać w cieniu i zrobić postój.
Po żmudnym podjeździe pod Dąbrowską Górę w lesie odbijam do źródła. Woda jest zimna i pyszna. Piję, nabieram wody i ruszam dalej, bo szybko namierzyły mnie komary. Wodę piję spokojnie już na dole, na wale Dunajca. Wracam drogą rowerową VeloDunajec.
Na całej trasie rolnicy zbierają i zwożą siano. Jutro może się zmienić pogoda, a siano jest pięknie wysuszone przez ostatnie dni.
Kategoria Po robocie
Margoń Niżna
d a n e w y j a z d u
40.00 km
11.00 km teren
02:33 h
Pr. śr.:15.69 km/h
Pr. max:41.65 km/h
Podjazdy:550 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Łabowa - droga leśna na N stoki Koziego Żebra - grzbiet główny na W od Sapalskiej Góry (ok. 760 m) - os. Na Margani - Margoń Niżna (737 m) - Popradowa Wyżna - Nawojowa - [obwodnica E] Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, później czyste niebo; temp. 30-26°C; lekki wiatr SE, później bez wiatru; średnia widoczność
Planowana od jakiegoś czasu wycieczka na Margoń Niżną w Paśmie Czerszli i Tokarni. Na Margoni chciałem zobaczyć Jaskinię Partyzancką. W szosy na Krynicę od kilku lat widać ponad lasem polską flagę, prawdopodobnie w miejscu jaskini. Ponieważ góra jest stroma chciałem zaatakować ją od przełęczy łączącej ją z głównym grzbietem.
Tak więc jazdę rozpoczynam od szosowego odcinka do Łabowej, korzystając z dojazdu na grzbiet poznanego w zeszłym roku. Na szosie ruch jest średni, ale jest gorąco i jadę pod ciepły wiatr. W Łabowej skręcam w boczną drogę do lasu. Jadę wolniej i bardziej pod górę. Robi się jeszcze goręcej. Mam nadzieję na chłodniejszy odcinek w lesie - w cieniu i na większej wysokości. Zatrzymuję się na skraju lasu przy potoku. Tu jest dużo chłodniej. Mimo wracającej suszy znajduję przypadkiem dużego ładnego grzyba, chyba jakiegoś kozaka.
Po krótkim odpoczynku zaczynam podjazd leśną szutrówką. Idzie w miarę, droga dobra, ale jest gorąco. Co jakiś czas mam ochotę zrobić postój, ale jakoś w miarę szybko docieram do grzbietu. Terenowy, urozmaicony zjazd i jestem na przełęczy poniżej Margoni Wyżnej.
Dalej znany terenowy odcinek z małymi podjazdami. Przed osiedlem Na Margani mijam ciągnik z dwoma rolnikami i psem. Z wiatrem goniącym przede mną po suchej drodze wirek pyłu docieram do zabudowań. Tu jest kluczowy skręt między domy. Po obydwu stronach są wcięte doliny. Droga ma znak "Teren prywatny", ale myślę, że mój przejazd nikomu nie zaszkodzi. Mijam domy i trawersem jadę w las i do grzbietu opadającego ze szczytu na SE. Robię nawrót i trochę jadąc, trochę prowadząc docieram na szczyt.
Udało się zrealizować główny cel wyjazdu. Po przerwie rozpoczynam zjazd w nieznane. Według mapy będzie stromo z jednym wyrównaniem. Zjeżdża się w miarę dobrze. Na wąskiej drodze leżą miejscami gałęzie, trochę kamieni. Od wyrównania zaczyna się robić gorzej. Dochodzące drogi są niedawno odświeżone spychaczem, który wyrwał mnóstwo dość dużych i luźnych kamieni. Miejscami nie da się jechać. Do tego próbuję trzymać się grzbietu i rozglądam się za jaskinią, a raczej jakimś oznaczonym miejscem z flagą. Na świeżej porębie odbijam w lewo, ale droga w dół zawija na zbocze a druga odnoga urywa się na trawersie. Postanawiam kontynuować tym trawersem, bo wydaje mi się, że prowadzi na wyraźniejszy grzbiet. Ten odcinek przez porębę był trudny. Zbocze było zasłane gałęziami i konarami, pod nogami gołoborze luźnych kamieni. Może podczas wyrębu zostały odkryte a może tak tam zawsze było. Taszczyłem rower, uważając żeby nie zsunąć się ze stromizny. W takich sytuacjach czas płynie inaczej, nazywam to "pętlą czasu". W końcu odbijając w bardziej łagodnym terenie w dół widzę stokówkę. Mam drogę do zjazdu, ale nie znalazłem jaskini. Nawet nie wiem z której strony ja minąłem.
Licznik nie działa, więc go poprawiam. Pewnie czujnik się obruszył na gałęziach. Może i dobrze, bo ostatni odcinek to nie była jazda. Zjeżdżam do potoku i granicy lasu. Dalej jest asfaltowa droga z grzbietu głównego przez Popradową Wyżną. Słońce jeszcze nie zachodzi, więc spokojnie jadę do miasta. Gdy tylko wyjeżdżam z bocznej doliny widzę na zboczu góry flagę. Jest całkiem blisko. Nie wiem czy rzeczywiście jest koło jaskini ani jak do niej dotrzeć. Skoro jest tak nisko, bo spróbuję tam dojść od dołu. Muszę wcześniej znaleźć dokładniejsze informacje o niej.
Wracam spokojnie, spacerowym tempem, żeby ochłonąć i ostygnąć. Jest satysfakcja z terenowej, beskidzkiej jazdy. Mam kilka zadrapań, na rowerze nie widzę szkód. Tylko łańcuch jakiś czysty i błyszczący. Dziwne...
Do jaskini będzie drugie podejście, ale czy ją znajdę, nie jestem pewien.
Kategoria Po robocie
Ósemka przez Wojnarową
d a n e w y j a z d u
52.80 km
0.40 km teren
02:20 h
Pr. śr.:22.63 km/h
Pr. max:63.69 km/h
Podjazdy:440 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dol. Naściszówki [droga osiedlowa na NE] - Librantowa (ok. 460 m) - Koniuszowa - Mogilno (ok. 540 m) - os. Poddziale - os. Mosteczna - Wojnarowa, kościół - Korzenna - Trzycierz - Łęka - dol. Lubinki - Piątkowa - [obwodnica E] Nowy Sącz
Pogoda: Bezchmurnie; temp. 29-27°C; lekki wiatr SE; średnia widoczność
Kolejny upalny dzień. Trasa na Pogórze Rożnowskie. Na podjazdach w słońcu gorąco. Na długich, widokowych zjazdach trochę chłodniej. Szczególnie przyjemny odcinek z kilkuetapowym zjazdem od Mogilna do Wojnarowej. Tam nawrót i jazda łagodnie w górę doliny, ale za to z wiatrem.
W dolinie Lubinki był już cień i zdecydowanie chłodniej. Końcówka w mieście znów w słońcu po gorących asfaltach, chodnikach i pośród rozgrzanych budynków.
Kategoria Po robocie
Piwniczna
d a n e w y j a z d u
50.30 km
2.70 km teren
02:09 h
Pr. śr.:23.40 km/h
Pr. max:42.88 km/h
Podjazdy: 60 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Barcice [prawy brzeg Popradu] - Życzanów - Rytro - Głębokie - Piwniczna-Zdrój - Głębokie [lewy brzeg] - Rytro - Barcice [droga rowerowa VeloDunajec] - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, pojedyncze chmurki; temp. 29-27°C; średni wiatr SE, słabnący i zanikający; średnia widoczność
Upalny dzień z gorącym wiatrem. Trasa doliną Popradu do źródła Piwniczanki. Dojazd pod wiatr. Na trasie łąki z trwającymi sianokosami. Kwitnie dziki bez.
Odcinek powyżej Rytra został przebudowany. Nad samą rzeką jest teraz betonowa szeroka droga z murkiem. Dochodzi do Głębokiego, ale dalej trzeba podjechać jak dawniej do osiedla ponad rzeką.
Przy źródle Piwniczanki krótki odpoczynek i nabranie wody. W taki upał zimna szczawa prosto z ziemi smakuje najlepiej.
Powrót dobrym tempem, ze słabnącym już wiatrem. Na całej trasie dość dużo rowerzystów itp.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Binczarową i Grybów
d a n e w y j a z d u
54.50 km
0.00 km teren
02:22 h
Pr. śr.:23.03 km/h
Pr. max:59.10 km/h
Podjazdy:470 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Górna - Bogusza - przeł. n/Boguszą (ok. 580 m) - Binczarowa - Kąclowa - Grybów [szosa 28] - Siołkowa - Cieniawa (ok. 530 m) - Paszyn - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 26-22°C; lekki wiatr zmienny S-E; średnia widoczność
Szosowa pętla na wschód. Pogoda bardzo dobra, słonecznie, na niebie tylko malownicze obłoki. Pierwsza część trasy pod wiatr, ale utrzymywałem w miarę dobre tempo. Krótki postój na przełęczy nad Boguszą i długi zjazd do doliny Białej. Później nadal lekko w dół więc szybko do Grybowa. Przejazd boczną starą drogą do rynku. Nie ma już tam klasycznej granitowej kostki. Za to jedzie się płynnie przez siodło i podjazd do rynku.
Powrót czerwoną szosą, może trochę z wiatrem. Ruch umiarkowany. Zjazd też szosą, długi i prosty. Nie przekroczyłem 60 km/h, mimo prób poprawy aerodynamiki. Cóż innego można robić na takim prostym i monotonnym zjeździe.
Trasa znana, przelotowa, ale było trochę szybkiej jazdy i dłuższych łagodnych podjazdów.
Kategoria Po robocie