Margoń Niżna
d a n e w y j a z d u
40.00 km
11.00 km teren
02:33 h
Pr. śr.:15.69 km/h
Pr. max:41.65 km/h
Podjazdy:550 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Łabowa - droga leśna na N stoki Koziego Żebra - grzbiet główny na W od Sapalskiej Góry (ok. 760 m) - os. Na Margani - Margoń Niżna (737 m) - Popradowa Wyżna - Nawojowa - [obwodnica E] Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, później czyste niebo; temp. 30-26°C; lekki wiatr SE, później bez wiatru; średnia widoczność
Planowana od jakiegoś czasu wycieczka na Margoń Niżną w Paśmie Czerszli i Tokarni. Na Margoni chciałem zobaczyć Jaskinię Partyzancką. W szosy na Krynicę od kilku lat widać ponad lasem polską flagę, prawdopodobnie w miejscu jaskini. Ponieważ góra jest stroma chciałem zaatakować ją od przełęczy łączącej ją z głównym grzbietem.
Tak więc jazdę rozpoczynam od szosowego odcinka do Łabowej, korzystając z dojazdu na grzbiet poznanego w zeszłym roku. Na szosie ruch jest średni, ale jest gorąco i jadę pod ciepły wiatr. W Łabowej skręcam w boczną drogę do lasu. Jadę wolniej i bardziej pod górę. Robi się jeszcze goręcej. Mam nadzieję na chłodniejszy odcinek w lesie - w cieniu i na większej wysokości. Zatrzymuję się na skraju lasu przy potoku. Tu jest dużo chłodniej. Mimo wracającej suszy znajduję przypadkiem dużego ładnego grzyba, chyba jakiegoś kozaka.
Po krótkim odpoczynku zaczynam podjazd leśną szutrówką. Idzie w miarę, droga dobra, ale jest gorąco. Co jakiś czas mam ochotę zrobić postój, ale jakoś w miarę szybko docieram do grzbietu. Terenowy, urozmaicony zjazd i jestem na przełęczy poniżej Margoni Wyżnej.
Dalej znany terenowy odcinek z małymi podjazdami. Przed osiedlem Na Margani mijam ciągnik z dwoma rolnikami i psem. Z wiatrem goniącym przede mną po suchej drodze wirek pyłu docieram do zabudowań. Tu jest kluczowy skręt między domy. Po obydwu stronach są wcięte doliny. Droga ma znak "Teren prywatny", ale myślę, że mój przejazd nikomu nie zaszkodzi. Mijam domy i trawersem jadę w las i do grzbietu opadającego ze szczytu na SE. Robię nawrót i trochę jadąc, trochę prowadząc docieram na szczyt.
Udało się zrealizować główny cel wyjazdu. Po przerwie rozpoczynam zjazd w nieznane. Według mapy będzie stromo z jednym wyrównaniem. Zjeżdża się w miarę dobrze. Na wąskiej drodze leżą miejscami gałęzie, trochę kamieni. Od wyrównania zaczyna się robić gorzej. Dochodzące drogi są niedawno odświeżone spychaczem, który wyrwał mnóstwo dość dużych i luźnych kamieni. Miejscami nie da się jechać. Do tego próbuję trzymać się grzbietu i rozglądam się za jaskinią, a raczej jakimś oznaczonym miejscem z flagą. Na świeżej porębie odbijam w lewo, ale droga w dół zawija na zbocze a druga odnoga urywa się na trawersie. Postanawiam kontynuować tym trawersem, bo wydaje mi się, że prowadzi na wyraźniejszy grzbiet. Ten odcinek przez porębę był trudny. Zbocze było zasłane gałęziami i konarami, pod nogami gołoborze luźnych kamieni. Może podczas wyrębu zostały odkryte a może tak tam zawsze było. Taszczyłem rower, uważając żeby nie zsunąć się ze stromizny. W takich sytuacjach czas płynie inaczej, nazywam to "pętlą czasu". W końcu odbijając w bardziej łagodnym terenie w dół widzę stokówkę. Mam drogę do zjazdu, ale nie znalazłem jaskini. Nawet nie wiem z której strony ja minąłem.
Licznik nie działa, więc go poprawiam. Pewnie czujnik się obruszył na gałęziach. Może i dobrze, bo ostatni odcinek to nie była jazda. Zjeżdżam do potoku i granicy lasu. Dalej jest asfaltowa droga z grzbietu głównego przez Popradową Wyżną. Słońce jeszcze nie zachodzi, więc spokojnie jadę do miasta. Gdy tylko wyjeżdżam z bocznej doliny widzę na zboczu góry flagę. Jest całkiem blisko. Nie wiem czy rzeczywiście jest koło jaskini ani jak do niej dotrzeć. Skoro jest tak nisko, bo spróbuję tam dojść od dołu. Muszę wcześniej znaleźć dokładniejsze informacje o niej.
Wracam spokojnie, spacerowym tempem, żeby ochłonąć i ostygnąć. Jest satysfakcja z terenowej, beskidzkiej jazdy. Mam kilka zadrapań, na rowerze nie widzę szkód. Tylko łańcuch jakiś czysty i błyszczący. Dziwne...
Do jaskini będzie drugie podejście, ale czy ją znajdę, nie jestem pewien.
Kategoria Po robocie