Wzgórza Pogórza
d a n e w y j a z d u
41.00 km
0.00 km teren
01:57 h
Pr. śr.:21.03 km/h
Pr. max:62.81 km/h
Podjazdy:490 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - ul. Zdrojowa - os. Klimkówka - Kuminowiecka Góra (542 m) - Łęka - grzbiet koty 555 (ok. 550 m) - Mogilno - dol. Łubinki - Paszyn - os. Zabrzeziny - Kunów - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, chmury kłębiaste, temp. ok. 23°C, lekki wiatr NW, słaba widoczność
Krótka jazda po wzgórzach na N od Nowego Sącza. W dwóch miejscach na podjazdach musiałem się przyłożyć do pedałowania i poczułem w nogach wczorajszą trasę.
Przed wyjazdem niebo było zachmurzone i było dość chłodno. W czasie jazdy rozpogodziło się i słońce znów przygrzewało. Temperatura przyjemna do jazdy.
Na trasie wiodącej przeważnie grzbietami były rozległe widoki. Wszystko w zielonej, bujnej roślinności. Ta pora roku jest chyba tutaj najładniejsza. A może tylko takie miałem wrażenie. Trasa po prostu jest ładna.
Na polach sianokosy we wszystkich fazach. Jest już dużo pustych, skoszonych łąk. Gdzieniegdzie stoją kopki a miejscami zbierają i wywożą siano. Są też łąki, które dopiero teraz są koszone.
Na koniec, w mieście pętla wzdłuż obwodnicy, która staje się powoli "nową, świecką tradycją".
Kategoria Po robocie
Potok Życzanowski
d a n e w y j a z d u
48.80 km
6.80 km teren
02:41 h
Pr. śr.:18.19 km/h
Pr. max:63.41 km/h
Podjazdy:580 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa - Homrzyska - droga leśna w dol. Sucha Kamionka - główny grzbiet, pol. Ogórkowa (ok. 780 m) - dol. Potoku Życzanowskiego - Życzanów - Przysietnica (ok. 450 m) - Moszczenica Wyżna - Moszczenica Niżna - Stary Sącz - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, bezchmurnie, temp. 28-24°C, lekki wiatr NW, dobra widoczność
Planowana od jakiegoś czasu trasa przez dolinę Potoku Życzanowskiego. Aby zjechać doliną od górnych partii postanowiłem wykorzystać zaznaczoną na mapie drogę schodzącą z głównego grzbietu w rejonie polany Ogórkowej. Na grzbiet chciałem wyjechać od drugiej strony, z doliny Suchej Kamionki, gdzie prowadzi wygodna, leśna droga asfaltowa. Między tą drogą a polaną widać na mapie trawers, który niemal styka się z drogą.
Plan był jasny i prosty. Wykonanie trochę trudniejsze. Podjazd w dolinie poszedł dość sprawnie. Zatrzymałem się w miejscu, gdzie droga przecina jeden z głównych potoczków i zawraca na przeciwległy stok. Tutaj powyżej miała być stara droga. Nic takiego nie było widać, ale ruszyłem na przełaj, stromo do góry. Pchałem i ciągnąłem rower po podmokłym zboczu pokrytym kamieniami, gałęziami, pniakami i zarośniętym trawą, ziołami i młodymi drzewkami. Rower haczył się korbami na przeszkodach, przednie koło blokowało się o kamienie i pnie.
Ma mapie odległość między drogami to tylko milimetr. W tych warunkach posuwałem się w ślimaczym tempie, nabierając jednak wysokości. W końcu zauważyłem poziomy ślad dawnej drogi. Mapa nie kłamała. Wszystko się zgadzało, tylko ja inaczej to sobie wyobrażałem.
Droga od dawna nie była używana. Zarosła młodymi drzewkami, gałęzie starych drzew sterczały na całą jej szerokość, w poprzek leżały suche gałęzie i pnie zwalonych drzew. Liczne przecinające drogę młaki pokryte były kamieniami i grubą warstwą ziemi ze starych liści. Te miejsca były przeważnie rozgrzebane przez dziki. Fragmentami było widać ścieżkę, raczej nie wydeptaną przez ludzi.
Droga była pozioma, jednak jechać rowerem właściwie się nie dało. Dopiero gdy wyszedłem ze strefy młak, w starszym, bukowym lesie, droga była wyraźniejsza i czystsza. Jeszcze kilka grząskich, podmokłych miejsc i pokazała się polana.
Polana też już raczej nie jest uprawiana, jak wiele w okolicy i w całych polskich Karpatach. Widać jednak ślady dawnej ogranizacji - mądrze poprowadzone drogi grzbietowe i trawersy, miejsce po źródle na skraju polany i samo położenie polany. Współczesne drogi leśników mają się nijak do dawnych szlaków. Nic dziwnego, bo obydwa systemy były zaplanowane przez różnych ludzi, powstały w innych epokach i w innych celach. Dawny świat zanika, jak droga, którą próbowałem sobie ułatwić podjazd z doliny na grzbiet.
Teraz czekał mnie właściwy cel wycieczki, czyli zjazd do Potoku Życzanowskiego. Tym razem nie znalazłem upatrzonej starej drogi. Ruszyłem więc przejeżdżoną sprzętem leśnym drogą prowadzącą w dół zbocza. Niedługo dojechałem do trawersującej drogi, używanej przez leśników. Miałem juz z górki.
Długi zjazd, miejscami dość stromy. Droga raczej dobra, ale było trochę kolein i luźnych kamieni.
Jeden z potoków źródliskowych przecinający leśna drogę:
W niższej części na drodze dość dużo błota rozrobionego podczas zwózki drzewa. W całej dolinie widać intensywną działalność drwali.
W dolinie nie spieszyłem się. Wolno zjeżdżałem rozglądając się dokoła.
Stary, nieużywany mostek.
Rzadko już spotykany sposób utwardzenia drogi leśnej - dylowanie.
Na pewnym odcinku potok płynie głębokim, skalistym jarem. Urządzono tutaj, przy ozdobnym, zadaszonym moście, miejsce odpoczynku dla turystów.
Widok na potok z mostu.
Niżej droga coraz szersza i nadal rozjeżdżona. Przejeżdżam kilka brodów i docieram do rozległego magazynu drzewa. Jak widać praca drwali daje efekty.
Przez most na Popradzie wydostałem się na główną szosę. Postanowiłem jeszcze przejechać przez Przysietnicę i Moszczenicę. Tutaj już spokojna jazda bez niespodzianek. We wsiach wieczorny spokój, mały ruch.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Żeleźnikową
d a n e w y j a z d u
22.80 km
0.00 km teren
00:58 h
Pr. śr.:23.59 km/h
Pr. max:58.59 km/h
Podjazdy:240 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Poręba Mł. - Żeleźnikowa Mł. (ok. 540m) - Nawojowa - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, słońce przebija się po burzy, temp. ok. 20°C, bez wiatru, słaba widoczność
Po upalnym dniu, po południu, dość niespodziewanie przyszła krótka, ale intensywna burza. W czasie burzy byłem w mieście, w banku. Gdy wyszedłem już nie padało. Jezdnie i chodniki szybko schły. Temperatura spadła z 30 do przyjemnych 20°C.
Około 19 wybrałem się na krótką przejażdżkę, na dyżurną, bliską pętlę przez Żeleźnikową. Dzisiaj w odwrotnym, niż zwykle kierunku.
Dość sprawnie wydrapałem się na najwyższy punkt trasy pod Sowią Górą.
Widok na zamglony po burzy Beskid Wyspowy:
Zjazd do Nawojowej szybki. Przejazd do Sącza również. Dzisiaj znów wysoka średnia.
Na odcinku od Nawojowej do Zawady spotkałem dużo biegających ludzi. Świat się zmienia, nie tylko gdzieś tam, daleko...
Kategoria Po robocie
Pętla przez Mystków
d a n e w y j a z d u
42.50 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr. śr.:24.29 km/h
Pr. max:67.87 km/h
Podjazdy:230 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Ptaszkowa - Cieniawa (ok. 530 m) - Mystków - Kunów - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, tylko wysokie obłoki, temp. ok. 28°C, bez wiatru, słaba widoczność
Trwają upały. Wyjechałem dość późno, żeby uniknąć największego skwaru i częściowo ruchu na drogach. Wszędzie zielono. Trawy i zboża coraz wyższe.
Po zjechaniu do Sącza zrobiłem jeszcze dodatkowy przejazd ścieżką rowerową wzdłuż obwodnicy i powrót ul. Nawojowską.
Dziwnie wysoka średnia potwierdza moją teorię (a raczej prywatną miejską legendę), że jazda w upale jest męcząca, ale bardzo efektywna.
Kategoria Po robocie
Trzemeska Góra
d a n e w y j a z d u
32.00 km
1.00 km teren
01:25 h
Pr. śr.:22.59 km/h
Pr. max:45.90 km/h
Podjazdy:170 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Szynwałd - Zalasowa - Trzemeska Góra (ok. 370 m) [dział wodny] - os. Granice - os. Na Górce - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, cirrusy, temp. ok. 25°C, lekki wiatr S, średnia widoczność
Zesłanie Ducha Świętego (Zielone Świątki).
Krótka przejażdżka przed południem - później nie miałem czasu. Trasa prosta i znana. Ciepło, stopniowo narastający upał.
W świąteczne przedpołudnie we wsiach pusto. Za to na grzbiecie Trzemesnej Góry od strony Zalasowej mijam starszą kobietę, odpoczywającego rowerzystę bez koszulki i w lesie pana z parasolem (chyba). Pewnie tak jak ja postanowili skorzystać z uroków przyrody zanim rozwinie się prawdziwy upał.
Na długim zjeździe mało pedałuję, oglądam widoki. Ładne to Pogórze, choć schodzone i zjeżdżone przez lata. Szczególnie o takiej pięknej porze roku.
Widok z grzbietu między Trzemesną a Łękawicą na N. Widać nawet bloki Falklandów (osiedla w północnej części Tarnowa).
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Pętla przez Wałki
d a n e w y j a z d u
38.30 km
7.60 km teren
01:58 h
Pr. śr.:19.47 km/h
Pr. max:40.90 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów [droga nad Skrzyszowem] - os. Olszyna - krzyż - Pogórska Wola - Jodłówka - droga na N od Jodłówki - dz. Okręglik - wysypisko śmieci - Las Lipie - os. Rzędzin - Tarnów
Pogoda: Bez chmur, słonecznie, temp. ok. 23°C, lekki wiatr E, średnia widoczność
Rano udało mi się załatwić w serwisie dobranie odpowiedniego suportu do nowej korby. Przy okazji trzeba było wymienić kasetę i łańcuch. Matrix znów może jeździć.
W dobrym humorze wybrałem się na wycieczkę testową. Dzień upalny, ale jazda przyjemna.
Zatrzymuję się pod krzyżem nad Łękami. Pod lipami rosnącymi wokół krzyża jest chłodno. Cień i lekki wiatr dają ulgę od upału. Przypominam sobie słowa fraszki "Na lipę". W tym momencie nie wymagają szkolnego komentarza. Sama prawda.
Tymczasem na jednej z lip:
Jadę dalej na N, do Pogórskiej Woli i Jodłówki. Później grzbietem w stronę miasta. Przejeżdżone jakimiś sprzętem rolniczym czy kładami dróżki w wysokiej trawie podkusiły mnie do jazdy do oporu w stronę wysypiska. Opór pojawił się w postaci ogrodzenia, braku ścieżki i sięgających piersi chaszczy. Przebijałem się wzdłuż ogrodzenia na S prawdopodobnie śladem jakichś zwierząt. Podczas jazdy i pchania roweru zeszlifowałem sobie ręce poniżej łokci i całe nogi o pokrzywy, jeżyny i takie pnące, szorstkie ziele. Aby uniknąć brnięcia w tej bujnej zieleni odbiłem w zagajnik. Tam było niewiele lepiej. Gorąco, mokro, jeżyny, gałęzie, ślady buchtowania dzików i komary. Nie wiem dlaczego, ale przypomniała mi się książka o marszu przez puszczę amazońską.
Trochę mi zajęło zanim wyszedłem na otwarty teren na skraju uprawnych pól. Był tu błotnisty rów i jakaś miedza. Mogłem normalnie jechać. Minąłem ogrodzoną drutem kolczastym działkę (rekreacyjną?), dwóch panów z rowerami, rolnika przewracającego ciągnikiem siano. Ładne miejsce, szczególnie po wyjściu z chaszczów:
Znalazłem się w Lipiu. Miedzą pojechałem dalej na S, żeby ominąć al. JPII.
Rower okazał się w miarę sprawny. Trzeba jeszcze podregulować przednią przerzutkę, bo łańcuch ociera przy najmniejszej tarczy. Do zrobienia jest też przedni hamulec. Jedno ramie słabiej odbija i klocek trze o obręcz.
Ja wróciłem z podrapanymi rękami i nogami. Piekły przez kilka dni. Mimo to byłem zadowolony - coś się działo.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Bliskie Pogórze
d a n e w y j a z d u
28.60 km
5.90 km teren
01:25 h
Pr. śr.:20.19 km/h
Pr. max:43.94 km/h
Podjazdy:290 m
Rower:Marin
Trasa: Tarnów - Skrzyszów - Łękawica [szlak pieszy niebieski] - os. Kowale - grzbiet Trzemeskiej Góry (ok. 380 m) [główny grzbiet] - Słona Góra, parking (ok. 360 m) - Góra św. Marcina, sklep (ok. 360 m) - Las Kruk - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, słońce chwilami prześwieca przez chmury warstwowe, temp. ok. 20°C, chłodny, średni wiatr NW, słaba widoczność
Dzień Dziecka.
Krótka ale dość intensywna niedzielna jazda. Pogoda niepewna, chmury, chłodny wiatr. Nie padało.
Z Łękawicy dawno niejechanym podjazdem na Trzemeska Górę wzdłuż niebieskiego szlaku pieszego. Dość stromo. Później terenowym, zalesionym grzbietem w kierunku Słonej Góry. W lesie dużo śliskiego błota, kolein i nieokreślonej głębokości kałuż. Fajnie, choć trzeba uważać.
Powrót przez Górę św. Marcina. W Zawadzie, koło szkoły jakaś impreza. Dużo samochodów parkujących wzdłuż drogi, trochę ludzi - pewnie Dzień Dziecka.
Na koniec zjazd terenowy przez Las Kruk. Płynnie i dość szybko.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili
Mokra Wieś i Wysokie
d a n e w y j a z d u
47.60 km
5.00 km teren
02:26 h
Pr. śr.:19.56 km/h
Pr. max:56.90 km/h
Podjazdy:410 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła [dol. Brynarki] - Krzaki Gostwickie - Mokra Wieś - Stronie - Przyszowa - Kanina, kościół - Wysokie (ok. 640 m) - Gródek [trawers od S] - dol. pot. Chaszna - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. ok. 27°C, lekki wiatr SE, średnia widoczność
Pogodny i gorący dzień bez opadów i burz. Przedsmak letnich upałów.
Potoki po ostatnich ulewach opadły, pozostawiając na brzegach, krzakach i gałęziach drzew śmieci. Wszędzie żywa, świeża zieleń. W Krzakach Gostwickich napotkałem pierwsze w tym roku sianokosy. Mała łączka poniżej szosy pachniała prawie już suchym, zielonym sianem. Na podjeździe do Kaniny spotkałem z kolei człowieka koszącego trawę na łące.
Powrót do Sącza urozmaiciłem przejazdem przez Las Chełmiecki. Przejechałem terenowy, błotnisty trawers i zjechałem gładką, choć dość niebezpieczną, bo posypaną gryzem, stokówką. Na koniec podjechałem jeszcze nad Dunajec i oglądnąłem miejsce budowy nowego mostu. Wałami dojechałem do mostu koło zamku (jak na razie jedynego w mieście).
Podczas przejazdu przez miasto poczułem zmęczenie. Trochę dziwne, pewnie to wina pierwszych upałów.
Kategoria Po robocie
Pętla przez Małą Żeleźnikową
d a n e w y j a z d u
26.30 km
3.80 km teren
01:21 h
Pr. śr.:19.48 km/h
Pr. max:56.90 km/h
Podjazdy:240 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Żeleźnikowa Mł. (ok. 540m) - Majdan (485m) - os. Gaj - Biegonice, kościół - dz. Dąbrówka Polska [drogi nad Dunajcem] - dz. Wólki - Nowy Sącz
Pogoda: Ostre słońce, chmury kłębiaste, temp. 21-19°C, bez wiatru, średnia widoczność
Czułem się niezbyt dobrze, jakby łapało mnie jakieś przeziębienie. Dlatego początkowo miałem nigdzie nie jechać. Późnym popołudniem piękna pogoda skłoniła mnie jednak do ruszenia się na krótką przejażdżkę. Trasa znana, przejechana spokojnym tempem.
Zjeżdżałem do miasta przez osiedle Gaj. Z tego miejsca, podobnie jak na poprzedniej wycieczce, chciałem zjechać do Biegonic którąś z nieznanych mi dróżek. Udało się, choć pod koniec polna droga znikła na świeżej porębie z posadzonym nowym lasem. Może przegapiłem jakieś odbicie.
Później zajrzałem jeszcze na błotniste po opadach polne drogi nad Dunajcem.
Maj na zjeździe do Biegonic:
Nie żałowałem wyjazdu. Po powrocie poczułem się lepiej. Mam nadzieję, że tak pozostanie...
Kategoria Po robocie
Pętla przez Wysokie
d a n e w y j a z d u
52.00 km
2.70 km teren
02:28 h
Pr. śr.:21.08 km/h
Pr. max:52.84 km/h
Podjazdy:410 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Helena [wzdłuż Dunajca] - Marcinkowice - Klęczany - kota 474 - szosa 28 - Wysokie (ok. 640 m) - os. Górny Litacz - Chełmek [trawers] - Gostwica - Podegrodzie - Gołkowice Dln. - Stary Sącz - most na Popradzie - os. Zagórze - os. Gaj - Biegonice, kościół - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 20-19°C, lekki wiatr E, średnia widoczność
Typowa pętla przez Wysokie z modyfikacjami. Piękny maj, wszędzie zielono. Ostre słońce mocno grzeje i dodatkowo podkreśla soczystość różnych odcieni zieleni.
Początek nietypowy - przejazd do Marcinkowic wzdłuż Dunajca. Zwykle jadę tędy w drugą stronę, wracając do Sącza. Z Klęczan podjazd wznoszącym się grzbietem na Krasne Potockie. Chyba jechałem tą drogą pierwszy raz. Ładne widoki na dolinkę potoku Zagórzanka i w druga stronę na kamieniołom w Klęczanach. Później znaną mi, pofalowaną drogą do głównej szosy na Wysokie.
Widok z trawersu nad doliną Zagórzanki. W oddali widać fragment kamieniołomu w Klęczanach, na zboczach Białowodzkiej Góry.
Dalszy podjazd główną szosą na Wysokie dość sprawny. Z tyłu pchał wiatr, z przodu przygrzewało słońce. Później zjazd grzbietem Piekła i Chełmka. Dużo widoków.
W drodze powrotnej przez Stary Sącz odbiłem jeszcze na wzgórza w kierunku Łazów Biegonickich. W ramach poznawania kolejnych dróżek zjechałem pod kościół w Biegonicach trzecią z widocznych na mapie dróg. Dwie, które miałem wcześniej na myśli, przegapiłem.
Kategoria Po robocie