Pętla przez Wałki
d a n e w y j a z d u
38.30 km
7.60 km teren
01:58 h
Pr. śr.:19.47 km/h
Pr. max:40.90 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów [droga nad Skrzyszowem] - os. Olszyna - krzyż - Pogórska Wola - Jodłówka - droga na N od Jodłówki - dz. Okręglik - wysypisko śmieci - Las Lipie - os. Rzędzin - Tarnów
Pogoda: Bez chmur, słonecznie, temp. ok. 23°C, lekki wiatr E, średnia widoczność
Rano udało mi się załatwić w serwisie dobranie odpowiedniego suportu do nowej korby. Przy okazji trzeba było wymienić kasetę i łańcuch. Matrix znów może jeździć.
W dobrym humorze wybrałem się na wycieczkę testową. Dzień upalny, ale jazda przyjemna.
Zatrzymuję się pod krzyżem nad Łękami. Pod lipami rosnącymi wokół krzyża jest chłodno. Cień i lekki wiatr dają ulgę od upału. Przypominam sobie słowa fraszki "Na lipę". W tym momencie nie wymagają szkolnego komentarza. Sama prawda.
Tymczasem na jednej z lip:
Jadę dalej na N, do Pogórskiej Woli i Jodłówki. Później grzbietem w stronę miasta. Przejeżdżone jakimiś sprzętem rolniczym czy kładami dróżki w wysokiej trawie podkusiły mnie do jazdy do oporu w stronę wysypiska. Opór pojawił się w postaci ogrodzenia, braku ścieżki i sięgających piersi chaszczy. Przebijałem się wzdłuż ogrodzenia na S prawdopodobnie śladem jakichś zwierząt. Podczas jazdy i pchania roweru zeszlifowałem sobie ręce poniżej łokci i całe nogi o pokrzywy, jeżyny i takie pnące, szorstkie ziele. Aby uniknąć brnięcia w tej bujnej zieleni odbiłem w zagajnik. Tam było niewiele lepiej. Gorąco, mokro, jeżyny, gałęzie, ślady buchtowania dzików i komary. Nie wiem dlaczego, ale przypomniała mi się książka o marszu przez puszczę amazońską.
Trochę mi zajęło zanim wyszedłem na otwarty teren na skraju uprawnych pól. Był tu błotnisty rów i jakaś miedza. Mogłem normalnie jechać. Minąłem ogrodzoną drutem kolczastym działkę (rekreacyjną?), dwóch panów z rowerami, rolnika przewracającego ciągnikiem siano. Ładne miejsce, szczególnie po wyjściu z chaszczów:
Znalazłem się w Lipiu. Miedzą pojechałem dalej na S, żeby ominąć al. JPII.
Rower okazał się w miarę sprawny. Trzeba jeszcze podregulować przednią przerzutkę, bo łańcuch ociera przy najmniejszej tarczy. Do zrobienia jest też przedni hamulec. Jedno ramie słabiej odbija i klocek trze o obręcz.
Ja wróciłem z podrapanymi rękami i nogami. Piekły przez kilka dni. Mimo to byłem zadowolony - coś się działo.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili