Lipiec, 2018
Dystans całkowity: | 591.90 km (w terenie 33.80 km; 5.71%) |
Czas w ruchu: | 28:49 |
Średnia prędkość: | 20.54 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.89 km/h |
Suma podjazdów: | 4200 m |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 39.46 km i 1h 55m |
Więcej statystyk |
Wysokie
d a n e w y j a z d u
42.00 km
1.20 km teren
02:06 h
Pr. śr.:20.00 km/h
Pr. max:55.54 km/h
Podjazdy:340 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Biczyce Dln. - Biczyce Grn. - Wysokie (ok. 640 m) [droga przez stoki Piekła] - os. Łąki Gostwickie - os. Niżny Litacz, szkrz. - dol. Brzeźnianki - Brzezna - Niskowa - Chełmiec - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 27-22°C; bez wiatru lub lekki wiatr NW; średnia widoczność
Standardowa trasa przez Wysokie z ulubionym zjazdem grzbietem Piekła. Dzisiaj zmodyfikowałem trasę przeskakując przez dolinę Suchego Potoku a później przez grzbiet Sośliny do doliny Brzeźnianki. Zjazd z grzbietu Piekła najpierw kamienistą szutrówką, później asfaltowymi zawijasami przez potok. Po krótkim podjeździe droga prowadzi trawersem, prawie płasko, przez pola, pomiędzy ładnymi gospodarstwami. Szklarnie, sady, krowy na łąkach, sielanka. Ładnie położone osiedle na południowym stoku, przy nieprzelotowej dróżce.
Widok na dolinę Suchego Potoku, Pasmo Radziejowej i niewidoczne na zdjęciu Tatry:
Niżny Litacz, okolice szkoły i skrzyżowania. W tle Pasmo Jaworzyny Krynickiej:
Prawie płasko wyjeżdżam na grzbiet i koło szkoły zjeżdżam do doliny Brzeźnianki. Powrót przez Chełmiec i przez nowy most. Na koniec kluczę po ulicach po prawej stronie Kamienicy i przejeżdżam przez zaułki poniżej cmentarza.
Kategoria Po robocie
Jodłowa Góra
d a n e w y j a z d u
41.00 km
4.50 km teren
02:09 h
Pr. śr.:19.07 km/h
Pr. max:43.30 km/h
Podjazdy:420 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Wlk. - Królowa Polska - Ptaszkowa - Cieniawa - przeł. Wilczy Dół (602 m) - Jodłowa Góra (716 m) - stokówki leśne na SW od szczytu - dolina Łubniki - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, nieliczne cirrusy; temp. 25-22°C; lekki wiatr W, zanikający; średnia widoczność
Dzisiaj cieplejszy dzień, prawie upał.
Szosowo - terenowa wycieczka. Przejazd do Cieniawy i na przełęcz Wilczy Dół standardowo, przez Kamionkę i Ptaszkową. Od przełęczy prowadzę rower na szczyt Jodłowej Góry. Strony odcinek to około 500 m, później już można jechać po falistej, dość wygodnej dróżce. Nie ma kolein ani śladów większych maszyn, raczej ślady po kładach i motocyklach. W lesie jest bardzo sucho.
Zatrzymuję się przy punkcie widokowym z wiatą.
Odpoczywam, piję, smaruję golenie amortyzatora, oglądam widoki. Przejeżdża powoli miejscowy chłopak na kładzie.
Aby zjechać na przełęcz na S od głównego grzbietu cofam się do lasu i odbijam we wcześniej wypatrzoną drogę. "Jadę" stromo w dół. Droga jest przetarta. W odpowiednim momencie odbijam po trawersie i wyjeżdżam zgodnie z planem na polanę na siodle.
Ładne miejsce. Odcięte od świata, ale nie do końca. Jest ambona i poniżej przebiega dobra droga leśna ze szlabanem. Tą właśnie drogą mam zamiar zjechać do doliny. Jedzie się wygodnie i komfortowo. Małe nachylenie pozwala na rozglądanie się wokół. Można odpocząć. Po nawrocie jadę trochę pod górę i znów w dół. Droga prowadzi trawersem a później równolegle wraca dołem aż do dolinki, gdzie łączy się z asfaltem i doprowadza do szosy. W sumie dość długi odcinek. Nawierzchnia równa, ale na stromych odcinkach dużo drobnych kamyków.
Zjazd doliną Łubinki prawie bez pedałowania. Jest tutaj dużo chłodniej. Wracam główną szosą, ale w Piątkowej odbijam jeszcze na odcinek dawnej drogi, ścinający zakole doliny. W tę stronę jeszcze tędy nie jechałem. Na podjeździe jest nowy asfalt i wyjeżdża się spokojnie, prawie bez zmęczenia. Za to zjazd jest bardziej stromy i nawierzchnia to szuter z resztkami asfaltu. Można się rozpędzić i polawirować między dziurami i koleinami. Na dole, przed powrotem na szosę ostro hamuję. Tylny hamulec przez krzywą obręcz hamuje pulsacyjnie, więc koło zrywa przyczepność. Trochę zarzuca, ale jest fajnie.
Wycieczka udana. Odwiedziłem Jodłowa Górę, przejechałem szutrówki w lesie i skrót szosy przed Piątkową.
Kategoria Po robocie
Piwniczna
d a n e w y j a z d u
52.70 km
1.10 km teren
02:15 h
Pr. śr.:23.42 km/h
Pr. max:47.25 km/h
Podjazdy:210 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Barcice - Przysietnica - os. Grabowce -[szosa 87] Rytro - Młodów - Piwniczna-Zdrój [prawy brzeg Popradu] - Głębokie - Rytro [lewy brzeg] - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 20-18°C; lekki wiatr W, później bez wiatru; średnia widoczność
Ładna słoneczna pogoda, bez upału. Dzisiaj spokojniejsza trasa bez większych podjazdów. Do Barcic jadę odkrytym niedawno odcinkiem ścieżki rowerowej VeloNatura. Mijam trochę rowerzystów, więc ścieżka zaczyna działać. Za Barcicami odbijam w dolinę Przysietnicy. W ramach poznawania całkiem bocznych dróżek przejechałem przez jeden z grzbietów do sąsiedniej dolinki z osiedlem Grabowce. Po drodze krótki, dość solidny podjazd. Mijam grupę idących w dół rozgadanych młodych dziewczyn. Niektóre niosły czarne kaski. Trochę to było dziwne, ale na grzbiecie się wyjaśniło. Był tam ogrodzony teren z końmi. Pewnie można tam pojeździć.
Widok z grzbietu na Makowicę (948 m) za Popradem. W dole dolina osiedla Grabowce (z dymem).
Wąską, ciasną dróżką, w wąskiej dolince, przez małe osiedle zjeżdżam z powrotem do głównej szosy. Jadę dobrym tempem do Rytra. Wyprzedza mnie para na szosówkach. Widzę ich jeszcze z daleka w Rytrze, ale jadą wyraźnie szybciej. Rozpędzony postanawiam jechać do Piwnicznej. Tam nawrót na rynku i postój przy źródle. Jest trochę spacerowiczów, ale wygląda jakby sezon wakacyjny nie mógł się rozkręcić. Chyba za zimno.
W Młodowie, zgodnie z pierwotnym planem jadę do źródła. O dziwo, nie ma nikogo. Nabieram wody do większej butli z plecaka. Wracam tym samym brzegiem przebijając się przez osiedle ponad kościołem. Gdy zjeżdżam na brzeg rzeki. Widzę znak zakazu. Kilku mężczyzn sprząta gałęzie po wyciętych wierzbach. Przejeżdżam po małym pobojowisku omijając dopalające się ogniska po spalonych gałęziach. Dalej już nie ma gałęzi, ale ziemia jest rozryta spychaczem. Na końcu stoi koparka. Wygląda to na przygotowania do budowy drogi. Albo dojazd do osiedla od strony Rytra, albo kolejny odcinek VeloNatura. Zobaczymy...
Do Sącza jadę już główną szosą - szybko i sprawnie.
Kategoria Po robocie
Tabaszowa
d a n e w y j a z d u
54.00 km
0.50 km teren
02:55 h
Pr. śr.:18.51 km/h
Pr. max:61.89 km/h
Podjazdy:600 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Rdziostów (ok. 370 m) - Marcinkowice - Chomranice - Zawadka (ok. 460 m) - Tęgoborze - Znamirowice - Tabaszowa (ok. 420 m) - os. Wierzchowina - brzeg jeziora - os. Wierzchowina - Tabaszowa (ok. 470 m) - Rąbkowa - przeł. św. Justa - Tęgoborze - Wielogłowy - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki; temp. 21-17°C; lekki wiatr NW, słabnący; średnia widoczność
Wycieczka na półwysep na zachodnim brzegu Jeziora Rożnowskiego, w rejon Tabaszowej. Centrum wsi jest na wysokim grzbiecie. Zbocza opadają do jeziora dwoma odnogami, na których rozrzucone są osiedla Wierzchowina i Witkówka. Drogi do tych części wsi są ślepe i nieprzelotowe, więc nie miałem okazji ich jeszcze przejechać.
Dojazd wybrałem przez Rdziostów i Zawadkę, aby ominąć ruchliwą czerwoną szosę. Przy okazji zaliczyłem dwa podjazdy. Długi i szybki zjazd z Zawadki, przejazd przez Tęgoborze i znów byłem na bocznej, nieuczęszczanej drodze. Szosa wije się w pionie i w poziomie, ładne widoki na jezioro, wzgórza Pogórza i Beskidy.
Niespodziewanie szybko docieram do centrum Tabaszowej, na skrzyżowanie niedaleko kościoła. Tutaj odbija droga do Wierzchowiny. Na początku idzie łagodnie, przez lekkie siodło na nieznaczny, zalesiony szczycik z przekaźnikami. Od tego miejsca zjazd jest stromy. Staram się zjechać do najbardziej wystającego w jezioro cypla "Patelnia". Droga niestety kończy się wjazdem na ogrodzony teren z budową. Wracam stromo pod górę do ostatniego skrzyżowania ponad ośrodkiem AWF Kraków. Krętą i stromą drogą zjeżdżam aż do samego brzegu. Jest tam kilka domów prywatnych, ośrodek z przyczepami kempingowymi i parkingiem oraz bogate wille z pomostami i garażami dla łodzi. Nie widać ludzi, pewnie ze względu na chłodną ostatnio pogodę. Oglądam drugi brzeg rozpoznając znane miejsca.
Mam mieszane uczucia. Ładne miejsca, ale wszystko zabudowane, ogrodzone. Do tego jakoś pusto, cześć zabudowań wygląda na opuszczone, część w remoncie, część zamknięta na głucho. W każdym razie byłem, zobaczyłem...
Teraz szykuje się powrót ostro pod górę. Nie ma innej drogi. To specyfika tego miejsca. Nie wiem ile procent nachylenia na droga, ale z trudem wyjeżdżam na najniższym przełożeniu. Na szczęście nachylenie się często zmienia i można trochę odetchnąć pomiędzy ściankami.
Na szczegółowej mapie wypatrzyłem w lesie pod szczytem z przekaźnikami skałki. Ponieważ miałem niedosyt, odbiłem w las, żeby ich poszukać. To była dobra decyzja. Znalazłem szybko pierwsze skałki ponad leśną drogą. Oglądanie skałek i wyszukiwanie kolejnych wciągnęło mnie i spędziłem tam dość dużo czasu. Skałki są ułożone na krawędzi w miarę płaskiego obszaru. Większość z nich jest nieduża i dopiero jakby wychodziła na powierzchnię. Mają przeważnie kształt ambony.
Najbardziej okazała skała, rozdzielona szczeliną:
Kolejna na W:
Ostatnia, którą znalazłem, mijana na trawersie dolinki:
Tak wygląda pośrednia kulminacja, w lesie, na lewym zboczu są skałki.
Wracam pod kościół i drogą grzbietową przez Rąbkową jadę na przełęcz św. Justa. Widać charakterystyczne, samotne drzewo. Z szosy na Just wygląda jakby rosło na samym szczycie pustego wzgórza. Stąd widać, że jednak nie. W tle widać Chełm (793 m).
Falistą drogą docieram do przełęczy i szosy. Teraz już dół. Szybko zjeżdżam goniąc samochody. Na osuwiskowym terenie znów trwają prace, wiercone są dziury i chyba później zalewane betonem. Później już płasko do Sącza.
Wycieczka była dość męcząca. Nie udało się odwiedzić drugiego półwyspu Witkówki. Nie było sił i czasu. Odkryte skałki okazały się główną atrakcją.
Kategoria Po robocie
Do krzyża
d a n e w y j a z d u
23.30 km
2.20 km teren
01:06 h
Pr. śr.:21.18 km/h
Pr. max:39.50 km/h
Podjazdy: 80 m
Rower:Matrix
Trasa: Tarnów - Skrzyszów [dol. Wątoku] - os. Olszyna - krzyż [drogi pole na N od szosy] - os. Olszyna [droga nad Skrzyszowem] - Skrzyszów - Tarnów
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, pojedyncze ciemne chmury, pod koniec lekki grad i deszcz; temp. 17-15°C; średni wiatr W; dobra widoczność
Krótki wyjazd po obiedzie. Cały weekend krążą ciemne chmury i straszą deszczem. Wyjeżdżam obserwując co groźniejsze chmury na horyzoncie. Może jakoś się między nimi przemknę. Poza tym jest dość ciepło i czasami świeci słońce. Jadę z wyraźnym wiatrem i wygodnie docieram do krzyża.
Powrót początkowo przez pola. Miedza jest trochę zarośnięta, nie ma jeszcze sezonu na prace w polu. Wokół dojrzewające zboża i nieużytki. Niebo malownicze.
Po minięciu zagajnika widzę dalszą trasę. Pola prezentują się dzisiaj pięknie:
Suchy dywan ze zbóż i traw:
W dzisiejszej scenerii nawet zwykły zagajnik wygląda trochę tajemniczo:
Spokojnie wracam drogą nad Skrzyszowem. Od zachodu nadchodzi ciemna, rozciągnięta chmura. Jadąc przez Skrzyszów powinienem ją minąć od południa. Udaje mi się aż prawie do samego domu. Kilkaset metrów wcześniej słyszę dźwięki zapowiadające suchy grad. Rzeczywiście po chwili pada grad. Stopniowo zanika ale pojawia się deszcz. Jestem już na podwórku. Zaczyna lać. Najbardziej zmokłem podczas chowania roweru do komórki.
Kategoria Szybki wypad w wolnej chwili