Rzeszów
d a n e w y j a z d u
84.50 km
1.00 km teren
04:34 h
Pr. śr.:18.50 km/h
Pr. max:33.50 km/h
Podjazdy: 50 m
Rower:Matrix
Trasa: Czarna - Golemki - Głowaczowa - Grabiny - Straszęcin - Dębica, obwodnica N - Pustynia - Skrzyszów - Ropczyce - Borek Mł. - Krzywa - Mrowla - Rudna Wlk. - Rzeszów, PKP
Pogoda: Słonecznie; temp. ok. 28°C; lekki wiatr S; średnia widoczność
Powrót: Pociąg osobowy; Przewozy Regionalne; Rzeszów Główny 18:00 - Tarnów 19:05; 11,90 PLN + bilet na rower 7,00 PLN
Gorący i słoneczny dzień. Trasa płaska z kluczeniem i wyszukiwaniem drogi. Chcemy utrzymać się pomiędzy dawną E4 i linią kolejową a autostradą E4. To dość wąski pas i często drogi idą poprzecznie do naszego kierunku jazdy. Ale przez to jest ciekawiej. Mamy dużo czasu i jedziemy przez nowe przeważnie tereny.
Szybko i płynnie dojeżdżamy przez Straszęcin do mostu na Wisłoce. Za mostem jest pusta w niedzielę dzielnica przemysłowa i obwodnica. Odwiedzamy sklep i omijamy miasto obwodnicą. Przez Pustynię, wzdłuż autostrady do Skrzyszowa, drugiego na całej trasie. W Ropczycach chciałem zobaczyć rezerwat "Szwajcaria Ropczycka". Odbiliśmy więc na SE. Przed miastem jest podjazd, chyba jedyny na całej trasie. Mijamy stację kolejową "Ropczyce" i jedziemy dalej. Widać, jak stacja jest daleko od miasta. Wąwóz z rezerwatem jest po drugiej stronie wzniesienia, na zjeździe do centrum. Leży w środku osiedla z blokami i na początku go nie widać. Zapytany mieszkaniec wskazał nam kierunek. Robimy tu postój.
Jest pora obiadowa więc na na rynku w restauracji jemy dobry obiad.
Dalszy odcinek prowadził wzdłuż Wielopolki i przez lekko pagórkowate tereny z wąskimi, osiedlowymi drogami. Był nawet odcinek szutrowy. Później las, poprzeczna szosa w Krzywej i znów lasy. Tu pojawiają się już rowerzyści i spacerowicze z Rzeszowa. Przy leśnej drodze rozpoznaję mijany dawno temu pamiątkowy głaz koła łowieckiego. Coś zostaje w głowie z tych wycieczek.
Mijamy spokojne osiedla ze stawami, zagospodarowanymi miejscami wypoczynkowymi. W Mrowli naszą uwagę zwraca ciekawa fonetycznie nazwa klubu sportowego - "Mrowlania Mrowla". Coraz bliżej jest Rzeszów, który rozsiewa coraz więcej rowerzystów. Zatrzymujemy się przy sklepie w Rudnej Wielkiej. Przed sklepem chyba 20 rowerów. Głownie duża grupa młodych chłopaków. Jemy lody. Podsłuchuję sąsiadów z ławki: "Tam są, koło kapliczki". Nie moje pokolenie, ale domyślam się, że chodzi o pokemony.
Miasto jest już niedaleko. Dojeżdżamy do torów i szosy wylotowej na N. Wzdłuż niej, ścieżkami rowerowymi jedziemy aż do dworca. To już jest koniec trasy rowerowej.
Bilety rowerowe na pociąg już wyprzedane (było pewnie ze 4). Idziemy przez kładkę na peron i razem z innymi rowerzystami bez biletów "atakujemy" konduktora. Nie ma problemu, zmieszczą się wszyscy. Jedzie z nami wycieczka rowerowa z tarnowskiego "Sokoła".
Przyjemny letni wyjazd. Niby niedaleko od domu, a było ciekawie.
Kategoria Na cały dzień, Z sakwami