Ubocz
d a n e w y j a z d u
55.40 km
7.10 km teren
02:57 h
Pr. śr.:18.78 km/h
Pr. max:55.83 km/h
Podjazdy:780 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Kamionka Mała - Królowa Polska - Królowa Grn. - przeł. między Kopcem a Uboczem [żółty szlak] - Ubocz (819 m) - przeł. pod Działem - Binczarowa - os. Berlów - os. Podjaworze - Ptaszkowa - Cieniawa (ok. 530 m) - Paszyn - Piątkowa - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 21-17°C, lekki wiatr NE, dobra widoczność
Rześki, niezbyt gorący, słoneczny dzień. Postanowiłem dokończyć niezrealizowaną kiedyś trasę przez Ubocz w paśmie Czerszli i Tokarni.
Po wyjeździe na przełęcz i krótkim odpoczynku ruszyłem leśną, gruntową drogą żółtym szlakiem. O dziwo w lesie było nawet dość sucho. Szlak trawersuje zbocze. Ścieżka jest przetarta przez kłady i motory. Omijam lasem rozjeżdżony odcinek z bajorem wyglądającym jak rzadka zaprawa cementowa. Po chwili jestem na rozstaju szlaków żółtego i niebieskiego. Fajnie wyglądają drogowskazy w środku gęstego lasu. 3 h 45', 4 h 30', 6 h 30' - widać po odległościach, że jestem w głębokim lesie. Beskid Niski...
Przyjemna, wyraźna dróżka prowadzi mnie na szczyt. Da się jechać. Szczyt Ubocza jest w lesie, niezbyt atrakcyjny. Zaczynam zjazd. Droga jest niedawno poprawiona spychaczem, dość równa, ale odcinkami stroma. Powoli zjeżdżam. Następuje lekkie wypłaszczenie i tworzy się jakby grzbiet. Później już stromo w dół. Zatrzymuję się kilka razy, żeby odpocząć. Sprawdzam obręcze. Tylnej nie da się utrzymać, 60 może 70°C. W końcu ląduję na przełęczy z poprzeczną, znaną mi stokówką.
Zgodnie z dalszym planem jadę drogą do Binczarowej, która początkowo trawersuje Dział (692 m). Na początku drogi widzę tabliczkę "Uwaga osuwisko, zakaz wstępu". Może być ciekawie. Droga nie jest uczęszczana i bardzo wyboista. Przecinają ją poprzeczne rowki z wodą. Ledwie da się jechać. Po kilkuset metrach trafiam na dziwne miejsce, pewnie osuwisko. To górna jego część, skąd wyjechała masa ziemi i skał. Krawędzią niszy poprowadzono nową stokówkę, która została częściowo zasypana kamieniami odpadającymi od skarpy.
Zatrzymuję się. Przy robieniu zdjęć noga spada mi z ostrego kamienia i uszkadzam sobie kostkę. W górach przydają się buty z wyższą cholewką. I ostrożność.
W prześwicie widać stąd Jaworze (882 m):
Krętą i stromą drogą zjeżdżam w dół wzdłuż osuwiska. Teraz lepiej widać las, który spłynął razem z osuwiskiem. Drzewa na osuwisku są powyginane w różne strony ale rosną, są zielone.
Osuwisko może mieć już kilka lat, trudno powiedzieć. Warto było zobaczyć z bliska to typowe dla fliszowych gór zjawisko.
Zjeżdżam zgodnie z planem do wsi. Jadę w górę doliny i za szkołą odbijam na grzbiet między Jaworzem a Modynianką. Podjazd jest dość spokojny, ale czuję już w nogach dzisiejszą trasę.
Widok z podjazdu na SE (nie jechałem widoczną drogą, to tylko odnoga):
Na grzbiecie jadę prosto, drogą w pola. Mijam rozgrzebany plac budowy z jakąś dużą oborą albo czymś podobnym. Dalej droga prowadzi do wyrównanych spychaczem placów. Zaczęto też budowę ogrodzenia, ale można przejechać, bo na razie są tylko drewniane słupki. Spotykam znaki ścieżki edukacyjnej. Jadę jednak swoją drogą przez las, trzymając się łagodnego, rozległego grzbietu. Bardzo przyjemny odcinek. Niewielkie nachylenie, dobra, nierozjeżdżona droga, przejrzysty stary las. Po bardziej stromym zjeździe docieram do leśniczówki w Podjaworzu.
Jadę w dół wąskim asfaltem do głównej drogi. Z przeciwka idzie dziewczyna. W pewnym momencie schodzi mi z drogi na drugą stronę. W sumie nie było potrzeby ale miło z jej strony. Za chwilę to ja muszę zjechać na drugą stronę, bo na drodze leży dość duży, martwy wąż. Jakoś się zmieściliśmy...
Podjazd do Ptaszkowej i do Cieniawy. Czuję już zmęczenie. Do Sącza wracam główną szosą z niewielkim ruchem, pod ostre zachodzące słońce
Udany wyjazd, dużo nowych miejsc i wrażeń.
Kategoria Po robocie