Łysa Góra
d a n e w y j a z d u
83.00 km
13.20 km teren
04:18 h
Pr. śr.:19.30 km/h
Pr. max:47.95 km/h
Podjazdy:470 m
Rower:Marin
Trasa: Tarnów - Mościce - Wierzchosławice - Szujec - Bielcza - Dębno [grzbiet z niebieskim szlakiem] - Łysa Góra (378 m) - Dąbrowa (409 m) - Jaworsko - Melsztyn - Roztoka - Zakliczyn - Janowice - Lubinka skrz. (ok. 400 m) [zjazd lasem na E] - Pleśna - Kłokowa - Radlna - Nowodworze - Tarnowiec - park pod Górą św. Marcina - Tarnów
Pogoda: Słonecznie, obłoki, później zachmurzenie całkowite, temp. 18-24°C, średni wiatr N, dobra widoczność
Rano pojechałem na niedzielną wycieczkę w tereny na zachód od Tarnowa. Pogoda się poprawiła, było słonecznie, wiał północny, orzeźwiający wiatr. Pierwszy etap to przejazd przez miasto i Lasy Radłowskie.
W lesie, na drodze do leśniczówki Bielcza:
Wyjeżdżając z lasu zjechałem z głównej drogi i odbiłem w las na północ. Oczywiście trafiłem na mylny , podmokły teren i dość dużo czasu zajęło mi dotarcie do drogi asfaltowej Pasieka - Bielcza. Między innymi zaliczyłem niekoszone łąki z ukrytymi w gąszczu rowami i zalanymi wodą obniżeniami. Trochę podrapany i z mokrymi butami przedarłem się na drogę. Po powodziach woda w rowach i na łąkach wzdłuż drogi była jakieś 5-10 cm niżej niż asfalt.
Przed wsią zatrzymałem się na cmentarzu, żeby zobaczyć kwaterę z I wojny światowej, cmentarz nr 270 Bielcza:
W Bielczy i później na drodze do Dębna widać ciągle ślady powodzi. Teren jest tutaj całkiem płaski a niedaleko przepływa Uszwica. W centrum i na polach leżą zwały porzuconych worków z piaskiem. Koło linii kolejowej mijałem teren budowy autostrady A4. Jest kilka baraków i maszyn. Zebrana jest wierzchnia warstwa ziemi i wykopane rowy do odwodnienia terenu po powodzi, nie wygląda to optymistycznie.
Od tego miejsca teren zaczyna się wznosić, wjeżdżam na Pogórze. Przemykam przez Dębno w czasie "ludzie wychodzą z kościoła" i grzbietem podjeżdżam przez osiedla, pola i sady na poprzeczny pas wzgórz. Zatrzymuję się na Łysej Górze. Dobra pogoda sprzyja widokom, widać nawet Tatry (na zdjęciu słabo, właściwie wcale):
Po krótkim odpoczynku wybieram szybki, szosowy zjazd do doliny Dunajca i dość mocno pedałuję na Lubinkę. Udaje mi się skontaktować z kolegą jeżdżącym w okolicy i doganiam go dokładnie na przełęczy. Jedziemy do Pleśnej, zgodził się jechać terenem przez paryję, wprost z Lubinki. Terenowy, śliski zjazd, później kilkaset metrów korytem potoku. Po drugiej powodzi przejazd jest tutaj dużo gorszy. Wywróciło się do potoku dużo drzew, a koryto zostało wypłukane z drobniejszych kamieni i żwiru. Czyli hardcore.
W związku ze zniszczeniami po powodzi standardowy powrót doliną Białej wymagał trochę modyfikacji. Trzymaliśmy się prawego brzegu, jadąc błotnistą, zasypaną kamieniami drogą koło boiska. Wszystko po to by ominąć kładkę, która niestety została rozbita przez płynącą wierzbę:
W Kłokowej Biała podmyła most i tory kolejowe. Można przejechać jednośladem, bo zrobiono drewnianą kładkę nad wyrwą. Widok na stację kolejową i podmyte tory z mostu:
Udany, piękny rowerowy dzień.
Kategoria Tak na pół dnia