Mała Roztoka
d a n e w y j a z d u
41.40 km
5.80 km teren
02:21 h
Pr. śr.:17.62 km/h
Pr. max:41.87 km/h
Podjazdy:440 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Maciejowa - Składziste - pol. Roztoka Mała - grzbiet między dol. Składziszczańskiego Potoku i Czaczowca (ok. 740 m) - Czaczowiec - Nawojowa - [obwodnica E] Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki i narastajace lekkie przymglenie; temp. 28-26°C; bez wiatru; słaba widoczność
Wyjazd w leśne partie Pasma Jaworzyny w upalny dzień. Na cel wypatrzyłem na mapie polanę Mała Roztoka.
Najpierw szosą do Maciejowej. Tutaj odbijam w dolinę Składziszczańskiego Potoku. Cisza i brak ruchu. Pod koniec wsi czuję bujanie na tylnym kole. Uchodzi powietrze. Słychać, że to przez dziurę w oponie, którą odkryłem w zeszłą niedzielę. Pcham rower za ostatnie domy i na placyku przed szlabanem do lasu łatam dętkę. Nie ma wyraźnej dziury, ale widać podłużne przetarcie w miejscu dziury w oponie. Po dłuższej chwili jadę leśnym asfaltem. Robi się stopniowo coraz stromiej. Mijam polany z łąkami i pastwiskami.
Zgodnie z mapą na ostrym nawrocie drogi z doliny na zbocze jest skrzyżowanie dróg leśnych. W potoku nabieram świeżej wody. Droga na polanę Mała Roztoka prowadzi trawersem, prawie płasko. Na polanie są łąki, część nadal koszona. Na świerku wisi na lince z kołowrotkiem jakiś przyrząd leśników. Oglądam okolicę, dopompowuję koło i jadę dalej trawersem w kierunku bocznego grzbietu pasma. Miałem pomysł, żeby odwiedzić jeszcze polany po jego drugiej stronie, nad Barnowcem. Zrezygnowałem, bo mało czasu. Innym razem...
Droga łagodnie mnie wyprowadziła na grzbiet. Zjeżdżałem nim aż nad Czaczowiec. Było kilka niewielkich podjazdów, dość sucho, kilka trudniejszych odcinków z kamieniami i progami. W końcu wylądowałem na łąkach.
Zachodnia część Pasma Czerszli i Tokarni:
Dalsza droga grzbietem:
Sąsiedni grzbiet na E:
Droga zanikała na tym etapie. Za zagajnikiem ślady kłada, po których jechałem rozjechały się bez składu. Błądziłem po łąkach i nieużytkach. W końcu znalazłem używaną drogę w dolinę.
Teraz już tylko szybki powrót do miasta w promieniach zachodzącego ładnie słońca. Przez łatanie dętki i terenowy odcinek wycieczka trwała dłużej. Za to był bezpośredni kontakt z Beskidami.
PS Błądzenie po chaszczach grozi złapaniem kleszcza. Jednego zauważyłem wieczorem w łazience na wiszącym ręczniku.
Kategoria Po robocie