Pętla Popradzka
d a n e w y j a z d u
106.80 km
0.00 km teren
04:13 h
Pr. śr.:25.33 km/h
Pr. max:56.36 km/h
Podjazdy:480 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Łabowa - Nowa Wieś - przeł. Huta (744 m) - os. Kopciowa - Mochnaczna Wyżna - Mochnaczka Niżna - Tylicz - Powroźnik - Muszyna - Andrzejówka - Żegiestów Zdrój - Piwniczna [droga prawą stroną Popradu] - Głębokie [lewa strona Popradu] - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Częściowe zachmurzenie, początkowo słonecznie, później więcej chmur, temp. 28-23-26°C, lekki wiatr zmienny, średnia widoczność
Dłuższa trasa szosowa wykorzystująca długi dzień. Po pracy szybko przygotowałem się, dopompowałem opony i ruszyłem. Było upalnie, słońce mocno przygrzewało. Wiatr przeważnie sprzyjał. Sprawnie dostałem się do najwyższego punktu trasy na przełęczy Huta. Leniwym zjazdem przez nieco chłodniejsze tereny dotarłem do Kopciowej i skręciłem w boczną drogę do Mochnaczki. Przyjemny zjazd i jestem na głównej drodze. Na mapie jest ona oznaczona na czerwono, choć w porównaniu z szosą do Krynicy wygląda na drogę lokalną. Beskid Niski wyznacza swoje standardy...
W Mochnaczce Niżnej zatrzymuję się przy cerkwi pw. św Michała Archanioła. Ciekawostką są pozostawione po wycięciu pnie starych drzew, w których mieszkają chrząszcze Pachnice dębowe, spędzające sen z powiek osobom lubiącym wycinać stare drzewa.
Mija mnie tutaj dwóch młodych rowerzystów, których doganiam w Tyliczu. Odcinek do Tylicza malowniczy, przez prawie pustą dolinę Mochnaczki.
W Tyliczu odwiedzam leżący nieco na uboczu szosy rynek.
Cały czas jadę w dół. Poniżej Tylicza mijam obstawioną tirami rozlewnię wody mineralnej. Kilkaset metrów dalej zatrzymuję się przy źródle mineralnym. Piję z niego pyszną, chłodną wodę i nabieram jej zapas do bidonu. Przy źródle rozpoczyna się ścieżka przyrodnicza "Na Rakowisku".
Teraz czeka mnie przełomowy, kręty odcinek wśród lasów. Jest trochę chłodniej. Na zboczach doliny rosną gęste lasy. Nad szosą kwitną parzydła leśne. Ruch znikomy. Można by tak jechać cały dzień...
W Powroźniku wraca cywilizacja, ale otoczenie nadal górsko - leśne. W Muszynie odwiedzam znane mi wcześniej źródło Grunwald. Znów piję i nabieram zapas do butelki w plecaku. Po odkręceniu kranu płynie woda ale stopniowo coraz więcej jest gazu. Po nabraniu połowy butelki płynie sam gaz. Piję przez chwilę z butelki i znów próbuję. Gaz, zatykam palcem, jest woda. Udało się nabrać całą butelkę zimnej wody. Na tablicy informacyjnej są jakieś pomylone informacje dotyczące daty powstania ujęcia - ponoć 2010 r. Jechałem tedy w 2008 i też piłem tutaj wodę. Warto robić czasem zapiski. Ciekawa jest natomiast informacja o składzie wody: zawiera ponad 6 g różnych rozpuszczonych składników. Jest to bomba magnezowa - zawiera ponad 400 mg Mg+ na litr. Piwniczanka ma jakieś 160 mg/l. O wodach "stołowych" sprzedawanych w sklepie szkoda w tym kontekście wspominać.
Jadę płynnie w dół Popradu. Mijam rozlewnię "Muszynianki", śpiący wciąż Żegiestów Zdrój, Zubrzyk. Na szosie prawie nie ma ruchu. Zdarzają się rowerzyści.
Od Muszyny jest więcej chmur, ale nadal jest gorąco. Od Piwnicznej pojawia się bardzo lekki sprzyjający wiatr. Jadę dość dobrym tempem. Przy wjeździe do Sącza widzę po lewej zachodzącą kulę (mówi się nadal tarczę) słońca. Udało się przejechać całą pętlę za dnia. Wyszła zadziwiająca średnia, pewnie dzięki dopompowaniu opon.
Kategoria Po robocie