Bezimienny "Połom"
d a n e w y j a z d u
79.90 km
4.40 km teren
03:25 h
Pr. śr.:23.39 km/h
Pr. max:64.64 km/h
Podjazdy:590 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - dz. Strugi - Świniarsko - Stadła - Podegrodzie - Jazowsko - Łącko - Czerniec - Jeżowa Góra (ok. 580 m) - os. Połom (ok. 690 m) - Okrąg (586 m) [trawers] - Zbludza, os. Poręty - Zalesie - przeł. pod Modynią (ok. 750 m) - Młyńczyska - Jastrzębie - Olszana - Olszanka - Podegrodzie - Stadła - Świniarsko - Nowy Sącz
Pogoda: Bezchmurnie, ostre słońce, temp. 23-18°C, lekki wiatr E, później bez wiatru, dobra widoczność
Dłuższa jazda w upatrzony wcześniej, nieznany rejon koło Łącka. Chciałem przejechać przez grzbiet wznoszący się między Łąckiem a Kamienicą, ponad dolinami Dunajca, Kamienicy i potoku płynącego przez Zagorzyn.
Dojazd do Łącka wybrałem najprostszy i najszybszy, aby nie tracić czasu. Wiatr pomagał i jechało się dobrze. Słoneczna pogoda i umiarkowana temperatura też sprzyjały w równej, szybkiej jeździe.
Po minięciu Łącka dotarłem do Czerńca, skąd miałem rozpocząć podjazd jedną w dróżek na stokach Jeżowej Góry. Podjazd prowadzi zboczami doliny niewielkiego potoku wśród pól, sadów i gospodarstw. Ładne otoczenie, sielskie klimaty. Od szczytu Jeżowej Góry jadę odkrytym grzbietem. Potwierdziły się moje nadzieje na widokowe miejsca.
Widok wstecz na Jeżową Górę z masztem:
Beskid Sądecki, Pasmo Radziejowej:
Dolina Dunajca, oddzielającego Beskid Wyspowy i Sądecki:
Za skrzyżowaniem jadę starą, rzadko używaną polną drogą, trzymając się grzbietu. Trochę idę, trochę jadę. Przez zagajniki i pola docieram na bezimienny szczyt. Roboczo nazwałem go Połom, od nazwy osiedla zaznaczonego na mapie. Jest tutaj plantacja jakichś krzewów (chyba borówki brazylijskiej) i pastwisko z dwiema krowami.
Widok na S. Na pierwszym planie widać sąsiedni szczyt w paśmie, za nim, po prawej Trzy Korony (982 m).
Droga, którą będę zjeżdżać. Widać Modyń (1029 m) z grzbietem opadającym do Łącka.
Zjeżdżam drogą o zmiennej nawierzchni przez pola i lasy. Mimo plątaniny dróżek trzymam się grzbietu. Mapa jest dokładna. Jazda lekko pofalowanym i opadającym stopniowo grzbietem jest świetna. Drogi kręte i urozmaicone, zmieniające się co chwila widoki.
Mijam dwa wzgórza o tej samej nazwie: Okrąg. Spod drugiego Okręgu robię zdjęcie wstecz na bezimienny szczyt:
W końcu docieram do znanej mi z innej wycieczki dróżki z Zagorzyna do Zbludzy. Po niewielkim zjeździe, nie tracąc dużo wysokości rozpoczynam podjazd w górę Potoku Zbludzkiego na przełęcz pod Modynią. Podjazd idzie mi sprawnie. Dobra nawierzchnia, mały ruch. Na przełęczy krótki postój techniczny. Słońce chowa się już za góry. Przede mną zjazd długą i prostą jak strzelił doliną Jastrzębika. Asfalt idealny, wiatr ustał, samochody przejeżdżają co kilka minut. Zjazd okazuje się hipnotyczno - transowy, zwraca z nawiązką każdy podjechany wcześniej metr.
Powrót doliną Dunajca nadal szybki, w zapadającym zmroku. Doganiam dużą grupę rowerzystów (może 10 osób), zwalniam i jadę za nimi dłuższy czas. Później już sam przez Chełmiec i resztę miasta.
Udana wycieczka, jestem zadowolony z odkrycia ładnych, ciekawych terenów.
Kategoria Po robocie