Dookoła Jeziora Rożnowskiego
d a n e w y j a z d u
63.40 km
3.40 km teren
03:02 h
Pr. śr.:20.90 km/h
Pr. max:62.22 km/h
Podjazdy:600 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Naściszowa - dol. Naściszówki - Klimkówka (ok. 490 m) - Jelna - Sienna [szosa 975] - Gródek n/Dunajcem - Bartkowa - os. Łazy (ok. 400 m) - Rożnów - Gierowa - Witowice Dln. - Witowice Grn. [droga prawym brzegiem Łososiny] - Łososina Dln. - przeł. św. Justa (ok. 370 m) - Tęgoborze - Wielogłowy - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 25-23°C, średni wiatr SE, słabnący, dobra widoczność
Kolejny dzień ciepłego wiatru z południa i powrotu upałów. Postanowiłem wykorzystać dość silny wiatr i objechać Jezioro Rożnowskie. Wyjazd z miasta był z wiatrem. W dolinie Naściszówki, mimo jazdy lekko pod górę, jechało się lekko i szybko. Dopiero na długim, stromym odcinku przed Klimkówką poczułem skwar. Wiatr mnie lekko pchał, ale nie chłodził.
Zjazd do Jelnej szybki, z ładnymi widokami. Dojazd do Górka i Bartkowej również sprawny. Później droga wspina się na grzbiet otaczający jezioro od N. Postanowiłem odbić z drogi na zbocze opadające do jeziora. Miałem nadzieję na widoki w wypatrzonej na mapie polany. Udało mi się wjechać na dobrą drogę i stopniowo zjeżdżałem w dół. Za polaną asfalt przeszedł w krętą, stromą drogę przez las wyłożoną betonowymi płytami. Z ciekawości postanowiłem jechać dalej w dół, mając na uwadze konieczność powrotu tą samą drogą w górę. Niestety droga wjechała w osiedle dacz a w końcu urwała się. Wszędzie znaki zakazu, "teren prywatny". Do wody nie dotarłem. Przypomniało mi to jazdę po Mazurach. Tam też brzegi jezior były jakoś trudno dostępne.
Trudno. W górę trochę podchodziłem przez las a później wróciłem na drogę, którą zjechałem. Odbiłem z niej na skraju polany i udało się znaleźć prześwit między drzewami.
Widok na Jezioro Rożnowskie, Małpią Wyspę i Gródek na drugim brzegu:
Podjechałem z powrotem na grzbiet i dopóki się dało jechałem nim po starych drogach i ścieżkach na W.
Powrót przez Witowice i wzdłuż wyschniętej Łososiny. Postanowiłem na Just wyjechać główną szosą, bo nigdy tak nie wjeżdżałem na rowerze. Podjazd poszedł płynnie, mimo przeciwnego, choć już słabnącego wiatru. Później dalsza, całkiem przyjemna jazda czerwoną szosą do Sącza.
Kategoria Po robocie