Hala Pisana
d a n e w y j a z d u
57.50 km
7.60 km teren
03:14 h
Pr. śr.:17.78 km/h
Pr. max:50.77 km/h
Podjazdy:740 m
Rower:Marin
Trasa: Nowy Sącz - Nawojowa - Frycowa - Homrzyska - Złotne [czarny szlak narciarski] - Jaworzyna Kokuszczańska (969 m) - Hala Pisana (1044 m) [grzbiet na S] - os. Niedźwiadki - Łomnica Zdrój - Piwniczna - Głębokie [lewy brzeg] - Rytro - Barcice - Nowy Sącz
Pogoda: Słonecznie, obłoki, temp. 23-18°C, średni wiatr E, później bez wiatru, dobra widoczność
Przejazd w poprzek pasma Jaworzyny Krynickiej. Wyjazd z Sącza pod wiatr. Później przyjemna jazda boczną doliną do Złotnego. Od szlabanu bardziej stromy odcinek do rozwidlenia stokówek. Po płaskim trawersie odbijam znanym czarnym szlakiem narciarskim na grzbiet. Na polanie leżącej na północnym zboczu ludzie zbierają borówki. Ich piesek oszczekuje mnie przez większą część żmudnego podejścia. Na górze polany chwila przerwy na wodę i zdjęcie.
Widok na N: dolina Złotnego, pasmo Czerszli i Tokarni, Jodłowa Góra i Rosochatka, Pogórze:
Kilkadziesiąt metrów dalej napotykam drogę grzbietową ze szlakiem. Jadę kawałek na E i zatrzymuję się przy odchodzącej na prawo drodze. Oglądam mapę - czy zjeżdżać w dół, czy jechać na Halę Pisaną. Mija mnie turysta pieszy, rozmawiamy. Postanawiam trochę mu potowarzyszyć idąc w kierunku Hali Pisanej. Prowadzę rower i odpoczywam. Rozmawiamy dość ciekawie o turystyce i górach. On idzie Głównym Szlakiem Beskidzkim z Ustronia i ma plan przejść cały szlak, do Wołosatego. Rozstajemy się na Hali Pisanej. Powodzenia!
Z Hali mam upatrzony na mapie zjazd do Łomnicy przez grzbiet ze szczytem Wierch (842 m). Odnajduję drogę i zaczynam zjazd. Poznaję miejsca z wcześniejszego wyjazdu i unikam zbyt wczesnego zjazdu do doliny. Wjeżdżam na polany.
Jadę dość ostro w dół po śladzie ciągnika, równoległym do starej zarośniętej drogi. Ślad kończy się na wykoszonej łące z szałasem.
Na wyczucie zjeżdżam dalej ścieżkami i śladami starych dróg. Mijam kolejny szałas i pod nim znajduję drogę w las. Następuje stromy zjazd krętą drogą i wyjeżdżam na niższe piętro hal. Przy pasie zarośli znaczących starą drogę napotykam krzyż.
W podstawie krzyża wyryte pamiątkowe napisy związane z czasami II wojny światowej. Dobrze, że ktoś pamięta i przypomina innym.
Z napisów wynika, że hala nazywa się Niedźwiadki. Mało kto odwiedza zarastające polany. Słabo widoczna droga prowadząca w dół:
Niedaleko przy tej drodze mijam pomnik poległych w czasie walk partyzanckich:
Na kolejnym stromym odcinku mijam starym wądrożem pierwsze zamieszkane gospodarstwo. Droga niknie i kluczę trochę krętymi dróżkami, płajami i ścieżkami. W końcu znajduję drogę, która zdecydowanie schodzi w dół. Dużo kamieni, stromo, zakręty. W trudniejszym miejscach podpieram się nogą o zbocze i jakoś się zsuwam. Pojawia się potok, droga się rozszerza. Na wyłożonym płaskimi głazami i kratownicą z pni drzew brodzie przednie koło ucieka mi w bok po śliskim pniu i rower leży. Ja się podparłem nogą. Kolejny raz potwierdziło się, że tarcie zanurzonego w wodzie okorowanego pnia i gumy jest zerowe.
Szybkie szutrówki, leśniczówka, pętla busa, plac zabaw dla dzieci przy jakimś ośrodku. Swobodnym zjazdem szybko mijam rozłożoną w dolinie Łomnicę.
Powrót szosami wzdłuż Popradu. W Piwnicznej wstępuję na Piwniczankę. Dalej szybka jazda. Słońce już zachodzi. Wiatr niestety ustaje, nie pomaga. Mimo to w dobrym tempie docieram do Sącza.
PS Jak widać nie udało mi się zjechać przez Wierch. Zamiast tego odwiedziłem polany i część osiedla Niedźwiadki. Na drugi raz...
Kategoria Po robocie